You are on page 1of 185

Rowe cienie

Kazimierz Koniewski

Spis treci
I Staszic ................................................................................................................................................. 2
II W Cietrzewiach ................................................................................................................................... 14
III Niepokoje .......................................................................................................................................... 40
IV Mutacja ............................................................................................................................................. 59
V W Szesnastce ...................................................................................................................................... 76
VI Kunia Modych.............................................................................................................................. 95
VII Dojrzewanie ................................................................................................................................... 103
VIII Ostatnie dwanacie miesicy ........................................................................................................ 158
Posowie .............................................................................................................................................. 181

Staszic
W czapce kroju francuskiego
idzie mapa od Grskiego,
a t map si zachwyca
druga mapa od Staszica...
Skoczyem z piciami, by pomci obraz, ale Stefek umkn spod rki; by zwinniejszy.
Dowiedziawszy si, e zdaem do Staszica, uku mnie zoliwym czterowierszem, popularnym
wrd najmodszych sztubakw Warszawy, a wymierzonym z nie znanych mi bliej powodw
przeciwko staremu, zasuonemu w walkach o szko polsk gimnazjum im. Wojciecha Grskiego.
Pastwowe gimnazjum im. Stanisawa Staszica znalazo si w tym wierszyku prawdopodobnie gwoli
rymu, gdy zdarza si, e o treci utworu decyduj wymagania formy. Stefan Z., mj kolega
z prywatnego kompletu pani wierczewskiej, jednego z tych bardzo wielu podwczas kompletw,
w ktrych dzieci redniozamonej inteligencji przygotowywane byy do gimnazjum, zda wanie
egzamin wstpny do gimnazjum im. Stefana Batorego i specjalnie si tym szczyci. Wrd szk
warszawskich Batory mia rang osobliw: rzeczywista jej warto mnoona bya przez snobizm

rodzicw posyajcych tam synw. Stefan uwaa si wic za uprawnionego do okazywania pogardy
Staszicowi, dla mnie jeszcze wtedy instytucji nieznanej, cho ju bliskiej. Egzamin zdaem przed
wakacjami - w czerwcu. Nie umiem powiedzie, w jakim stopniu przyjcie do szkoy zawdziczam
jego wynikom - sdz, e byy one raczej przecitne - w jakim za zrcznie organizowanej protekcji
rodzinnej. W nagrod otrzymaem kilka pysznych ksiek, wrd nich Przygody Tomka Sawyera oraz
Winnetou, czerwonoskrego dentelmena, jako e wtedy Maya przechorowywali chopcy
w najwczeniejszych latach. W czcigodnym sklepie Mieszkowskiego zakupiono sztywny, wysoki,
granatowy rondel - czapka bya jedyn oznak uczniw szk pastwowych - i przytwierdzono mi na
nim srebrnego blaszanego ora z dwiema literkami: G. S. - gimnazjum Staszica. W tym czaku
wyjechaem na wakacje.
Trzeciego wrzenia 1929 roku, przejty i oniemielony, wkroczyem w ciemn sie szarego gmachu
przy ulicy Polnej, stojcego tu obok podjazdu do Politechniki. Ssiedztwo wpywao moe na to, e
nasze humanistyczne gimnazjum doskonale przygotowywao wanie z nauk cisych i absolwenci od
Staszica cieszyli si dobr opini wrd profesorw dostojnej uczelni. Jednak nie wzgld na fizyk
i matematyk, ale na acin (oraz blisko naszego nowego mieszkania) zdecydowa o wyborze szkoy
przez mego ojca, ktry cho inynier, najsuszniej uwaa, e elementarna znajomo aciny
i staroytnej kultury niezbdna jest dla rzetelnego wyksztacenia oglnego.
Trzypitrowy szary gmach, wybudowany podczas pierwszej wojny wiatowej, spalony pod koniec
drugiej, znw odbudowany - tym razem w kolorze beowym - po dzi dzie suy szkolnej owiacie.
Maemu szkrabowi budynek wydawa si wielki i pyszny, w istocie jak na potrzeby stale
rozrastajcego si gimnazjum - by on za ciasny, za ciemny, pozbawiony sal rekreacyjnych oraz
boiska; t rol spenia musiao mae, brukowane kostk podwrko.
Znalazem si w klasie pierwszej, na pierwszym pitrze, z lewej strony szerokiego korytarza. Usiadem
na awce - byle jakiej, akurat wolnej, obok kolegi, ktrego nie znaem i ktrego dzi ju nie pamitam.
Z przyczyny sabego wzroku prdko kazano mi si przenie na ktr z bliszych awek.
Klasa pierwsza... Numeracja klas bya wtedy zupenie inna ni dzisiaj. Do gimnazjum szed dziesiciolub jedenastolatek ze szkoy powszechnej lub z prywatnych kompletw. Nauka trwaa osiem lat,
osiem klas wieczonych matur, zdawan nader czsto z powanym opnieniem, gdy duy odsetek
uczniw repetowa rozmaite klasy. Gimnazjum przyjmowao wic dziecko, wypuszczao czowieka
niemal dorosego, a w kadym razie przewiadczonego o swej dojrzaoci. Taki porzdek przetrwa
gdzie z ubiegego stulecia. Zmieniono go dopiero w 1935 roku, przeduajc szko powszechn,
skracajc gimnazjum, tworzc licea i dwie matury: ma i du. Ani mnie, ani moich kolegw reforma
ta obj nie zdya; w tej wic kronice numeracja klas odpowiada systemowi istniejcemu
podwczas: klasa pierwsza - jedenasty rok ycia, druga - dwunasty, trzecia - trzynasty, a do roku
osiemnastego, kiedy prawidowo ta w moim wypadku zostaa pogwacona.
Dzwonek. Do klasy wbiega niska, ruchliwa, starowiecko ubrana figurka; wziutkie spodnie, ciasna
marynareczka, sztywny konierzyk z odgitymi rogami, fularowy krawat - istny piku. Przezwisko
znakomicie pasowao do pana Wieczerskiego, nauczyciela przyrody i naszego wychowawcy.
Piku wskoczy na katedr, otworzy wielki dziennik oprawny w szaroniebieski marmurek, odwin
zakadk z list uczniw i wykrzykn:
- Brzska Stanisaw...
Zacza si pierwsza lekcja.

Klasa pierwsza
Pierwsza lekcja okazaa si godzin wychowawcz. Piku podyktowa nam rozkad zaj, odczyta
litani uczniowskich obowizkw, wyliczy tytuy niektrych podrcznikw, a przede wszystkim odby
oglne, wzajemne zapoznanie si. Nauczyciel wywoywa nazwiska, my wstawalimy po kolei. I od
razu na kadym spoczywao czterdzieci par oczu. Jaki on jest? Wywoany wymienia imiona
rodzicw, adres i - najwaniejsze - zawd ojca, recytowany gono, dumnie lub mamrotany z cicha,
oglnikowo: urzdnik pastwowy. Potem okazywao si, e w urzdnik by tylko wonym.
Dziesicioletnie szkraby miay ju za sob sum yciowych dowiadcze i dobrze wiedziay, e s
zawody, ktre wyrniaj w tym wiecie, lecz s i lekcewaone. W naszej klasie przewaay dzieci
urzdnikw pastwowych, drug liczn grup stanowili synowie inynierw, lekarzy, adwokatw.
Chopca z rodziny robotniczej nie byo ani jednego, syn chopa jeden jedyny - i to wychowanek wuja,
profesora politechniki. Synw funkcjonariuszy pastwowych - wonego, policjanta - mona byo
policzy na palcach jednej rki.
Wygld kadego z nas, sposb odpowiadania, natenie gosu ju ksztatoway pierwsz opini.
W tym wypadku przy akompaniamencie artobliwych zoliwoci samego wychowawcy, ktry przy
lada okazji pakowa szpil, cho przecie by to czowiek raczej dobry, zreszt jak na pedagoga
dokadnie pozbawiony autorytetu.
Pan Wieczerski by naszym wychowawc tylko przez jeden rok. Uczy wycznie modszych, gdy jego
przedmiot, przyroda, koczy si w klasie czwartej, cho na dobr spraw wtedy dopiero powinna si
rozpoczyna: wiat cudw natury bardziej interesuje starszego ni modszego chopca.
O biologii jeszcze nikt nawet nie myla. Starowiecki ubir i zabawny wygld nauczyciela nie
przysparza mu szacunku i moe ten wanie brak Piku nadrabia zoliwoci, ktra tracia czasem
akcent artu i budzia gorzki al dotknitego chopca. W ten prosty sposb wychowawcza godzina
z panem Wieczerskim staa si pierwszym szkolnym wtajemniczeniem: kto znalaz si w gimnazjum,
musia przyzwyczai si do drwin kolegw, do zoliwoci we kierowanych, do tego, e kada cecha
jego charakteru lub wygldu moga sta si przyczyn utrapionych przeladowa.
- Ciborowski Adolf - odczytywa Piku. Z rodkowego rzdu podnis si pucoowaty blondynek
z dziewczc grzywk zamiast chopicej czuprynki; rodzice przeduy pragnli jego dziecistwo.
Piku zadrwi z chopca. Zarechotalimy uradowanym miechem. Kto woa, e tego to babcia
odprowadzia do szkoy. miech! Zdradziecki przyjaciel wyjawia, e rodzice nazywaj chopca
zdrobnieniem: Abula. Abula! To nam pasuje do niemskiej grzywki. miech! Ciborowski na zawsze
zostaje Abul.
Inne nazwisko. Unosi si chopak wysoki, tgi, masywny.
- Imi? - domaga si Piku.
- Ludosaw - szepce chopak niewyranie, moe speszony wasn tusz, a moe osobliwoci imienia.
- Co? - wrzasn wychowawca. - Ludojad?
Ryk miechu. Wicej nie byo trzeba. Potem okazao si, e nasz Ludosaw by do brutalny i sw
boksersk pici nieraz dal si nam we znaki, wic znakomicie pasujcy Ludojad przylgn do na
cay czas szkolny. Lecz byy i takie chwile - w szkole i w dniach tragicznego czerwca w armii polskiej
we Francji - gdy Lutek okaza si kim dobrym, wraliwym. Czyby przezwisko, drwice z jego fizycznej
wady, z miejsca narzucio mu styl zachowywania si wobec kolegw? Czy drwina Pikusia

uksztatowaa go, czy te, przeciwnie, nauczyciel z wyrobionym znawstwem czowieka odczyta od
razu gwn cech jego charakteru? Kto wie?
Kto wie, jaki byby Kefir, gdyby zaraz na pierwszej godzinie wychowawczej Piku nie wystawi go na
sztych szyderstwa kolegw.
Kefir, jedyny z naszej czterdziestki, spni si na pierwsz lekcj. Gdy Piku przeczyta jego nazwisko brzmice podobnie do przezwiska - nikt nie wsta z awki. Dopiero w kilkanacie minut pniej do
klasy wbieg chudy chopak gsto tumaczc si:
- Tatu myla, e lekcje rozpoczynaj si o p do dziewitej.
- Tatu myla, tatu myla... - drwico zapiszcza Piku. Grad zoliwoci lun na gow chopaka,
ktrego spnieniu pewno faktycznie zawini ojciec. Ale kto by si tam nad tym zastanawia?
- Tatu myla, tatu myla... - odtd ju przeladowalimy Kefira na kadym kroku.
Kefir zreszt nie mia szczcia. W par miesicy pniej, ju wiosn, ksidz prefekt Korsak, elegancki,
postawny mczyzna, dla paskiej formy swego kapelusza przezywany Pasztetem, dojrza co
niepokojcego w rejonie ostatnich awek. Podsun si szybko - zamarlimy w ciszy. Zanurzy rk
pod pulpit i wycign Kefira - golutekiego zupenie i kompletnie. Kefir by ofiar osobliwej pasji:
kady z nas pierwszy pragn znale si na sali gimnastycznej, by bryka jeszcze chwil przed
oficjalnym pocztkiem wicze. Chodzio wic o to, by prdzej rozebra si w szatni. Religia przedmiot powszechnie, od najmodszej do najstarszej klasy, lekcewaony - poprzedzaa godzin
gimnastyki. Kefir chcia pobi rekord szybkoci przebierania si. Wsun si wic pod awk, by tam
w arcyniewygodnej pozie zdj ubranie, bielizn zmieni na kostium gimnastyczny i znw si ubra.
Do ksidza prefekta dosiga go w chwili najbardziej krytycznej. Stojcemu przed ksidzem nagiemu
chopcu skandowa chr kolegw: - Tatu myla, tatu myla...
Kefir prdko znik z naszej szkoy. Uczy si marnie. Pozostawi po sobie opini chopca gupiego
i zego. Czy by taki naprawd?
Jake trudno po latach odpowiedzie na to pytanie. Jake czsto oceny nauczycieli i kolegw
okazyway si zupenie faszywe. Pod skorup dziecicego lenistwa, jakich urazw, fobii i lkw nie
dostrzeone giny prawdziwe walory niejednego chopca. Pewna pomyka szczeglnie utkwia mi
w pamici. W tej wanie klasie mielimy koleg Olka, ktrego nauczyciele ani grob, ani prob nie
mogli skoni do wypowiadania lekcji, do odpowiadania na pytanie. Wywoany - milcza jak zaklty,
w jakim spazmie strachu, pochopnie branego za tpot. Niewiele mielszy by wrd kolegw, na
pauzach. Z okrutn precyzj nazwalimy go gupim. Nie przeszed do drugiej klasy, wkrtce potem
w ogle usunity zosta z gimnazjum. I raptem w pierwszym powojennym roku zobaczyem go czowieka ju dorosego - najpierw na ulicy, potem w kawiarni, wreszcie na sesji KRN, potem
w jednym z ministerstw, wrd ludzi ciekawych. Dowiedziaem si o jego wysokiej funkcji
pastwowej, z ktrej zreszt po paru latach zrezygnowa, powicajc si pasjom naukowym
wyszego, powiedziabym, rzdu. Olek okaza si czowiekiem bardzo duej inteligencji, rozlegej
wiedzy... A wywoany przez Wieczerskiego sta milczcy, zahukany, sam jeden wobec drwin
nauczyciela i przemiechw okrutnej klasy.
Wic moe i Kefir?
...Nie, nie, nie! To wcale nie byo tak, jak mona by odczyta z tego, co napisaem. Bynajmniej nie
bylimy klas zakompleksionych chopakw, ktr lada art nauczyciela wtrca w jakie mroczne
labirynty psychicznych urazw. Ludojad by i bez przezwiska zdrowo brutalny, Kefir by le, do tego

na swe lata do cyniczny. Czy naley doszukiwa si tajemnic tam, gdzie ich pewnie nie byo? Czy
dobrze robi wymdrzajc si dorole nad zwyczajnymi losami paru modych szczeniakw? Jedyny
Olek, a moe i drugi, podobnie zastrachany, podobnie zacinajcy si w nieporadnym milczeniu, ale
jednak uczcy si normalnie Janek G., nosili w sobie jakie urazy, ktrych mymy ani nie chcieli, ani
nie mogli zrozumie. Bylimy modzi i bardzo normalni, a Piku te nie by demonicznym zoliwcem,
robicym chopcom gby. To tylko wada pamici duej zachowujcej to, co jako odbiegao od
bardzo zwyczajnego toku dni szkolnych, zaczynajcych si zawsze o godzinie smej rano. Wprawdzie
trzykwadransowych godzin lekcyjnych byo tylko pi - par minut przed pierwsz bylimy wolni - ale
Staszic trwa duej. Staszic bowiem to nie bya tylko nauka, ale i pauzy, ale i te polekcyjne
kwadranse, wyduajce si nawet w godziny, kiedy dziay si nasze najciekawsze sprawy i rzeczy;
kiedy w szatni urzdzalimy turnieje zapanicze - w modzie by wtedy Sztekker, Garkowienko i
czowiek w masce - kiedy z ubikacji rzucalimy na podwrze bomby z wod, kiedy palilimy klisze,
gralimy w pikuty, a nade wszystko namitnie i bezwzgldnie hazardowalimy si Anglasami.
Fabryka kiepskich czekoladek Anglas zastosowaa nie przez nich wymylony pomys: w kadej
parogramowej czekoladce znajdowa si obrazek, nawet nie najgorzej graficznie reprodukowany.
Obrazki ukaday si w serie: sto flag, sto narodw i ras, sto rodzajw sportu i jeszcze inne. Zebrawszy
ca seri otrzymywao si z czekoladowej firmy specjalny album oraz brao si udzia w losowaniu
nagrd. Skompletowa seri nie byo tak atwo, gdy firma niektre obrazki bia w wielkim nakadzie,
inne za w stosunkowo maym. Pamitam, e setny numer serii flag: czerwono-czarny sztandar
Wirtembergii, stanowi niebywa rzadko i cena jego na naszej giedzie wymiennej bya bardzo
wysoka.
Tak wic Staszic to byo co wicej ni nauka, moe nawet nauki byo w tym wszystkim najmniej.
Po lekcjach ca band uganialimy si po rozlegym placu przed Politechnik. Plac zastpowa nam
boisko. W zimie toczyy si tu walki na niene kule, wiosn - harce rowerowe. Gdy Czesiek Kulesza,
nazywany Majtkiem, pdzi po placu na nie swoim rowerze, kto krzykn z okna naszej klasy:
- Te, Majtek, jak ci zapi, to... - groba bya wyranie wykrzyczana. Pech chcia, e chodnikiem
przechodzi oficer marynarki i wszystko przyj do siebie. Polecia do kancelarii szkoy, urzdzi
awantur. Skoczyo si na pouczeniu, e z okna krzycze nie wolno. Skutek - jak zawsze wszystkich
poucze...
Harce przed Politechnik trway pi minut, dziesi, pitnacie - zalenie od humoru i oczekujcych
nas innych atrakcji. Powoli czereda sztubakw rozpryskiwaa si, dzielia na strumienie idcych
w rne strony i plac pustosza, a cilej - by ju znowu placem przed Politechnik, w popiechu
przemierzanym przez studentw.
W chwili takiego polekcyjnego rozstania otoczy mnie kiedy drwicy miech. Koledzy ryczeli wielce
szczliwi. Nie pojmowaem, o co im chodzi, ale e wszyscy gapili si na mj tornister, cignem go
z plecw. Na pudeku kred napisane byo: ch! Sowo zaskoczyo mnie. Nie znaem go. Starem,
usiujc bagatelizowa ten art. Nadrabiaem min, ale byo mi gupio, gdy czuem niszo pync
z leksykalnej niewiadomoci. Nie mino jednak zbyt wiele czasu, a i ja miaem opanowany w
wokabularz skadajcy si z paru pysznie brzmicych sw, niezbdnych w konwersacji zarwno
sztubackiej, jak i - o czym ju wiem dobrze - dorosej.
Nasza paczka wdrowaa ulic Nowowiejsk, na koloni Staszica czy Lubeckiego, czy a na Ochot. To
bya ogrodowa, spokojna i urocza cz Warszawy. Wzdu Nowowiejskiej, na wprost szkoy,
znajdowao si pole wycigw konnych, ale gdy chcielimy - raczej rzadko - obserwowa galopy,
zagldalimy tam od maej uliczki Lekarskiej. Z gazi wysokich drzew widok by znakomity.

Nowowiejsk dochodzilimy do Topolowej. Topolowa, ktra pniej wesza w skad wielkiej Alei
Niepodlegoci, bya szerok, krtk ulic, brukowan kocimi bami. Przy Nowowiejskiej zaczynaa si
ka, na ktrej gralimy w pik non, koczya si ona dwiecie metrw dalej bram wjazdow na
lotnisko, piknie strzeone. Tablica: nie upowanionym wstp wzbroniony surowo mao nas
przejmowaa, a onierze z rzadka tylko stali na warcie. Wasalimy si midzy hangarami, caymi
godzinami gapic si na starty i ldowanie samolotw. Mokotowskie lotnisko byo ogromne, na
skraju staa poda drewniana buda: dworzec powietrzny Warszawy. Najprzyjemniej byo w zimie, gdy
pole tu i wdzie pokryway zamarznite kaue. Jeeli ktremu udao si stan za startujcym czy
prbujcym siy migie samolotem, pd powietrza odpycha go do tyu lekko i gadko po lodzie. Jak
by za mao nam byo lizgawki, na ktrej i tak codziennie spdzalimy po kilka godzin.
Na kolonii Staszica mieszkaa caa paczka chopakw z mojej klasy. Bya to dzielnica rednio zamonej
inteligencji urzdniczej i wolnych zawodw. Spokojne, ciche asfaltowe uliczki, po ktrych z rzadka
jedziy samochody. Istny raj dla modocianych kolarzy. Gmatwanina tych uliczek, ogrdki, drzewa
stwarzay idealne warunki dla nie koczcych si zabaw w policjantw i zodziei, w Indian i traperw.
Centrum naszych szalestw bya szeroka asfaltowa cieka, z obu stron zamknita kratami,
niedostpna dla ruchu, wewntrzna trasa duej spdzielni mieszkaniowej. Trawnikw, z ktrych
spdzali dozorcy, na niej nie byo, szczeglnie wic nadawaa si do wycigw, jazdy na rowerze, gry
w pik, do spotka i gada - do wszystkiego. Przed wieczorem nie byo sposobu dowoa si nas do
domw.
Wrd tych urokw kolonii Staszica, midzy wycigami, lotniskiem i filtrami, gruntowaa si nasza
pniejsza przyja. Tych paru mieszkajcych obok siebie chopcw nie przeczuwao, jak silnie bdzie
dziaa wsplna szkoa, klasa i przypadkowe ssiedztwo. Nie przypuszczalimy, e razem wstpimy do
harcerstwa, e znajdziemy si w jednym zastpie, e razem bdziemy si uczy taczy i razem
podkochiwa w tych samych koleankach. e przyjdzie nam na koniec wyprbowa t przyja wrd
najciszych dowiadcze konspiracji i walki. Kto to mg wiedzie, gdy codziennie wieczorem,
zganiani, zachani, spoceni, niechtnie cigalimy do domw, waciwie ju tsknicy do tej sidmej
rannej godziny, kiedy trzeba si byo zrywa i biec do niedalekiej szkoy, znowu spotykajc si na
rogach naszych asfaltowych ulic i uliczek.
Nie! Na pewno nie nosilimy w sobie adnych kompleksw. Lubilimy szko. Byo nam w niej po
prostu dobrze. Rwnie niecierpliwie oczekiwalimy dzwonka na koniec lekcji ostatniej, jak i tego na
pocztek pierwszej. To nie nauka nas cigna, ale ycie z kolegami. ycie przyjemne i tak zwyczajne,
tak przecitne, e pami lat tamtych zachowaa jedynie to, co byo niezdrowe, niezwyke, odmienne,
co odbiegao od codziennoci, jak na przykad postacie naszych dwch germanistw: Klussa i Fuhra.
Kady z nich by zupenie inny.
Kluss - czowiek ju nieco starszy, szpakowaty, przygarbiony, zniszczony. Uoy i wyda sownik
polsko-niemiecki, ktry nie zyska sobie trwaego uznania. Fatalny pedagog, o do osobliwym
systemie prowadzenia lekcji. Caa klasa nic go nie obchodzia. Wyszuka sobie wrd nas dwch
pupilw i godziny lekcyjne spdza na pogawdce z ktrym z nich. Bra na katedr, kaza sta obok
siebie, gada, gaska, caowa w gow, czstowa cukierkami. A reszta klasy bawia si nader
swobodnie. Nagle Kluss, przypominajc sobie o lekcji, zeskakiwa z katedry, wymyla, przepytywa,
sroy si dziko, by po chwili, zapomniawszy o klasie, wrci do swych pupilw.
Byem jednym z takich faworytw. Gaskany, caowany, czstowany sodyczami - niewiadoma ofiara
le kierowanych namitnoci nauczyciela, separowany od kolegw, co byo nudne, ale z drugiej
strony jako przyjemnie pochlebiao - cae godziny tkwiem z Klussem na katedrze, niesprawiedliwie
wynagradzany nazbyt dobrymi ocenami z jzyka niemieckiego. W gruncie rzeczy Kluss mnie

rozpuszcza - i dobrze si stao, e przesta nas uczy zaraz po pierwszym proczu. Jego odejcie,
przyczyny byy mi nie znane, zrosiem zami; jako tam przywizaem si do tego nauczyciela, a moe
al mi byo traconych przywilejw.
Po nim uczy nas Fuhr. Znowu tylko przez p roku. Mody, peen sportowej i yciowej energii,
przystojny. wietnie uczy, tylko bolenie... Z frajd, maskowan artami, bdne odpowiedzi
kwitowa uderzeniami grubej, gumowej rury. Znalaz j w gabinecie fizycznym, dokd cz klasy,
uczca si niemieckiego, chodzia z nim na lekcje. Fuhr wali przez plecy, ramiona, palce - bardzo
bolenie. Nie mia adnych pupilw, nikogo nie wyrnia; spadem z piedestau i stopie
z niemieckiego miaem ju ledwie dostateczny.
Po wkroczeniu hitlerowcw do Warszawy, jesieni 1939 roku, nasz byy germanista woy mundur
wyszego oficera Wehrmachtu, okaza si agentem hitlerowskim i wkrtce potem obj przy
gubernatorze Fischerze stanowisko kierownika owiaty, a wic podj si likwidacji polskiego
szkolnictwa na rzecz kadubowego powszechniaka, majcego wystarczy ludziom niszej kategorii.
Pederasta oraz hitlerowiec-sadysta - tak bardzo odbiegajcy od poczciwego grona naszych nauczycieli
- byy to najbardziej drastyczne akcenty klasy pierwszej. Na og rok ten upyn nam harmonijnie
i spokojnie. Tak spokojnie, e mogem mie pitk ze sprawowania i adnej niedostatecznej oceny
przez wszystkie cztery kwartay. Pod tym wzgldem ten rok gimnazjalny by dla mnie zgoa
wyjtkowy. Ale tego jeszcze wtedy nie wiedziaem. Gadko przeszedem do drugiej klasy.

Mignon
Ale dopiero trzeci germanista, ktry w tym czasie wykada w naszym gimnazjum, by wielkim
problemem, wielk spraw naszej staszicowej spoecznoci.
Gdzie na przeomie lat dwudziestych i trzydziestych w prasie warszawskiej ukazao si takie
ogoszenie:
Pies Mignon do sprzedania.
Dobra rasa. Ulica...
A kiedy indziej:
Z Parya przybyy prof. Mignon
uczy najmodniejszych tacw. Ulica...
Dwa ogoszenia pochodziy z serii dugiej i nader rozmaitej. Pod wskazany adres zgaszay si tumy
pragncych naby rasowego psa Mignona lub chccych uczy si paryskich tacw od prof. Mignona.
Dzwonek mieszkania na ulicy - jeli dobrze pamitam - Kruczej urywa si. Lokator dostawa szau.
Bogu ducha winnych ludzi obrzuca stekiem wymysw. Wszystko razem byo zoliwie ukartowanym
kawaem wychowankw gimnazjum im. Staszica.
Pierwsze sowo, ktre kady z nas sysza przekraczajc progi gimnazjum, brzmiao groteskowo
i niezrozumiale: Mignon. Haso? Zawoanie bojowe? Zaklcie?
Na pauzach, na wszystkich pauzach, jak rok szkolny dugi, cay korytarz chopcw i wyrostkw
skandowa na tempo: Mig-non-mig-non-mig-non-mig-non!... - Okrzyk by rytualny. Obrzd
odprawiany co dzie. Co dzie torturowalimy czowieka. Przez kilkanacie lat na kadej pauzie: Mig-non-mig-non-mig-non... - Raptem wszystko cicho. Z pokoju nauczycielskiego wypada on sam -

Mignon! W penym majestacie swego zaniedbania. Szczupy, w czarnych, okrgych okularach,


przewanie nie ogolony, zawsze nieporzdnie ubrany. Legenda szkolna przekazywaa, e kiedy
pojawi si w koszuli, z paskiem, bez konierzyka jak Witos. Huraganem spada na pierwszego chopca
z brzegu. - Ty krzycza! - i ju wyciga notes. - Nazwisko?
Zdarzao si, e byem akurat owym pierwszym z brzegu. - Krzyczae! - Pewnie, e krzyczaem. Kt
nie krzycza! Gwatownie zaprzeczaem, oburzony samym jego podejrzeniem. Nie puszcza mnie.
- Nazwisko?
- Koniewski.
- A! Miae kogo w Legionach? - Mignon by w ktrej tam brygadzie.
- Stryja.
To ratowao mnie przed dalszym gniewem. Mignon porzuca mnie. Ledwo drzwi pokoju
nauczycielskiego zamykay si za nim, korytarz znw hucza jednym gosem: - Mig-non-mig-non-mignon-mig-non!... - Krzyczaem i ja.
W bezwzgldnym okruciestwie bylimy groni. Nieludzcy, bezlitoni. Starszego czowieka
torturowalimy z perfidi i zoliwoci, ktra w tradycyjnym spadku szkolnego obyczaju przechodzia
z jednej klasy na drug, z jednego pokolenia uczniw na nastpne pokolenie, obejmujc nawet tych na przykad nas - ktrych Mignon nigdy nie uczy. Nie znalimy nawet jego prawdziwego nazwiska, by
Mignonem. I to wystarczyo.
Mignon sta si zawoaniem staszycakw. Wzdu gmachu szkoy, przez ca szeroko jezdni, pewnej
nocy nieznani sprawcy specjaln farb wymalowali na asfalcie sze fatalnych liter; farba nika w dni
suche, podczas deszczu bya wspaniale widoczna i dugo nikt nie potrafi jej usun. Na wszystkich
murach i potach Warszawy umieszczalimy rysowan szybko, paru kreskami, zoliw karykatur
Mignona, okrge okulary, niechlujny zarost oraz kapelusz w ksztacie poladkw.
Rysuneczek ten znaa caa Warszawa. Podobno znajdowa si on nawet na balustradzie najwyszego
pitra wiey Eiffla w Paryu. Wieczy kartki naszych zeszytw oraz ciany stoecznych szaletw.
Podczas wycieczki jednej z klas do Zakopanego, prowadzonej wanie przez Mignona, pasterz na Hali
Gsienicowej, stosownie pouczony przez staszycakw, poegna rozmawiajcego z nim germanist
serdecznym: - Salve Mignon! - Cae sztaby uczniakw gowiy si nad coraz bardziej precyzyjnym
torturowaniem czowieka, ktrego jedyn win byo tylko to, e ani rusz nie umia postpowa
z chopcami! Kiedy - dawno temu - nie potrafi lekcewaeniem i obojtnoci zareagowa na swe
przezwisko i tpic je zbyt energicznie, budzi mieszno i sprzeciw, wzmagajc tylko akcj
przezwiskow, a caa historia signa absurdu: on wpad w mani przeladowcz, znienawidzi
wszystkich uczniw, ktrzy ju teraz prowadzili sta wypraw krzyow przeciwko nie lubianemu
belfrowi. Gdy z kolei na barki mojego pokolenia zsun si obowizek walki z Mignonem, aden z nas
ju nie wiedzia, jak si zacza ta heca. Najbardziej uporczywa wersja gosia, e chwalc si kiedy
uczniom znajomoci jzyka francuskiego, sowo mignon - miy, przyjemny, sympatyczny przeczyta fonetycznie. A e sam by niesympatyczny, e go nie lubiono, e ksztat jego kapelusza
korespondowa z liter M, e dwie sylaby byy bardzo wdziczne i atwo wpaday w ucho, wic ju
na zawsze zosta Mignonem.
Nie pojmuj, dlaczego kuratorium nie zakoczyo wczeniej tej mignonowej wojny, o ktrej wietnie
byo poinformowane. Oszczdzono by mu niemaej czci ycia - a do mierci mczy go jaki
nerwowy uraz.

Wojna ta obfitowaa w momenty wcale dramatyczne, tym bardziej e w gruncie rzeczy by to


czowiek bardzo przyzwoity. Niejeden ucze musia wyj ze szkoy, gdy nazbyt ju uwika si
w konflikt z Mignonem. Jak to zwykle bywa, w zatarg poczty ze zwykego artu wploty si z czasem
i motywy polityczne. Mignon by gorliwym pisudczykiem. Kiedy polecono nam wszystkim - trzystu
uczniom - wysa na portugalsk wysp Mader, gdzie wanie kurowa si marszaek, jednakowe,
hodownicze, brzowego koloru pocztwki. Karty takie, z yczeniami dobrych wczasw i zdrowia,
wysyali wtedy na rozkaz wadz wszyscy onierze i oficerowie, wszyscy urzdnicy pastwowi, wielu
prywatnych (dla dobra firmy...), wszyscy uczniowie i nauczyciele. W obdnej bzdurze bya bezbdna
metoda: producenci pocztwek zarobili kokosy, dzielc si nimi z wysoko postawionymi dygnitarzami
obozu legionowego. Wymieniano nawet nazwiska. Wysyanie pocztwek stao si w gimnazjum
naszym spraw polityczn. W klasie pitej, w ktrej wychowawc by wanie Mignon, doszo do
jawnego buntu. Andrzej Gluziski, kuzyn znanego publicysty endeckiego, demonstracyjnie podar
i rzuci pod nogi wychowawcy brzow pocztwk przeznaczon na Mader. Musia wyj ze szkoy,
matur zdawa w gimnazjum Ziemi Mazowieckiej.
Dopiero gdy doszlimy do klasy pitej, przeniesiono Mignona do eskiego gimnazjum im. Marii
Konopnickiej. Tam uczennice yy z nim w zgodzie, lubiy go. Przezwisko nie poszo za nim - na
szczcie - cho mymy w tym kierunku, poprzez siostry i koleanki, podejmowali niejakie prby.
Drugiej tak okrutnej i dugiej kampanii, jak przeciwko Mignonowi, nie pamitam.

Klasa druga
Nowy rok szkolny rozpocz si wrd politycznych byskawic. Nad katedr wisiay dwa portrety:
prezydenta Mocickiego - sztywny, galowy, niesympatyczny - oraz marszaka Pisudskiego, ma
stanu, o twarzy ciekawej, drapienej, wicej. Istniejce w rodzinie tradycje legionowe plasoway
mnie wrd tych chopcw, ktrzy uwielbiali marszaka, a nie byo nas mao. W padzierniku, w w
najnudniejszy czas szkolny, razem z ca doros Polsk uderzeni zostalimy niebywa wiadomoci:
Pisudski kaza swych najwybitniejszych przeciwnikw politycznych, z centrum i lewicy, aresztowa
i wsadzi do twierdzy w Brzeciu, gdzie policja bia ich i maltretowaa. Brze na wiele lat mia pooy
si gronym cieniem na caym naszym yciu politycznym, a wic i na yciu modzieowych rodowisk,
do ktrych ju za kilka lat mielimy dorosn.
Ojciec mj by typowym liberaem, co znaczyo nie tyle postaw polityczn, ile cech charakteru.
Postpowanie Pisudskiego oburzao go; kult dla marszaka, istniejcy zawsze, cho z biegiem
pomajowych lat coraz chodniejszy, znowu ochd o kilka stopni. Nigdy jednak nie wygas zupenie.
W domu pojawi si na jaki czas Robotnik, gazeta najostrzej informujca o Brzeciu. Sta u nas
lektur by umiarkowany Kurier Warszawski, cho nic nie byo bardziej odlege od mego ojca ni
katolicyzm, antysemityzm, nacjonalizm i inne cechy okrelajce t gazet. Kurier Warszawski
czytao si jednak dlatego, e mia najlepszy serwis informacji midzynarodowych, wszystko mwi
ptonem, demonstrowa sw bezpartyjno, wreszcie - posiada najobszerniejsz rubryk
nekrologw, wic umoliwia uczszczanie na pogrzeby najdalszych nawet krewnych i znajomych,
przez co skutecznie zapobiega nieoczekiwanym obrazom.
Co dzie rano biegem do skrzynki pocztowej i wyjmowaem poranne wydanie Kuriera, by
przeczyta je jeszcze przed ojcem. Nauczyem si tego dwa czy trzy lata wczeniej, gdy gazety
podaway szczegowe sprawozdania z procesu zwyrodniaych wychowawcw ze Studzieca, ktrzy
katowali powierzone im sieroty. Po nagwkach wyszukiwaem co bardziej sensacyjne wiadomoci.

I cho w zasadzie polityka interesowaa mnie jeszcze w do skromnych wymiarach, zdarzao mi si


wyowi t lub ow o Brzeciu wiadomo, potem wysuchiwaem podnieconych komentarzy ojca,
gadaem z kolegami i...
I nic.
Tradycja bya silniejsza. Gdy zblia si termin listopadowych (1930) wyborw do sejmu, caym
sercem naleaem do tych, co w klasie darli si za jedynk, cyfr BBWR. Reprezentowalimy nasze
domy - czy dokadnie? Mj ojciec gosowa wtedy na ludowcw. Moe inni rodzice postpowali tak
samo? W dzieciakach wyraay si nie dorane reakcje polityczne, ale atmosfera, nastroje, jakie od lat
ksztatoway nas w rodzinie, w szkole, w rodowisku.
Atmosfera gimnazjum bya - przynajmniej w latach mego tam pobytu - bardzo polityczna. To znaczy,
e uczniowie politykowali na rne kolory, a sama szkoa do leniwie narzucaa jaki jednolity wzr
mylenia. Nasza rzdowo bya do szara, nijaka. W gruncie rzeczy, mimo rnych spraw, o ktrych
wspomn dalej, reim w gimnazjum by do liberalny. Zarwno pod wzgldem politycznym, jak
i porzdkowym. Pozwolono nam bryka.
Namitnoci przedwyborcze atwo przeradzay si w bjki. Tym atwiej, e w budzie czulimy si
coraz lepiej. Osiadalimy. Bylimy pewniejsi swych praw - i swdziao nas, by ich naduywa. Bylimy
coraz bardziej bezczelni, rozhukani, niesforni. Lata grzecznych chopaczkw, stworze niemiaych,
naleay do przeszoci. Klasa wkroczya na szlak wielkiej awantury.
Nie wiem, czy si zaczo od kaamarzy, ale one wanie pozostay w pamici jako wyczyn
pocztkowy.
Czekaa nas klaswka z arytmetyki. Nikt nie lubi takich klaswek. Uczy nas wtedy pan Cielecki,
spokojny, sumienny, surowy, ale pozbawiony autorytetu, troch niezdarny. Kto podsun pomys:
schowajmy kaamarze, jeeli nie bdziemy mieli czym pisa, klaswk diabli wezm. Pomys godny
wadcw, ktrym te czsto si zdaje, e mechaniczna interwencja bywa najskuteczniejsza. Rzecz
atwo chwycia. Po minucie czterdzieci kaamarzy znalazo si pod podium przy tablicy. A gdy do
klasy wszed pan Cielecki - niski, okrgy, rowy, ysy, troch jak z Dickensa - i zacz dyktowa
pierwsze zdanie klaswki, podnis si lament:
- Nie mamy kaamarzy! Nie mamy atramentu! Kto schowa!
Konsternacja. Pan Cielecki spokojnie owiadczy, e podyktuje zadanie, a pod koniec lekcji zbierze
zeszyty, kto nie bdzie mia rozwizania, otrzyma niedostateczn not. Zgupielimy. I przed kadym
z nas zarysowa si dylemat: czy solidarnie brn do koca, liczc si z wszelkimi konsekwencjami, czy
udawa, wbrew logice, e kto schowa nam atrament? Czy kapitulowa? I jak? Kto musi zdradzi
reszt kolegw. Pierwsze spoeczne wahanie. Obojtne, i w zej sprawie, ale jake prawdziwe
w swym konflikcie.
Ktry krzykn:
- Moe s schowane?
Wszyscy wyskoczyli z awek. Zakotowao si w rwetesie gorczkowego szukania. Wywracalimy
awki, zagldalimy pod katedr i do katedry. Pan Cielecki czeka. Temperatura klasy rosa. Kto
wreszcie zajrza pod podium przy tablicy. S! Hurmem rzucilimy si na kaamarze. Momentalnie
podoga i ciany spyny czarn strug. Rozkoysao si wszystko. Zaczy lata papierowe kule
i ostre, z zeszytowych kartek skadane strzay. Jedna trafia Cieleckiego w oko... Swko ubaw nie
byo jeszcze wtedy znane, ale pojcie istniao.

Mino ze dwadziecia minut, nim si uspokoilimy. Klaswka si nie odbya. Ale po lekcjach dyrektor
tak dugo zatrzyma nas w klasie, a wasnorcznie jej nie wyszorowalimy. W dwa lata pniej
w naszym gimnazjum wprowadzono przymus posiadania wiecznych pir.
Czy to za awantur z kaamarzami zmniejszono nam sprawowanie z pitki na czwrk? Nie jestem
tego pewien, ale gdzie tak od drugiej klasy ju mao ktry z nas mia ze sprawowania stopie wyszy
od dobrego. Nie byem wyjtkiem. Ani aden z moich przyjaci.
Ktrego dnia na ostatni lekcj Piku zaprowadzi nas do Ogrodu Pomologicznego, dzi ju nie
istniejcego, a znajdujcego si podwczas midzy dawn ulic Chaubiskiego i Emilii Plater.
Wiosna. Wydawao si nam, e Piku, odczytawszy list obecnoci przed wyjciem z klasy, nie bdzie
si o to wicej troszczy. W drodze jeden po drugim dawa nura. Ucieko nas dziesiciu. Pierwsze
wagary.
Ucieczka wydaa si! W Pomologu Piku powtrnie sprawdzi list - z podrcznego notesu. Rodzice
dziesiciu z Pawiaka - akurat szed film o historycznej ucieczce - wezwani zostali do wychowawcy,
ktrym by ksidz Korsak. Matkom udao si przebaga prefekta. Pasztet odchodzi ju na emerytur
i peen by wyrozumiaoci dla figlw modego wieku. Nawet nie zjechalimy niej czwrki ze
sprawowania.
W tym czasie absorboway mnie dwie pasje: rower i krzywki.
Wasnego roweru jeszcze wtedy nie miaem. Pierwszych wtajemnicze kolarskich udzieli mi na
asfaltowej uliczce Drysiek Kontkiewicz, waciciel pysznego Warrena. On mia rower, ja - stary zbir
znaczkw pocztowych, zbieranych w wieku lat omiu, bardziej z pedagogicznej pasji ojca ni z wasnej
ochoty. Nudzio mnie filatelistyczne kolekcjonerstwo. Drysiek natomiast zbiera znaczki i w zamian za
poszczeglne egzemplarze, proporcjonalnie do ich wartoci, pozwala mi przejecha si na swym
rowerze. Potem, odnalazszy na Marszakowskiej, nie opodal placu Zbawiciela, welodrom, tam si
przeniosem. Rower wynajmowaem na godziny i jak wariat krciem si po niespecjalnie wielkim
boisku. Rower krad godziny nauce szkolnej. By to moe zodziej pierwszy, ale nie ostatni.
Inne godziny zabieray mi rozrywki umysowe. W popularnym, doskonale redagowanym pimie dla
modziey, w Iskrach, namitnie rozwizywaem wszystkie krzywki, rebusy, logogryfy,
arytmografy, anagramy, figielki, zagadki, wirwki, tylko szarady obchodziem z szacunkiem i z daleka,
nigdy nie umiejc da sobie z nimi rady. Dnie cae spdzaem otoczony sownikami, katalogami,
atlasami, kalendarzami, encyklopediami. Wyraz makaron rozlepiem literami na sze klockw
i wygraem konkurs ukadajc ze kilkadziesit sw - bez koca przesuwaem klocki. Gdy ma si
dwanacie lat, jest to na pewno rozrywka pouczajca i pikna.
Iskry wietnie redagowa p. Wadysaw Kopczewski. Bardzo dobry redaktor i mdry pedagog. Po
dzi dzie nie znam lepiej redagowanego pisma dla modziey w wieku gimnazjalnym ni tamte
Iskry, w ktrych umiejtnie poczono rzeteln rozrywk literack z dobr popularyzacj nauk,
niestety niemal wycznie humanistycznych, ale takie to byy czasy. Iskry czytane byy przez
modzie o pewnych zainteresowaniach intelektualnych i cho umiarkowanie prorzdowe (a jakie
bymy chcieli mie pismo dla modziey, co?), chtnie czytywaa je modzie o tendencjach
postpowych, gdy byy inteligentne i nie infantylizoway. Co rok redaktor Kopczewski ukada
i wydawa Kalendarz Iskier, doskona encyklopedi podrczn. Po dzi dzie nikt lepszej nie
opracowa. A szkoda!
Za dobrze rozwizane zadania wygrywaem ksiki. Wrd nich trafiy mi si Harce modziey polskiej
Schreibera i Piaseckiego, ktrych pierwszy nakad ukaza si w 1912 roku; bya to niemal dosowna

przerbka Skautingu dla chopcw, podstawowego podrcznika, napisanego przez samego BadenPowela. Los, ktry mnie obdarzy t ksik, by rwnoczenie hojny i szyderczy. Wtedy nie mogem
bowiem wstpi do harcerstwa!
Zgodnie z wczesnym obyczajem szkolnym do druyny wolno nam byo zapisywa si dopiero pod
koniec drugiej klasy gimnazjum.
W konsekwencji welodromu i krzywek na trzeci kwarta przyniosem do domu dwie dwje: ze
piewu i z... polskiego. Rodzice, przeraeni perspektyw powtarzania klasy, zabronili mi jakichkolwiek
zaj dodatkowych.
I to dopiero bya kara. Z dnia na dzie poowa klasy zacza nosi brzowe, metalowe gwki wilczce,
a ja byem pozbawiony radoci i wzrusze pierwszych harcerskich zbirek.
Przeywaem to bolenie. O harcerstwie marzyem od paru lat. Kiedy, dawno, od starszego kuzyna,
ktry swego czasu prowadzi druyn w gimnazjum Batorego, dostaem na imieniny Ksieczk
harcerza Henryka Glassa. Nic mnie wtedy nie obchodzi jej autor. Ani to, e by wrd pierwszych
polskich harcerzy w Kijowie, ani jego wysoka ranga harcmistrza Rzeczypospolitej (tylko siedmiu byo
takich!), ani polityczna ruchliwo. Pasjonowaem si t ksik bdc sum wiedzy o technice
harcerskiej. Jak budowa szaasy, jak rozpala ogniska i kopa polowe kuchnie, jak rozpoznawa tropy
zwierzt. Sygnalizacja Morseem i semaforem. Ustalanie pnocy bez kompasu. Pierwsza pomoc
samarytaska. Wzy. I masa, masa innych tajemnic ywota harcerskiego, doskonale
korespondujcych z lektur Karola Maya i Fenimore Coopera. Dym z ognisk harcerskich pachnia
pewnie tak samo jak dym z ognisk indiaskich. Rysunki szaasw przypominay wigwamy.
W niepozornym tomiku urzeka mnie ten cay romantyzm obozowy, ktrym harcerstwo, jak
wietnym pedagogicznym magnesem, dziaao na modych chopcw, na mnie i na znaczn cz
moich rwienikw.
Byem zapalony do harcerstwa, wiedziaem wicej o tym wszystkim ni moi koledzy, ktrzy wstpili
do druyny - i nie mogem si zapisa!
Boleci nie agodzia nawet systematyczna lektura Sulimczyka, powielanego dwutygodnika 16
Warszawskiej Druyny Harcerzy, istniejcej w naszym gimnazjum. Tam te byy rozrywki umysowe, a
e moja dwutomowa biblioteczka harcerska pozwalaa mi bezbdnie ustali kad picioliterow
nazw wza i odczyta rebus narysowany znakami semafora, wic wysyaem trafne rozwizania.
Baem si, bardzo si baem repetowania! Nie wiedziaem jeszcze wtedy, e dobrze si trzeba
napracowa, by nauczyciele zdecydowali si zostawi kogo na drugi rok. Dla byle powodw nie
zdarzao si to nigdy. Ale strach ten i tsknota do harcerstwa czyniy swoje. Uczyem si w nagym
zrywie. Pokona polonistyczne kopoty ortografii i gramatyki przyszo mi stosunkowo atwo. Czarna
rozpacz ogarniaa dopiero wobec ksieczki z nutami. piew - to moja katastrofa. Byem guchy jak
pie i ani rusz nie mogem opanowa solfeu. Subtelno uoenia kropek na piciolinii przekraczaa
granice mojej inteligencji. A bya to ostatnia klasa, w ktrej obowizkowo uczono si piewu (jak
rwnie rysunkw) i stopie dostateczny by niezbdny, by otrzyma promocj do trzeciej klasy.
Wszystkie do-re-mi-fa-sol-la-si-do kiebasiy mi si zupenie dokadnie. Nauczyciel piewu, pan
Kacperski, ni mi si po nocach.
Dzie egzaminu zblia si nieuchronnie. Uwaga, uwaga, nadchodzi... Zdobyem si na krok
ostateczny. Na kartce wypisaem sobie kilkanacie wymaganych wicze solfeowych, ale nie nutami,
tylko literami. Do-si-sol-re... i tak dalej. Wykuem mechanicznie na pami. Matka przesuchiwaa
mnie kilkanacie razy. Wystarczyo powiedzie numer wiczenia, natychmiast recytowaem bez

adnej troski o ton, ale z wyran dobr wol. W ogle patrzyem w ksik z solfeem. Kacper
wywoa, tylko spojrz na numer wiczenia i bd jecha e hej...
Kacperski do tablicy w ogle mnie nie wywoa. Nie kaza recytowa solfeu. Machn rk na mj
piewaczy talent. Postawi trjk. Puci do klasy trzeciej, i po c ja tak kuem?
Do najpikniejszych dni w caym roku szkolnym nale, prcz pierwszych, wczesnowrzeniowych, te
czerwcowe dni midzy promocj do klasy wyszej a wyjazdem na wakacje. Poczucie zdobycia
nastpnego progu ku dojrzaoci, adnych obowizkw, pena swoboda.
Tym pikniejsze wszystko, e dostaem w prezencie rower! Mj wasny rower. Poczciwej, austriackiej
marki Puch. elazna maszyna. Szalaem po ulicach Warszawy. Zajechaem na szkolne podwrko, by
z umiechem wyszoci obserwowa cikie przeycia szczeniakw, modszych o cae dwa lata,
mczcych si na wstpnym egzaminie. To sprawiao satysfakcj. Akurat trafiem na przedobozow
zbirk druyny. Spod muru, z boku, razem z kolegami, ktrzy ju byli w druynie, ale na obz jeszcze
ich nie brano, zazdronie obserwowaem obrzd sprawdzania rynsztunku. W pewnej chwili podbieg
do nas tanecznym krokiem mody czowiek z ogromnym nosem i zapyta, czy aby nie znamy chopca,
ktry nazywa si Koniewski. Zgupiaem. Koledzy wypchnli mnie spord siebie. Modzieniec
z duym nosem kaza mi czeka.
Nie czekaem dugo. Przed frontem druyny wielkonosy odczyta rezultaty konkursu rozrywek
umysowych ogoszonego w Sulimczyku. Nastpujcy druhowie zdobyli nagrody ksikowe... Na
ostatnim miejscu usyszaem moje nazwisko.
Nieprzytomny z wraenia z rk samego dugonosego naczelnego redaktora Sulimczyka, druha
Gustawa Radwaskiego, odbieraem bezcenn dla mnie ksik: Kapitan amigowa. Nagy skok na
ciek druyny, do ktrej tak gorco pragnem nalee! Wtedy zreszt nie przypuszczaem, czym
dla mnie stanie si w przyszoci i Sulimczyk, i sam Gutek Radwaski.
Rozpoczynaem wakacje koczc drug klas gimnazjum, a wraz z ni okres, ktry nazwabym
dziecistwem. W klasie trzeciej wystpiy w moim yciu te wtki, ktre w pewnym sensie trwaj
w nim po dzi dzie.

II
W Cietrzewiach
Ognisko w izbie
Dym szybko wypeni izb. W drewnianej nosice tlio si jeszcze, cho ogie zdoalimy ju zdusi
jakimi szmatami znalezionymi w magazynie, parzc sobie niegronie rce. Cho przed faktem
zabrako nam rozsdku, po fakcie nie stracilimy przytomnoci. Pomie atwo mg si przerzuci
z nosiki na obrus, na makiet, na drewnian, such boazeri czterech smukych kolumienek, a potem
na sztandar, na bibliotek i archiwum. Pech! Lada moment mg kto wej do izby, naleao j
wietrzy najprdzej. Szeroko otworzylimy okna, bardzo si jednak lkajc, by kto z ulicy nie
spostrzeg dymu. Wtedy przylec na ju zbdny ratunek i naykamy si wstydu za wszystkie czasy.
Bo i byo si czego wstydzi!

Codzienne mae, a raz na tydzie due sprztanie harcerskiej izby naleao do obowizkw
zastpu subowego. Nasz zastp - Cietrzewi - dopiero przed tygodniem wyoniony z oglnej gromady
wilczkw, po raz pierwszy peni obowizki subowe. Jdrka Zieliskiego i mnie zastpowy Flok
wyznaczy do duego sprztania.
Istniejca od lat dwudziestu 16 Warszawska Druyna Harcerzy im. Zawiszy Czarnego dopiero
niedawno uzyskaa wasn izb. Przedtem zbirki odbyway si w mieszkaniach prywatnych,
w klasach, na korytarzach szkolnych, w sali gimnastycznej; sprzt obozowy magazynowao si
w piwnicy, a archiwa i biblioteka przechowywane byy przez funkcyjnych po prostu we wasnych
mieszkaniach. A wreszcie skadka rodzicw oraz subwencja z Ministerstwa WR i OP umoliwiy tak
przebudow strychu gimnazjalnego, e Szesnastka otrzymaa obszern izb z magazynem, sieni
i schodami. Autorem projektu izby i opiekunem tych budowlanych robt by jeden
z najwybitniejszych architektw polskich, Bohdan Pniewski, dawny druynowy Szesnastki z 1915
roku. Izba wypada okazale. Wyposaona w szafy i stoy, ozdobiona wypalaniami na drzewie
okadajcym supy konstrukcyjne, bya przedmiotem dumy i oczkiem w gowie wszystkich
zawiszakw. Tutaj odbyway si zbirki zastpw, nierzadko dwch rwnoczenie, tutaj schodzilimy
si na szalone zebrania towarzyskie, tutaj Koo Przyjaci odbywao swe herbatki, tutaj pulsowao cae
ycie druyny, tutaj rwnie (o czym przekonaem si dopiero znacznie pniej) starsi spord nas
chronili si podczas bardziej uciliwych lekcji; niektrzy nazywali to wagarowaniem.
I t wanie ukochan izb mielimy puci z dymem - my dwaj! Dla mnie by to akurat pierwszy
tydzie naleenia do druyny. Wymarzone i wytsknione harcerstwo, zaczte z takim opnieniem,
mogo si fatalnie skoczy. Jdrek czu si w swej harcerskoci nieco pewniej, zapisa si jeszcze
przed wakacjami. Bardzo niedawno, kilka dni temu, trafiem na pauzie w rejony zajmowane przez
najstarszoklasistw i z dreniem serca wrczyem Lothowi dwie kartki. Jedn: Prosz o przyjcie
mnie na czonka druyny 16 WDH... i drug: Zgadzam si, by syn mj...
Felek Loth, syn znanego profesora Uniwersytetu Warszawskiego, modzieniec o niezwykym uroku
osobistym, zapalczywie uwielbiany przez swych Cietrzewi, zapyta mnie, z gry znajc zreszt
odpowied:
- W jakim zastpie chciaby by?
- W Cietrzewiach! - Oczywicie, e w Cietrzewiach! Gdyby byo inaczej, nie poszedbym z moj prob
do Floka, ale do Tadka Heugla, zastpowego rwienych nam Puchaczy. Na te dwa zastpy podzielia
si spora gromadka wilczkw. Tak si zoyo, e najblisi moi koledzy, Dry Kontkiewicz, Jdrek
Zieliski, Janek Pawowski, Maciek Pfeffer, znaleli si wanie w Cietrzewiach. Midzy obu zastpami
z miejsca wytworzya si konkurencja, wspzawodnictwo. Cietrzewie - bez adnej ku temu racji uznaway si za co lepszego. Moje serce bio z Cietrzewiami i zapisujc si do druyny draem, czy
aby nie przydziel mnie do Puchaczy. W par dni pniej, stojc gdzie na kocu druyny, na
pierwszej mojej harcerskiej zbirce, usyszaem w rozkazie sakramentaln formu: Przyjmuj do
druyny i przydzielam do zastpu Cietrzewi... Po czym w cigu nastpnego kwadransa zostaem
przez druynowego Wodka Hellmana, zwanego Toto, obrugany od ostatnich oferm i pataachw,
gdy moja postawa zasadnicza - na baczno - pozostawiaa niemao do yczenia.
Wic speniy si marzenia - zostaem harcerzem. A oto teraz harcerzowanie mogo mie fatalny
skutek: poar izby lub co najmniej sromotn kompromitacj.
Flok kaza gruntownie posprzta izb, wynie z magazynu jakie sterty wirw, walajcych si tam
jeszcze od przedobozowych czasw. W cikiej nosice od wapna dygowalimy we dwch te wiry
z czwartego pitra na samo podwrze, do mietnika. Ju pierwsza tura bardzo nas umordowaa

i rozsdn rzeczy kolej, wracajc na gr, zaczlimy kombinowa, w jaki sposb uly sobie w tej
robocie.
Uczono nas sprytu, wymagano od nas przemylnoci. Nie dalej jak przed czterema dniami oba
zastpy, Cietrzewie i Puchacze, miay wielkie zawody. Naleao niepostrzeenie przedosta si na
rodek placu Zbawiciela; ulice prowadzce na plac byy obstawione wartownikami. Mymy si
przekradali, Puchacze broniy. Obie grupy mogy uywa wszelkich forteli, przede wszystkim
przebiera si. Mj strj, biao-czerwona czapeczka studenta i binokle ojca, na figurce dwunastolatka
wyglda komicznie. Rozpoznano mnie bez trudu. Jdrek rwnie nie wykaza zbytniej aktorskiej
inwencji. Za to Maciek Pfeffer i Janek Bugajski zdumieli nas: na placu, przez nikogo nie spostrzeone,
zjawiy si dwie wytworne, wyfiokowane, wymalowane mode kobiety, na wysokich obcasach. Ci
dwaj byli bardzo sprytni, dostali niemao punktw w konkursie zastpu. Teraz my z kolei chcielimy
by sprytni - w najatwiejszy sposb zlikwidowa miecie z izby i strychu.
Po co nosi miecie na d? Z tak wysoka. Lepiej spali je na miejscu, w teje nosice. Podoylimy
zapak, buchn ogie, dym wypeni strych i izb.
Ogie ugasilimy bez specjalnego trudu. Tylko dym nazbyt wolno wietrza z izby. Machalimy cikimi
obrusami, by wygna swd przez otwarte okna. Byle tylko nikt nie wszed. Byle nie wszed! Trwao
z dobr godzin, nim uznalimy, e wszystko ju jest w porzdku. Nawet nie potrzebowalimy si
umawia: kady z nas wiedzia, e to, co si stao, winno pozosta w najgbszej tajemnicy.
Dokoczylimy sprztania, omietlimy kurze, wyfroterowali podog. Dwie nosiki mieci
zdygowalimy - ju bez sowa skargi - na podwrze.
Ale popiou nie odwaylimy si nie przez cay gmach szkolny. A nu zobaczy nas ktry wony?
Rozsypalimy go cieniutk warstewk po caym strychu, nikt nie powinien spostrzec. Starannie
zamknlimy izb. Nazajutrz, w szkole, klucze przekazalimy nastpnemu subowemu - i z dusz na
ramieniu oczekiwalimy gromw, ktre musz wybuchn.
adnych gromw nie byo. ycie zastpu i druyny toczyo si swym zwyczajnym torem. Zbirki, gry,
musztra, piew, wiczenia - i powoli rosnca wi przyjani midzy Cietrzewiami.
W par lat pniej dowiedziaem si od Gutka Radwaskiego, e ktrej jesieni woni odkryli
rozsypany na poddaszu szkoy popi i dyrektor oskary druyn o nazbyt silny i niebezpieczny
sentyment do obozowych ognisk... na strychu odprawianych. Druynowy ledwo zdoa wykaza
bezpodstawno oskarenia. Nie pamitam, czy ju wtedy przyznaem si Radwaskiemu do
najsprytniejszego sposobu sprztania izby, do tego mojego pierwszego ogniska harcerskiego.

Twarda szkoa maminsynka


Byem oferm! Oferm i maminsynkiem, ktry dotd zawsze mia wszystko zrobione, podane, o nic
si nie potrzebowa kopota. Nikt inny nie zapomniaby przecie krawatu harcerskiego, oryginalnej
barwnej krajki Szesnastki, na specjalne zamwienie tkanej przez rzemielnikw w owiczu. Po raz
pierwszy woyem mundur idc na wiosenn zbirk zastpu. I oto na zbirce zameldowaem si bez
krawata! Nie spostrzegem tego wychodzc z domu. Ja - wychowany na Ksieczce harcerza i na
harcerskich marzeniach. Koledzy kpili. Jak kpili! Ale lojalnie poczekali - gnajc przez kilka ulic
przyniosem z domu niezbdny element munduru.

Mona wzruszy ramionami! Ilu to chopcw dzi widzi si ubranych w mundurki harcerskie bez
chusty czy krajki. I jako nikt si nie gorszy. W Szesnastce bardzo dbano o wygld zewntrzny.
Mundur - to mundur! Kompletny, porzdny, czysty - i nie wolno go byo czy z adnym elementem
ubrania cywilnego, ani z dugimi spodniami, ani ze swetrem czy koszul wystajc spod konierza
mundurowej bluzy. Cho byy chwile, e drania mnie ta troska o mundur - nazywaem j sodack
- to jednak dzi ju wiem na pewno, e estetyka kadego stroju, nawet ubrania cywilnego, polega nie
tylko na czystoci, ale rwnie na stylowej jednolitoci. Moi druynowi susznie dbali o nasz
zewntrzny wygld.
Byem oferm - letni obz w Worochcie potwierdzi to przewiadczenie. Nie umiaem sprosta
speniajcym si marzeniom. Zreszt wyobraenie o obozie byo zupenie inne ni sam obz.
W lipcu 1932 roku Szesnastka wyjechaa w Czarnohor; zgodnie z wieloletni tradycj urzdzania
obozw daleko od Warszawy, gdzie na kracach kraju. Warunki terenowe byy wyjtkowo cikie,
trudniejszych nie spotkaem ju nigdy potem. Namioty rozbilimy na polanie, w grskiej dolinie,
jeszcze pitnacie kilometrw za Worocht. ywno dowozia nam kaprynie kursujca kolejka,
obsugujca miejscowe tartaki. Polana nad potokiem bya zaronita ostami i piekielnie kamienista.
Aby wbi namiotowy palik, trzeba byo wyrywa gazy. Wcieka, mudna robota. Pierwszego dnia przyjechalimy po poudniu - zastpy starsze zdoay ustawi trzy namioty zamiast wszystkich omiu.
W jednym schowano na noc sprzt, w dwch innych stoczylimy si wszyscy razem, ponad
czterdziestu harcerzy, w wieku od trzynastu do dwudziestu paru lat. Nawet siennikw nie zdoalimy
napeni som. Zdruzgotaa mnie ta noc. I tak byem umordowany kilometrowym dwiganiem
workw namiotowych i skrzy ze sprztem ze stacji kolejki a na polan, a tu jeszcze nocleg zimny,
ciasny i twardy. Nie mogem zasn i gorzko aowaem, e chciaem jecha na ten obz. Wszystko tu
byo obce i dzikie. Czuem si zagubiony.
Na domiar zego okazao si nazajutrz rano, e w caym baaganie zgubiem kostium gimnastyczny
i pantofle tenisowe. Rozpacz! Obrugano mnie, e w spodekach mundurowych pojawiem si na
porannej gimnastyce, a przez najblisze upalne dni, nim ojciec przysa paczk z nastpnym
kostiumem, prayem si ubrany ciej ni wszyscy.
Zapdzono nas do zbierania mieci: wirkw, somek, papierkw, jak zwykle przy rozbijaniu obozu.
Idc tyralier wygrzebywalimy je spord trawy i ostw. Niezmienny obowizek najmodszych
uczestnikw obozu. Ale czy tak miao wyglda puszczastwo? przygoda? Ze spanie, mordga
zbierania mieci, mudne zbijanie prycz i namiotowych urzdze, upa. To by ten wymarzony obz?
Pod wieczr drugiego dnia zaszyem si gdzie w krzaki, zwaliem na mech i po prostu rozryczaem
si. Zmczony, znudzony, rozczarowany, moe najbardziej rozczarowany. Wydawao mi si, e innym
Cietrzewiom wszystko szo lej, lepiej, zaradnie j. Byli pogodni, weseli, kpili ze mnie i z siebie
wzajemnie, gdy mnie ogarniaa zo i melancholia.
Zudzenie! Kady z nich na swj sposb ciko przeywa te pierwsze dni yciowej samodzielnoci.
Moe niektrzy lej, moe byli bardziej w domu wytrenowani. Ale kto ich tam wie, czy rwnie nie
wypakali si po krzakach? Po mnie nikt tego nie zauway. Staraem si trzyma fason.
Przez pierwsze dni z dreniem czekaem, kiedy Toto, komendant obozu, z worka rzeczy zgubionych
i zarekwirowanych wycignie mj kostium lub moje pantofle - i przed frontem druyny bd musia
odebra przeznaczon mi menak.
Menaka to bya osobliwo obozw Szesnastki, poza tym spotykana jedynie w druynach
prowadzonych przez zawiszakw.

Menaki wlewano niemal przy kadym wieczornym raporcie, chyba e byo bardzo zimno. Ci,
u ktrych podczas wczorajszego nocnego przegldu odkryto brudne, le umyte nogi, ci, ktrzy mieli
brudne menaki, ci, ktrzy posieli swe rzeczy gdzie poza wasnym namiotem, ci, ktrych kto
z komendy zapa na barwnym przeklinaniu - ci wszyscy, wywoani teraz przed szereg, oczekiwali
egzekucji. Dwaj subowi przydwigali kocioek z wod. Obony komenderowa: Baczno! Podczas
obrzdu nikt nie mia powiedzie sowa ani parskn chichotem, cho to byo niezwykle zabawne,
gdy przyjaciel fasowa menak. Komendant osobicie nabiera ca menak wody, odgina
konierz delikwenta i...
...ju z menaki woda spywa,
spalone karki zmywa!
Nie wychodzi z ust jk
mimo szalonych mk...
jak piewalimy przy ognisku. Delikwent, jeeli spodziewa si menaki, cho czasem byo to
zupene zaskoczenie, dobrze zaciska pasek, a bluz tak przemylnie sobie ukada, e woda spywajc
po karku od razu zbieraa si jakby w woreczku. Wyga obozowy jednym skokiem wylatywa za
namiot, przechyla si do tyu, zgrabnie wyszarpywa bluz, by nie zamoczy sobie spodni. To by
fason. W dwie minuty po egzekucji naleao si z powrotem meldowa na apelu ju w suchym zapasowym - mundurze lub swetrze. Ambicjonowalimy si szybkoci przebierania i kady chcia
zmienia tylko bluz. Gorzej byo, gdy odbierao si dwie menaki: z tyu i z przodu. Przy trzeciej w rkaw prawy - za przeklestwo, czy czwartej (bardzo rzadko) - w rkaw lewy - nie byo ju rady na
ten wodny ywio. Trzeba si byo uczciwie przebiera od stp do gw.
Menaki liczyy si punktami karnymi w konkursie midzy zastpami i w konkursie indywidualnym
wewntrz kadego zastpu. Menaki prowokoway dowcipy, ale wstyd byo przyzna si do
rcznika czarnego jak matka ziemia, zgubionego przy myciu, czy do koszuli, na ktrej mona byo
rzep sia, zostawionej nieopatrznie poza namiotem. Ich miejsce byo w worku z brudnymi rzeczami,
ktry kady z nas mia u siebie w namiocie. Jakim wstydem bya menaka dla zastpowego. A dla
czonka komendy! - I takie si zdarzay.
Oczekujc menaki za zgubiony kostium, doczekaem si jej za brudne sztuce. Chrzest obozowy
nie okaza si straszny, ale na swym osobistym koncie kady chcia mie jak najmniej menaek.
Obz w Worochcie by trudny, takim pozosta mi w pamici. Ile w tym byo wasnych, osobistych
kopotw maminsynka? Chyba bardzo duo. Ile faktycznych trudnoci naturalnych, terenowych? Te
bardzo wiele. Czarnohora to ziemia dzika, odludna, mao uczszczana. Kamienie i boto. cieki
zaronite kujcymi krzakami. Na wycieczkach sypialimy w ruinach chat czy tartakw spalonych
jeszcze w pierwszej wojnie wiatowej i nie odbudowywanych. Brakowao schronisk, w ktrych mona
by cokolwiek kupi. Wszystko musielimy dwiga ze sob, w tornistrach. Z Hucuami trudno si byo
dogada, mwili po rusku, a nikt z nas nie zna rosyjskiego. Dzikie, czarowne pikno tych gr byo dla
nas, modzikw, jeszcze za bardzo obce, za surowe. Trasy wycieczek - na Kukul, Klew, Howerl wydaway si monotonne. Kilometrami wdrowalimy bez odpoczynku, pot zalewa oczy, ciyy
cielaki (kryte sierci tornistry, uywane jeszcze w armii austriackiej), a zastpowy, Janek
Perkowski, za mao rachowa si z naszymi siami, nadto dbay o dyscyplin i teoretycznie wyduman
higien marszu. By to moe i dobry trening: nauczylimy si w drodze mao odpoczywa i obywa si
bez wody. Czy tylko aby nie za wczenie zaczynalimy?
Janek Perkowski, wwczas ucze klasy sidmej, rodem z zasuonego zastpu osiw, by dla nas
surowy i twardy, chwilami a kapralski, co zdawao si dziwne u tego katolika, humanisty,
pniejszego znawcy historii i prawa, lecz moe jako zapowiadao gwatownego oenerowca. (Mj

Boe! ilu to pniej spotkaem oenerowcw bdcych zaprzeczeniem tych cech charakteru, ilu
socjalistw nimi si odznaczajcych!) Chtnie szafowa karami, zarwno na obozie, jak i w miecie.
Niebywale sumienny, peen inicjatywy, surowoci i wymaganiem od nas nadmiernych wysikw
fizycznych rozwizywa pewnie jakie tam swoje wasne kompleksy.
Niezgrabnie borykaem si z obozowym porzdkiem. Zlkem si jaszczurki wpuszczonej mi na prycz,
wymylaem kolegom, gdy chlusnli mi wod na posanie, nie umiaem pogodnie przyjmowa
psikusw. Za prdko gniewaem si na przyjaci. Istniejca w zastpie poowiczna wsplnota
przedmiotw codziennego uytku budzia niech; zanadto podkrelaem wasno osobist. Obz, ze
swymi obyczajami, ze swym rygorem, a nade wszystko z nieustajcym wspyciem w gromadzie uderzy we mnie jak jaki ywio, wobec ktrego byem bezradny. Za chwile najprzyjemniejsze
uwaaem nie te przeyte w gronie przyjaci, ale te, ktre spdziem nad ksik, zaszyty gdzie
w krzakach, wyczony z nurtu obozu, oddany dickensowskiej lekturze Opowieci o dwch miastach.
Nigdy ju potem nie obciaem si na obz adnymi powieciami. To byo bez sensu. Wszystko
naleao robi w stosownym czasie.
Koledzy zdobywali sprawnoci; cztery, pi, sze uzyska kady z nich. Pracza, zabawkarza, zdobnika,
piewaka i jeszcze par najatwiejszych, od ktrych zazwyczaj zaczynano. Byem niezgrabny, nie
lubiem robt rcznych. Z najwyszym trudem zdobyem jedn jedyn - pracza. Jaka to sztuka wypra
wasne przecierado w rwcym, grskim potoku, jak bardzo skomplikowane byo suszenie, by na
nowo nie powalao si ono o kamienie czy ziemi. Sprawno zdobyem, ale ju nigdy wicej nie
praem przecierade. Wic na co mi bya ta sprawno?
Natomiast cakiem nieoczekiwanie przypada mi do gustu osobliwa praca obozowa, na og przez
wszystkich serdecznie nie cierpiana.
Na obozie mielimy kuchark Frani. Race pogwacenie regu harcerskiego obozowania nastpio
pod wpywem rodzicw z Koa Przyjaci Harcerzy, uwaajcych, e synowie powinni je lepiej, ni
mg gotowa mody kucharz-amator. Zanim wadze harcerskie nie wymogy na druynowym
zlikwidowania kucharki, Frania przez trzy obozy jedzia razem z nami. Odgrywalimy przy niej tylko
role kuchcikw i pomywaczy. I wanie ta ostatnia czynno bardzo mi si spodobaa,
w przeciwiestwie do samego gotowania, ktrego nie znosiem wtedy i nie znosz nadal. Moe
dlatego, e koty myo si zupenie samotnie, gdzie w odlegej partii strumienia, bez godzin, bez
rygoru, bez gwizdkw. Doskonale bezmylna czynno pozwalaa snu wasne marzenia. Wic
z zapaem godnym lepszej sprawy szorowaem garnki. Niestety, w programie prb nie przewidziano
sprawnoci podkuchennego.
Natomiast razem ze wszystkimi udao mi si uzyska stopie modzika.
W ostatni niedziel, w wito obozu, gdy byo ciemno, a ognisko z daleka rzucao czerwone refleksy,
gromadka Cietrzewi i Puchaczy wycigaa dwa palce ku harcerskiemu sztandarowi. Przyrzeczenie
odbiera harcmistrz Zygmunt Wierzbowski, odnowiciel naszej druyny po tamtej, pierwszej wojnie,
niebywale do Szesnastki przywizany, cieszcy si wrd nas najwyszym autorytetem moralnym,
uosabiajcy wszystkie tradycje druyny.
- Mam szczer wol caym yciem peni sub Bogu i Polsce... - recytowaem naprawd przejty.
W ten wieczr, gdy co chwila zerkaem na lew stron bluzy z przykrconym tam krzyem
harcerskim, wszystkie kopoty obozowe raptem zmalay, stay si bahe i niewane, dwignem si
we wasnej wiadomoci, poczuem si penowartociowym harcerzem. Gdy wkrtce potem, jak
zawsze na ostatnim - i tylko na ostatnim - ognisku, piewalimy:

...Warszawo ma, Warszawo ma!


Ty miastem moich marze, moich snw.
Radosna, dumna i wspaniaa,
Ty serce me oczarowaa.
Warszawo ma, Warszawo ma!
Ach, kiedy ciebie ujrz znw...
mylaem bardziej o obozie, ktry min, ni o powrocie do domu. Pie wysunity znad skarpy, ktry
wytrwale podpalalimy przez trzydzieci wieczorw, zwali si prosto w ogie. Obz by naprawd
skoczony! al mi si zrobio i tych wycieczek, i udrki ycia w gromadzie, i szalonych kpieli
w grskim strumieniu, nagle utrwalio si wszystko, co byo przyjemne: nocne alarmy, gry polowe,
piekielny bieg w ulewie z wysokiego zbocza Ozimego na sam d... Obz Szesnastki wyda mi si
wspaniay - i ju pragnem jecha na nastpny.
Marzenia wysnute z Ksieczki harcerza speniy si inaczej, ale speniy si na koniec.

Srebrna lilijka
Srebrn lilijk ma prawo nabi sobie na krzy ten modzik, ktry zda na wywiadowc, drugi z kolei
stopie harcerski. Srebrna lilijka wyrnia ci z tumu harcerzy. Majc wywiadowc, mona ju zosta
zastpowym. Wic chyba niedobrze jest, jeeli wszyscy dokoa nie mog tego spostrzec od razu
i natychmiast. Prawda? W kadym razie bardzo mi na tym zaleao, aby moliwie najprdzej
widomym znakiem srebrnej lilijki przekreli dawne moje mazgajstwo i gapiostwo. Ze sprawnociami
nadal mi nie wychodzio. Na zabawkarza kazano mi wyci co laubzeg z dykty i przygotowaem
pikn koysk dla lalki. Egzaminator - podharcmistrz! - zaliczy mi j i co prdzej na rkawie
przyszyem sobie nowe kko. C z tego? W domu modszy o sze lat braciszek na widok tej koyski
wybuchn miechem: mia techniczne oko i bez trudu spostrzeg, e bieguny umocowane byy
wzdu, a nie w poprzek puda. Tak bujane dziecko dostaoby torsji. Potem z najwyszym trudem
dochrapaem si stolarza, raz na zawsze przeklinajc heble, piy, bejce i politury. Zrobiem do izby
szafk na radio, ale przyszycie na rkawie nowego kka byo kocem, nie pocztkiem mej stolarskiej
praktyki. Mordowaem te sprawnoci nie dlatego, by uprawianie jakiegokolwiek rzemiosa sprawiao
mi rado, ale dlatego, e chciaem dorwna przyjacioom w iloci noszonych krkw. A e trzy zielony, czerwony i biay - krzye musiay (nakaz mody!) rozpoczyna rzdki kek sprawnociowych,
wic zdaem sprawnoci samarytaskie: sanitariusza, pierwsz pomoc i higienist. Przy czym
umiejtnoci te posiadaem ju o niebo lepiej ni jakiekolwiek rzemielnicze. Nie udao mi si zdoby
introligatora, cho zmarnowaem par piknych ksiek; narzdzia introligatorskie, kupione mi
przez matk, kilka lat walay si potem w ktach mieszkania. Wszystko, co wymagao technicznej
biegoci palcw i oka, byo dla mnie niedocigym ideaem. Na sprawnoci rzeczywicie kwitujce
moj rzeteln umiejtno (terenoznawca, redaktor, pisarz na maszynie) musiaem jeszcze czeka
par lat. W tej sytuacji stopie harcerski (specjalizacja w tak zwanej technice bya mniej
mistrzowska, za to wymagano tu stosunkowo duo wiadomoci oglnych: historia Polski, harcerstwa,
kawaki ideologiczne) by dla mnie atwiejszy do osignicia.
Wywiadowc mielimy zdawa na letnim obozie. Stopnie zazwyczaj przyznawano w ostatnim
rozkazie obozowym. Potem powrt do Warszawy, galop do pana grawera Michrowskiego na Nowy
wiat i za dni niewiele, ju na drug cz wakacji, spdzan z rodzicami, mona byo jecha z
nabitym krzyem. W tym roku sytuacja bya jednak bardziej skomplikowana. Natychmiast po
obozie Szesnastka jechaa na midzynarodowy zlot skautw, Jamboree, na Wgry. Delegacja polska

liczy miaa ptora tysica druhw, w takiej wielkiej gromadzie miabym wystpi bez lilijki? Jak
zrobi, eby natychmiast po otrzymaniu stopnia mie na krzyu srebrn lilijk? Jeszcze nie
dopuszczono mnie do prby na wywiadowc, jeszcze prby tej nie odbywaem, obz rozpoczyna si
dopiero za par tygodni, a ja ju martwiem si o srebrn lilijk.
Na koniec znalazem sposb. Poprosiem grawera, by w rodku krzya wywierci dwie dziurki,
a srebrn lilijk oddzielnie obsadzi na dwch cieniutkich drucikach. Gdy dostan wywiadowc, sam
wetkn druciki w wyborowane dziurki, motkiem zaklepi z odwrotnej strony - i na Jamboree bd
mia srebrn lilijk! Przed wszystkimi!
Grawer wykona zamwienie. Srebrn lilijk starannie zawinem w biae bibuki. Race dziurki
zapchaem kawaeczkami akwarelowej farby. I pierwsza poraka: dziurki byy widoczne. Farbka
zacza si kruszy. Koledzy odkryli moj tajemnic. Sam pewnie te si komu niebacznie
zwierzyem. Zaczto ze mnie kpi i przemiewa.
Obz letni w Rytrze, a waciwie w dolinie Maej Roztoki, dziesi kilometrw za t niewielk
miejscowoci na trasie Nowy Scz-Krynica, by zgoa fatalny. Pod kadym wzgldem. Komenda
Chorgwi zmusia druyn do zrezygnowania z kucharki, wic jedzenie spniao si caymi
godzinami, brakowao nam kuchmistrzowskiej wprawy. Deszcz pada niemal bez przerwy, to zreszt
miao swj przewrotny urok. Nieustanny werbel kropli po napitym ptnie namiotu gra jak
osobliw muzyk. Deszcz paraliowa nam cay program zaj, utrudnia gry, biegi, ogniska
i wycieczki. Z namiotu do namiotu, przeskakujc w gumowych pelerynach, stale taplajc si w bocku,
punkt po punkcie zdawalimy w, niecierpliwie przeze mnie wygldany, stopie wywiadowcy. Trzeba
rozumie tak, jak pisz: zdawalimy punkt po punkcie! Podwczas jeszcze w druynie naszej,
nalecej do najlepszych druyn w kraju, zdawanie na stopnie odbywao si zgoa po szkolnemu.
Zreszt dziao si tak w caym niemal warszawskim harcerstwie. Kady z nas mia kart prby rubryki, daty, podpisy egzaminatorw - i chodzio si od jednego do drugiego, jak na uniwersyteckich
egzaminach. Nie podczas biegu harcerskiego, nie w trakcie gry, ale na zwyczajnym egzaminie, stale
zaprzeczajc podstawowym zasadom skautingu, zaliczao si punkty. Gdyby pogoda dopisaa,
egzaminy te skadalibymy siedzc gdzie w lesie, idc z egzaminujcym na spacer, teraz lekcje
wydawalimy pod namiotami, wszyscy razem coraz bardziej nasikajc wod.
A jednak ten obz zapamitaem sobie jako przyjemniejszy ni poprzedni. Mimo deszczu i przykroci
zwizanych ze srebrn lilijk. Po prostu byem ju bardziej wyrobiony, obozowo i harcersko
zahartowany, bardziej zaradny. A nadto niewtpliwie to zasuga trzeciego z kolei zastpowego:
Stefana Jedliskiego. Stefan by znakomitym zastpowym, ktry ostatecznie i raz na zawsze zosta
z nami w Cietrzewiach. Jemu zawdziczamy jak nasz odrbno zastpow. On zrobi z nas
kolektyw przyjaci. Stefan by przyjacielskim przywdc. Imponowa wyrobieniem harcerskim
i fizycznym, by rzutki, inteligentny, potrafi by surowy, ale nigdy tego nie naduywa. Wraliwy na
sztuk, rozsdny w swych politycznych opiniach, dostatecznie niezrwnowaony, by nie zatraci
swego uroku, i dostatecznie opanowany, by mc przewodzi dziesitce urwisw. Starszy od nas
o dwa lata - najkorzystniejsza rnica midzy zastpowym a zastpem - wid si z Jeleni, zastpu
doskonaego. Cietrzewie byy wic wnukami najwybitniejszych zastpw Szesnastki: Bobrw (Loth),
osiw (Perkowski), Jeleni (Jedliski.) Zreszt zastpowi Puchaczy wywodzili si z rwnie czcigodnych
zastpw, a jednak ju w Rytrze byo jasne, e my jestemy lepszym zastpem od nich. I chyba
wanie w Rytrze, w tym bocku i deszczu, na wycieczkach wrd gr agodnych i mikkich - na
Radziejow i Prehyb - kleia si przyja Cietrzewi, ktra zdecydowaa o obliczu naszego zastpu.
Jeeli jestem przy zastpowym, chciabym zanotowa uwag wybiegajc poza wraenia
trzynastoletniego chopaka. Znaem wielu dobrych zastpowych, mao ktry duej zosta

w harcerstwie. Nie zawsze chcieli nawet prowadzi potem druyn. Niewielu z nich czuo skonno
do pracy na szerszej ni druyna arenie harcerskiej. Znaem wielu sabych zastpowych, niektrzy
zostali dobrymi kierownikami druyn, a nawet wietnymi dowdcami hufcw czy wikszych
jednostek harcerskich. Dobry zastpowy musi by przyjacielem chopca, a jednoczenie imponowa
mu fizycznie, harcersko, intelektualnie. Te zalety nie zawsze chodz w parze z talentami tak zwanymi
organizacyjnymi. Tak ju jest. Ze szkod dla harcerstwa? Ze szkod dla harcerstwa! Ale na to nic si
nie poradzi.
Rytro zostao mi w pamici nie tylko z powodu deszczu i rosncej wrd Cietrzewi przyjani. Tam
wanie raz na zawsze przestaem piewa niektre piosenki z harcerskiego repertuaru. Piosenki
wojenne i wojskowe. Ju sobie nie przypominam bezporedniej przyczyny, ktra sprawia, e podczas
ognisk, z talentem i werw prowadzonych przez Gutka Radwaskiego, raptem przestaem piewa
Somosierr. Zocia mnie piosenka opiewajca szar uanw, kierowan przeciw wolnoci innego
narodu, zreszt zawsze - dlaczego? nie wiem - nie cierpiaem Napoleona. By to czas, gdy w szkole
coraz bardziej nasikaem pacyfistycznymi ideaami. Bunt przeciw wojskowym piosenkom wzi si
z jakiej sztubackiej przekory, moe z niedojrzaego snobizmu, ale przecie tkwi w nim jaki zalek
mojego przyszego niechtnego stosunku do spraw wojskowych, do broni, do wicze o charakterze
militarnym. Gdy koledzy podejmowali pie o Kozietulskim, ktry czwrki w jazd zwin,
o piechocie, ktrej karabiny dwiczay - milczaem. A e tych piosenek byo bardzo wiele,
przyzwyczaiem si uczestniczy w ogniskach harcerskich samemu nie piewajc, a tylko suchajc, jak
piewaj inni. A moe milczaem dlatego, e miaem barani gos i byem zupenie pozbawiony suchu?
Jako bardzo powoli wypeniaa mi si egzaminacyjna lista. Ten i w z Cietrzewi zda ju caego
wywiadowc. Ale pod koniec obozu i ja te miaem podpisane niemal wszystkie punkty. Byo ich ze
dwadziecia par, gdy pewnego poranku obudziem si z piekcym blem w rodkowym palcu lewej
rki, opuchnitym i zaognionym. Obozowy eskulap, Felek Loth, wiey maturzysta, dopiero startujcy
ku medycynie, niepewnie drapa si w gow. Naci mi skr na tym palcu, upuci krwi; prawd
mwic nie wiedzia, co to jest. Bl mnie rwa okrutnie. I Bg wie, czym by si to dla mnie skoczyo,
gdyby z Warszawy nie przyjecha ojciec, pragnc mnie zobaczy midzy obozem a Jamboree. Jeden
tylko raz odwiedzio mnie ktre z rodzicw. Prosiem zawsze, by tego nie robili. Wydawao mi si, e
harcerzowi nie przystoi przyjmowa takich sentymentalnych wizyt. Dranio mnie zawsze - nawet
i potem, kiedy sam byem komendantem obozu - gdy rodzice odwiedzali obozy, niby z wizyt,
a waciwie na kontrol, ptali si wszdzie, gdzie nie byli potrzebni. Dranio mnie to, cho przyjazd
mego ojca uratowa mnie by moe od straty palca.
Ojciec zaniepokoi si opuchlizn. Pojechalimy do Nowego Scza, do doktora. Zastrza! Wymagao to
maej pilnej operacji. Ostatnie trzy dni obozu, niezbdne dla skoczenia wywiadowcy, przesiedziaem
w Nowym Sczu. Uroczy pobyt. Wtedy po raz pierwszy odkryem w ojcu starszego przyjaciela.
Na Jamboree wyjechaem z rk na temblaku, ale - bez wywiadowcy. Srebrna lilijka tkwia w bibuce.
Srebrna farbka coraz bardziej wykruszaa si z wyranie widocznych na krzyu dziurek. Koledzy kpili
na potg...

To byo rwne dwadziecia pi lat temu. Podczas wojny straciem mj harcerski krzy, spalia si
ksieczka harcerska i wszystkie pamitki. Jakim cudem przetrwaa maleka, srebrna lilijka, ktr
w dwa miesice po Jamboree mogem ju sobie nabi na krzy, a ktr potem z krzya zdjem
i osadziem na mocnej szpilce. Jeszcze dzi widz na niej lady od uderze motka - tak wbijaem
w dziurki... Pamitam, gdy w rok pniej zdaem wika, przez dugie miesice zwlekaem z nabiciem
przysugujcej mi zotej lilijki. Uraz przeksztaci si w snobizm rebours.

Gdll
Dwutygodniowe ferie beztroskiej radoci!
Rka na czarnej chucie nic nie przeszkadzaa, a uwalniaa od dokuczliwych sub porzdkowych i
dawaa przywilej wyjtkowoci - na przykad szans obejrzenia wielkiej parady narodw z trybuny.
Trzy byy dotd wielkie midzynarodowe zloty skautowe: w 19?0 w Londynie, w 1924 w Kopenhadze
i w 1929 w Arrowe Park. Ten by czwarty, a jak twierdziy wtedy stare jamborowe wygi i twierdz dzi
jeszcze, najprzyjemniejszy ze wszystkich zlotw przed nim i po nim. Stary park, ongi myliwski
rezerwat austro-wgierskich cesarzy, parowa modoci i weselem. Pogoda dopisaa. Skauci
wgierscy, na kapeluszach noszcy kicie oryginalnej trawy z madziarskiej puszty, okazali si
czarujcymi gospodarzami, olniewali nas sprawnoci organizacji. Ich skaut naczelny, hrabia Teleky,
suchy, szczupy, starszy pan, konno przemierza tereny Jamba; kto z nas mg wtedy przypuci, e
w osiem lat pniej ten sam skaut, jako premier rzdu wgierskiego, strzeli sobie w gow, byle
unikn wsppracy z Hitlerem. Ten skaut dotrzyma danego sobie sowa. Ilu takich byo?
Nas, harcerzy polskich (a nie polskich skautw, jak mylnie pisz niektrzy o skautach polskich i
harcerzach amerykaskich), Wgrzy witali specjalnie serdecznie. Gdy ptoratysiczna kolumna
Polakw defiladowym krokiem maszerowaa ze stacji do gdllwskiego parku, dokoa hucza
spontaniczny okrzyk rwcy z tysica modych madziarskich piersi:
- Huj! Huj! Hojra! Huj! Huj! Hojra!
Krztusilimy si z niecnego miechu. Czerwoni, hamowalimy chichot i tylko naoona nam przez
histori godno ambasadorw Polski nie pozwalaa mia si gono i bezczelnie z madziarskiego:
hip! hip! hura! W kilka miesicy pniej harcerze z warszawskiej druyny - byem w tej honorowej
kompanii - witali na dworcu w Warszawie arcybiskupa Wgier Szerediego i chcc go osobliwie uczci
w jego rodowitym jzyku, zakrzyknli gromko: - Huj! huj! hojra! - No, ale na warszawskim dworcu
skoczyo si awantur i interwencjami. Nawymylano nam. W Gdll natomiast bya serdeczno
i polsko-wgierska harmonia.
Podczas dwch tygodni Jamboree nikt nic nie robi; nikt ze skautowej braci, bo organizatorzy
i funkcyjni mieli urwanie gowy przez pene dwadziecia cztery godziny. Tak jest zawsze: masa si
bawi, haruj jednostki. Ale ja byem wrd masy, wic tylko szukaem przyjaci!
Szukajcie przyjaci! - takie haso dla czwartego Jamboree rzuci stary i siwy Skaut Naczelny, gen.
Baden-Powell, w jednej osobie brytyjski wojskowy i pedagogiczny geniusz. To byo bardzo pikne
wezwanie. P roku wczeniej Hitler obj wadz i wszyscy bali si wojny. Szukajcie przyjaci wrd
skautw caego wiata. Gdy doroniecie, bdziecie mieli przyjaci wrd urzdnikw innych rzdw
i wrd dziaaczy innych narodw, a przyjanie takie mog zapobiec wojnie! Tak poucza nas Skaut
Naczelny. Szlachetne... zawracanie gowy. adne najszczersze przyjanie osobiste nigdy jeszcze nie
zdoay zapobiec wojnie, a o istotnych przyczynach wojen, o istotnych sprynach midzynarodowych
konfliktw nikt w skautingu sowem jednym do nas si nie zajkn. Bylimy przecie apolityczni! Tak
doskonale apolityczni, e w owo lato 1933 roku Wgrzy zgodzili si na przemarsz przez teren zlotu
caej kompanii modziey z faszystowskiej Balilla. Czarno-biaa kolumna chopcw obozujcych nad
niedalekim Balatonem przedefilowaa ulicami Jamboree jak grone polityczne memento. Przeszli
budzc mieszane uczucia; jedni skauci ich oklaskiwali, inni milczeli. Milczcych byo wicej. Ani
skautw niemieckich (nie naleeli do midzynarodowej organizacji skautowej, tak zwanego

Midzynarodowego Biura), ani Hitlerjugend na Jamboree nie byo. Kolumna Balilli bya ironicznym
komentarzem do dobrotliwych wezwa Pierwszego Skauta. Ju potem, jako czowiek dorosy,
przypominaem sobie Jamboree w Gdll i mylaem o tym, e Telekyemu nic nie pomogo, cho on
przecie mia wielu przyjaci... Ale tak mylaem dopiero w roku 1941. Wtedy przemarsz Wochw
przyjem w milczeniu, ani przez myl mi nie przeszy adne oglniejsze wnioski. Szukaem przyjaci!
Szczerze szukaem przyjaci!
Aby z atmosfery zlotu wyeliminowa jakikolwiek cie moliwej niezgody, zrezygnowano tym razem
i raz na zawsze, jeeli chodzi o Jamboree - z wszelkich zawodw w technice skautowej, jakie
odbyway si poprzednio. Jak by tego rodzaju zawody miay podsyca nacjonalizmy! Dlaczego wic
olimpiady sportowe s symbolem pokoju? I naprawd najbardziej podejrzliwy badacz przyczyn
wybuchw wojen nie wymieni ani wspzawodnictwa sportowego, ani naukowego, ani skautowego.
Poza udziaem w defiladach oraz w wielkim polskim pokazie na arenie mielimy wic czas absolutnie
wolny. Tylko druhowie z 23 WDH co dzie wieczorem na estradach podobozowych ognisk budzili
entuzjazm sw szalecz i zupenie niezwyk polk, taczon wbrew czysto mskiemu obyczajowi
Jamboree z udziaem harcerek. Specjalnie w tym celu przyjechay one z nami i zamieszkay w
Budapeszcie. W zasadzie Jamboree byo wycznie imprez skautingu mskiego.
Co dzie od dziesitej rano do pnego wieczora wdrowalimy po trzydziestotysicznym miasteczku
namiotw. Czend - zamiana znaczkw organizacyjnych - budzi namitnoci kolekcjonerskie i
giedziarskie. Wymienialimy lilijki polskie na cudzoziemskie, niektre z nich byy oryginalne i pikne
w rysunku. Sza czendu ogarnia wszystkich; pod koniec wymieniano ju nawet czci garderoby,
chustki, krajki, bluzy, czapki. Jedynie nasze krzye byy nie-do-zamiany; cho cena ich na giedzie
czendowej bya wprost niebotyczna, nie znaem nikogo, kto by przeczendowa swj krzy. Podobno
by taki wypadek, skoczy si usuniciem z ZHP.
Zwiedzanie obozw byo pouczajce. Na przykad obozy polskie byy kwintesencj antypuszczastwa,
najdalsz konsekwencj harcerstwa, ktre chciao duej iloci modziey stworzy na obozach lepsze
warunki ycia, ni miaa ona w domach rodzinnych. Harcerstwo nawet w swoim stylu obozowym byo
organizacj suby spoecznej. Kracowoci drugiego, skautowego kierunku byy obozy
Brytyjczykw; cay boy dzie ich bielizna pocielowa i osobista walaa si przed namiotami, nie
uznawali oni prycz ani stow. Ich skauting by wyprowadzeniem modziey z miast w leny prymityw,
by ucieczk od urbanistycznej cywilizacji. Mymy natomiast wprost maniakalnie dbali o porzdek, jak
by na Jamboree kady namiot mia by wiadectwem dziejw i sensu istnienia Rzeczypospolitej.
Nasze obozy byy wystaw, a obz Szesnastki - umieszczony przy wejciowej bramie - wystaw do
kwadratu. To byo chwalebne, ale mczce. Brytyjczycy nawet nie podejrzewali, i ktokolwiek moe
ocenia Angli czy Szkocj przez pryzmat skautowego namiotu; zwiedzajcy nic ich nie obchodzili.
Midzy tymi dwoma ekstremistycznymi metodami skautingu zawarta bya caa gama rnic. Skautingi
poszczeglnych krajw byy od siebie tak bardzo odmienne! Inne stylem organizacyjnym, inne
sposobem obozownictwa.
Nasz wyobrani ekscytoway szaasy skautw z Borneo, umieszczone na rusztowaniach
z wielometrowych pali, niby w obronie przed drapienikami. To byo oczywicie zlotowe widowisko.
U siebie skauci z Borneo po pierwsze obozw w dungli nie zakadaj, po drugie - obozuj
w jedwabnych, impregnowanych wyrobach turystycznych firm holenderskich. Ale czy musiaem
stawia tego rodzaju kropki nad i? Czy czternastoletni sztubak, po raz pierwszy zanurzony w takim
koglu-moglu narodw, jzykw i skr, koniecznie musia myle, rozumie, wnioskowa?
Wystarczyo mi, e si poiem, zachystywaem nowoci i egzotyk.

Caymi dniami, na og samotnie, wczyem si po obozach. Wicej obserwowaem, mniej


rozmawiaem. Brakowao mi owej szczypty bezczelnoci, by prowadzi konwersacj przy tak sabej
umiejtnoci niemieckiego i francuskiego. Patrzyem, przede wszystkim patrzyem. Kolory i ksztaty
midzynarodowego ycia. Ogldaem pokazy na arenie i w teatrze, jeszcze wtedy wszystkie, wszystkie
mi si podobay. Myszkowaem w dzielnicy sklepw.
Dwa tygodnie Jamboree zleciay byskawicznie. Zrobilimy midzynarodow furor, delegacj polsk
uwaano za jedn z lepszych. Fetowano nas w Budapeszcie i na prowincji. Razem z przyjacimi - z
Cietrzewiami, cho wycieczki kady wybiera sobie indywidualnie - bylimy w pysznych grotach
stalagmitw i stalaktytw w Miszkolcu. W Esztergomie nad Dunajem bralimy udzia
w uroczystociach powicenia kamienia wgielnego pod pomnik krla Sobieskiego, ktry tutaj po
raz drugi pobi Turkw. P dnia pynlimy statkiem po Dunaju. Wycigajc obandaowany palec do
gry, zanurzaem si w dziesitkach przepysznych basenw, znajdujcych si w kadym wgierskim
miasteczku.
Do Polski wracalimy zmczeni i szczliwi. Nie kopotalimy si tym, e wanie na zlocie Francuzi,
Anglicy czy Holendrzy zademonstrowali swj kolonializm i e byo to sprzeczne z ide skautowego
braterstwa. Nic nas te dwuznacznoci nie obchodziy. Z indywidualnego szukania przyjaci wiele nie
wyszo, aden z nas nie mg si poszczyci trwalszymi w tym wzgldzie sukcesami. Cho ten i w
przez par najbliszych miesicy korespondowa z jakim zagranicznym skautem, pyny listy
schematyczne, nudne, jaowe. Zaspokajay pewien snobizm, nie suyy niczemu. Ani nie pomnaay
przyjani, ani nie wzmacniay pokoju. Byy baamuctwem. Jak baamuctwem w gruncie rzeczy jest
legenda o trwaoci przyjani zawieranych w przelotnej migotliwej zabawie takiego zlotu. Takiego czy
jakiegokolwiek innego, podobnego. Mona si najwyej zakocha, o to najatwiej. Ale to te w niczym
nie utrwala pokoju midzy narodami, zreszt na to my bylimy jeszcze za zieloni.
Wracalimy zmczeni. adnych wnioskw nikt z nas sobie nie formuowa. Bylimy szczliwi
z przeytej zabawy. Dzi ju wiem, e to jest bardzo wiele i moe nawet zupenie wystarczy. Gdy si
ma lat czternacie, na og czeka si, a inni takie wnioski podpowiedz.
A nam, zawiszakom, kto i jakie wnioski podpowiada?
W Szesnastce takimi rzeczami nikt si nie zajmowa. Moja macierzysta druyna bya kompletnie
indyferentna w dziedzinach mogcych sprowokowa jakkolwiek dyskusj bardziej intelektualn,
bardziej wiatopogldow. Moe dlatego bya doskona druyn harcersk?

Obcy i swoi
W Szesnastce coraz czciej mwiono o Cietrzewiach. Trudno ustali dokadnie daty, jakie
szczeglne fakty czy wydarzenia, ktre zdecydoway o utrwalajcej si opinii zastpu bardzo dobrego.
To jest troch tak, jak w druynowym zwycistwie wieloetapowego wycigu kolarskiego. Wystarczy,
e czonkowie tej samej ekipy stale s w czowce - wygraj wycig, nawet nie zdobywajc
poszczeglnych etapw. Podobnie byo i z nami. Wikszo zawodw i konkursw wygryway inne
zastpy, ale my bylimy stale na miejscu drugim lub trzecim, ale wrd zwycizcw indywidualnych
konkursw stale byy Cietrzewie. Na tle reszty druyny tworzylimy w owym czasie zesp bardzo
zyty, zgrany, jednolity. Wyrniaa nas jaka cecha zespoowa, moe nawet trudna do
sprecyzowania. Wystarczyo powiedzie: Cietrzewie! - eby od razu zarysowa si do wyrany typ
modego chopaka. Waham si pisa o nim w sowach pochlebnych. Nie sdz bowiem, bymy byli

specjalnie dla otoczenia przyjemni. Ju wtedy mielimy przewrcone w gowie, sami siebie uwaajc
za najlepszych w najlepszej druynie. Wysokie mniemanie o sobie i doskonaa pogarda okazywana
innym druynom bardzo uatwiay prac organizacyjn, ale dla otoczenia byy niesympatyczne.
Zawiszacy raczej nie byli lubiani w spoecznoci warszawskich harcerzy, jak dla tych samych przyczyn
my z kolei nie lubilimy tych z rwnie wietnej 23 WDH, druyny przyszego Batalionu Zoka.
Podejrzewam, e Cietrzewie te nie byy specjalnie ubstwiane wrd reszty druyny. Ale nam
przecie wygodniej byo nie zdawa sobie z tego sprawy. Naprawd zreszt nie syszelimy tego, co
inni sobie o nas opowiadali. Tak bogo jest posiada tak waciwo charakteru - i to zarwno
zbiorowo, jak i indywidualnie. Prawda?
Z bezadnej plazmy modziutkich wilczkw - tyle e kolegw z jednej klasy, a czciowo rwnie
ssiadw z kolonii Staszica - w cigu dwch lat wyksztaci si zesp przyjaci, bardzo
indywidualnych, a jednak w dziaaniu solidarnych, wobec siebie szczerych, nieustannie
odczuwajcych yw potrzeb przebywania ze sob o wiele duej i czciej, ni to wynikao zarwno
ze szkolnych, jak i harcerskich zaj. Nasza przyja bya wartoci cenn nawet spoecznie;
przyszo okazaa, ile zdziaalimy dla naszej maej druynowej gromadki, ale przyja ta wyrastaa
nie tylko z caego zespou elementw pozytywnych, lecz rwnie z niechci, nienawici, uczu
niekoleeskich i dokuczliwych ywionych wobec kilku naszych kolegw. Wsplne dziaanie przeciw
nim stao si cementem naszej przyjani. Nie cofalimy si przed brutalnoci.
Wkrtce po ukonstytuowaniu zastpu okazao si, e Cietrzewie nie s jednolite. Spord jedenastu trzech byo niedopasowanych. Zygmunt nie wiedzia, dlaczego zapisa si do druyny. Od samego
pocztku wszystkie nasze sprawy byy mu obojtne, unika zbirek zastpu, nie wybra si na aden
obz; oczekiwa wida w druynie czego innego, ni bya ona w stanie mu da. Witek by chory na
ruptur, zy ucze, wiecznie bojcy si domu, nadmiernie pobudliwy, a przy tym zoliwy, jakby w ten
sposb rekompensujcy swj stan fizyczny. By odmienny od nas, bardzo przecitnych i bardzo
normalnych, a my nie mielimy adnych wzgldw dla jego zdrowia tak fizycznego, jak i psychicznego.
Drani nas. By chory i sabszy, a nie chcia zgodzi si na rol podopiecznego. Inny zupenie by trzeci
- obok Kontkiewicza i Zieliskiego - Andrzej w naszym zastpie. Andrzej K. Nieobowizkowy,
nonszalancki, bardziej przywizujcy wag do swych treningw i zawodw sportowych ni do naszych
zbirek. Nie szuka zreszt naszego towarzystwa, w klasie przyjani si z chopcami zupenie nam
obcymi.
W stosunku do tych trzech w rnych okresach i w rny sposb prowadzilimy wojny podjazdowe.
Wojny te nie byy szlachetne i nie miay w sobie nic z harcerskiego koleestwa.
W stosunku do Zygmunta okazywalimy niech gwatownie i ostro. Bechtalimy zastpowego, by
zastosowa sankcje karne wobec opieszaego Cietrzewia, ktry obnia nam punktacj w konkursowej
tabeli. Wikszo z nas szczycia si tym, e przez dwa lata nie opucia adnej zbirki harcerskiej. Z
Zygmuntem sprawa posza gadko. Po kilku miesicach sam wystpi z druyny. Pniej okazao si, e
by to chopak chory, ktrego apatia pyna z braku si. Ale czy ktokolwiek z nas kopota si wtedy
o takie sprawy?
Tragiczna bya historia Witka Z. Sekowalimy go systematycznie i nieustannie. Odpaca si dziecinn
zoliwoci, ktra wzmagaa nasz akcj. W namiotach moga spa tylko okrelona ilo chopcw,
a skoro Cietrzewi do Rytra wybrao si za wielu, my sami poprosilimy w komendzie, by wanie
Witek, przecie Cietrzew, na czas obozu zosta przydzielony do innego zastpu. Chopak tak
przewraliwiony podwjnie odczu to upokorzenie. Nie cofalimy si przed rkoczynami i pamitam
niejedn bjk z chorym na ruptur. W pewnych sytuacjach pozbawialimy go naszej koleeskiej
pomocy, a rwnoczenie wytaczalimy oskarenia, e obnia warto naszego zastpu. I moe to

wanie naszej przyjani - jakiejkolwiek przyjani - zabrako mu, gdy niosc do domu fatalne
wiadectwo szkolne, tak bardzo si ba ojca, e zdoby rewolwer i roztrzaska sobie gow.
Pitnastoletni chopiec.
Wtedy zreszt po raz pierwszy zaczlimy rozmyla nad dziwnymi sprawami ludzkiej mierci.
Zaczlimy rozmyla bardziej zreszt my - uczniowie ni my - Cietrzewie. Do spekulacji metafizycznej
nie mielimy jednak adnych skonnoci. Frapujca tajemnica mierci dla nas niemal nie istniaa.
Istnia natomiast jej spoeczny fakt. Jak doszo do samobjstwa kolegi? Czy dlatego, e go
odtrcilimy, e pozbawilimy go naszej przyjani? Czy znaczy to - pytalimy si wzajemnie - e
z kadym musimy si przyjani, by nigdy nie zawini czyjej moliwej mierci? Jak wic kierowa
swoim ycie i postpowaniem, skoro stale obcia je wzgld na moliwo czyjej krzywdy, wielkiej
i strasznej. A moe mierci tej winni byli nauczyciele wystawiajcy mu oceny niedostateczne? Nie!
Sami bdc kawalerami licznych dwj, wiedzielimy, e na og s one - niestety - sprawiedliwe.
W szkole naszej nikogo nie przeladowano, stosunki byy rzetelne i przyzwoite. Drczyo nas pytanie:
czy nauczyciele (i nie tylko nauczyciele) maj prawo sdy swoje o uczniach modyfikowa na korzy,
faszowa na dobro dlatego, e jeszcze kto nastpny moe do siebie strzeli lub zay trucizny?
Z biegiem lat coraz czciej dowiadywaem si o samobjstwach chopcw i dziewczt. Ze warunki
materialne, ktnie w rodzinie, przeycia erotyczne - na tym tle rozstroje nerwowe. Zdarzay si prby
samobjstw podejmowane z perfidnym celem, rozpowiadanym wrd kolegw, sterroryzowania
surowych nauczycieli. Prby obliczone na ratunek czsto koczyy si tragicznie, gdy modociany
denat - o co nietrudno - le pokierowa luf lub le wymierzy krople trucizny. Lecz tak wiedz
zdobylimy dopiero pniej, tymczasem w poszukiwaniu winnych najmniej dostrzegalimy siebie
samych, najbardziej - wasnych rodzicw Witka Z.
Po tragicznej mierci syna pastwo Z. rozeszli si. Nieszczliwy ojciec, zupenie zamany, teraz
pragn nadrobi to, czego jedynakowi poskpi za ycia. Nad otwartym grobem wygosi poegnalne
przemwienie. Nie pojmowalimy, skd bra siy, by tak przemawia. To byo sprzeczne nie tylko
z obyczajem, ale z psychik czowieka. Miny miesice, zapomnielimy o Witku, gdy oto na naszych
obozach i zbirkach pojawia si zacz nieszczliwy ojciec. Obdarowywa nas fotografiami syna,
prosi, by mu opowiada wszystko, co zapamitalimy z ycia naszego kolegi. Notowa w grubych
brulionach, zapowiada, e bdzie pisa o wasnym synu. Specjalnie czsto odwiedza Cietrzewi jako
najbliszych zmaremu. Nam byo potwornie gupio, gdy trudno byo opowiada ojcu, jaki naprawd
mielimy stosunek do Witka. Cigno si to ze trzy lata i byo pierwsz praktyczn lekcj nauki
o mitach: my sami tworzylimy legend, gloryfikujc nieyjcego chopca...
Czy tragedia ta powstrzymaa nas przed nowym atakiem, tym razem przeciw Andrzejowi K.?
Bynajmniej! Zreszt nie byo najmniejszych obaw o jego ycie. On by zupenie inny.
Przyja liczniejszej gromadki modych chopcw zawsze skada si z przyjani par lub trjek
posczepianych ze sob systemem jakby acuszkowym. Im wicej takich dwjek i trjek, tym bardziej
zwarta jest caa grupa. Im mniej par sobie niechtnych, tym lepiej dla zastpu. Od pierwszego dnia
gimnazjum tworzylimy z Tadkiem ad par kontrowersyjn. Co nas od siebie odpychao.
Przynaleno do Cietrzewi agodzia niech, ale przyja wynika dopiero ze wsplnej nienawici do
Andrzeja K. i ze wsplnej przeciw tamtemu akcji. Zmusilimy go do wyjcia z zastpu, wygrylimy go,
wyparli - intryg, oszczerstwem, akcj bezporedni. Bg wie, czym jeszcze. Cay zastp udzieli nam
swego okrutnego poparcia. Jestem gboko przekonany, e Andrzej K. powinien by na koniec znale
si poza zastpem, i wiem, e rodki przez nas dwch uyte (drobne, nic wielkiego, ale stale
stosowane) byy niegodne. Niejedna przyja tak si rozpoczyna - od walki z kim trzecim.

I tak nie wiedzie jak i kiedy, ze zbirki na zbirk, z obozu na obz, z cnoty i niecnoty, ze wsplnych
lekcji taca, wsplnych szczeniackich mioci, wsplnie uprawianej jazdy na rowerze, nawet i ze
wsplnej nauki (przez par miesicy razem z Jankiem Bugajskim odrabialimy domowe lekcje)
wyroso co, co ju byo wicej ni zastpem harcerskim. A moe stalimy si idealnym zespoem?
Takim, w ktrym przyja przeduaa si poza druyn, poza harcerstwo, w cywilne ycie.

Woda pstrgowa
Szesnastka miaa star tradycj obozw zimowych, urzdzanych w czasie ferii szkolnych Boego
Narodzenia. Pocztkowo odbyway si one w miejscowociach podwarszawskich, byy krtkie
i nieliczne. W 1931 roku po raz pierwszy pojechalimy na prawdziwy obz narciarski, do Zakopanego.
Odtd, korzystajc z przeduenia tych ferii do trzech tygodni, stale jedzilimy do tej samej
Wierzbianki na Bystrem. Zajmowalimy cay duy dom, a nawet, gdy coraz wicej byo chtnych na
narciarskie obozy, donajmowalimy izby w willach ssiednich. Prcz narciarstwa i zimowej turystyki
nie uprawialimy adnych innych harcw, najwyej jeden bieg harcerski na nartach, bardziej dla
honoru ni z poczucia istotnej potrzeby. A przecie wanie te obozy zimowe najbardziej
konsolidoway druyn i wpyw ich na ycie i prac Szesnastki by bezwarunkowo pierwszorzdny.
Uczestnicy zimowisk silniej zywali si ze sob ni uczestnicy obozw letnich. To my wanie trzynastka czy czternastka zimowcw - stanowilimy trzon niemal stuosobowej wtedy druyny.
Tryb zimowego obozu bardzo zblia. Wczesne wieczory, zmczenie po nartach, dua odlego od
centrum Zakopanego, wszystko to sprawiao, e wielogodzinny popoudniowy i wieczorowy czas
spdzalimy przewanie razem, w izbach, grajc w nieskomplikowane gry, niekiedy w brida, gadajc
o wszystkim i o niczym, zwierzajc si sobie nawzajem, czynic to wszystko, co ludzi zawsze ze sob
zywa. W piciu, szeciu Cietrzewi lokowalimy si razem ze Stefanem w nieduej izdebce,
szczeglnie sprzyjajcej rozhoworom. Caymi godzinami, poprzez obiad i kolacj, cigny si
namitne dyskusje, to powane, to artobliwe. Moe byy to jedyne dyskusje polityczne prowadzone
w naszej druynie. Podczas jednej z takich zimowych rozmw Jurek Mierzejewski - Michcik - pokaza
nam przysane z Warszawy nowe pismo satyryczne Szpilki. Jego starszy brat, malarz i rysownik, by
w redakcji Szpilek. Michcik opowiada nam, co w pierwszym numerze zostao skonfiskowane.
Ciasnota jadalni i sypialni zmuszaa nas do najbardziej umiejtnego wspycia, a to z kolei
wywoywao zabawne starcia i perypetie, z ktrych rodziy si dowcipy, kaway i powiedzonka.
Zimowiska w Wierzbiance byy rdem bardzo osobliwego humoru, sztubackiego i naiwnego, ale
istotnego dla tworzenia si zespoowej atmosfery rodowiska. W starym, zachowanym numerze
Sulimczyka odnalazem felieton, cho dla autora tych wspomnie zoliwy, lecz trafnie notujcy cay
ten nastrj obozu zimowego, nastrj kpiny, dyskusji i artu. Tytu: O powiedzonkach VIII obozu.
Przepisuj go tutaj:
Ha! Byczy temat - powie kto nie uprzedzony, kto, kto nie mia zaszczytu by czonkiem VIII obozu
zimowego w Zakopanem. Byczy i atwy: wypisa par wygupek zwykle w takich razach mwionych
i koniec!
Ot tak by byo i w tym wypadku, gdyby na obozie nie kwit niejaki K. Koniewski, vel Koza, vel...
wiele innych rzeczownikw, ktrych si tu wymienia nie godzi. Ten to czowiek, cho trudno go tak
nazwa, spodzi najmniej powiedzonek, lansujc je na wszelkie moliwe sposoby jako extra
dowcipne. Zaczo si od: Powiedzia pewien pan... Tajemnicze, co?

Ot kawa jest bardzo stary i zlany (nie wiem, czy wiadomie) z Klubu Pickwicka. Jeeli np.
wizalimy narty trokami, by atwiej je byo nie na ramieniu, Koza wic swoje nie omieszka
zatru nam atmosfery takim powiedzonkiem: C to za uatwienie! - jak powiedzia pewien onierz
zabijajc nieprzyjaciela z dalekononej broni.
Na szczcie instynkt samozachowawczy zmusi kolegw wyej wspomnianego do opracowania
cennika, w ktrym figuroway takie pozycje:
- Za uycie powiedzonka: jak powiedzia pewien pan - uderze 3.
- Za opowiadanie o znanych osobicie pisarzach - uderze 4.
- Za rozmawianie o spdzielczoci, pracach spoecznych itp. - uderze 3.
To nas ratowao przed niechybnym szalestwem.
Inn bran powiedzonek stanowiy dwa bliniacze: Nie bd taki Szpigulin i nie bd taki
Kuropatkin. Pierwsze stosowano do ludzi, ktrzy za pomoc rnych chytrych machinacji dziaali na
szkod blinich (zajmowanie lepszych miejsc w schroniskach, podstpna zamiana lepszych porcji
ssiada na swoj itp.). Drugiego natomiast uywano przeciw bohaterom samochwaom, ktrzy zbyt
wiele mwili o swych przewagach. Idziemy jedzi na Nosal. Po drodze mijamy eski kurs narciarski.
- Jak zawaliem t kristiani na zboczu, tam, wiesz, pod Kasprowym... zaczyna jeden taki. - Tee! Nie
bd taki Kuropatkin! - odzywa si gos z tylnych szeregw. To pozwala si zorientowa takiemu
mistrzowi, e reszcie towarzystwa nie w smak idzie jego zalewanie.
- A co wida? - Gubawk! - A nieche was! Ponure wspomnienie. Byo to tak: poszlimy z Guciem
bez nart na wycieczk. Stryska, Przecz pod Grzybowcem, Hala Maej ki, Kocieliska. W pewnym
momencie Gucio odwraca si i mwi: - Oooo! Gubawka!
Piknie. Idziemy, a waciwie drapiemy si pod gr sapic jak Tadek R., gdy po drodze Gucio
odwraca si i mwi:
- Patrzcie! Gubawka!
Idziemy dalej. Krcimy, wazimy, zazimy, padamy, zsuwamy si, a Gucio przystaje: - Oooo!
Gubawka!
I tak cigle. Jakemy nie szli, nie kryli si po grach i lasach - spasa i rozlaza Gubawka posuwaa
si z nami. A tak si wryo nam w pami, e nawet po czeskiej stronie, kiedy Gucio wskazywa szczyt
i zada w pewnym momencie retoryczne pytanie: - A co wida? - odpowiedzielimy mu chrem:
Gubawk!
Potem z bardziej znanych powiedzonek utaro si u, o czstoci uywania zalenej od inteligencji
mwicego.
Podpisane: Pydro and Piksa, czyli Roman Rycki, podwczas sam redaktor naczelny Sulimczyka.
O wodzie pstrgowej inny felieton w tyme Sulimczyku. Tym razem cytuj ju siebie samego:
- C to jest ta woda pstrgowa? - zdumieje si niejeden z was, czytelnicy. Jeeli bdzie sprytny,
zapyta o to jednego z zimowych obozowcw. Lecz ten objani go tylko:
- Hm! Jak ci to powiedzie, to... to jest przebj obozu.
I tyle. Nic wicej. Bo on sam dobrze nie wie.

Z caego obozu tajemnic wody pstrgowej zna tylko trzech ludzi. Woda pstrgowa jest to... ale o tym
za chwil!
Woda pstrgowa rozpowszechniaa si w obozie bardzo szybko. Ju pierwszego dnia przy kolacji kilku
druhw domagao si wody pstrgowej, cho nie wiedziano jeszcze, co to jest. Nastpnego dnia,
gdy schodzilimy z Hali Gsienicowej, rne grube ryby (nie pstrgi!) pytay mnie z rozciekawion
min: - Co? gdzie? jak?
Przychodziy kiwajc gow z niedowierzaniem, odchodziy same nakiwane. W obozie wiadomo byo
tylko, e wod pstrgow mona dosta w jednej z dwch restauracji na Bystrem. Ten, co chcia kupi
tej wody, nigdy nie mg trafi do restauracji waciwej, zawsze do drugiej... Znalaz si wprawdzie
sprytny, co poszed do obu i nie dosta, ale przyzna si, e prosi mtnie, ba si powiedzie sowo
pstrgowa i pomyleli, e prosi o wdk... Woda pstrgowa szerzya si jak zaraza w obozie. Nikt
o niej nie wiedzia, a wszyscy mwili. Nawet wesza do obozowego okrzyku.
- C to jest ta woda pstrgowa? - zapyta czytelnik i nie mniej ciekawy uczestnik ostatniego obozu.
Ju po obozie. Odkryj tajemnic.
Pierwszego dnia obozu trzech Cietrzewi poszo do jednej z dwch restauracji i pijc wod sodow
zapytao o jak tasz wod.
- Owszem! Jest tasza: pstrgowa! - zaartowa gospodarz.
Oto wszystko! A by taki dzie, kiedy wszyscy od gry do dou w caym obozie wierzyli, e woda
pstrgowa istnieje naprawd.
aden jednak felietonista nie zanotowa chrztu sylwestrowego. Wszystkie obyczaje i cay humor
obozw zimowych czy si w tym sylwestrowym obrzdzie, ktry raz na zawsze by srog tajemnic,
nie do rozgadywania wewntrz druyny. Co rok zaskakiwano ni nowicjuszy. Z zawizanymi oczyma
chodzilimy po wskiej desce nad przepaci, strcano nas w nieg z wysokoci pierwszego pitra,
bito nartami, kazano yka jaki przedziwny poncz, karmiono wistwami, chrzczono nam sempitern
i chrzczono inteligencj, kac odpowiada na takie pytania:
- Dlaczego Napoleon mia zielone szelki?
Konfuzja.
- eby mu nie opady spodnie. A dlaczego Amerykanie nosz zielone szelki?
- eby im nie opady...
- le! eby nie wylecieli ze spodni, przecie to druga pkula...
A wreszcie chrzczcy i chrzczeni wyruszali na narciarskie szalestwo. Pogo za lisem w ciemnym,
nienym lesie Antawki. Kto dalej zjedzie z gry z zapalon wieczk umieszczon na czubku narty.
Dla mnie jednak prawdziwy zimowo-narciarski chrzest odby si w przeddzie chrztu sylwestrowego.
A byo to tak:
Rano, dziewita, dziesita - ruszylimy z Wierzbianki. Grupa modsza, gorzej jedca. Miaem za
sob trzy dni nart, w tym jeden na Cyhrli, zakoczony poamaniem deski, stuczeniem okularw
i oglnym podrapaniem twarzy. Narta ju bya zreperowana, okulary - nowe, twarz nie liczya si.
Cietrzewie byy w komplecie, patronowa nam znakomity narciarz Stefan Jedliski. Wycieczce, ktra
miaa doj na Hal Goryczkow i wrci, przewodzi Gutek Radwaski, narciarz beznamitny, nigdy
nie smarujcy desek, aby pd nie by zbyt wielki.

Po dwch godzinach podchodzenia znalelimy si na Goryczkowei koo szaasw. Jeszcze kilka minut
- i osignlimy Porb, miao si zacz pyszne zjedanie, ale bogi napatoczyy jakiego gazd.
Gustaw - ywicy wida skryte plany - zapyta go, czy daleka droga na Kasprowy. Na mapie wygldao
blisko, a tam na grze aden z nas jeszcze wtedy nie by. Do tego stopnia nie by, e Kasprowy myli
nam si z Liliowem. Gazda jak gral: wszdzie mu blisko. Maa godzinka!
Zdymy na obiad! W poudniowym socu czapiemy na gr. Ciko i gorco. Technika wchodzenia
zakosami na takie dugie zbocze jest nam jeszcze do obca, nogi si plcz. Pochya paszczyzna
zdaje si nie mie kresu. Jestemy coraz bardziej zmczeni i nikt z nas nie wie, jak dugo jeszcze tego
podchodu; szczyt Kasprowego jest niewidoczny, cofnity do tyu. Idziemy tak ze trzy godziny - od
Goryczkowej. Dziko umordowani gr, na ktr w owym czasie mona si byo dosta tylko na
wasnych nogach.
Trzecia po poudniu - szczyt! Przepikny widok na obie strony, na Cich i na Gsienicow, ju dzi
znam z dziesitka spacerw na Kasprowy. Wtedy nikt z nas nie zwraca na krajobraz uwagi. Zmierzch
zapada szybko. Bylimy zzibnici, godni, zmordowani - i przeraeni rozcigajc si przed nami
perspektyw zjazdu, ktrego obezwadniajc wysoko czulimy we wasnych nogach. W dali
maleki Murowaniec.
Kasprowy! Chmurny, zimny, grony dla narciarza. Nigdy potem, gdy tyle razy z Tadkiem ad
lecielimy z Kunic a na sam szczyt, rwnie na nartach, nie korzystajc z kolejki, nie prezentowa si
tak gronie. Wiedziaem o wiele, wiele lepiej ni ktokolwiek, kto w latach pniejszych zjawia si tu
kolejk, jak trudny bdzie zjazd. Draem, a jednak musielimy ryzykowa, by wrci do domu. Gdyby
i dzi jeszcze wielu sabo jedcych osigao Kasprowy podchodzc na nartach, a nie wjedajc
kolejk, o wiele mniej byoby wypadkw amania ng i rk. Samo mozolne wejcie jest ju treningiem
niezbdnym dla zjedajcego.
Zmrok zapada szybko. Nie byo czasu na adne kontemplacje. Ruszamy w d. Ostronie, niepewnie.
Kazikowi F. spada narta, a do samego kota zsuwa si po niegu. Pynnymi ukami zjeda po ni
Stefan, a F. brnie w niegu, zapadajc si po pas. Na nieprzyjemnej, ostrej szreni deski chrobocz jak
po lodzie. Nie umiemy jeszcze dobrze hamowa, nasze uki kocz si kropkami. Powoli,
niezgrabnie zsuwamy si kady inaczej, ryjemy w niegu. Obie nogi uciekaj w rne strony zbocza.
Wal si i koujc nad sob nartami, na pupie jad w d, wirujc dokoa swej osi. Coraz ciemniej.
W mokrych brezentowych rkawicach drtwiej palce.
Ledwo na pit docieramy do schroniska. Od niadania nic ciepego nie mielimy w ustach. Gustaw
jest speszony, ale humory prdko si poprawiaj.
Telefonujemy na Bystre, na poczt, by dali zna do Wierzbianki, e jestemy ywi i cali. Jest pena
noc, gdy pdzimy agodnym spadkiem Doliny Cichej Wody. Dopiero o pnocy jestemy w
Wierzbiance.
Z dzikiego zmczenia nie zmruyem w nocy oka. Nazajutrz cay dzie leelimy w izbach. Trening by
ostry, ale w cigu najbliszych lat nikt z nas nie zama nogi. Nauczylimy si ocenia trudnoci jazdy
w grach. Nauczylimy si tego tak, jak nigdy nie naucz si ci, ktrzy od pierwszych narciarskich
krokw korzystaj wycznie z kolejek linowych, zbatych, wycigw i tym podobnych instalacji
bdcych wrogiem narciarstwa.

Wrd nieszcz

Z tak zwanymi pracami spoecznymi w Szesnastce by zawsze kopot.


Pamitam: pikny, soneczny dzie. Kurz niemiosierny. Alejki uroczego parku Paderewskiego zryte
gumami samochodw, trawniki stratowane przez tysice gapiw. Ogromnie przejty waruj przy
wielkim, zielonym kabriolecie. Zielony mundurek harcerza, zielone auto - piknie wszystko gra.
Odganiam gapiw, ktrzy radzi choby dotkn byszczcej karoserii samochodu Zuli Pogorzelskiej,
gwiazdy warszawskiego kabaretu. Za t sam prac porzdkow druyna bezrobotnych otrzyma by
powinna cho kilkadziesit zotych, harcerzy ma si darmo, w ramach suby spoecznej pilnuj
pstrych samochodw i piknie wygldaj. Kabotyska impreza: konkurs piknoci aut! - formalnie,
faktycznie rewia gwiazd kabaretowych i wszelkiego autoramentu kociakw. Praca spoeczna
harcerzy?
To byo gupie. Lecz byway prace spoeczne wrcz szkodliwe, na szczcie nie w Szesnastce.
W dwudziestych latach harcerzy uywano do niw w czasie strajku suby rolnej - jako amistrajkw.
Metodyka harcerska, podobnie jak moda w wczesnym wychowaniu, wymagaa od modziey pracy
spoecznej, to jest bezinteresownego, a poytecznego wiadczenia spoeczestwu. W harcerstwie
bezinteresowno istniaa na pewno, czy zawsze by poytek? Wtpliwe. Zbieranie ofiar w akcjach
charytatywnych, udzia w zbirkach rnej makulatury i zomu - w gruncie rzeczy zawracanie gowy.
Chyba nie o tak odwalan, odfajkowywan prac spoeczn chodzio! Ale znale prac
prawdziwie uyteczn nie byo wcale tak atwo. A ju bardzo trudno byo znale tak, ktra uczulaa
w jaki sposb harcerzy na problemy spoeczne owego czasu. Akcje charytatywne w najmniejszym
stopniu nie nazyway nawet rde ludzkiej ndzy, nie walczyy z jej przyczynami, uczyy jedynie tego,
e do dobrych manier naley rozdawnictwo jamuny. Nawet tak poyteczna zbirka ksiek dla dzieci
ndznych wsi podkarpackich, ktrych rozdawnictwo zorganizowalimy na obozie zimowym w
Sawsku - nawet i ona nie wysza poza opotki miosierdzia.
Kto w druynie myla bardziej trzewo, ten wiedzia, e caa tak zwana praca spoeczna harcerzy jest
zawracaniem gowy, ale przez dugi czas nikt na ten temat gono nie mwi. Okazj dyskusji
stworzyy dopiero herbatki zorganizowane przez Koo Przyjaci ze starszymi harcerzami,
zastpowymi, przybocznymi. Herbatki, majce zapozna rodzicw z problemami druyny, stay si
terenem ostrych dyskusji. Wtedy to powiedzielimy sobie szczerze, e najwaciwsza chyba praca
druyny to organizacyjna pomoc innym, sabszym druynom. Ale i ta pomoc, jak wszystkie prace
spoeczne, sprowadzaa si w kocu do ambitnej pracy jednostek, akurat w tym rozmiowanych, przy
leniwej obojtnoci reszty druyny, zdolnej jedynie mobilizowa si do akcji bardziej doranych, do
zbierania ofiar na powodzian.
Prace spoeczne druyny to zawsze bya ofiarna praca jednostek, zaspokajajcych swe osobiste
skonnoci i pasje. Gdy Jerzy Kobyliski przez cay obz z niezwykym oddaniem leczy okolicznych
chopw bracawskich, to udzia druyny ogranicza si do finansowania tej imprezy. Gdy ja przez
ptora roku z niemaym nakadem czasu prowadziem a dwie biblioteki szkolne, zostao to
zanotowane na plus zastpu i druyny, ale bya to najbardziej moja wasna, indywidualna praca. Tak
byo zawsze.
Nie wiem, jak w sprawozdaniach druynowego zanotowano nasz praktyk w Pogotowiu m. st.
Warszawy. Jako prac spoeczn czy jako szkolenie sanitarne? Ktrej jesieni rozpoczo j paru
Cietrzewi. Dwa razy tygodniowo, pod wieczr, przychodzilimy, parami lub w pojedynk, do
Pogotowia Ratunkowego na Leszno. Tam strojono nas w biae kitle i przez cztery godziny, do
dziesitej wieczr, a czsto nawet do pnocy i duej, odgrywalimy mao okrelon rol
pomocnikw sanitariuszy. W ciasnych klitkach pogotowianego ambulatorium podawalimy
doktorowi najprostsze przyrzdy, bandaowalimy niedue zranienia, przewanie wywoane

chuligaskimi porachunkami na podmiejskich ulicach, w parkach i na skwerach. Towarzyszylimy


doktorom w wyjazdach na miasto. W jakim stopniu bylimy pomoc dla Pogotowia? W minimalnym.
Dla nas natomiast ta praktyka bya czym nowym. Dla kadego zreszt w nieco inny sposb. Tadek
ada, ktry od dziecka pasjonowa si medycyn i nie omija adnej okazji, by uczy si tajemnic
pierwszej pomocy, tutaj rzeczywicie korzysta bardzo wiele. Ca noc spdza w Pogotowiu,
pochonity sam technik leczenia, ale nieczuy na to, co dla mnie byo najciekawsze: na ndz
wielkiego miasta.
Wikszo wyjazdw na miasto o tej wieczornej porze byo z wezwania do rannych w bjkach, do
wypadkw samobjczych. Samobjcw, a cilej samobjczy, bya ilo niewiarygodnie wielka. Nie
byo godziny, by ktra z paru karetek Pogotowia - Henryk, Konrad lub Gustaw (nazywano je
imionami hrabiw Przedzieckich, fundatorw Pogotowia warszawskiego) - nie pdzia do
samobjcw. Byy to ofiary ndzy i mioci. Truy si biedne dziewczyny, ndza uniemoliwiaa
usunicie nieszczsnego podu, ndza nie pozwalaa na adn inn form zapomnienia o utraconym
kochanku. ykay kwasy i ugi. Z samego rodka potwornych annopolskich barakw, gdzie w ndzy
wegetowali bezrobotni, zabralimy dziewczyn z popalon tchawic: zachysna si ykajc jaki
kwas. Doktor tylko mwi: - eby ywa dojechaa do szpitala! - W drodze artowa z mczcej si
samobjczyni. Dziewczyna bya nieprzytomna z blu, nic nie syszaa, ale dla mnie te arty dwiczay
jakim odraajcym cynizmem. Dzi wiem ju, e bya to prba zachowania rwnowagi psychicznej
w tym oceanie nieszczcia i ndzy, na ktrej zlikwidowanie nie miao si adnego wpywu. Mona
najwyej chor dowie do szpitala, by tam umara, a nazajutrz znowu pojecha po nastpn ofiar.
Moe to bdzie ojciec rodziny, ktry nie ma ju si walczy o chleb dla swoich najbliszych. Karetk
krylimy od szpitala do szpitala. Wszdzie zajte! Za mao ek szpitalnych, za duo ndzy. Ndzy
byo za duo!
Praktyka w Pogotowiu Ratunkowym dla mnie osobicie bya freblwk zjawisk i zagadnie
spoecznych. Reporta z pogotowianej praktyki by jednym z dwch moich pierwszych artykuw
ogoszonych drukiem, w harcerskim dwutygodniku Na tropie, wiosn 1933 roku. Potem by on
przedrukowany w harcerskim numerze Kuni Modych oraz w podrczniku pracy zastpw
chopcw starszych, uoonym przez K. Jelskiego i G. Radwaskiego.
Nigdy natomiast nie napisaem adnego reportau z najpoyteczniejszej pracy spoecznej, jak
kiedykolwiek prowadzia Szesnastka. W paru pokoikach na rogu Marszakowskiej i Hoej grupka ludzi
dobrej woli - sdziowie, pedagodzy, lekarze - zorganizowaa sta wietlic dla dzieci przestpcw
kryminalnych odsiadujcych kary. Dzieci wychowywane w rodowisku kryminalistw yy na
pograniczu przestpstwa. Dzieci czsto biedne, zawsze nieszczliwe. Przez par tygodni chodzilimy
tam co dzie - kolejno, wedug uoonych dyurw - by organizowa im w tej wietlicy gry, zabawy,
wiczenia harcerskie, cho do druyn dzieci te nie naleay. Nasze Koo Przyjaci - bardzo poczciwi
rodzice zawsze popierali nasze spoeczne inicjatywy - oyo na doywianie dzieciakw, a my
bawilimy si z nimi. Te same gry, ktre nam si ju setnie przejady na zbirkach, tutaj byy nowoci
i olnieniem. I znowu jedni spord nas zwizali si z t prac, gdy bya ona zaspokojeniem ich pasji
pedagogicznej, dla innych - jak dla mnie - bya to okazja do zerknicia poza fasad spoeczestwa
dobrze uadzonego.
Rezultaty pracy w patronacie byyby gbsze i bardziej dugotrwae, gdyby nie ponury wypadek.
W Szesnastce byo dwch Jasiw P. Byo ich znacznie wicej, choby nasz Janek Pawowski z
Cietrzewi, ale tych dwch rozrniano specjalnie: Janek Pe. - Perkowski oraz Janek Po. - i niech tylko
pod tym skrtem zostanie on w moich wspomnieniach. Student pedagogiki na Uniwersytecie
Warszawskim, mody podharcmistrz, doskonay instruktor, nasz ulubieniec. On wanie mianowany

zosta kierownikiem pracy w wietlicy dla dzieci winiw i zajciu temu oddawa si z caym
zapaem, z bogat inicjatyw.
Pewnego dnia sdzia - jeden z patronw wietlicy - stwierdzi, e mu z kieszeni paszcza zostawionego
w przedpokoju zginy pienidze, bilet tramwajowy, jakie drobiazgi. Podejrzenie pado oczywicie na
modych podopiecznych. ledztwo nie dao rezultatu. Kieszonkowe kradziee mnoyy si. Z kolei
podejrzeniem obarczono won. Miaa by usunita z pracy. Zagroona kobieta urzdzia zasadzk.
Druynowym naszym by w tym czasie Gustaw Radwaski. Delegacja z Patronatu przybiega do niego
roztrzsiona, zdenerwowana. Podpatrzono, jak drobne przedmioty i pienidze z kieszeni palta
wyciga... podharcmistrz Janek Po. Radwaski nie uwierzy. Raz jeszcze urzdzono zasadzk, tym
razem z udziaem druynowego, ktry na wasne oczy ujrza, jak jego przyboczny praktykuje
kieszonkowe zodziejstwo. Skojarzono sobie fakty. Od pewnego czasu podczas posiedze zarzdu
KPH, podczas posiedze Olimpu - czyli rady przybocznych - rwnie z palt giny drobne
przedmioty. We wszystkich tych zebraniach bra udzia Janek Po.
Janek Po. zosta natychmiast usunity z druyny. Ale jako instruktor musia by jeszcze zwolniony ze
Zwizku rozkazem Gwnej Kwatery. A wszystkim tak trudno byo uwierzy w przestpstwo
popenione przez uroczego czowieka, wietnego instruktora. Janek Po. jeszcze blisko rok tkwi w
ZHP, a okrad obz jakiej innej druyny. Na koniec usunito go ze Zwizku, ale nie skierowano
sprawy do prokuratury. Nikt nie chcia mu ama ycia. Czy sam sobie tego ycia nie zama? Nie
wiem. Przed wojn mign mi na korytarzu redakcji literackiej radia. By w mundurze wojskowym i tyle. Nie widziaem go nigdy wicej.
Ponury epizod gwatownie przerwa piknie zapowiadajc si prac spoeczn. Moe w Patronacie
bano si harcerzy? Moe w druynie bano si wpyww modocianych kryminalistw in spe? Nie
wiem. Wiem tylko tyle, e nigdy ju potem nie prowadzilimy tak sensownej pracy spoecznej, nawet
na obozie letnim w Obabiu, ktry do historii druyny przeszed jako obz spoecznych sukcesw.

Zota Lilijka
Nowy obz przepiknie rozbilimy na przesmyku midzy dwoma bracawskimi jeziorami - duym
Obabiem i ma Otub. Na przesmyku - lekki pagrek, wysoki sosnowy las, krzaki bronice od
wiatru. Pitnacie kilometrw od najbliszej stacji maszerowao si szerokim, polnym, napoleoskim
traktem. Pyszne moliwoci kajakowania, kpielowe, sportowe. Kpiele na jednym jeziorze, kuchnie
na drugim - obz szeroki, z fantazj. Ziemia agodna, bez kamieni.
Pierwszy obz pod komend Gutka Radwaskiego by bardziej wypoczynkowy ni harcowy.
Rozleniwiy nas uroki miejsca. Harce i gry rozlazy si w gadaninie i w nudnych wykadach. Bardziej
pasjonoway nas kajaki ni sygnalizacja semaforem czy Morseem. Pogoda pikna. Odlegy by mi
nastrj Worochty, z ktrej tskniem do domu. Teraz potrafiem ju da sobie rad w kadej
obozowej sytuacji. Cietrzewiom byo bardzo dobrze: przekroczylimy prg obozowych dowiadcze,
poza ktrym lato pod namiotem dostarcza ju tylko samych urokw, adnych trudw ani zgryzot. Ale
i na to te trzeba sobie zapracowa.
Zaczlimy si bawi - jeszcze w pocigu w drodze do Wilna. Caodzienna jazda natchna Cietrzewi
do wydania pisma wagonowego. W druynie istniaa taka tradycja: w 1928 roku, gdy Szesnastka
jechaa na zlot na otw, czas jaki ukazywaa si jednoegzemplarzowa Wielka Umfa. Teraz
powstaa Pocigutka, skrzyowanie lokalu redakcji z imieniem komendanta wyprawy. Redakcj

Pocigutki tworzyo czterech Cietrzewi (Bugajski, Kontkiewicz, Pfeffer, ada) oraz Jurek
Mierzejewski. Pisemko przepisano osiem razy i sprzedawano we wszystkich przedziaach. By to zbir
dowcipw wycznie lokalnych, mogcych mieszy cile okrelone grono w ograniczonym czasie.
W Wilnie w czasie parogodzinnego postoju zaadowalimy si do dwch wielkich doroek na
samochodowych oponach, powoonych przez panw w melonikach (ani takich doroek, ani takich
dorokarzy w Warszawie nie bywao) i p wieczoru zwiedzalimy miasto w przepysznych humorach.
I taki by ju cay obz: kpiele, kajaki, sporty, dolce far niente.
Jedyny w mym yciu krtki okres sportowo-lekkoatletycznych namitnoci. Jeszcze wiosn, w
Warszawie, podczas obowizkowych szkolnych zawodw wygraem bieg na 100 metrw, a potem
drugi na 400 metrw, bijc wszystkich sportowych mistrzw naszej klasy. Wkrtce potem
powtrzyem sukces na zawodach druyny. Jawny przypadek, ale chodziem dumny, szydzc
z kolegw, ktrzy godziny cae spdzali na boisku, na treningach. Jadc na obz wybagaem u matki
kupno prawdziwych kolcw. W Obabiu w kolcach tych biega cay obz, a najwicej Andrzej
Krasicki, ktry na koniec poyczy je ode mnie na wieczne nieoddanie, czym definitywnie zakoczy
moj karier sportow.
Na dwudniow wycieczk, wymagan do stopnia wika, wyszlimy razem z Makiem Pfefferem. Lekki
(ptora kilo) angielski dwuosobowy namiocik nielimy w plecaku. Pech chcia, e byy to jedyne
deszczowe dni caego obozu; namoknici jak gbki wdrowalimy wzdu lasw i jezior piknego
kraju, marzc o jakim schronisku. Musielimy - by zda stopie - nocowa pod namiotem, ale wolno
nam byo cho na kilka godzin schroni si gdzie przed lejcym deszczem. Mapa zapowiadaa dwr.
Marzenia byy pikne: syn waciciela jest te harcerzem i tak nas ugoszcz, wacicielka - o marzenia
dorastajcych chopcw! - bdzie urocz i mi kobiet. Moe... wszystko by moe. Gdy
przemoknici zastukalimy do drzwi dworu, wyjrza brudny, zachmaniony, przygarbiony drab. Na
dyplomatyczn prob o sprzeda mleka grubiasko odesa nas do niedalekiej mleczarni i niemal
wypdzi z podwrza. Gdy obszedszy dwr zajrzelimy do okien, zobaczylimy wielkie, zaniedbane
pokoje i zamylonego starszego pana. W mleczarni, zapuszczonej jak wszystko w obejciu,
powiedzieli nam, e dziedzic jest melancholik i wariat. Wszystkie spotykane tu dwory polskie byy
ponure i zaniedbane. Ani na tej, ani na innych wycieczkach w adnym dworze nie spotkao nas mie,
serdeczne przyjcie.
Trudne wycieczki pozostawiaj najmilsze wspomnienia. Nasiknici wod jak gbka, poznalimy,
razem z Makiem, pikno dwuosobowej wdrwki zbliajcej do siebie ludzi.
W moich wspomnieniach Obabie pozostao jako obz rozmaitych emocji. Pewnego poudnia alarm
poderwa nas, pobieglimy gasi poar niedalekiego lasu. Innego wieczoru omotalimy namioty
skomplikowan sieci sygnalizacji antypodchodowej; wystarczyo, by podkradajcy si wrg trci
stop link, a natychmiast budzi nas dziki haas sypicych si menaek. Oczekiwalimy zemsty;
kilka nocy wczeniej Jurek Mierzejewski i Staszek Zieliski wynieli chyba p obozowego dobytku
jakiej druyny. Lecz tamci okazali si sprytniejsi; podeszli nas w samo poudnie, w przebraniach
wieniakw, gdy nikt adnej sygnalizacji nie zakada - jednak flagi z naszego masztu nie udao im si
cign! Ale wszystkie te emocje razem jeszcze nie byy dostatecznym usprawiedliwieniem
entuzjastycznej oceny tego przeteoretyzowanego obozu, jak jesieni ogosiem w Sulimczyku,
w ten sposb zreszt startujc jako autor naszego dwutygodnika. Zadem w fanfary pochwa
niebywaych i nadmiernych; przygwodzili mnie dyskutanci, majcy racji wicej, ni miaem jej ja. Ja
jednak miaem wane, wasne powody, dla ktrych obz w Obabiu wyda mi si tak doskonay.

Po pierwsze... po drugie... po trzecie... po czwarte... po dziesite - zdaem wika! W cuglach! Zdawao


nas kilkunastu - z najstarszych zastpw. Na obozie przyznano go tylko nam dwm: Makowi i mnie.
Prba bya w tym roku bardzo zaostrzona, cho nadal zdawana metod indywidualnych egzaminw,
teoretycznych i praktycznych. Co noc ochotniczo zgaszaem si na ostatni wart - od czwartej do
szstej rano - aby w uroczym spokoju poranka przez dwie godziny mc uczy si rozmaitych
umiejtnoci harcerskich. Nawet Morsea opanowaem jako tako, na czas krtki przynajmniej. By to
dla mnie szyfr niemal nie do rozwizania. Nigdy przedtem ani potem nie uczyem si tak ambitnie.
Tym razem zota lilijka nie czekaa schowana w bibuce! Kuem na ochotniczych wartach,
egzaminatorw napastowaem o wszelkich porach dnia i wieczoru, rezygnowaem z wielu
letniskowych urokw, ale swego dopiem: z Obabia wyjechaem z wikiem! Nic tedy dziwnego, e
gosiem chwal tego obozu.
Jak to czsto w publicystyce bywa - nawet w publicystyce pitnastolatka - uczucie przewayo
i napisaem szczer pochwa obozu, ktry na dobr spraw tylko z jednego powodu naleao
chwali: z powodu... Klaczusia! Klaczu, czyli Jerzy Kobyliski, to ciekawa posta. Starszy ode mnie o
jakie dwa, trzy lata, w szkole uczy si raczej rednio i prdko przeszed do jakiego technikum
mechanicznego. I oto wybysy w nim dwa talenty, w tym poczeniu chyba wyjtkowe: talent
mechanika oraz lekarza. Jego dzieem byy automaty wieszane w izbie, za wrzuceniem monety
wysuwajce cukierki, a budowane laubzega i paroma lusarskimi narzdziami na malekim
warsztaciku domowym. On nam zelektryfikowa obz, zakadajc na strumieniu turbin, z ktrej prd
owietla namioty. On wreszcie wanie w Obabiu, w specjalnym namiocie ustawionym nieco z boku,
niemal dwadziecia godzin na dob przyjmowa pacjentw z okolicznych wsi; doktor za darmo zjawi
im si pod samym nosem, wic korzystali chtnie i z rozmachem. Do najbliszego, prawdziwego
eskulapa mieli kilkanacie kilometrw. Klaczu leczy im wrzody, rwania, ble i rany. Dorywczo
pomagali mu sanitariusze z innych zastpw, ale w peni spoecznie pracowa on tylko. Druyna
staraa mu si o lekarstwa. To byo pikne osignicie, pikne nie tylko w skali harcerskiego obozu.
Ilo pacjentw dzie w dzie sza w dziesitki, wszystko do jednego, siedemnastoletniego wwczas
medyka-amatora. Klaczu to by rzetelny harcerz, przy zupenym antytalencie pedagogicznym
i organizacyjnym; zastpowym by kiepskim, wysze stopnie harcerskie go nie nciy.
Obabie rozwizao mj kompleks niszoci harcerskiej, dajc dobry pocztek latom wyjtkowo
intensywnej pracy organizacyjnej. I w perspektywie tych lat nastpnych - ostatni dzie obozu sta si
symbolem, do ktrego czsto wracaem myl.
Wrd najmodszych obozowiczw by Andrzej Szper, syn znanego chirurga warszawskiego. Andrzej
wprost z obozu mia jecha gdzie indziej, a nie do Warszawy. Naleao go wic z plecakiem i cikim
bambetlem odstawi na inn stacj, pooon o kilkanacie kilometrw od Drujska, skd druyna
wracaa do Warszawy. Kto musia modzika odprowadzi. Wyznaczono Jurka Jasiskiego i mnie.
Nasze osobiste bagae wzia druyna, a my, odstawiwszy Andrzeja, musielimy z tamtej stacji per
pedes, marszem, trafi na sidm wieczr do Drujska. Furka jechaa wolniej, ni rachowalimy,
a moe le obliczylimy drog, do e dobre kilka kilometrw przed Drujskiem stao si jasne, e
moemy si spni na pocig. Ruszylimy biegiem, zwalnialimy w wycignity marsz i znw
zaczynalimy biec. Do dzi pamitam ten piekielny wysiek. Ostatni kilometr bieglimy jak
stumetrwk. Na ulicach Drujska ludzie, poznajc mundury i domylajc si przyczyny popiechu, bez
sw wskazywali nam kierunek stacji. Spnilimy si dwadziecia minut. Radwaski zatrzyma pocig.
Byem naprawd wikiem.

Ul. Foksal nr 11
Wielkie, kilkunastopokojowe biuro. Z obu stron korytarza tak szerokiego, e mona po nim byo
jedzi na rowerze, gabinety-sale. Dalej korytarz wszy i mniejsze pokoje, w kocu pokoiki,
przepierzenia, klitki, kuchnie poprzerabiane na skady papierw, teczek, skoroszytw, aktw,
makulatury - i kurzu. Wieczorem - a jest wieczr wanie - to ruchliwe biuro ogarnia zupena cisza.
Cisza przerywana tylko agodnym, monotonnym stukiem maszyny do pisania.
W malekim pokoiku pali si jedyna, zielona lampa, umocowana tu nad maszyn o waku potrjnej
dugoci. Uderzenia czcionek s wyrane i suche, pisz bez tamy, czcionki bezporednio bij
w biakow substancj kliszy powielaczowej. Gdzie tam, w drugim lokalu biura, za schodami, czuwa
wony-garbusek, w innej czci korytarza w malekiej kamerze fotograficznej pracuje amatorfotograf, przez ktrego robione akty wzbudzaj nasz niezmiern ciekawo. W mieszkaniu pastwa
adw, po drugiej stronie podwrza - korytarzami i korytarzykami mona tam przej - wieci si we
wszystkich oknach. Jeeli zatelefonuj, to Tadeusz zaraz przyjdzie pogawdk urozmaici mi prac.
Jestem tu sobie panem. Co par wieczorw przeywam tak przyjemne dla mnie godziny: skadam
numer!
Numer Sulimczyka. W redakcji Sulimczyka. W kilkunastopokojowej redakcji Sulimczyka.
Skadam numer, czyli jestem zecerem, czyli przepisuj teksty na klisz. Szeroki waek maszyny
biurowej umoliwia pisanie dwch stron, bez koniecznoci rozcinania, a potem sklejania kliszy. Na
Gestetnerze odbijamy od razu cay arkusik. Murz stuka bardzo uwanie. Potem robi korekt,
czerwonym pynem zamazuj le wybite litery, wybijam je powtrnie na maszynie albo poprawiam
rylcem. Redakcia Sulimczyka wyposaona jest zasobnie: powielacz rczny, komplet rylcw,
maszynki do spinania, klisze, papier - to jest wasno druyny. Arcywspaniay lokal, potna maszyna
do pisania, Gestetner - nalea ju do warszawskiego biura ogromnego koncernu Huta Bankowa,
ktrego dyrektorem jest inynier ada, ojciec Tadeusza, protektor Sulimczyka od pierwszego
numeru.
Pi lat ju mija od pamitnej chwili,
gdy wyszed pierwszy numer Sulimczyka,
zastpu Bobrw jest to chlubne dzieo,
ale o Bobrach pami ju zanika...
Tak wspomina pocztki Sulimczyka nasz druynowy poeta Andrzej Szper. Sulimczyk zacz
ukazywa si w 1931 roku, zaoony przez Bobry, pod redakcj Gutka Radwaskiego - i od samego
pocztku ojciec trzech zawiszakw: Zygmunta, Tadeusza i Jerzego (piknie si skada, gdy dziki
tym adom nie grozi Szesnastce zagada...) ofiarowa pomoc lokalow i techniczn. Co dwa tygodnie
bez przerwy (prcz wakacji) Sulimczyk ukazywa si a do samego czerwca 1939 roku.
Kiedy Gutek Radwaski objwszy druyn musia przesta redagowa pisemko, przekaza t godno
Jankowi Perkowskiemu, ktry nie bdc ju naszym zastpowym, przypomnia sobie o nas i o Tadku,
naturalnym czniku midzy redakcj i druyn. Bylimy radzi konkretnej robocie i tak paru Cietrzewi
zaczo przepisywa numer na maszynie, co dwie niedziele pomaga w jego odbijaniu i skadaniu.
Pocztkowo robilimy to we trzech: Tadek, Janek Bugajski i ja. Potem Bugaj si wycofa, przyszed
Maciek Pfeffer i Janek Pawowski. Z czasem Cietrzewie opanoway ca redakcj, ale to pniej nieco.
Pki co przez z gr ptora roku, dwa razy na tydzie, wieczorem wdrowaem na Foksal do tej
mojej pierwszej redakcji, by skada - nigdy inaczej tego nie nazywalimy - numer. No i gada, gada,

gada z Tadeuszem; przyja, zadzierzgnita w niechlubnych okolicznociach, rozwijaa si piknie,


wanie przy tej wsplnej, redakcyjnej robocie.
Jesieni 1934 roku Sulimczyk znowu zmieni redaktora. Zosta nim Romek Rycki, sidmoklasista,
o niewtpliwym talencie dziennikarskim i chyba literackim i zupenym braku skonnoci
organizacyjno-harcerskich. Lata cae nie mg wydosta si poza stopie modzika. Roman by
znakomitym redaktorem i kilka miesicy (niestety, krtko!) jego pracy byo najlepszym okresem
caego istnienia pisemka. Wzbogaci je, urozmaici z pomoc grafika redakcyjnego, Lula - Tadka
Lubaskiego, studenta architektury, wprowadzi kolorowe, rysowane okadki.
Wtedy wanie zostaem wsppracownikiem redakcji, nie porzucajc zreszt zecerki. Pochwaa
Obabia rozpocza lata bardzo intensywnego pisania do Sulimczyka. Artykuy, felietony, reportae,
po kilka w jednym numerze, pod rnymi pseudonimami, od razu szerokim frontem. Tak
w pniejszym gmachu Polskiej Agencji Prasowej (Foksal 11 - akurat i dokadnie) urodziem si jako
dziennikarz.
Bya to w ogle jesie intensywnych zaj harcersko-kulturalnych.
Stopie wika stawia pewne wymagania, od ktrych wypenienia zaleaa jego trwao: nowy wik
musia wykona jak specjaln, cenn dla druyny prac. Przewanie byy to prace o charakterze
techniczno-gospodarskim: budowa sprztu radiowego, budowa szafy do izby, impregnacja pacht
namiotowych i tym podobne. Ale z moj indolencj techniczn adnej sprosta nie bybym w stanie.
Radwaski wpad na znakomity pomys: poleci mi stworzenie porzdnej biblioteki druyny. W szafie
walay si stosy przedziwnych ksiek, nie uporzdkowanych, z siedmiu parafii, nikt nigdy nie mg
odnale tej, ktra mu akurat bya potrzebna. Od kilkunastu miesicy zajmowaem si w szkole
dwoma bibliotekami. Jedn - kilkusettomow, z wyborem obowizkowej i pomocniczej lektury
szkolnej, przeznaczon dla uczniw czterech najwyszych klas gimnazjum, oraz drug wielotysiczn, przede wszystkim beletrystyczn, z ktrej korzystao cae gimnazjum. Biblioteki te
prowadziem pod kierownictwem jednego z naszych polonistw, prof. Zygmunta Dworakowskiego.
Prowadziem dwie, mogem prowadzi i trzeci. Wszedem w wiat harcerskiej ksiki, a raczej w ich
wiatek, gdy ksiek tych wcale nie byo a tak wiele.
Rozpocz mi si czas bardzo ruchliwego dziaania. Wszystkie sroki apaem za ogony. W
Sulimczyku, w kciku osobistych wycieczek, ukaza si zjadliwy wierszyk:
yje sobie pewien chopiec,
Wszyscy znacie jego imi,
W lecie on na obz jedzie,
No i jedzie take w zimie.
Harcerz jest on co si zowie,
Lecz z nauk jako gorzej...
Pustki wiec w jego gowie.
Ma nadziej w asce boej!
Za to straszny jest spoecznik!
Nie wiem, czy znajdziesz takiego,
Gdzie nie bdzie chopca tego;
Jest on sekretarzem sawnym
Samorzdu klasy swojej.
Redaktorem awy dawnym.
Ksiek zbiera cae roje,
No i bibliotek tworzy.

Pisze take artykuy,


Jest poet z aski boej.
Z gier spisuje protokoy,
Ktre w Sulimczyku pisze.
(Dziw, e nie pkaj klisze
pod takimi wygupkami
mwic tak pomidzy nami).
Jest sprzedawc Kuni Modych,
Przy czym robi duo wrzasku.
Jeli duej to tak potrwa,
To zobaczy klas sidm
Chyba tylko na obrazku.
M-19
M-19 to by Maciek Pfeffer. W swej strasznej przepowiedni Maciek omyli si niestety tylko o rok.

Tak rozpoczem klas szst


- Szst klas! - wykrzyknie czytelnik tych wspomnie, jeeli przypadkiem naley dzi do harcerstwa.
Bdzie to okrzyk zawodu. Na kilkunastu kartkach opisaem trzy lata istnienia zastpu, a jak dotd ani
sowa nie wspomniaem o tym, co dla niejednego modego harcerza byoby najciekawsze: o naszych
harcach, grach, wiczeniach, biegach harcerskich, nocnych podchodach - o tym wszystkim, co si
zwykle z harcerstwem wie. I pretensja modego harcerza bdzie suszna, ale czy wspominajc
miniony dzie, pamita si o jego dwudziestu trzech normalnych godzinach? Nie pamita si posiku,
pogody, regularnych, staych zaj, ale pamita si tylko kwadrans, moe pi minut, moe jedn
tylko chwil, jedno sowo, jeden umiech, jedn myl. Z tych lat istnienia Cietrzewi, a cilej: mojego
istnienia w tym zastpie, gdy ksika ta jest przede wszystkim pamitnikiem, mog wyowi tylko te
chwile, ktre odbiegay od harcerskiej codziennoci. Wszystko, co si przecie w harcerstwie robi tak normalnie, na co dzie: gry, zabawy, zbirki, obozy - to tylko stwarzanie okazji dla przey
znacznie bardziej istotnych, znacznie gbszych. Najwaniejsze w yciu zastpu i druyny s moe
wanie te chwile, ktre nie maj cile harcerskiej treci. Waniejsze jest, e w Cietrzewiach
umielimy si przyjani, potrafilimy nienawidzi i szkodzi, ni to, e w nocy udao nam si wykra
z innego obozu flag tamtej druyny. W notatkach tych nie mam ambicji pokazania ycia
przedwojennego zastpu, ale pragn przypomnie par najwaniejszych jakby zakrtw, przez ktre
prowadzia droga modego harcerza. A zakrtami tymi byy poraki i sukcesy wasnej ambicji,
zyskiwane przyjanie, podejmowane prace, spotkania z nieszczciem.
Jeeli zastp, jeeli druyna stwarzay nam okazj do takich - choby najbardziej przykrych dowiadcze, to wypeniay obowizek w stosunku do nas. Jeeli z zastpu, z druyny pozostay nam
wycznie wspomnienia najpyszniejszych wicze polowych, skautowych - niewiele to wszystko byo
warte!

Ale przecie w cigu tych trzech lat cietrzewienia si byem nie tylko harcerzem. Wrmy wic raz
jeszcze do jesieni 1931 roku, do pocztkw trzeciej klasy gimnazjalnej.

III
Niepokoje
Ziarno wtpienia
Nie modli si!
Rzeczywicie i naprawd. Delikatnie, ukradkiem odwracaem gow w jego stron, by przekona si
jeszcze raz i jeszcze raz, e sta wyprostowany, z rkami opuszczonymi na blat awki, z zacinitymi
ustami. Nie modli si!
Nie modli si od pierwszego dnia, gdy przyszed do nas, spniony o rok, od razu do klasy drugiej.
Niewysoki, okrgogowy, o czarnych, krccych si wosach, bardzo szybko okaza sw niezwyczajn
inteligencj i ujawni zdecydowan postaw ideow: socjalisty, wtedy wrd nas raczej rzadk. Uczy
si znakomicie, czyta ksiki, o jakich nie mielimy wyobraenia, powoywa si na Marksa, co piknie
brzmiao w ustach dwunastolatka, pierwszego maja nie przyszed do szkoy, towarzyszy ojcu
i stryjowi, dziaaczom PPS-u, w partyjnym pochodzie. Imponowa nam postaw ideow i fam, e...
pisze. W istocie ju wtedy podzi ogromne iloci wierszy, dramatw, powieci, szkicw filozoficznych,
moralitetw i krytyk, zapeniajc nimi setki i setki brulionw.
Po raz pierwszy i ja, i reszta moich kolegw ujrzelimy ateusza publicznie demonstrujcego swj
ateizm. I to ateusza - wrd dzieci. Niedawno bylimy u pierwszej komunii i jeszcze ywa bya w nas
pami wzrusze przy tej okazji przeywanych, a ju dwa razy dziennie, przed lekcjami i po lekcjach,
przyciga nasz wzrok, zaciekawia nas, fascynowa sw zagadk ucze nie mwicy pacierza, nawet
pacierza poprzedzajcego i koczcego godzin religii.
Zjawi si przed nami nowy dylemat: wiary i niewiary. Pocztkowo postpowanie Andrzeja
Nowickiego byo tylko dyskretnie traktowan sensacj. Dyskretnie: nie pamitam ani jednej rozmowy
z kolegami, w ktrej by ktokolwiek z nas wyrazi oburzenie na postaw Nowickiego. Przeciwnie,
imponowa nam, cho prawd mwic w tej drugiej klasie gimnazjalnej religia bya czym nader
odlegym od naszych codziennych zainteresowa. Tak, modlilimy si, co niedziela chodzilimy do
kocioa na Koszykach na obowizkow msz szkoln - byy to wszystko obowizki wynikajce
z przepisw, nakazw i tradycji, ktre wypenialimy ani nad nimi si nie zastanawiajc, ani nie
angaujc si w nie emocjonalnie. Byy - bo byy! rodowisko naszych rodzicw, praktycznie biorc,
byo indyferentne; wprawdzie matki chodziy do kociow - i to nie w kad niedziel - ale ojcowie
zazwyczaj wyjaniali, gdy przyszo co do czego, e wierz, ale nie praktykuj. Oczywicie
obserwowano wszelkie religijne uroczystoci chrzcin, lubw i pogrzebw, byy to wietne okazje do
spotka klanw rodzinnych i towarzyskich, a zarzut ateizmu uznany byby za obraz. Byli to wszystko
katolicy bardzo niedoskonali, raczej z obyczajw narodowych i aciskiej kultury ni z wiary pyncej
z gbokiego przewiadczenia. Dziao si tak nawet i w tych rodzinach, ktre katolicyzm traktoway
jako polityczne wyznanie wiary - wrd endekw. I cho de publicis czytywali w gazetach grzmice
artykuy przeciw ateuszom i niedowiarkom, w bezporednim kontakcie aden z kolegw nie
powiedzia Andrzejowi Nowickiemu zego sowa, choby takiego, z jakim spotykali si koledzy ydzi.
Rasa budzia wiksze namitnoci ni religia. Nawet nasz nowy prefekt, ksidz Jan Wasiak (...nie
myli mnie z innym ksidzem, te Janem Wasiakiem, te ze Starego Miasta...), okaza dostatecznie
duo taktu, by nie stawia na porzdku lekcyjnym dyskusji midzy Panem Bogiem a modym uczniem.
Gdy co poniedziaek wedug listy sprawdza obecno na szkolnym naboestwie, sprytnie opuszcza
nazwisko Nowickiego. I moe istotnie niewiara i socjalizm Andrzeja Nowickiego duej trwayby wrd

naszej grzecznej obojtnoci, gdyby w trzeciej klasie gimnazjum nie wystpiy okolicznoci, w ktrych
indywidualno Andrzeja moga zacz szczeglnie silnie na nas oddziaywa.
Stao si to midzy innymi za spraw naszego nowego polonisty, pana Stefana Drzewieskiego. Niski,
barczysty, o duej, wyduonej twarzy i przemiym umiechu, od pierwszego wejcia do klasy
zelektryzowa nas jakim zupenie odmiennym traktowaniem. Bylimy gruntownie wynudzeni
gramatycznymi i ortograficznymi wiczeniami, jakich nie szczdzi nam dotychczasowy polonista,
uczcy nas dostojnie i tradycyjnie. Lekcje z nowym nauczycielem stay si rewelacj. Traktowa nas
powanie, dyskutowa z nami przed wydaniem oceny na przykad odczytanego wiczenia kolegi, kaza
nam formuowa wasne opinie i tym wyej je ceni, im byy oryginalniejsze, samodzielniejsze. Akurat
w klasie trzeciej rozpoczlimy lektur szkoln, czy mogy by lepsze okazje do dyskusji? Jeeli
oczywicie chciao si t dyskusj prowadzi. A Drzewieski chcia - i my naprawd dyskutowalimy
o ksikach, a wraz z tym o sprawach ideowych, wiatopogldowych, politycznych i moralnych.
Drzewieski omiela nas, nauczy mwi, zasia ferment sporw. Moe by mu to nie poszo tak atwo,
nie wszystkie jego klasy byy tak rozkrcone, gdyby nie trafi na Nowickiego, czekajcego tylko na
takie zielone wiato dla swojej elokwencji. Zacz mwi jeden, zaczli i inni, tym bardziej i
poczulimy, e nasz gos si liczy, e polonista nie traktuje nas jak byle dzieci. I niewane byo, comy
w tym czasie gosili, najwaniejsze, e dyskutowalimy, a wic chcielimy myle. Drzewieski sta si
dla nas kim bardzo wanym, przez wikszo uczniw bardzo ubianym. Zyskiwa zaufanie, ktrego
nigdy nie zawid. Jego znaczenie w naszej szkole i osobistym yciu roso z biegiem lat, cho byy to
rwnie i lata buntw przeciw niemu wanie kierowanych.
Drzewieski wprowadzi dziennik lektury. Kady z nas mia raz na miesic pokazywa nauczycielowi
brulion, w ktrym notowa autorw i tytuy przeczytanych ksiek. Najmniej musiay to by trzy
ksiki miesicznie, ale bez lektury szkolnej, ktrej w zasadzie nie byo wolno wciga do dziennika.
O jednej, minimum jednej spord przeczytanych ksiek naleao napisa swoje uwagi, ale
streszcza nie byo wolno. wiczenie rwnie dobre i rwnie ze, jak kade wiczenie lekcyjne,
w atmosferze, jak Drzewieski wprowadzi na swoich lekcjach, stao si kapitalnym instrumentem
pedagogicznym, rozwijajcym w nas zamiowanie do ksiek, ksztaccym umiejtno formuowania
wasnych sdw. Oczywicie nie dla wszystkich uczniw dziennik znaczy to samo. Byli wrd nas
tacy, ktrzy traktowali go aby zby, notujc byle jakie, grzeczne tytuy, omwienie ograniczajc do
kilku banalnych, nieporadnych zda. Byli jednak i tacy ktrym dziennik specjalnie przypad do gustu.
Wikszo - i w tym by sukces pedagoga - prowadzia ten dziennik bez entuzjazmu, ale uczciwie,
rzetelnie podajc sw prawdziw lektur, moe nieporadnie, ale prawdziwie notujc swoje faktyczne
myli, jakie ich przy lekturze tej czy innej ksiki ogarniay. Drzewieski przeglda dzienniki na
specjalnej lekcji, gono odczytywa tytuy, niektre uwagi (chyba e ucze zastrzeg sobie dyskrecj),
chwalc lub ganic dobr lektury. Pochway te czy nagany nie miay nic wsplnego z popularnym
podziaem na ksiki ze i dobre, moralne i niemoralne, dorose i modzieowe. Rycho
zorientowalimy si, e profesora nie gorszy lektura ani kryminaw, ani ksiek z pornograficznymi
ustpami, ani nawet ksiek w jaki sposb politycznie nieprawomylnych. Potpia ksiki mierne
i bardzo umiejtnie sterowa nasz lektur w kierunku humanistycznym, postpowym,
pacyfistycznym i lewicowym. Wic w zwizku z tym i comiesiczne omawianie lektury zamieniao si
w dyskusje o jawnym akcencie politycznym.
Swoboda, z jak Drzewieski kierowa nasz lektur, prowokowaa konflikty z rodzicami, niekiedy
bardzo zabawne. Ktry z nas - w klasie ju starszej - przeczyta Rocznik 1902 niemieckiego pisarza
Glaesera, powie z krgu niemieckiej literatury pacyfistycznej, na og do naturalistycznymi
metodami artystycznymi ukazujca demoralizacj i moralne zagubienie si modziey wojennego
i bezporednio powojennego pokolenia. Wymowa ksiki Glaesera bya pacyfistyczna,

humanistyczna, oglnie postpowa i dlatego lektur jej zaleci nam Drzewieski, nie pamitajc
o nader drastycznych opisach dojrzewania seksualnego chopcw. Ktra z matek zajrzaa do lektury
syna, znalaza t ksik, przeczytaa - i ogarna j zgroza. Chopak si tumaczy, e sam pan
Drzewieski zaleca... Zakotowao si w Kole Opieki Rodzicielskiej, matka tam postawia spraw.
Wobec tego wszystkie panie zaczy poycza sobie inkryminowane dzieko, od razu z kartk, na
ktrej wynotowane byy ustpy budzce moralny gniew. Nikt z nas nie potrzebowa ju czyta caej
ksiki, z nocnego stolika matki zabierao si powie, odszukiwao strony wedug wpitej notatki
i szybko przeywao stosowne podniecenie. Drzewieski potrafi si obroni przed furi matek
i zalecenia swego dla Rocznika 1902 nie cofn.
Dyskusje, lektury stwarzay pewien ferment intelektualny. Ujawnio si jakie zdecydowane
przodownictwo Nowickiego, by on stale przed nami, dojrzalszy, mdrzejszy, wicej wiedzcy.
W klasie zaczy migota lekkie tendencje socjalistyczne, jeszcze mao uwiadomione, jeszcze bdce
naladownictwem rodzicw, ale ju podsycane polonistyk pana Drzewieskiego.
Czy sam profesor Drzewieski by lewicowcem?
Jego historia osobista to karta bujnie zapisana. Niegdy, w 1905 roku, czynny uczestnik strajku
szkolnego w Lublinie, jako mody czowiek znalaz si w Rosji, wrd bolszewikw. Wiziony przez
carat, potem w padziernikowym rzdzie Lenina by komisarzem dla ochrony muzew i zbiorw
artystycznych. W krcym wtedy wrd nas pierwszym polskim wydaniu wspaniaego reportau
Johna Reeda Dziesi dni, ktre wstrzsny wiatem odnalelimy kopi dokumentw podpisanych
przez dwch komisarzy: G. Jatmanowa i B. Mandelbauma, wzywajcych obywateli Piotrogrodu, aby
dooyli wszelkich stara dla odnalezienia przedmiotw skradzionych w paacu Zimowym w nocy z 7
na listopada, a bdcych niezaprzeczaln wasnoci ludu. Komisarze grozili karami antykwariuszom
i paserom, ktrym udowodni si ukrywanie skradzionych przedmiotw, i apelowali do komitetw
pukowych oraz komitetw floty o dooenie wszelkich stara, by skradzione przedmioty wrciy do
paacu Zimowego. Bernard Mandelbaum to by nasz polonista, ktry w listopadzie 1918 roku porzuci
Lenina i przeszed na stron Pisudskiego. W roku dwudziestym, jako podejrzany o komunizm,
internowany by w specjalnym obozie pod Krakowem, a po wojnie zacz uczy w gimnazjum jzyka
polskiego. W 1925 roku ogosi w Wiadomociach Literackich wyniki swych bada w tajnych
archiwach carskiej ochrany, udowadniajc niesuszno sawetnych oskare formuowanych przeciw
Stanisawowi Brzozowskiemu. Z biegiem lat Drzewieski sta si jednym z filarw Zwizku
Nauczycielstwa Polskiego, plasujc si raczej na lewym skrzydle tej i tak postpowej organizacji. Przez
wiele lat, a do samej wojny, by obiektem atakw endecji i prawicy sanacyjnej, ktrej
przedstawicielka, posanka Prystorowa, grzmiaa w sejmie, e ydzi ucz polsk modzie. Jednak
postawa polityczna Drzewieskiego nie we wszystkim bya konsekwentna. W latach trzydziestych
rzdy pisudczykowskie postanowiy zdoby modzie na og wymykajc si spod sanacyjnych
wpyww. Bardzo mdry ideolog legionowy, Adam Skwarczyski, uzna, e tylko wtedy sanacja
pozyska najwartociowsz modzie, jeeli pisudczycy stan na czele modzieowego ruchu
o radykalnych tendencjach spoecznych.
I Stefan Drzewieski by jednym z tych nauczycieli, ktrzy prbowali realizowa wskazania Adama
Skwarczyskiego. Jego wykady, prowadzone w klasie dyskusje rzeczywicie rozbudzay
w wychowankach elementarny niepokj spoeczny, prowokoway ideow dociekliwo, uczyy
racjonalistycznych metod mylenia, a wic siay ziarna zwtpienia w doskonao otaczajcego nas
wiata. Dzienniki lektury stwarzay okazj, ktrej normalny program nauki jzyka polskiego nie
przewidywa.

Dzienniki lektury na dobre rozbudziy nasze zapay twrcze. Midzy paroma uczniami - znalazem si
wrd nich - rozwina si rywalizacja: kto ciekawiej i wicej napisze o poszczeglnych ksikach.
Ambicjonowalimy si nie tylko jakociowo, ale i ilociowo. Wszystkie rekordy bi Nowicki, ktry ju
wtedy (a moe jedynie wtedy?) potrafi o jednej ksice napisa cay gruby brulion, co, nawet
uwzgldniajc jego szeroki charakter pisma oraz tekst nieustannie przerywany rozstawionymi
sowami, byo wyczynem nie lada jakim; dopiero pniej zaczem w tym podejrzewa sztubackie
grafomastwo. Grafomastwo zreszt w pewnych okresach ycia jest si spoeczn i kulturotwrcz.
Ambicje prowadzenia interesujcych dziennikw lektury byy ambicjami rozwijajcymi nasz intelekt.
Wczenie, gdy ju pod koniec trzeciej klasy, odczulimy potrzeb posiadania wasnego organu
prasowego. Oczywicie wicej w tym byo najbardziej indywidualnych pragnie kilku z nas ni
jakiejkolwiek potrzeby klasowego zespou, ale fakt pozostanie faktem, e dnia pewnego na zebraniu
samorzdu, ktrego istnienie byo gnune i niepotrzebne, wybrano komitet redakcyjny w skadzie:
Andrzej Nowicki, Adolf Ciborowski i ja. Tym wyborem klasa uszanowaa intelektualne przodownictwo
naszego ateusza, a nas dwch widocznie wtedy ju wyrniao si w jedynej oglnoklasowej
trybunie: w dzienniku lektury. Dugo deliberowalimy nad ustaleniem tytuu i dopiero z ogoszonego
wrd kolegw konkursu wybralimy na koniec Szkolna awa. Redakcja bya rwnoczenie
technik. Ciborowski potrafi posugiwa si hektografem: wychodziy biae strony z silnie
niebieskimi czcionkami. Do wakacji ukazao si pi niepozornych numerw. Sami przepisywalimy je
na kliszach, sami mozolnie, przekadajc kad stronic oddzielnie, odbijalimy pidziesit
parostronicowych egzemplarzy pisemka, ktre niemal sami wypenialimy nasz naiwn proz
i czstochowskimi rymami. Spord trjki redakcyjnej pisaem najmniej i zdoaem raptem ogosi
jedno opowiadanie o wycieczce szkolnej. Bohater - dobrze pamitam - nazywa si Janek Kolisko,
a przygoda polegaa na tym, e pic podczas szkolnej wycieczki na somie w stodole, osun si
midzy stg i cian i narobi dzikiego wrzasku, krzyczc, e jest w piekle. Szkolna awa rozchodzia
si niemrawo, nikt si nie kwapi do naszych naiwniutkich elukubracji. Jak bardzo naiwnych, jak
dalece dziecinnych i nieporadnych, odczuem szczeglnie dotkliwie, gdy na jakiej wielkiej pauzie
wiosn 1932 roku, w tym samym czasie, gdy my drukowalimy nasz Szkoln aw, od kolegi
z wyszej klasy kupiem pierwszy numer Kuni Modych, midzygimnazjalnego pisma modziey
szkolnej.
Jeeli istnieje zjawisko nagego, gorcego uczucia mioci w stosunku do dziewczyny, to istnieje ono
rwnie w stosunku do ksiek, owadajcych nami czasem od pierwszego zdania, rzucajcych jaki
urok, ktrego nie umiemy zdefiniowa, a ktry trwa przez cay cig lektury i nawet lata potem.
Zdarzyo mi si, e na widok pierwszego numeru jakiego pisma odczuwaem jakby prd elektryczny
i zostawaem jego czytelnikiem na ze i dobre czasy. Tak byo wanie z Kuni Modych, z ktr
zwiza mnie numer pierwszy - z miejsca, od razu fascynujc swym wygldem graficznym, form,
treci artykuw i wierszy, tchncych miaoci myli, spoecznym radykalizmem, w miar
umiarkowanym, spokojnym, takim pisudczykowskim, jaki akurat fermentowa i we mnie. Dla
wikszoci moich szkolnych przyjaci Kunia bya za intelektualna i za radykalna, dla Andrzeja
Nowickiego bya nazbyt sanacyjna, a moe i nazbyt dziecinna, dla mnie bya w sam raz. Odbijajc na
hektografie niebieskolila arkusiki Szkolnej awy, marzyem o wsppracy w Kuni.

Festyn intelektualny
Co to bya ta Kunia Modych? Na sztywnej okadce duego formatu dwie stylizowane
w geometryczny ksztat pomienia postacie wal motem w kowado. Autorem okadki by Franciszek

Parecki. Wrd podpisanych na kocu numeru czonkw gwnego komitetu redakcyjnego znalazem
obce mi wtedy nazwiska: Wiktor Szyryski, Jan Kott i Ryszard Matuszewski z gimn. im. Mickiewicza,
Mieczysaw Fleszar z gimn. im. Batorego, Jan Czy z gimn. Ziemi Mazowieckiej, Tadeusz Horko - od
nas, od Staszica (nawet nie wiedziaem, e jest taki w klasie smej, bardzo daleko i wysoko).
Redaktorem naczelnym by Wiesaw Junosza Bieliski, a wydawc Lucjan Skrko. Obce nazwiska, nie
znane postacie, jeszcze najbardziej konkretny by dla mnie adres lokalu redakcyjnego, krtki, budzcy
szacunek: Zamek Krlewski w Warszawie.
Wanie adres budzi powszechne zdumienie. adna inna redakcja, ju nie tylko pisma uczniowskiego,
nie moga poszczyci si takim dostojestwem miejsca. Jak do tego doszo?
W roku paskim 1931 kilku uczniw wyszych klas trzech gimnazjw stoecznych - im. Mickiewicza,
Staszica i Ziemi Mazowieckiej - postanowio stworzy periodyk dla modziey, wydawany
i redagowany przez ni sam, a obejmujcy zasigiem wicej ni jedn szko, jak to dotychczas
bywao w sztubackim obyczaju. Pismo nazywao si Pod prd - pod prd uznanych norm literackich,
z prdem artystycznej awangardy, pod prd konserwatywnej endeckiej i bogoojczynianej polityki, z
prdem postpu, z tsknot do reform spoecznych, z zapatrzeniem si w wiata socjalizmu. Dwa
numery wystarczyy, by pismo zakoczyo swj rachityczny ywot, jak wiele podobnych przed nim i
rwnie wiele po nim.
Tym razem losy jednak chciay inaczej. Numer Pod prd trafi na Zamek, gdzie w kancelarii cywilnej
prezydenta R.P. rezydowa Adam Skwarczyski, jeden z ideologw pisudczyzny. Ju wtedy pracowa
on nad swoj Stra Przedm, szkoln organizacj modych pisudczykw. Skwarczyski przeczyta
pismo i uzna, e mona wykorzysta dla swych celw entuzjazm i ch konkretnej, pozytywnej pracy,
ujawnione przez modych redaktorw. Wykorzysta dla umocnienia wrd modziey szkolnej frontu
modej pisudczyzny. Nie byo to trudne. Modzie gimnazjalna, wywodzca si z warstwy urzdniczej,
mieszczasko-inteligenckiej, popychana tradycj ojcw, garna si do osoby Jzefa Pisudskiego oraz
- jak to zwykle bywa - do idei w pastwie rzdzcej, bdcej przy wadzy, nie tylko dlatego, e tak
wychowywano w szkole, ale rwnie dlatego, e modzi ludzie obdarzeni silnymi skonnociami do
pracy organizacyjnej, pozytywnej, realistycznej, twrczej, czy jak j inaczej nazwiemy, najatwiej
mogli znale okazj i sposobno takiego wanie wyycia si w ramach obozu rzdzcego.
Skwarczyski rachowa, e wtedy jedynie przy bliskich sobie ideaach utrzyma mode pokolenie, jeeli
od tej najwartociowszej modziey wymaga bdzie tylko lepego kultu dla Pisudskiego, a w innych
sprawach pozwoli jej by radykaln, lewicow do granic nawet najdalszych. Dawny socja
Skwarczyski hodowa moe w sobie t czcigodn maksym, e ten, co za modu nie by socjalist,
ten na staro i wini nie bdzie. Maksym cytowan czsto i chtnie przez wczesne Pastwo i
Polsk, organ Legionu Modych, z ktrego tak regularnie odmaszerowywano potem do PPS i jeszcze
dalej, do ycia, i jeszcze dalej, do KPP.
Gdy wytrawny dziaacz Skwarczyski wezwa redaktorw niefortunnego Pod prd do siebie na
Zamek, szybko znalaz z nimi wsplny jzyk. Tadeusz Horko, Jan Czy, Wiesaw Junosza Bieliski,
Wiktor Szyryski chcieli wydawa pismo. Skwarczyski w imieniu prezydenta Mocickiego ofiarowa
im pene moliwoci finansowe, a co wicej - zagwarantowa prawo do modzieczego radykalizmu.
Wprawdzie nie bezgranicznego, ale o krgach do rozlegle zakrelonych. Praktyczn cenzur nad
pismem wykonywa mia sam Skwarczyski, a nie byle urzdnik z Ministerstwa WR i OP. Za tak
tarcz rozwija si rozmaity radykalizm; dawaa ona rwnie szanse karier pastwowych.
Grupka modych redaktorw-uczniw, dobrawszy rzeczywicie zdolnych wspkolegw, stana do
zapalczywej pracy. Pierwszy numer miesicznika szkolnego wypad znakomicie. Z miejsca sta si
magnesem dla zbkujcych szkolnych literatw. Nareszcie pismo dajce modym tak szerok -

tematycznie i ideologicznie - mono wypowiedzi, pismo drukowane, nie powielane, o zasigu


oglnokrajowym. Pismo z wysokim cenzusem poziomu.
Szkolne komitety redakcyjne mnoyy si jak grzyby po deszczu. Pismo przyjto entuzjastycznie.
W Kuni uczniowie wypowiada si mogli na te tematy, ktre w szkole traktowane byy
w najlepszym razie albo sloganowymi pswkami, albo w ogle zbywane milczeniem. Nauczyciel nie
o wszystkim chcia rozmawia z modzie, tym bardziej e pastwu intensywnie zaleao na
uformowaniu pewnego okrelonego wiatopogldu, a to wymagao ukrcenia bujnych
zainteresowa, a nade wszystko zbyt gorcej interpretacji i komentarzy formuowanych przez
uczniw. Tote dla intelektualnie ywszej, a politycznie bardziej niespokojnej czci modziey pismo
stao si kanaem, a nawet klap bezpieczestwa jej pastwowej prawomylnoci, skonstruowan
przez Skwarczyskiego.
Na biurko redaktora zaczy spywa rkopisy wierszy, nowel i artykuw podpisywane nazwiskami,
ktre pniej miay mie walor, i niemay. Pierwszy rok Kuni to rok wsppracy Jana Kotta. W mej
pamici pozosta on jako autor wiersza pt. Savonarola i projektant Pastwowej Odznaki Kultury,
analogicznej do sportowej. To rok wsppracy Ryszarda Matuszewskiego, Ryszarda Kiersnowskiego,
autora sztuki teatralnej z ycia maturzystw Panowie w kapeluszach, Alfreda aszowskiego,
Mieczysawa Fleszara, Kazimierza Perla, Aleksandra Czyewskiego. Modzi graficy rwnie spotykali
si w Kuni. Franciszek Parecki, Henryk Tomaszewski, Jan Kosiski - nazwiska najwybitniejsze,
a pewno nie jedyne, ktre zdobywszy plastyczne i graficzne ostrogi w Kuni wyszy potem na
szerok aren. Wyowiono wrd modych uczniw nawet rzebiarza Janusza Langnera z gimnazjum
Lelewela. Muzyka miaa a trzech pieczoowitych recenzentw: J. Kosickiego, A. Lewickiego i R.
Stankiewicza, wszyscy z konserwatorium. Filmem interesowa si do powierzchownie Ryszard
Krygier, ale za to gboko i twrczo Zygmunt Pitera, ogaszajc cay cykl bardzo interesujcych
artykuw o sztuce filmowej. Moe najbardziej po macoszemu traktowany by teatr, nie doczeka si
nigdy ani starannych, ani interesujcych recenzji czy omwie. Recenzent teatralny, Kazimierz
Brandys, nie zapowiada niczym przyszego wietnego prozaika.
Pisano w Kuni o wszystkim - o sprawach politycznych sensu stricto, o komunizmie i faszyzmie,
o sprawach gospodarczych, kwestii kobiecej, o wychowaniu modego pokolenia, o kulturze
i rozmaitego rodzaju sztuce. Nie unikano tematw przede wszystkim gimnazjalnych: sztubacki humor,
sport, sprawy szkolne zajmoway zawsze znaczn cz numeru. Kunia nie tylko organizowaa
konkursy literackie, ale przez cay okres swego istnienia rwnie szkolne olimpiady sportowe,
wystawy plastyczne, wieczory modoautorskie. Uroczystoci ku czci Wyspiaskiego, poety i malarza.
Udawao si to wszystko, gdy byo otaczane opiek ministerstwa, przychylnoci kuratoriw,
pomoc postpowo zorientowanych nauczycieli z ZNP, wreszcie w pewnym okresie oparte
o faworyzowan Stra Przedni. W tym wszystkim bya jaka dziwna ambiwalentno. Opieka rzdu
z jednej strony - i nieustanne radykalizowanie si rodowiska z drugiej. Najczciej spotykanym
wyrazem na amach Kuni bya odmiana sowa Pisudski z najbardziej afirmatywnymi
przymiotnikami, a rwnoczenie obok uprawiano publicystyk, ktra w konsekwencji musiaa
doprowadzi piszcych do zasadniczego konfliktu z reimem, z obozem wanie Pisudskiego. Tote
skutki ujawniy si na koniec z ca ostroci. Nim to si jednak stao, uczniowie szk rednich brali
udzia w dziwnym festynie intelektualnym.
Oczywicie - naley jasno stwierdzi - poziom Kuni Modych nie by niczym rewelacyjnym. By on
o stopie wyszy ni najlepsze wypracowanie szkolne, gwnie dlatego, e autorzy wypisywali si
tutaj z wasnej dobrej woli i ambicji, nie na zadane, klasyfikowane stopniami tematy. Z rzadka tylko
mignie gdzie w tych zeszytach pereka naprawd cenna, rewelacyjna, z ktrej ju wtedy mona byo

wry przysze talenty. Cho gdy dzisiaj porwnuje si nazwiska autorw drukowanych w piciu
rocznikach Kuni Modych z pisarzami aktywnymi w polskiej literaturze wspczesnej, trzeba
stwierdzi, e wkad Kuni do zespou tworzcego nasze pisarstwo by szczeglny i niemay. Bodaj
tylko nieliczni dzi piszcy, ktrzy w latach 1931-1936 uczszczali do wyszych klas gimnazjalnych, nie
zetknli si jako z tym pismem. Niektrzy byli staymi, inni bardziej przypadkowymi
wsppracownikami, ale wszyscy oni stawiali swe pierwsze kroki w krgu dziaania Kuni. Fakt
zgromadzenia takiej duej iloci modych pir, pir w swej dopuszczalnej na amy pisma wikszoci
nie grafomaskich, co zazwyczaj bywa przywilejem szkolnych pisemek, ale rzetelnie wartociowych fakt ten, pierwszy i wyjtkowy w dziejach polskiego pimiennictwa, a moe nawet rzadki czy
odosobniony w caym wiecie, zasuguje na pami.
W kontekcie oddziaywajcych na mnie wpyww - Andrzeja Nowickiego, lektury i dyskusji
kierowanych przez prof. Drzewieskiego, lektury prasy codziennej, wydarze politycznych dziejcych
si wok - udzia Kuni Modych by niemay. Niecierpliwie oczekiwaem na kady nowy numer
tego miesicznika. Kiedy zachorowaem akurat w dzie kolportau. Po brakujcy egzemplarz
powdrowaem do redakcji, na plac Zamkowy, do tego skrzyda Zamku, w ktrym mieszka i umar
Stefan eromski. Bo trzeba wiedzie, cho informacj t traktowano dyskretnie, e sw subwencj
wydawnicz Kunia Modych odbieraa przez cay czas istnienia prosto ze szkatuy prezydenta.
Wyszed do mnie jaki barczysty, z wosw czarny, z twarzy czerwony modzieniec, ze zoconym
krzyem Harcerza Rzeczypospolitej w klapie marynarki. Oszoomia mnie rado: wic harcerze, i to
tacy wysocy stopniem, s w Kuni! Tego nie wiedziaem. Nasuny si na siebie dwie moje pasje.
Ju wtedy byem w druynie, tyle e jeszcze wilczkiem, przed pierwszym obozem. Redaktorem okaza
si Wiktor Szyryski, jeden z rzadkich harcerzy w Kuni, modzie harcerska miaa inne
zainteresowania. Sprzeda mi brakujcy numer Kuni. Sowa wicej nie zamienilimy. Ale odtd
zafascynowany redakcj biegaem do Zamku po kady kolejny numer, i tak dzie czy dwa wczeniej
kupowany od gimnazjalnego kolportera. Nieodparte byo pragnienie cho takiego tylko zerknicia za
kulisy redakcyjnego raju. Kunia Modych bya dla mnie istnym narkotykiem.

Stra Przednia
W pierwszych numerach Kuni Modych nie byo jeszcze sowa o Stray Przedniej. Dopiero po paru
miesicach jesieni przeczytaem tam reporta z obozu. Stray Przedniej urzdzonego nie opodal
Gdyni. Samej Stray nie znalem, w naszej szkole organizacja ta nigdy nie rozwina adnej
dziaalnoci. Zreszt o ile Kunia jednaa swym kierunkiem publicystycznym i poziomem literackim,
o tyle Stra zraaa swym prorzdowym konformizmem. Pewne cechy uchodz w pimie, a ra
w organizacji - i prawdopodobnie na odwrt. Dlatego moe istnieje za prasa ciekawych grup
i zwizkw spoecznych oraz dobra prasa kiepskich organizacji czy instytucji. Kuni Modych
dotyczy ten drugi wypadek, cho biorc rzecz zupenie cile, nigdy nie bya ona faktycznym organem
Stray Przedniej.
Kto dzi pamita Stra Przedni? T efemeryd organizowan wrd uczniw przez wadze
Ministerstwa Owiecenia Publicznego, ktra mierci naturaln umara na dugo przed wojn. Zreszt
zrodzona bya z trafnego podpatrzenia potrzeb naszego pokolenia, ale perfidnie obliczona na
zahamowanie procesu radykalizowania si najinteligentniejszej czci modziey gimnazjalnej.
Ustanowiono jej dwa fundamenty: wierno Pisudskiemu oraz prac realizacyjn. W praktyce
termin pierwszy znaczy, a cilej mia znaczy - posuszny oportunizm wobec pomajowych rzdw.
Co znaczy termin drugi? Pewnej, nie takiej maej czci modziey nie wystarczao harcerstwo,

krtkie spodenki i abstynencja, nie wystarczay rwnie spacery z dziewcztami i zawody sportowe.
Brakowao jej wprawdzie ostatecznej odwagi wiatopogldowej, by zwiza si od razu z partyjn
robot polityczn, z modymi PPS czy KPP, ale odczuwaa ona potrzeb pracy spoecznej, skierowanej
dla dobra innych, czsto biedniejszych, a czsto dla dobra spoecznoci jako pastwa, jako narodu.
Wychowani na lekturze pozytywistw, pomieszanej z lektur eromskiego, czuli potrzeb pracy
niemal organicznikowskiej, potrzeb dyskusji ideowych, zaj intelektualnych, dziaa artystycznych.
To wanie nazwano prac realizacyjn i to modziey starszych klas gimnazjalnych miaa ofiarowa
Stra Przednia. Przyjmowano do niej od klasy pitej i dlatego w czwartej ja wstpi jeszcze nie
mogem, cho kto wie, czy w tym czasie nie cigna mnie bardziej ni harcerstwo. Ogldaem j
z bardzo daleka. Uroki jej ledziem wycznie za porednictwem reportay i artykuw
odczytywanych w Kuni Modych. Potem, gdy osignem lata straackie, Stra ju wegetowaa,
a wrd uczniw naszego gimnazjum miaa najgorsz opini przytuliska karierowiczw, w ten sposb
przygotowujcych sobie szanse przejcia do klasy nastpnej lub zdania matury. Nigdy do Stray nie
wstpiem.
W Stray Przedniej, bdcej politycznie rzecz biorc gimnazjalnym odpowiednikiem akademickiego
Legionu Modych, chciano okiezna radykalizm spoeczny modziey, chciano wmwi jej radykalizm
spoeczny Pisudskiego, subtelnie odrniano marszaka i jego ministrw. Mierzono ich inn miark.
Sztuka ta moga udawa si tylko jaki czas. Po dwch mniej wicej latach rozpoczy si w Stray
rozamy, apostazje, co bardziej samodzielnie mylcy odchodzili na lewo, do ludowcw, socjalistw,
komunistw. Wtedy jednak, gdy Stra si zaczynaa, gdy Kunia Modych liczya sobie pierwsze
miesice istnienia, w organizacji tej znajdowao si niemao uczciwej, wartociowej, intelektualnie
twrczej i niespokojnej modziey, bardzo krytycznie rozgldajcej si po wiecie. I pki co godzcej
si honorowa tylko jeden autorytet: marszaka.

Czarny rok
Czarny, ciemny, drczcy rok!
Czy ciemny jedynie dlatego, e okna naszej nowej, czwartej, klasy wychodziy na podwrze i w ten
zaktek na pierwszym pitrze wiato dzienne docierao z trudem, a czsto podczas lekcji palilimy
wiato? Czy tylko dlatego?
A moe dlatego - o czym ju pisaem - e Witek Z. popeni samobjstwo i zaniepokoilimy si
strasznie spraw mierci?
A moe jeszcze jaka inna przyczyna wpyna na to, e te dziesi miesicy klasy czwartej pozostao
mi w pamici jako czarny, duszny, nieprzyjemny rok?
Niepokj wewntrzny, utrata rwnowagi, coraz gorsze stopnie szkolne - a dokoa miasto rwnie
niespokojne, coraz wicej studenckich bjek i awantur, coraz wicej policji na placu przed
Politechnik, coraz groniejsze nagwki w gazetach. Waciwie wszystko, co si dziao, byo od nas
dalekie, mona byo spokojnie czyta awanturnicze powieci, chodzi do kina, lata na zbirki
harcerskie, a jednak rok by rozhukany, rozkoysany, zy.
Psycholodzy nazywaj ten wiek wiekiem przekory. Mody czowiek nie potrafi da sobie rady z samym
sob, z naporem dojrzewajcego ciaa i dojrzewajcych myli. A tu jeszcze atakoway nas wydarzenia
zewntrzne, ktrym rwnie musielimy sprosta. Musielimy? Nie, nie musielimy! Kto nie chcia,
kogo to wszystko nie interesowao ani nie bolao, mg nie wiedzie, nie czu, nie kopota si.

Inaczej przeywalimy ten rok w gromadce Cietrzewi, inaczej w tym maym, malekim jeszcze kku,
ktre powoli formowao si wok Andrzeja Nowickiego. Nie chcielimy zamyka oczu na to, co si
dziao. A dziao si niemao!
Rok 1932 - to rok cigle wzmagajcego si kryzysu ekonomicznego. Ronie bezrobocie, spadaj
zarobki, fala strajkw, wielkich i maych, bardziej ekonomicznych i bardziej politycznych, przelewa si
przez cay kraj. Jeeli nawet nasi rodzice nie bali si bezrobocia i jako tam rad sobie z kryzysem
dawali, w rnym tylko stopniu ograniczajc potrzeby, to pojcie bezrobocia byo nam doskonale
znane i czulimy jego wszechrozpocierajc si groz. Z bijcym sercem czytaem w kupowanym ju
tylko dla siebie Robotniku oraz w zupenie wtedy przeze mnie akceptowanym, penym radykalnych
frazesw, tygodniku Legionu Modych, w Pastwie Pracy, sprawozdania i artykuy o czynie
bezrobotnego Bachowskiego. Bachowski, zredukowany pracownik wielkich zakadw yrardowskich,
wdar si do gabinetu dyrektora Koechlera i zastrzeli go. Strza ten wstrzsn krajem, dziaalnoci
zakadw zaja si opinia publiczna. Fabryki w yrardowie naleay do jednego z najwikszych
i najsilniejszych koncernw francuskich - do Boussaca. Okazao si, e Boussac okrada polskie
spoeczestwo z miliardowych sum, redukowa robotnikw, obnia pace, miliony zotych zalega
z podatkami, a rwnoczenie w cigu jednego roku przekaza do Francji trzy i p miliona naszych naszych! - zotych. Bachowski sta si bohaterem opinii. W Robotniku przedstawiono yrardowskie
stosunki jako przykad nieszczcia kapitalistycznego, oskarano rzd, wzywano chopw
i robotnikw do walki o socjalizm. W Pastwie Pracy domagano si upastwowienia zakadw
yrardowskich, wysuwano hasa korporacyjne, wystrzegano si jednak atakw przeciwko rzdowi
marszaka Pisudskiego. Stanowisko Legionu Modych byo mi uczuciowo blisze, wydawao si
lewicowe i radykalne.
Za pani matk pacierz... Za Pastwem Pracy te same dania formuuj sztubacy piszcy w Kuni
Modych. Reporta Eugeniusza Zieliskiego z Pruszkowa pt. Bachowski zredukowany jest
zdecydowanie, wyranie antykapitalistyczny. Debiut publicystyczny Franciszka Gila Walczymy o
niezaleno gospodarcz Polski koczy si postulatem o przejcie przez pastwo najwaniejszych
odcinkw ycia gospodarczego (wgiel, nafta, wkiennictwo, cukrownictwo) i daniem dekretu o
oglnym kierownictwie i kontroli pastwa nad produkcj, dekretu o reorganizacji handlu
wewntrznego i monopolu handlu zagranicznego. Tak pisa ucze V klasy gimnazjum we Lwowie
i tego rodzaju pogld nagrodzony zosta przez uczniw smej klasy gimnazjw warszawskich.
Maria Guzicka - wanie uczennica takiej smej klasy - stwierdza w swej Kwestii kobiecej: Kiedy
wic zostanie rozwizana naprawd kwestia kobieca? Wtedy, gdy zostanie rozwizana naprawd
kwestia kobieca. Wtedy gdy zostanie naleycie rozwizana caa kwestia spoeczna, kiedy na miejsce
wyzysku przyjdzie sprawiedliwo.
W Pastwie Pracy duo czytaem o sprawie Bachowskiego, ale ju znacznie mniej o strajkach
grnikw w Zagbiu Dbrowskim i Krakowskim, o strajkach w odzi, Gdyni, o strajku jedenastu
tysicy pracownikw przemysu naftowego czy stu tysicy wkniarzy. W Robotniku coraz czciej
widziaem biae plamy - artyku skonfiskowany, skonfiskowana informacja. Andrzej Nowicki pokaza
mi swj wiersz: 365 konfiskata Robotnika... W walce ekonomicznej i politycznej powsta nowy
rodzaj strajkw: strajki woskie, poczone z okupowaniem przez robotnikw fabryk, hut czy kopalni,
niekiedy rwnie z godwk. Do prasy przedzieray si tylko uamki wiadomoci o tych strajkach,
Andrzej Nowicki opowiada mi o nich wicej i szerzej. Wiosn - historia Polski wspczesnej
potwierdza pami ciepych deszczowych dni, jakie zczyy mi si z wiadomociami ze lska wybuch gony strajk w kopalniach wgla Mortimer i Klimontw. Wobec maej rentownoci
kopal waciciele postanowili je zatopi. Robotnicy okupowali kopalnie nie chcc dopuci do utraty

warsztatu pracy. Nie jedli, zemdlonych wywoono na powierzchni. Po ocuceniu wracali do kolegw,
pod ziemi. To by strajk wygrany.
W Kuni Modych przegld wydarze politycznych, krajowych i zagranicznych, prowadzi wtedy
Zdzisaw Siudya. Wobec strajkw na Mortimerze i Klimontowie pisa on: Walka ta urasta do
wielkoci symbolu. Z jednej strony nie liczca si z interesem warstw pracujcych polityka
kapitalistw, z drugiej tragiczna walka o prawo do ycia wyzyskiwanych robotnikw, ktrzy wol
umrze radykalnie pod ziemi ni dugoletnimi ratami na ziemi. Niektre brukowce baj o agitacji
komunistycznej i akcji protestacyjnej. Co za do roboty antypastwowej, to prdzej mona by si
jej dopatrzy w dziaalnoci kapitau, ktry rujnujc warsztaty pracy, zmniejsza bogactwo
gospodarstwa narodowego.
I nic dziwnego, e zarwno w yciu modego sztubaka, jak w publicystyce Kuni Modych w tej
sytuacji raz po raz pojawiaa si sprawa komunizmu i Rosji Radzieckiej. Sprawa, o ktrej w Kuni
Modych czytaem takie oto sowa (w artykule programowym Lech, Czech i Rus): Jakie jest
zadanie nas, modych, w dziele zblienia? Musimy dy do tego, eby spjni midzy nami bya nie
tylko matematyka polityczna, ale wzajemne przymierze serc i ducha. Naley wzajemnie baczy
zarwno z jednej, jak i z drugiej strony, aby nic nie zadranio wzajemnych stosunkw, aby opanowa
nurtujce jeszcze do niedawna odruchy niechci i alu; trzeba tumaczy, e zgrzyty nale ju do
przeszoci, a gwarancje niepowtarzania si ich musi tworzy modzie wszystkich trzech pastw...
mino tysic lat, dzi znw Czech, Lech i Rus stoj rami przy ramieniu.
Rzecz jasna - by to rok 1933 - inspiratorem takiego artykuu mg by urzdnik wczesnego MSZ,
gdy taka bya taktyka polityczna pastwa. W dwa lata potem, jesieni 1935, redakcja podpisaa
wstpny artyku bardzo ostro godzcy w Czechosowacj za jej antypolskie hece. To te bya
emeszetowska sugestia, wedle ktrej grao Ministerstwo Owiaty. Istotne jest jednak to, e wanie
w zespole Kuni mg taki artyku o ZSRR zosta napisany bez specjalnych oporw wewntrznych i
e by on czytany przez zapalonych modych czytelnikw.
W tyme roku 1933 kolega Galasiski z gimnazjum im. Stanisawa Kostki w Warszawie w artykule o
Rosji Radzieckiej, zatytuowanym Nowe horyzonty, a bdcym penym entuzjazmu sprawozdaniem
z osigni ZSRR, umieszcza zdanie: Trzeba sobie uwiadomi, e Zwizek Sowiecki to nie jest stan
przejciowy od rzdu takiego do innego, to potne pastwo na coraz pewniejszych podstawach.
Droga, ktr Zwizek Sowiecki kroczy, zdaje si wskazywa na dojrzao polityczn kierownikw,
a rezultaty otwieraj im nowe horyzonty...
Nic dziwnego, e na dwa lata przed wojn domow w Hiszpanii Witold Kosiski z Biaegostoku
drukuje artyku pt. Katalonia, ktry ani na moment nie pozostawia wtpliwoci, jak by zareagowaa
Kunia na wybuch rewolty gen. Franco.
S oczywicie artykuy idce zdaniem redakcji za daleko. Odcina si od nich wyranie, udzielajc im
jednak amw jako pozycjom dyskusyjnym. Tak bdzie z artykuem Macha z odzi, w ktrym autor
deklaruje si jako bezwarunkowy totalny pacyfista, ywioowo nienawidzcy tak samo wojny, jak
onierzy i armii, nawet wasnej. Tak bdzie z rozwaaniami ciekawego modego publicysty, Edmunda
Caki z Miechowa, ktry w ostry sposb rysuje konflikt istniejcy midzy dotychczasowym
wychowaniem indywidualistycznym, praktykowanym nadal, a now epok wymagajc czowieka
uspoecznionego, czowieka wtopionego w zbiorowo moliwie dokadnie.
Temat przyszego wychowania kilkakro wraca do pisma. Znajduj si namitni wyznawcy
i wielbiciele wychowania egzekwowanego cakowicie przez pastwo i rwnie zapalczywi obrocy
tradycyjnego wychowania rodzinnego.

To bya nasza szkoa rednia...


A w Polsce bulgotao jak w garnku z gotujc si wod. Robotnicy walczyli o ycie, o prac, przeciw
bezrobociu. Chopi strajkowali wstrzymujc dostawy ywnoci do miast, w ten sposb protestujc
przeciw zbyt wysokim opatom targowym. Policja raz po raz strzelaa do chopw i robotnikw, a to
wzbraniajc im manifestacji bezrobotnych, a to przy rozruchach godowych, a to wtedy, gdy
wzburzony tum ruszy na sekwestratorw podatkowych, a to w apanowie, w wielkiej demonstracji
skierowanej przeciw wadzom, gdzie piciu chopw polego w starciu z policj. Piciu polego w
apanowie, piciu zgino w Lubli, gdzie syszc plotk o przywrceniu paszczyzny (???) chopi
chwycili za kosy. Policja interweniowaa. Ogem w Maopolsce zabito wtedy trzydziestu chopw.
W Polsce bulgotao... Bulgotao i na placu przed Politechnik. Koo gmachu uczelni czsto kryy
teraz patrole policji. Z okien szkoy widzielimy, jak niekiedy zajeday budy z policj, ktra
rozsypywaa si w tyralier wok gmachu, nie majc wstpu do rodka, gdy autonomia
uniwersytetu zabraniaa tego. Widzielimy studentw aresztowanych i widzielimy studentw
demonstrujcych. Od tego mniej wicej roku datuje si trwajcy dugo, a do samej wojny, stan
wrzenia na uczelniach polskich, oczywicie rwnie i na Politechnice. Walka midzy dwoma obozami
akademickimi - postpowym i reakcyjnym - toczya si na kilku paszczyznach, przy czym wzajemne
skrzyowania si i paszczyzn bynajmniej nie zawsze byy takie same i nie zawsze ukaday si wedug
oglnej linii zasadniczej: lewica - prawica. Na placu przed Politechnik znajdowalimy ulotki
wszystkich stron walczcych, mielimy starszych braci wrd studentw, mniej wicej orientowalimy
si, o co tocz si te wielkie i do awanturniczo prowadzone spory.
Uniwersytety ogarnite byy fal ruchw o charakterze lewicowym, postpowym, w czci nawet
rewolucyjnym. Lewicy akademickiej bano si w Ministerstwie WR i OP najbardziej. Lewica na
uczelniach bya o wiele sabsza liczebnie od prawicy, ale bya si gron potencjalnie. Argumenty
finansowe, dostarczone przez kryzys, zbiegay si z planami natury politycznej. Poniewa lewica
akademicka bya zasilana przez modzie pochodzenia robotniczego i chopskiego, a w dalszej
konsekwencji grozio to samo i polskiej inteligencji, ju i tak do ambarasujco radykalnej, chciano
przy jednym ogniu upiec dwie pieczenie: kasow i polityczn. Podwyka opat miaa odci od uczelni
dzieci rodzicw gorzej zarabiajcych, a wic osabi tym samym rodowisko radykalnej lewicy
akademickiej. Przeciw temu protestowaa cz modziey akademickiej. Akcja ta nie przez ca
lewic bya popierana, Legion Modych i Zwizek Polskiej Modziey Demokratycznej zachowywa
raczej postaw wyczekujc. Prawica nie chciaa si w to w ogle miesza.
Drugi front walki - to sprawa ydowska. Modzie endecka i oenerowska narzucia rodowisku
uczelnianemu problem ydowski. I to on wanie sta si powodem najostrzejszych awantur. Modzie
prawicowa nieustannie polowaa na modzie ydowsk. Modzie obwiepolska daa oddzielnych
awek, numerus clausus, czyli uzalenienia iloci studentw wyznania mojeszowego od procentu
ludnoci ydowskiej w Polsce, czy wrcz numerus nullus, czyli zakazu przyjmowania modych ydw
na uczelnie. Demonstracje przeradzay si w awantury rasistowskie. Endeckie tygodniki nawoyway
do bicia kolegw ydw, piszc, e przykry jest tylko widok pierwszej krwi, potem bijcy
przyzwyczajaj si. I w zwalczaniu tej strasznej zarazy caa lewica, od Legionu Modych do
komunistw, bya najzupeniej zgodna.
Wreszcie trzeci front walki: o autonomi uniwersyteck. Ministerstwo WR i OP planowao zniesienie
przywileju eksterytorialnoci uniwersytetw. czyo si to z planami oglnej reformy
uniwersyteckiej, ktra dopuci miaa prawo ministra do likwidowania katedr, przenoszenia
profesorw, suspendowania ich profesorskiej dziaalnoci, wprowadzenia policji na uniwersytety
i szereg podobnych praw ograniczajcych przywileje senatw oraz eksterytorialno terenw

uniwersyteckich. Tutaj fronty byy rwnie pogmatwane. Przeciwko zniesieniu autonomii


zdecydowanie walczyli endecy i oenerowcy uwaajc, e policja pooy z jednej strony kres ich
antysemickiej swobodzie, z drugiej ofiar sanacyjnych zapdw ministra mog, pa endeccy
profesorowie, bronicy przywilejw endeckiej modziey. Za zniesieniem autonomii opowiadaa si
modzie rzdowa, sanacyjna, rwnie i ta ze Zwizku Modziey Demokratycznej i Legionu Modych.
Sama lewica wystpowaa przeciwko zniesieniu autonomii wiedzc, e wprawdzie wtedy uspokoj si
antysemickie awantury, ale rwnoczenie bdzie to powany krok do faszyzacji ycia, powane
zagroenie wolnoci wykadw, jak cieszyo si wielu zasuonych profesorw o przekonaniach
zdecydowanie postpowych.
Krzyoway si interesy, namitnoci. Policja coraz czciej otaczaa gmach Politechniki. Echa walk
i zaj dochodziy do naszej klasy. Polska bulgotaa. Wszystko razem nie byo atwe do zrozumienia.
W lutym 1933 roku Adolf Hitler obj wadz w Berlinie. Nie przypuszczalimy, jakie to bdzie miao
konsekwencje w naszym, najbardziej osobistym yciu. W klasie dyskutowalimy nad tym faktem,
dyskutowao nad nim cae spoeczestwo. Znaleli si wrd nas tacy, ktrzy wzorem rodzicw rzdy
Hitlera powitali z radoci. Inni - bynajmniej nie w maej iloci - rwnie wzorem swych rodzicw,
dostrzegali w wodzu Trzeciej Rzeszy przede wszystkim zbrodniarza. Stosunek Hitlera do ydw by
podstaw takiej oceny; moe nikt wtedy jeszcze nie podejrzewa, jak bardzo sprawiedliwej.
W wczesnej sytuacji rodzice wyznajcy pogldy demokratyczno-liberalne naleeli do przeciwnikw
Hitlera i hitleryzmu. Polonista Drzewieski podsuwa nam przy okazji dziennika lektury ksiki pisarzy
niemieckich, ktrzy znaleli si na wygnaniu lub w opozycji do Hitlera.
W Kuni Modych mody publicysta Ryszard Krygier stawia spraw jasno: Kanclerz Hitler zajmuje
si wraz z p. Kruppem i jego kolegami najciszego przemysu sprawami ekonomicznymi. Chodzi o to,
jak pozby si bezrobocia, nie naruszajc poborw dyrektorskich. Najblisi wsppracownicy
Fhrera oddali si przede wszystkim napychaniu odkw. Potem trzeba zatka puste odki
dziesiciu milionw godnych ludzi, bo demagogia nie jest na dalsz met poywna. Wobec tego... w
Altonie stracono czterech komunistw. A zaraz w nastpnym numerze pisze: ... Polityka
zagraniczna Sowietw staa si obecnie polityk z gruntu pokojow.
Stosunek do hitleryzmu by pierwszym etapem porozumienia ideowego midzy paroma uczniami zdecydowanie lewicowymi oraz znacznie szersz iloci pozostaych, ktrzy z domu wynieli
tendencje jedynie humanitarno-demokratyczne lub demokratyczno-liberalne. Stosunek do
hitleryzmu to wielkie sowo! Dla nas tumaczy si on znacznie konkretniej: stosunek do ydw.
Rodzimy antysemityzm narodowej demokracji zasilony zosta wzorami zza zachodniej granicy.
Trucizna antysemicka, ktrej rezultaty odczuwamy jeszcze i teraz, zacza wtedy dziaa ze zdwojon
moc. Raz po raz studenci pochodzenia ydowskiego atakowani byli na uniwersytetach przez
obwiepolskie i oenerowskie bojwki. Rzdy wczesne, w zasadzie nie prowadzce adnej
rasistowskiej ani antysemickiej polityki, byy dziwnie bezradne w zwalczaniu antysemickich akcji
modziey endeckiej, zarwno prowadzonych na uniwersytetach, jak i przybierajcych form burd
wyprawianych w ydowskich dzielnicach wielkich miast. Sdzi wic wolno, e wadzom na rk byy
owe antysemickie awantury, odwracajce uwag od znacznie doniolejszych problemw
ekonomicznych i politycznych. W takiej sytuacji stosunek do ydw i antysemitw sta si elementem
rozwoju ideowego, miernikiem postpowoci. I u mnie, i u niektrych moich kolegw wanie z uczu
humanitaryzmu w stosunku do przeladowanych ydw wyrastay pierwsze pdy bardziej
postpowych myli.
W domu ojciec mj zawsze, jak daleko sigam pamici, gorco stawa w obronie przeladowanych
czy dyskryminowanych ydw. Dzie tryumfu Hitlera by dla mego ojca dniem czarnym, cho nie

przypuszcza nawet, jak bardzo czarnym dla niego wanie. W klasie naleaem do tych uczniw,
ktrzy zawsze opowiadali si przeciw Hitlerowi, przeciw endekom i oenerowcom. Moe i smarkate
byy te demonstracje, ale dla naszego wasnego rozwoju niebywale istotne i wane. Wtedy po raz
pierwszy zaczem bardzo celowo i przemylnie szuka przyjani kolegw pochodzenia ydowskiego i udao mi si j pozyska. Pamitam nawet jak bjk w obronie kolegw ydw chodzcych od lat
do naszej klasy, cho przyzna musz, e wybryki antysemickie naleay w naszej szkole do rzadkoci.
Polityka ogarniaa zewszd. Hitleryzm zmusza do okrelenia wasnego stosunku do innego czowieka.
Czarny, czarny rok... Ciekawymi oczyma badalimy wiat, nie potrafic jeszcze ani wszystkiego
zrozumie, ani w niczym wzi prawdziwego udziau. Klasa czwarta bya przykrym oczekiwaniem. C
z tego, e program szkolny potwierdza nasz dojrzao nauk aciny, skoro w oczekiwaniu na
doroso pasj nasz byo ukadanie w przejciu midzy awkami lusterek, majcych ujawni nam
kolor majtek modej acinniczki, skoro nad tablic zawiesilimy cienny kalendarz
z ppornograficznym rysunkiem, gwoli cielcej zabawy wynikajcej z pomieszania modej
nauczycielki. Ogromnie wiele inwencji i zapau woylimy w konstrukcj mechanizmu, za pomoc
ktrego wprawialimy w ruch katedr z siedzc na niej acinniczk, generalnym obiektem naszych
wczesnych kawaw. Siedem par chopcw cigno lin przesunit pod awkami. Inn
nauczycielk, germanistk, obrzucilimy kiedy kaamarzami.
A rwnoczenie w jedynym tego roku wydanym numerze Szkolnej awy z zapaem zbkujcego
publicysty domagaem si oywienia ycia klasy imprezami kulturalnymi, dyskusjami
wiatopogldowymi, domagaem si wzmoenia dziaalnoci dychawicznego samorzdu. Z tych
pobonych ycze nic oczywicie wynikn nie mogo.

W krgu eromskiego
W klasie pitej, wskutek okolicznoci wynikajcych z przygotowywanej reformy szkolnictwa
redniego, podzielono nas na dwie rwnolege klasy: A i B, do kadej przyjmujc kilkunastu nowych
uczniw. Podzia przeprowadzono wedug nauki jzyka obcego: germanici znaleli si w A,
romanici w B. Cz moich przyjaci Cietrzewi powdrowaa do B, ale tak si zoyo, e Andrzej
Nowicki zosta w A, Nie przypuszczalimy, e wrd tych kolegw, ktrzy powikszyli nasz klas,
znajdzie si - zupenie przypadkiem - niemaa gromadka chopcw radykalnych i postpowych. Wrd
nich przede wszystkim trzech: Kazik Dbnicki, Jurek Korkozowicz i Ludwik Rostkowski.
Kazimierz Dbnicki, szczupy, o twarzy inteligentnej, ostrej. Gdy prefekt Jan Wasiak po raz pierwszy
usysza nazwisko nowego ucznia, zszed z katedry i zapyta, czy Dbnicki, proboszcz z fary (moe
nawet sam biskup? - nie wiem), to jaki krewny. Dbnicki potwierdzi to pokrewiestwo ku wielkiemu
rozczuleniu ksidza, przez nowego ucznia pokwitowanemu jakim ironicznym pumiechem.
Niebawem mielimy przekona si, e ironia ta bya zupenie usprawiedliwiona: Dbnicki rwnie nie
mwi pacierza przed- i polekcyjnego. To ju w naszej klasie ktry?
Pierwszy wieniec do klasowej chway Kazika Dbnickiego by jednak zupenie inny.
Profesor Drzewieski zada nam wypracowanie klasowe na temat lenistwa. Jakie s wedug nas
przyczyny lenistwa, powody zaniedbywania si w nauce? - Zreszt piszcie, co chcecie, co wam
w zwizku z tym tematem przyjdzie do gowy! - Bodaj pierwszy raz otrzymalimy temat tak oderwany
od biecego materiau literackiego, a rwnoczenie tak silnie zwizany z wasnymi przeyciami.
Temat by zreszt trudny piekielnie. Lenistwo to lenistwo! Nie posiadalimy adnego aparatu

wewntrznej introspekcji, nie umielimy jeszcze myle socjologicznie. Wikszo uczniw stana
wobec wolnoci mylenia przekraczajcej ich intelektualne moliwoci. Ale paru bysno istotnie
ciekawymi zwierzeniami i sformuowaniami. Na podstawie naszej pisaniny Drzewieski ogosi artyku
w Gimnazjum, miesiczniku pedagogicznym ZNP, samych wypracowa zreszt w klasie nie
odczytujc. Pewien oryginalny wyjtek zrobi tylko dla wiczenia Kazika Dbnickiego; owiadczy na
lekcji, e wrd paru prac ciekawych jedna jest zupenie osobliwa. Raczej niesuszna - zdaniem
Drzewieskiego - ale warta uwagi. Wypracowanie jest tak drastyczne (nastawilimy uszu), e nie
bdzie go odczytywa, ale pragnie o nim wanie kilka sw powiedzie. I oto Drzewieski z Dbnickim
przez bit godzin spierali si, a mymy suchali z niecodzienn uwag. W rezultacie poznalimy
szczegy wypracowania, nie czytajc go. Miao to nawet swj przewrotny urok. Istotnie - teza
Dbnickiego bya zupenie szokujca. Nie dlatego, bymy byli witoszkowato czyci w mylach i w
mowie, przeciwnie, nasz jzyk by do plugawy, a sprone kaway, przekraczajce praktyczne
dowiadczenie, miay obieg swobodny. Ale nigdy dotd tych rzeczy nie omawialimy publicznie,
w penym wietle dnia. W klasie. Kazik Dbnicki problem lenistwa i zej nauki sprowadzi do...
prostytucji. Uczniowie - taki by tok jego wywodu - terroryzowani przez swe rodziny reguami
mieszczaskiej pruderii, s pozbawieni monoci normalnego ycia pciowego, wic albo si
onanizuj, albo musz korzysta z mioci ulicznej, co do tego stopnia pochania ich czas i energi, e
nie starcza jej ju na nauk. Oddziaywa to rwnie na osabienie caego systemu nerwowego, a to
sprzyja lenistwu i uniemoliwia normaln prac. Wobec czego Dbnicki sugerowa jakie formy
maestw koleeskich, zawieranych ju przez pitnasto- czy szesnastolatkw, czego wprawdzie
dosownie nie napisa, ale czego mymy si chtnie domylili.
To oczywicie bya bomba! Tezy Dbnickiego niebywale - a do granic humorystyki - upraszczay
zjawisko, lecz przecie jakie ziarno prawdy o zalenoci midzy prawidowoci rozwoju seksualnego
a naturaln ywoci i bystroci umysow ucznia byo w tym wypracowaniu. Prawdy oczywicie nie
przez Dbnickiego odkrytej, ale przez niego wobec nas tak drastycznie postawionej. To ju nie byy
wulgarne arty, to by problem. Kolega zyska nasz szacunek, nawet podziw. Dbnicki przyszed do
Staszica ze szkoy koedukacyjnej, inaczej, wczeniej ni nasza mska stawiajcej swych
wychowankw wobec trudnych spraw wspycia dwch pci. Kryy wrd nas ju wtedy (a moe
dotary do nas niedugo potem?) ksiki amerykaskiego sdziego Lindseya, domagajce si
maestw koleeskich, maestw na prb. Maestwo koleeskie wyklinane byo z ambon
Europy i Ameryki. Wypracowanie Dbnickiego celowao w tym samym kierunku, a przy tym byo
obliczone chyba na zaimponowanie klasie erotyczn dojrzaoci. A moe - zoliwi tak mawiali - Kazik
mia w tym czasie na sercu jak dziewczyn, ktr by bardzo chcia namwi na takie prbne
maestwo...
W rezultacie zaczlimy na lekcjach polskiego omawia, przy zawsze dobrej okazji podsuwanej przez
literatur, niektre problemy ycia seksualnego, wycznie jednak w ich aspekcie spoecznym, a nie
indywidualnym. Jeszcze i na tym odcinku w klasie naszej - lecz bya to klasa raczej wyjtkowa przerwalimy tabu otaczajce w szkoach niektre tematy obyczajowe i polityczne. A skoro
poruszalimy ju i te zagadnienia, to oczywicie, roznamitnieni sprawami publicznymi,
obchodzilimy si z nimi nader wiatoburczo. Namitnie dyskutowa przy kadej okazji Korkozowicz,
postawny, wysokoczoy, wygadany chopak, ostro i celnie precyzowa Dbnicki, spokojnie, z umiarem
odziedziczonym po klasykach i fizjologach rozwaa Nowicki. Powtarzalimy argumenty wyczytane
w pismach i tygodnikach literackich, szczeglnie w bliskich nam, liberalnych, racjonalistycznych,
antyklerykalnych, postpowych - czy jak je nazwa jeszcze inaczej? - Wiadomociach Literackich,
ktre wanie od tej klasy zaczem czyta stale; najpierw kupowaem poszczeglne egzemplarze,
potem ojciec mi je zaprenumerowa.

Wiadomoci Literackie miay na nas ogromny wpyw. Znacznie mniejszy na Nowickiego, dla ktrego
byy zbyt prorzdowe, zbyt mao partyjne, wikszy na Dbnickiego, Korkozowicza, na mnie.
I bynajmniej nie chodzio tylko o dreszczyk sensacji wzbudzony przez Boya kampani w sprawie
wiadomego macierzystwa czy jego walk z naszymi okupantami. W ksztatowaniu naszej sylwetki
intelektualnej Wiadomoci odgryway rol przede wszystkim jako pismo ludzi o postawie laickiej
i racjonalistycznej. W konkretnej sytuacji politycznej Wiadomoci - nawet hodujc Pisudskiemu szerzyy elementy postpu, a zwalczane przez nienawidzcych je endekw, kotunw, ksiy
i dewotki, byy cotygodniowym objawieniem dla modej paczki radykalizujcych si sztubakw. Nigdy
nie zapomn, e dla mnie i dla wielu moich rwienikw pierwszym naprawd powaniejszym
wprowadzeniem w krg radzieckiej kultury i sztuki by specjalny, kilkudziesiciostronicowy (a format
by jak pachta omioszpaltowa) numer Wiadomoci Literackich zainaugurowany artykuem Karola
Radka, w caoci wypeniony przez pisarzy oraz dziaaczy bolszewickich, to, e numer wydany zosta
z polecenia i subwencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako element wycznie dyplomatyczny.
W praktyce sens jego by nieco inny ni w zamierzeniach urzdnikw z MSZ. Dla modziey dalekiej od
wpyww partii komunistycznej (a zreszt nie tylko dla modziey), a ciekawej tego, co si dzieje za
wschodni granic, uchylony zosta rbek sztuki i kultury radzieckiej, i to niewtpliwie z jej
najwspanialszego okresu.
W Wiadomociach Literackich interesowaa nas nie tyle czysta sztuka pisarska, co sprawy
spoeczne, polityczne, wchodzce w zakres oglnej polityki kulturalnej. Pasjonowalimy si kronikami
Antoniego Sonimskiego, powtarzajc z naboestwem jego dowcipy, artykuami Boya, reportaami
Wandy Melcer z warszawskiego getta oraz gboko humanitarnymi sprawozdaniami Ireny Krzywickiej
z wielkich, aktualnych rozpraw sdowych. Na pami uczylimy si wierszy Broniewskiego i Tuwima.
Szczeglnie Tuwima. To byo nasze boyszcze poetyckie. Jedyny wiersz, jakiego z dobrej woli
nauczyem si na pami, to Do prostego czowieka:
Gdy znw do murw klajstrem wieym
przylepia zaczn obwieszczenia,
gdy do ludnoci, do onierzy
na alarm czarny druk uderzy,
i byle drab, i byle szczeniak
w odwieczne kamstwo ich uwierzy...
cytowaem przy lada jakiej okazji, nader chtnie szokujc co bardziej patriotycznych kolegw
i rnych bogobojnych rodzicieli. To bya poezja polityczna, manifest postawy. A my w tym czasie
szukalimy wanie takiej poezji. Tuwim za te sowa siedzia w areszcie. To nic, e potem sawi
Pisudskiego, my te czcilimy marszaka. Tuwim by nam bliski, Gaczyski niemal nie znany.
Konstanty Ildefons Gaczyski dla modziey, wrd ktrej si obracaem, nie istnia wcale. Harcerze
nie czytywali poezji, a grupka naszych klasowych lewicowcw orientowaa si tylko na Wiadomoci
Literackie albo na tych poetw, co byli od Wiadomoci na lewo. Wiadomoci Literackie nie
uznaway wtedy poezji Gaczyskiego. Walka Gaczyskiego przeciw mieszczaskim gustom i mitom,
dlatego e prowadzona z amw Prosto z mostu (endecki odpowiednik Wiadomoci), nie
wydawaa nam si walk. Jeeli gustom ktrego z nas nie wystarczaa gadka strofka skamandrytw mnie ona urzekaa cakowicie - siga wprost do Juliana Przybosia, ktry nowatorstwo formalne czy
z postpow, chwilami wrcz rewolucyjn treci.
Poezja bya chyba jedyn dziedzin, w ktrej mj osobisty gust powanie rni si od gustw
redaktorw Kuni Modych. Tote chtnie czytaem wiersze drukowane w Wiadomociach
Literackich, a z rzadka i raczej z przymusu wewntrznej lojalnoci wobec ukochanego pisma poezj
publikowan w Kuni. A byo jej, byo... oj! bardzo wiele.

Modzie szkolna pisaa duo wierszy. Jak zawsze - za duo. Lektura jednego z najobszerniejszych
dziaw Kuni - poradnika literackiego - bya wprost przeraajca. Na dugie dziesitki pozycji
wierszowanych z rzadka trafia si odpowied, e wiersz dobry, e pjdzie, e naley pisa. Caymi
szpaltami stereotypowe odpowiedzi, e niedobre, e radzimy przesta, e sabe, naley duo uczy si
i czyta, e kosz, e nie... Redaktorzy poradnika i lektorzy nadsyanych utworw wariowali wprost
z przemczenia i dostawali bzika wskutek nieustannego uprawiania lektury rzeczy nadzwyczaj zych.
Na amy pisma przedostawa si minimalny procent pozycji nadsyanych i sprawiedliwo wymaga
przyznania, e wiersze drukowane byy dobre; nie stanowiy one adnych artystycznych rewelacji, ale
wykazyway umiejtnoci rzetelnego rzemiosa.
Gatunkowo wiersze byy najrozmaitsze, cho teoretycy poetyccy Kuni faworyzowali raczej poezj
najnowoczeniejsz, awangardow, niechtnie naladujc, cho bardzo wysoko cenic starych
skamandrytw. Jan Twardowski, szef poetycki Kuni, tak ustawi kanon nowoczesnej poezji
w swym Poradniku literackim: ...dzisiejsza poezja nie potrzebuje koniecznie okrelonej rzeby
zewntrznej, to jest wersyfikacji (techniki rymotwrczej), domagajcej si pewnych staych norm,
prawd bezwzgldnych i nieznanych. Dzi wiersz moe by niezgodny z dotychczasow rytmik, moe
nie liczy si z akcentem, iloczasem, iloci sylab, metryk, nawet rymami, byleby tylko oddawa jak
najwierniej stany duchowe poety! Prawda, jak fatalnym pedagogiem literackim by modociany
redaktor! Nic dziwnego, e po takim wykadzie nie mg opdzi si grafomanom zwolnionym przez
niego samego od przestrzegania regu. Przybo - ten sam Przybo, w ktrego jak w tcz patrzyli
poeci Kuni - okaza si lepszym nauczycielem, kiedy rzek, e bez umiejtnoci stworzenia dobrej
strofki i skamandryckiej zwrotki klasycznej nie dojdzie si do pisania dobrych wierszy zwanych
nowoczesnymi, awangardowymi, jak kto woli.
Inny teoretyk Kuni by ostroniejszy. Nie dawa ju rad, ale ujawnia wzory do naladowania. Jzef
Mrozowicki w swym szkicu Wspczesna poezja polska sprezentowa bro przed Staffem i
Lemianem, krzykn na cze skamandrytw, ale rozpyn si w wyrazach uwielbienia nad
awangardzistami wszelkiej maci, nad grup Linii, nad Kadr, nad Jerzym Braunem i jego
zespoem X.Y., nad Seby, Czechowiczem, Zagrskim. Z zagranicznych - nad Majakowskim.
Nie bez kozery przytoczyem za Mrozowickim kilka nazwisk wspczesnych poetw, byy to wzory dla
naszych kuniakw. Dokadny historyk bardzo atwo bdzie mg w przyszoci zaklasyfikowa
kadego z modych poetw do szkoy poetyckiej, jednej z tych, jakie podwczas byy w modzie.
Mimo teoretycznych wyzna redaktorw dopucili oni do szeroki wachlarz poetyckich wzrusze
i form. Od skamandryckich strofek, przez biae akcentacyjne prby Hieronima Michalskiego, do poezji
najbardziej awangardowej, niekiedy tak skutecznie zacierajcej granic midzy prawdziwym
artyzmem a rzemielniczo-naladowniczym grafomastwem.
Gatunkowo byy to w znakomitej wikszoci liryki. Jakie wiksze poematy uprawia chyba tylko
Wacaw Mrozowski, autor - co warto zapamita - jedynej wydanej w roku 1934 w ksice Antologii
poezji szkolnej. O ile akcenty spoeczne bardzo silnie wystpoway w publicystyce i prozie Kuni, o
tyle w poezji byy bardzo sporadyczne. Zdecydowanie i wiadomie uprawia poezj tendencyjn,
spoeczn tylko Aleksander Czyewski, formalnie zapatrzony w Tuwima. U innych poetw odzywao
si tu i wdzie jakie spoeczne westchnienie, ale wida, e nie szo im z tym sporo. Ci modzi ludzie,
z zapaem wczytujcy si w Broniewskiego, Jasieskiego, Wandurskiego i obodowskiego,
teoretycznie przywizujcy wielk wag do poezji tzw. spoecznej, w praktyce nie potrafili znale
jeszcze do zgrabnych i wasnych zwrotw, by w mowie wizanej zadokumentowa wiatopogld.
Uczuciowa liryka bya dostpniejsza modzieczemu piru.

By to okres, w ktrym kryteria ideowe w doborze ulubionych pisarzy gray pierwszorzdn i bodaj
zasadnicz rol. Ksiki ksztatoway nas o wiele gbiej ni na przykad kino, traktowane wycznie
jako rozrywka. Ciekawe, e nawet tak inteligentni, i nietuzinkowi nauczyciele jak nasi, ktrzy w nauce
i rozmowach z nami zawsze szeroko omawiali pras, ktrzy starali si by ideowymi i intelektualnymi
cznikami midzy nami a teatrem, kino i film mieli w zupenej obojtnoci.
Literatura ksztatowaa nas z rwn si jak okolicznoci polityczne i materialne. A moe nawet
wiksz, skoro nasz radykalizm - myl o grupie moich najbliszych kolegw - bardziej wyrasta
z pimiennictwa ni z odczuwanych na sobie rygorw sytuacji klasowej.
Wpyw ksiek by rzecz jasna bardzo nierwnomierny. Kady z nas czyta je inaczej, innych lubi
autorw. Mog wspomina tylko za bardzo wskie grono przyjaci specjalnie zorientowanych
ideowo. Linia podziau midzy nami a reszt klasy bya, z grubsza biorc, lini podziau midzy
pisarstwem eromskiego i Sienkiewicza.
Tak jest! eromski by dla nas antagonist Sienkiewicza i bodaj e nie widziaem biblioteczki ktrego
z kolegw, gdzie by ci dwaj pisarze harmonijnie ssiadowali.
Nie czytywalimy Sienkiewicza! Uwaalimy go za pisarza ubogiego, pytkiego, ktrego obraz historii
jest faszywy. Wywody prof. Olgierda Grki, podwaajcego mit o historycznej wiernoci Trylogii,
powitalimy z entuzjazmem. Nareszcie kto zdemaskowa Sienkiewicza! W zapale przypisywalimy
rewelacjom prof. Grki znaczenie o wiele dotkliwiej godzce w caego Sienkiewicza, bardziej
likwidatorskie w stosunku do wielkiego pisarza, ni to sobie sam prof. Grka wyobraa i yczy.
Reakcja przeciw Sienkiewiczowi bya zrozumiaa i zdrowa. Bylimy pokoleniem Polski niepodlegej
i wydawao si nam, e taka egzaltacja patriotyczna nie przystoi narodom wolnym, ba! hamuje nawet
ich rozwj. Sienkiewicz by heroldem lepego patriotyzmu, patriotyzmu mimo wszystko. Skoro ksiki
jego byy bliskie pokoleniu walczcemu o wolno, nie mogy by wiatem dla tych, ktrzy wolno
traktowali jak co najbardziej oczywistego i raz na zawsze danego, ktrzy przede wszystkim troszczyli
si o sprawy spoeczne.
Natomiast uwielbialimy eromskiego. Pienidze zaoszczdzone na przejazdach tramwajowych
pakowaem w zbiorowe wydanie pisarza, takie mortkowiczowskie. Portret eromskiego wisia nad
moim stoem. Obok przyszpiliem na cianie cytat: Bo takie s moje obyczaje! eromski porazi nas
swoj pasj spoeczn. Sprawa Przedwionia bya jeszcze ywa, nie przebrzmiaa - jak ju dzi w tonach wszechnarodowego uznania. Raz po raz, choby w artykuach rnych ksiy, z ojcem
Piroyskim na czele, powtarzay si echa dzikich klerykalnych atakw na twrc Dziejw grzechu i
Przedwionia. Dla modziey uwaajcej si za postpow eromski by sztandarem, ukochanym
hasem - wszystkim! Nasze, najbardziej nasze byy jego egzaltacje spoeczne i erotyczne.
Rejestratorsk ksik Adamczewskiego, Serce nienasycone, czytaem z tak sam pasj, z jak
pochaniaem krcy wrd nas egzemplarz Stefana eromskiego tragedia pomyek, pira
komunisty, Juliana Bruna. W dziesit rocznic mierci Stefana eromskiego urzdzilimy specjaln
akademi. Bya naprawd wietna, gdy bya nam blisza ni wszystkie uroczystoci 11-listopadowe,
czy 19-marcowe. Obchd ten, poczony z recytacjami i inscenizacjami fragmentw pism
eromskiego, obchd bardzo wyrany ideowo, urzdzilimy wesp z rwnoleg nam klas w
eskim gimnazjum im. Wareckiej, gdzie chodzia crka pepesowskiego dziaacza Zygmunta Zaremby,
w ktrej zdaje si podkochiwa si wtedy Andrzej Nowicki. Andrzej by dusz, twrc i reyserem
caej akademii. My wszyscy bralimy w niej najczynniejszy udzia.
Pogarda dla Sienkiewicza i uwielbienie dla eromskiego niewiele miay wsplnego z ocenami cile
artystycznymi. Byy polityczne i wiatopogldowe. Sienkiewicz uwaany by za czoowego pisarza

obozu zachowawczego, konserwatywnego, katolickiego. To zupenie wystarczyo, bymy go nie


cierpieli. Sienkiewicz przetrwa jednak i przetrzyma t klerykalno-endeck okupacj; przyszed czas,
gdy znw signlimy po Sienkiewicza, ale na to trzeba byo dopiero wojny.
Sienkiewicz nie mg odpowiada modziey rozmylajcej o spoecznej przebudowie wiata. Kady
z nas marzy, by by Baryk. Mwiono wtedy, e istnieje drugi tom Przedwionia, e rkopis posiada
Maria Dbrowska, e ukaza si drukiem w ZSRR. Jak moglimy zachwyca si urokami
sienkiewiczowskich opisw bitew, skoro programowo gosilimy pacyfizm, zaczytujc si w Na
zachodzie bez zmian Remarquea. Nowicki podczas godzin PW - przysposobienia wojskowego owiadczy sierantowi prowadzcemu wiczenia, e nie bdzie strzela, bo jest pacyfist. Na to
usysza lakoniczn odpowied:
- Pacyfista, pederasta, kady musi strzela!
Korzystajc z przywileju sabego wzroku, wykrciem si od tych beznadziejnie nudnych godzin
przysposobienia wojskowego, ktre traktowalimy jako wielce dokuczliwy przedmiot obowizkowy.
Przy takim nastawianiu jakiekolwiek sympatie dla husarskiej krzepy Sienkiewicza byy wykluczone.
W tym czasie, wiosn 1934 roku, odczuem absolutn konieczno pisania. Wierszy skada nie
umiaem, pod tym wzgldem rniem si od reszty kolegw, z ktrych co drugi swoje liryczne czy
satyryczne nastroje uzewntrznia w mowie wizanej. Brakowao mi rwnie wyobrani, by puci si
na szerokie nurty beletrystyki. A wic caa pisarska pasja wyadowaa si w wielkim publicystycznym toute proportion garde - artykule, dobitnie okrelonym ju w samym tytule: Modzie a polityka.
By on patetyczny i banalny. Pragnem, pamitam, da generaln syntez okrelajc stosunek
modziey do spraw polityki i politykw do modziey. O bezmylno oskaraem tam tych rwnie
rwienikw, ktrzy uprawiali sport zamiast pasjonowa si sprawami ideowymi. daem czynnego
udziau modziey w tak zwanej polityce i w tym tak zwanym yciu spoecznym. Odkrywaem Ameryki
wielokrotnie odkryte. W szczeniackie j zielonoci odrzucaem wszelkie prawa do pasji innych ni moja
wasna.
Modzie a polityka zostaa przepisana na maszynie stojcej w gabinecie ojca, a sucej bardziej
mnie ni jemu, i pewnego kwietniowego dnia wybraem si na Krakowskie Przedmiecie. W paacu
Potockich obok Wizytek znajdowaa si druga z kolei, aktualna redakcja Kuni Modych. Kuni
usunito z Zamku, by odebra atwy er dowcipnisiom, ktrzy atakujc potem pismo czyli je
z prezydentem. Przeniesiono j na tyy Akademii Literatury, nie zmieniajc jednak kasy.
Z trem wkraczaem w ciemne korytarze. Lokal by ciasny i obskurny, ale fascynowa po staremu. Po
korytarzach biegali modziecy przewanie z fajkami w zbach i przesuway si jakie barwne,
zwiewne dziewczyny. Midzy mn i nimi bya w latach rnica niewielka - ot! trzy czy cztery, nawet
mniej - w rzeczywistoci jednak ogromna. Nie tylko dlatego, e w tym wieku jest to rnica midzy
sztubakiem a ludmi niemal dojrzaymi, ale i dlatego, e bya to rnica midzy autorem pierwszego
artykuu a tymi, co drukowali ju dawno. Nie zwracali najmniejszej uwagi na ucznia mitoszcego
w rku kopert z maszynopisem, wahajcego si, na czyje podrzuci j biurko.
Gdzie go tam jednak na koniec zostawiem.
Zabrako mi odwagi, by pj po odpowied. Czonkiem Gwnego Komitetu Redakcyjnego Kuni
Modych bya podwczas Marysia Zenowicz z gimnazjum im. Wareckiej, crka dobrych znajomych
moich rodzicw. Namwiem matk, by sprbowaa si czego od niej dowiedzie. T drog
otrzymaem pierwsz w yciu odpowied redakcji. Towarzyskie uprzejmoci nie pozwoliy na
brutalnie krtkie: Nie skorzystamy! Dowiedziaem si wic, e owszem, e ciekawe, e trzeba dalej

pracowa i e... chwilowo nie mamy miejsca. Dowiedziaem si wic akurat tego, co zawsze
debiutantom miernej wartoci mwi si w redakcjach, a co oni zawsze rozumiej po swojemu, e
powinni dalej pisa i posya.
Wic - pisaem dalej!
Kiedy, zaraz na pocztku istnienia Kuni Modych (jak dawno - dwa lata temu! ojej!), Jan Kott
zaproponowa, by obok POS (Pastwowej Odznaki Sportowej) stworzy rwnie POK (Pastwow
Odznak Kultury), przyznawan za pewn sum wiadomoci z dziedziny literatury, historii i filozofii.
Kott ju dawno o swym pomyle zapomnia, gdy ja go powtrzyem. Artyku by gromki i dokadnie
opracowany: gotowy program takiej POK. Zaniosem do Kuni. Nie skorzystamy - przeczytaem
w odpowiedziach redakcji i ucieszyem si, e tylko tyle. Dowcip odpowiedzi by niekiedy tak
jadowity, e adresatowi cierpa skra.
Nie skorzystamy mona interpretowa rozmaicie. Ja zrozumiaem po swojemu: pisaem dalej...
a pisanie zmuszao do coraz wyraniejszego uwiadomienia sobie wasnych przekona, wasnej
postawy. I pki co - bya to jedyna z tego korzy.
Coraz wicej danych wskazywao na dokonywajcy si proces radykalizowania si naszej klasy.
Wskazyway na to tytuy ksiek przez Drzewieskiego odczytywane z dziennikw lektury.
Wypracowania z polskiego. Stosunek do awantur antysemickich, jakich terenem bya Politechnika.
Stae obcowanie z Wiadomociami Literackimi i Kuni Modych. Coraz mniej kolegw chodzio
w niedziel do kocioa, coraz wicej spord nas milczao w czasie szkolnych modlitw. Z zapartym
oddechem ledzilimy przebieg procesu lipskiego, w ktrym Jerzy Dymitrow - dla nas by on
bohaterem - przeprowadza sw wspania obron, stanowic w kadym zdaniu oskarenie
faszyzmu i hitleryzmu.
Samych siebie nazywalimy socjalistami. Do swoicie rozumianego socjalizmu docieralimy jednak nie
przez dowiadczenie godu, nie przez lektur Marksa, nie przez zrozumienie ekonomicznych praw,
prawd i krzywd. Decydowao przede wszystkim uczucie. Bylimy czuli na ndz, ktrej sami nie
zaznalimy, ale ktrej wiadectwo przekazywaa nam literatura. Socjalizm zapowiada jej likwidacj.
Bylimy przeciw hitlerowskiemu barbarzystwu. Socjalizm walczy z hitleryzmem. Wreszcie
imponowali nam najmdrzejsi spord naszych kolegw, a tak si zoyo, e wanie oni uwaali si
za lewicowcw.
Pewnego dnia wypado nam gosowa do samorzdu klasowego. Wtedy po raz pierwszy starannie
dotd obserwowana regua wyboru uczniw najlepszych przestaa by dla nas waciwym kryterium.
I w naszej klasie rozegraa si regularna batalia polityczna.
Prezesem samorzdu wybralimy Andrzeja Nowickiego.
Samorzd nigdy nie mia w naszej klasie wielkiego znaczenia; z reguy nic nie robi i nikt si nim nie
interesowa. Same wybory byy waniejsze tym razem ni cay samorzd. Byy charakterystyczne.
Lewica obja inicjatyw.
*
**
15 czerwca 1934 roku nieznani sprawcy dokonali miertelnego zamachu na ministra spraw
wewntrznych Bronisawa Pierackiego. Rzd wskaza palcem na oenerowcw. Stojc w tumie na
Nowym wiecie, widziaem, jak do aut policyjnych wyprowadzono z lokalu redakcji Falangi Jana
Mosdorfa. Podniesion praw doni pozdrawia tum zebrany. Odpowiedzia mu okrzyk studentw: -

Niech yje obz narodowo-radykalny! - Mosdorfa i innych oenerowcw deportowano do


utworzonego przed paru godzinami obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej.
Przej mnie zimny dreszcz.
Poczuem si endeckiej ulicy. Poczuem groz obozu koncentracyjnego. To wszystko razem by ju
faszyzm, cho przed tym sowem broniem si ca wiar w czowieka, ktry kry wszystko, co si w
Polsce dziao.
Wkrtce potem dowiedzielimy si, e mordercami Pierackiego byli ukraiscy nacjonalici. Wkrtce
potem dowiedzielimy si, e w Berezie Kartuskiej najwicej byo komunistw. Teatralne uderzenie w
ONR byo zrczn przeson istotnego celu Berezy Kartuskiej.

IV
Mutacja
Koci w pomieniach
Szeroka szpalta, jak Gazeta Polska zawsze drukowaa swj powieciowy odcinek, umoliwiaa
lektur spokojniejsz, bardziej smakujc, bardziej ksikow. Ofiarowaa wic walory, na ktre
jednak ucze szstej gimnazjalnej najmniejszej nie zwraca uwagi. Pery rozsypywano przed modym
wieprzem. Napita uwaga szesnastoletniego obrazoburcy zwrcona bya nie na klasyczne pikno
prozy Jana Parandowskiego, ale wycznie na tre przygd Teofila Grodzickiego.
Po raz pierwszy Teofil ujrza krajobraz ewangeliczny, ktrego mu nikt dotychczas nie pokaza. Dozna
niemal tej samej rozkoszy, jaka towarzyszya Renanowi przy pisaniu tych stronic, w czarujce dni
letnie, na stokach Libanu, skd wida byo Sarept, Hermon, Karmel, gry plemienia Dan, w orszaku
upajajcych godzin egzaltacji i natchnienia. Ogarna go niewiadoma wieo, bieg rozdziaami jak
k, pki nie utraci tchu, i wtedy dopiero spostrzeg, jak zowieszcze myli go cigaj. Ksika bya
sodka jak mid i gorzka jak pioun. Zabdzi w niej, wszystkie urocze cieki okazay si zdradzieckie
i koczyy si na pustynnych, rozpalonych skaach, gdzie jak Boga rozbierano z boskoci. Bya to wizja
bardziej przejmujca ni wszystko, co dotychczas przey. Suchymi, bezlitosnymi oczami patrzy Teofil
na okropne detronizowanie Boga. Ani jednym sowem, ani jedn myl nie wspar go w tej chwili,
chyba ciszej od Golgoty. Pozwala mu umrze bez zmartwychwstania, nie krzykn, gdy po zdjciu
z krzya zamykano go w grobie, ktrego aden anio nie otworzy. By pewny prawdy, ktr pozna
przed paru godzinami, bardziej, jak mu si zdawao, ni kiedykolwiek pewny by tej, ktr pozna
z pierwszymi sowami pacierza.
W dwadziecia jeden lat po Teofilu Grodzickim, tyle ich upyno midzy rokiem 1914 a 1935,
sigaem po opylone, mikkie, dawno nie wznawiane ycie Jezusa i odkadaem je bez drgnienia
serca, chodny, zupenie obojtny dla ludzkiego dramatu rozgrywajcego si przed dziesitkami
wiekw w dalekiej judejskiej ziemi. Wewntrzne zmagania Teofila z wasn wiar byy - i nie byy
rwnoczenie - moimi dziejami. Pytanie o istnienie Boga nie poszyo wtedy ani jednej godziny
z mego codziennego snu. Natomiast pasj najwysz budzi fakt, e przed kilkunastu miesicami
wanie Stolica Apostolska bya pierwsz midzynarodow instancj, ktra podpisaniem konkordatu
czynnie popara reim Hitlera. Gniew najbardziej modzieczy prowokowa inny fakt: e oto kapani
Kocioa katolickiego nie uyli swej mocy, by umniejszy, zagodzi, przerwa pogromy, ktrych coraz

i coraz czstszym wiadkiem byem z okien mojej szkoy. Studenci uzbrojeni w laski, zakoczone
wprawionymi yletkami, masakrowali swych kolegw, bili swych rodakw, a byli to studenci jawnie
demonstrujcy wierno Kocioowi i wiar w Boga. Zdumienie, nie pokonane niczym zdumienie
chopca wyrastajcego w mczyzn budzio si rwnie, gdy w spoeczestwie, do ktrego
wchodziem, rewolucjonici, goszcy zniesienie wyzysku czowieka przez czowieka, znajdowali si
akurat w obozie przeciwnym ni ksia i wierzcy w Boga. Nie! Pytania bynajmniej nie
eschatologiczne, ale bardzo dorane, codzienne pytania z zakresu spoecznego postpowania
Kocioa budziy m ciekawo i niepokj. Poszukiwania Teofila tropicego kamstwa, niecisoci,
przeoczenia ewangelii, odkrywajcego dla siebie samego jednolito wszelkich religijnych mitw,
starszych i modszych od dziejw Chrystusa, uzupeniay, utwierdzay postaw mej modzieczej
niewiary, lecz nie byy rejestracj mojej drogi, wiodcej nie przez filozofi i prehistori ku dniom
dzisiejszym, ale przeciwnie, od dnia dzisiejszego cofajcej si ku epokom zawsze i tylko legendarnym.
Lektura nowej powieci Parandowskiego wypada akurat w tym czasie, gdy po raz pierwszy
zdecydowaem si nie dopeni szkolnego obowizku spowiedzi.
Ciemna, zimna, wieczorna nawa kocioa na Koszykach. Przy kadym z kilkunastu konfesjonaw
ogonki modszych i starszych uczniw. Niektrzy szukaj towarzystwa przyjaci, by razem mc
spdzi reszt wolnego wieczoru. Inni unikaj najbliszych, jakby w obawie, by sowa wyszeptane do
kratki nie wpady w ucho kogo, z kim si co dzie i stale przestaje. Ju pierwsi penitenci odchodz od
konfesjonaw, egnaj si skrupulatnie, milczcy, w t jedn chwil skupieni w pustce wasnych
myli, sami sobie wydajcy si lepszymi, ni byli przed piciu minutami. - Duo daje? - Ich skupienie
atakuje szept kolegw. Jedno sowo, grymas twarzy, gest byle jaki - i ju wszyscy wiedz, czy ksidz
piuje, czy tylko sucha, zawzity jest czy wyrozumiay, w pokucie srogi czy agodny. Informacja
decyduje o liczebnoci penitentw. Wikszo z nas szuka spowiednika najszybszego
i najagodniejszego.
Spowied bya dla nas dopenieniem jednego z gimnazjalnych przymusowych obowizkw, takich jak
punktualne przychodzenie na sm rano, coroczne szczepienie przeciwtyfusowe, noszenie czapki
szkolnej. Wrd obowizkw bya i coniedzielna msza wita w kociele na Koszykach, poczona
z kazaniem przeznaczonym dla modziey paru okolicznych szk. Ten obowizek niedzielny wydawa
nam si nudny i jaowy. Jedni unikali mszy z przyczyn zasadniczych, inni z lenistwa. Coraz mniej
chopcw z naszej klasy chodzio do kocioa. W poniedziaki lub we wtorki, na lekcjach religii, prefekt
odczytujc list sprawdza obecno w kociele. Dla witego spokoju, z najbardziej
oportunistycznych wzgldw, wszyscy zawsze podawali, e byli... czasami na innej, wczeniejszej
(wyjazd za miasto) mszy, czasami w innym kociele. Ksidz prefekt wiedzia, e kamiemy, ale wola
nie trca lawiny. Pysznie wic kwita wzajemna obuda, pojawiajca si zawsze wtedy, gdy ludzi
przymusza si do praktyk ideowych lub religijnych obcych ich przekonaniom. Kazik Dbnicki
owiadczy w klasie publicznie, e na religi uczszcza jedynie dlatego, i stopie z tego przedmiotu
wymagany jest na wiadectwie maturalnym. Deklaracja ta, wzbudzajc gniew nauczyciela, wrd
uczniw wywoaa specjalne wraenie. Rwnie i teraz, w ciemnej nawie kocioa, ci, dla ktrych
spowied i komunia byy naprawd przeyciem, ci gorcy ginli w wielkiej gromadzie letnich
i nawet zimnych.
Kryem po ciemnym i cicho szemrzcym kociele. Chwilk postaem w ktrym z ogonkw - i zaraz
przesuwaem si do innego, duszego. Pragnem zagubi za sob lad, nie mogem si zdecydowa
na krok w moim mniemaniu ostateczny. Kluczyem wrd kolegw, ginc im z oczu i wynurzajc si
z mrokw kocioa. Jak bym lka si, e wszyscy zauwa moj absencj u spowiedzi. Czy baem si
opinii klasy lub inkwizycji ksidza prefekta? Prefekt nigdy nie sprawdza obecnoci na spowiedzi
i komunii. W naszej szkole nie byo kartek kontrolnych. A opinia klasy? Midzy sob nigdy nie

rozmawialimy o kocielnych praktykach. Wiedzielimy wszyscy, kto nie odmawia codziennego


pacierza. Wiedzielimy, kto nie chodzi na szkolne niedzielne naboestwa. Ale mogem si tylko
domyla, przypuszcza, ktry z moich kolegw przesta si ju spowiada. Przecie mg on, jak ja,
ju dawno milcze przy modlitwie, a jednak nadal dopenia obowizku pokuty.
Od wielu miesicy przestaem ju odmawia pacierz, a przecie nie mogem si zdecydowa na
uchylenie od spowiedzi. Jeszcze tak niedawno, przed wakacjami, klczaem przy konfesjonale, cho
nie wyznaem ksidzu adnych swych wtpliwoci. To bya sprawa, o ktrej nigdy z nikim nie mogem
mwi. Rs we mnie bunt przeciw instytucji, a jednak odklepywaem litani popenionych grzechw.
Zataiem najgorszy - niewiary i opieszaoci w praktykach religijnych, ale z grubsza uczciwie (ile razy? rachowaem pi razy oko) podawaem wszystkie inne grzechy: kamstw, marze nieskromnych
i czego tam jeszcze w ksieczce do naboestwa nam nie podsuwano. Przeykajc komunijny opatek
czuem wstyd, wstyd witokradztwa i wstyd wobec wasnej niewiary.
Lecz teraz ju chciaem jako z tego wybrn. Omijajc przyjaci, po dobrej godzinie waha,
skrciem nagle ku drzwiom wityni i nie klkajc przed tabernakulum, wyszedem prosto na ulic.
W domu powiedziaem ojcu i matce, e u spowiedzi nie byem i wicej nie pjd. Ojciec, jak w owym
czasie wikszo warszawskiej inteligencji, zupenie indyferentny, przyj me owiadczenie spokojnie,
nie protestujc, nie namawiajc, nie pouczajc. Powiedzia tylko:
- Pamitaj jedno! Gdy stracie moralno kocieln, musisz umie sobie stworzy w zamian nie
sabsz od kocielnej moralno wieck.
I nigdy ju wicej z ojcem na ten temat nie rozmawiaem.
Mj ojciec by o dziesi lat starszy od Teofila Grodzickiego. To dla niego wanie lektura ksiki
Renana bya, sdz, wielkim przeyciem. Porwnujc troski Teofila z tymi, ktre oywiay mnie i
moich kolegw, odnajdowaem raczej wizerunek ojca ni nasze oblicza. Gdy Teofil Grodzicki
gromadzi swych kolegw w alejkach lwowskiego Wysokiego Zamku, opowiada im rzeczy powane.
Tak okrela je Jan Parandowski.
Nic nie upowania do patrzenia na chrzecijastwo jako na co jedynego, wyjtkowego. Byo to takie
samo zjawisko historyczne jak kade inne. Chrystus, jeeli istnia, by potn jednostk, ktra tworzy
nowe siy historyczne. Przecenia si jednak ich wielko. Pomimo dwudziestu wiekw wiat
bynajmniej nie sta si chrzecijaski. Jeeli dobrze obliczy, religia ta yje ze zdobyczy osignitych
do koca redniowiecza. Od tego czasu ilo nawrce albo maleje, albo rwnoway si iloci
odstpstw. Dzisiaj ten wielki prd wysycha, to, w comy wierzyli, staje si tylko ciekawym mitem.
Czy tylko mitem? Czy rzeczywicie tak wysycha? Sam siebie pytaem, pochylajc si nad szpaltami
Gazety Polskiej. Jakie prawo mia mwi o wysychajcym micie kto, kto sam walczy z yw si
tego mitu? Kto wasnych kolegw nieomal konspiracyjnie zbiera, by ich przekona, e Chrystus by
jedynie czowiekiem, i za to go o mao nie wypdzono potem ze szkoy. Kto namitnie szuka
odpowiedzi na pytanie o bosko Chrystusa i wzdraga si przesta w ni wierzy.
Czy to ju raczej nie my mamy prawo mwi o wysychajcej sile mitu - zastanawiaem si wtedy
peen naiwnego optymizmu - skoro w naszych modzieczych dyskusjach nikt si o bosko Chrystusa
nawet nie troszczy. Skoro my, zbierajc si niczym przyjaciele Teofila Grodzickiego na Wysokim
Zamku, te jakby plegalnie, bynajmniej nie kcimy si o prawdy i prawa objawione?

Koo
A kcilimy si, a dyskutowalimy wtedy bardzo wiele i bardzo gorco.
Jak przeciwstawi si rosncej fali antysemityzmu? Czy syjonizm moe by na to lekarstwem? Jak
zwalcza rasizm? A hitlerowskie wpywy w naszym wasnym kraju?
Czy potpienie antyukraiskich pacyfikacji winno by rwnoznaczne ze zgod na program utworzenia
pastwa ukraiskiego? Czy powinnimy (my, uczniowie klasy szstej gimnazjum im. Stanisawa
Staszica) pomaga czy przeciwdziaa tworzeniu si takiego pastwa? Czy mamy prawo przyznawa
nacjonalistom ukraiskim to, czego odmawiamy nacjonalistom polskim? A Lww?
Stosunek do wasnego, niepodlegego pastwa polskiego. Pisudski - wtedy jeszcze yjcy. W jaki
sposb Polska stanie si wreszcie socjalistyczna? Co to jest waciwie rewolucja? Czy Zwizek
Radziecki jest czy nie jest realizacj naszych marze? Marks i Lenin? Stalin? Trocki?
Ciasno siedzielimy w zadymionym papierosami pokoju. Kbilimy si po fotelach, pufach i krzesach.
Rodzice Kazika Dbnickiego gocinnie co tydzie oddawali nam waciwie cae mieszkanie, cho
toczylimy si w jednym pokoju. Gwoli przyzwoitoci co jaki czas wpraszalimy si do kogo innego,
ale w adnym mieszkaniu nie gadao nam si tak dobrze, jak na Suewskiej. Wracalimy wic do
pastwa Dbnickich - a do samego koca... Tak dyskutowalimy i spieralimy si co wtorek, od
wczesnego popoudnia do pnego wieczora, nawet do samej pnocy. Nowoczenie urzdzony
pokj owietlony by jakby neonowymi, podunymi, wzdu cian biegncymi rurkami z matowego
szka, co wtedy byo rzadkoci. Midzy stopami niewiele miejsca pozostawao na niecierpliwe
wdrwki tych, co usiedzie z dyskusyjnego podniecenia nie mogli. Rozmowy byy namitne.
Zacietrzewialimy si atwo. Ale przecie o Boga nikt z nas drugiego nie pyta! O to si nawet nie
spieralimy. Te! Mielimy czas traci na to, co byo dla nas problemem zupenie jasnym, ju
pozostawionym za sob.
Pomys kka dyskusyjnego zrodzi si w tym samym mniej wicej czasie, gdy Gazeta Polska
drukowaa powie Jana Parandowskiego. Na wiecie byo jeszcze jako tako spokojnie. Wprawdzie
Hitler ju rzdzi od dwch lat, ale jeszcze nie okupowa Ruhry. Wprawdzie polski minister Beck,
niedawno wypowiadajc pakt o ochronie mniejszoci narodowych, podway zasady europejskiego
systemu bezpieczestwa, ale wojny jeszcze nie byo wida Mussolini pewnie dopiero
w najtajniejszych rozmowach snu plany ataku na Abisyni. W Hiszpanii gen. Franco jeszcze si nie
zbuntowa przeciw republikaskim rzdom. Ale za to w Polsce uniwersytety byy nadal dzikimi polami
reakcji. Pisemka oenerowskie i katolickie, Falanga, Sztafeta, Merkuriusz, May Dziennik,
wzyway studentw do masakrowania swych kolegw, doleway oliwy do ognia najdzikszej hecy
antysemickiej. Ale rwnoczenie powstawa Front Ludowy i krzepa coraz bardziej lewica akademicka,
skutecznie, acz nielegalnie przenikajca, jak przenikay wszystkie inne organizacje polityczne, na teren
szk rednich. Zakazem uprawiania polityki chciano odgrodzi uczniw od wpyww innych ni
rzdowe. Pod tym wzgldem szkoa sanacyjna nie rnia si od wszystkich szk, ktre kiedykolwiek
i gdziekolwiek na wiecie istniay i istnie bd, zwaszcza gdy s to szkoy utrzymywane za rzdowe
pienidze. Jak zawsze jednak i wszdzie, tak i w naszym gimnazjum oficjalnie polityka wychowania
rzdowego, wtedy zwanego pastwowym, co miao oznacza obywatelskim, zderzaa si
z istotnymi niepokojami i pasjami modziey, rodzcymi si z potrzeb mzgw i gorczki serc. Na
wiele pyta szkoa nie chciaa nam da takiej odpowiedzi (czasem nie chciaa da adnej), jakiej
oczekiwalimy. Szukalimy jej wic sami. Na wasn rk.

Modne byy w szkoach koa lub kka dyskusyjne. Literackie, polonistyczne, historyczne czy jak je
jeszcze prbowano nazwa. Byy one nawet szczodrze inspirowane. Nauczycielom wydawao si, i
w ten sposb pobudza bd mode pokolenie do ywszej wymiany zda, do mielszych (byle nie za
miaych!) myli, budzi bd zainteresowania humanistyczne, spoeczne, i e kierujc tymi kkami
skuteczniej ni na lekcjach wychowywa bd modzie w duchu rzdowo-pisudczykowskim. Koa
takie byy form od dawien dawna waciw rodowisku szkolnemu. Uczniowie chtnie czyli si
w zazwyczaj krtkotrwae grupki i grupy, przejte jedn myl, oywione jedn pasj, pod warunkiem
cakowitej swobody i dobrowolnoci. Gdy rzdowa organizacja szkolna, Stra Przednia, z tego typu
dziaania uczynia urzdow metod - dobia go prdko i skutecznie. Od k i kek takich uciekano,
jak kto mg!
I oto pewnego piknego dnia poczulimy, maa stosunkowo gromadka kolegw, bardzo interesujca
si sprawami politycznymi i spoecznymi, -potrzeb wsplnych spotka, sporw, szlifowania swych
pogldw i tego, by myli kadego z nas sumoway si w jak myl wspln. Zgosilimy si do
posiadajcego nasze pene zaufanie polonisty, profesora Stefana Drzewieskiego, z zaproszeniem na
pierwsze zebranie kka dyskusyjnego, majce odby si - co wanie byo nowin - w mieszkaniu
prywatnym. Drzewieski oczywicie nie mia czasu, zapraszajc go nie wtpilimy w to ani na moment.
Zreszt by zbyt dobrym pedagogiem, by nie wiedzie, e obecno czowieka dorosego, zwaszcza
nauczyciela, choby najbardziej ubianego, zakwasi nasz dyskusj, poskromi jzyki, przygwodzi
rzecz w jej zarodku. Tylko niemdry pedagog zameldowaby si na takim zebraniu sztubackim.
W Polsce mierdziao gupawym, ale okrutnym rasizmem. Zaczlimy wic dyskusj od problemu
w hierarchii potrzeb spoeczestwa bynajmniej nie najwaniejszego, a zmuszajcego rwnoczenie
do jasnego okrelenia wasnego stanowiska. Stosunek do antysemitw i stosunek do ydw by
legitymacj dla kadego z nas.
W tym roku te, jak i w latach ubiegych, cignlimy nasz rachityczn i wiecznie zdychajc aw
Szkoln. Mczylimy si razem z Andrzejem Nowickim - Ciborowski ju si z redakcji wycofa, nasze
bunty obserwujc raczej z boku - i honor nakazywa ruszy z naszym pismem, szczeglnie teraz, gdy
w klasie tak silnie wszystko fermentowao i gdy Dbnicki z Korkozowiczem postanowili, wobec
zupenej martwoty awy, wystpi z wasn inicjatyw prasow: z klasow gazetk cienn. W tej
gazetce nawet miaem publikowa stay felieton pod tytuem: Przez moje okulary, ale tradycje
Szkolnej awy nie daway nam spokoju i postanowilimy podj jeszcze jedn prb. Dorocznym
zwyczajem musiaem spodzi artyku wstpny. Ale tym razem nie by to ju elaborat o koniecznoci
doskonalenia swej nauki ani o patriotyzmie, ani o samorzdzie szkolnym, ani na aden z tych
niemiertelnych tematw rzeczypospolitej uczniowskiej. Napisaem jasny i w intencjach wyrany
artyku polityczny. O antysemityzmie, o kunktatorstwie wadz, ktre toleruj antysemick
chuliganeri, by jej rkami toczy walk z akademick lewic. Napisaem o stosunku uczciwych ludzi
do ydw i o koniecznoci powstania pastwa ydowskiego w Palestynie. Artyku by zlepkiem
jawnych niekonsekwencji: socjalizm z syjonizmem, potpienie antysemityzmu i propozycja emigracji
do Palestyny. Kilka najdrastyczniejszych zda skonfiskowane zostao przez urzdowego opiekuna
pisemka, prof. Drzewieskiego, wic wypucilimy numer z bia plam i nadrukiem po konfiskacie
nakad drugi, ktry w naszym wasnym mniemaniu przydawa chway i sawy. W oczach kolegw
wygldao to o wiele naiwniej i zupenie inaczej. Artyku nie sprowokowa adnych dyskusji. Szkolnej
awy tradycyjnie ju nikt nie kupowa. Zreszt pierwszy numer gazetki ciennej te nie budzi
entuzjazmu.
Nie dalimy za wygran. Referatem na ten sam temat rozpoczem inauguracyjne zebranie naszego
kka. Mwiem dugo i szeroko, po raz pierwszy uczc si rnicy midzy tym, co mona powiedzie
w zamknitym gronie przyjaci, a tym, co mona napisa nawet w pidziesicioegzemplarzowej,

rcznie odbijanej na hektografie gazetce klasowej. Bylimy wychowankami historii, racji stanu,
polityki, takich czy owakich wzgldw, zawsze uczono nas przede wszystkim taktyki. Czy nasi synowie
bd mogli ju zapomnie o antynomii sowa mwionego i drukowanego? O tym naszym tradycyjnym
a dotkliwym kopocie narodowym.
Ju pierwszy wieczr ujawni rozmaito zda. Prcz jednego specjalnie zaproszonego oenerowca
bylimy zgodni w potpieniu wszelkich form antysemityzmu, gorco bronilimy ydw. Ale
pozytywne pomysy rozwizania problemu ydowskiego budziy rnice zda, szesnastolatki nie
okazay si mdrsze od dorosych politykw i teoretykw. Cho miay na to jak cich nadziej. Jedni
z nas woali, e tylko Palestyna! - wyrany wpyw lektury ksiki Ksawerego Pruszyskiego Palestyna
po raz trzeci. Inni spierali si, e socjalizm automatycznie rozwie problem tkwicy korzeniami
w wadliwej strukturze ekonomicznej kraju. Powtarzalimy pacierze gazetowe za pani matk!
Podawano propozycje mieszane, krzywki. Ubijalimy kogel-mogel z humanitaryzmu, syjonizmu,
socjalizmu i Bg wie czego jeszcze. Nasze pomysy nie miay wartoci praktycznej, ale uczyy myle i co najwaniejsze - w tej i w innych sprawach ksztatoway nasze reakcje uczuciowe, wprowadzay do
myli i odczu pewne napicie, jakie w wczesnej sytuacji sterowao nas ku lewicy spoecznej.
Na innym zebraniu zapalilimy si spraw ukraisk. Krylimy tak po orbicie ropiejcych w Polsce
problemw mniejszociowych. Oburzay nas praktyki wasnego rzdu. Gniew budziy pacyfikacyjne
wybryki policji i administracji. Ukraicw dajcych niepodlegego pastwa pakowano do wizie,
mordowano, palono im wsie, niszczono zasiewy, rujnowano ekonomicznie. Ktry z nas pyta peen
goryczy: - Jak to moliwe, e my, Polacy, stajemy w poprzek cudzym snom o wolnoci? e my, Polacy,
na ostrzu swej zotej wczni, jak mwi eromski, nioscy wolno ludom i ludziom uciemionym,
w cigu kilku nieledwie lat niepodlegego bytu stalimy si ciemizcami i opresorami? - Pytajcemu
paay policzki. Kady z nas odczuwa t sam groz i ten sam piekcy wyrzut sumienia. Zabrako
wrd nas kogo dojrzaego, kto by przykadami z historii wiata, wiecznie powtarzajcej ten sam
schemat walki o wolno wasn i przeciwko wolnoci cudzej, w imi wasnego narodowego interesu,
ucisza wyrzuty naszych sumie. Ucisza - nie! zalewa! Ale wod historycznego cynizmu nikt na
szczcie nie gasi modzieczego poaru. Za wczenie i za dokadnie rozpoznawane minione dzieje
nazbyt uodporniaj sumienie modego czowieka na wszelkie drastwa popeniane przez wasny
nard. Historia garbuje skr sumienia, chronic je przed poraeniem zbrodniami. A sumienia winny
by zawsze czujne i obolae.
Dyskusja nasza bya normalnie namitna, chaotyczna i zupenie zielona. Zastanawialimy si
powanie nad utworzeniem niezalenego pastwa ukraiskiego, lekk rk oddajc Lww w zamian
za czysto idei i sumienia, nie biorc jednak zupenie pod uwag istnienia Ukrainy Radzieckiej. To
byo bardzo charakterystyczne. Nie potrafilimy sobie da rady, nawet na nasz wasny uytek,
z problemami wynikajcymi z obecnoci Zwizku Radzieckiego. Bylimy w peni - zrozumiae! poraeni kompleksem antyrosyjskim. Jednak rwnoczenie uwielbialimy literatur radzieck,
radzieck kinematografi, wielko radzieckich piciolatek. Fascynoway nas spoeczne osignicia
radzieckiego pastwa.
Profesor Drzewieski nadal prowadzi z nami dzienniki lektury. Stale, co miesic, odczytywa w klasie
zapisywane przez nas tytuy. W tym roku sprawiem mu nieco ambarasu, posunem si moe o krok
za daleko, zachowaem si nazbyt demonstracyjnie. Czytaem rzeczywicie i podawaem w dzienniku
wycznie pozycje tumaczone z radzieckiego lub omawiajce osignicia padziernikowej
rewolucji. Powieci radzieckie pojawiay si coraz czciej w ksigarniach i szturmem zdobyway sobie
popularno czytelnikw. Po kilkunastu latach, kiedy wydawcy polscy drukowali przewanie
antyradzieckie szmiry trzeciorzdnych pisarzy biaej emigracji, w rodzaju sensacji BreszkoBreszkowskiego, Rj, wielka i ruchliwa firma, rzuci na rynek now seri trzyzotowych, tanich

powieci, wrd ktrych znalazy si doskonae tumaczenia z literatury radzieckiej. Zaczytywaem si


w takich powieciach, jak Pilniaka Woga wpada do Morza Kaspijskiego, Awdiejenki Kocham,
Wiesioyja Rosja krwi zmyta, Rubinsztajna Szlak samurajw, Katajewa Czasie, naprzd, w pierwszych
tomach Cichego Donu i w Zoranym ugorze. Kry midzy nami fascynujcy, wielki reporta Johna
Reeda Dziesi dni, ktre wstrzsny wiatem. Dyskutowalimy midzy sob nad reportaami
z wycieczek do Rosji Antoniego Sonimskiego, Janty-Poczyskiego, Melchiora Wakowicza. Znalimy
ju wtedy Radzieck Azj Egona Erwina Kischa. Pamitam nawet jaki gruby tom Kobieta w Zwizku
Radzieckim. Wyczno w czytaniu literatury radzieckiej bya najpierw oczarowaniem, potem
demonstracj polityczn, na koniec, po omiu miesicach, znudzia mi si i dziennik lektury przesta
wyglda tak bardzo manifestacyjnie.
Mimo to, mimo oczarowania radzieckim pisarstwem, Zwizek Radziecki pozosta dla nas wielk
niewiadom. Dziaaa na nas antysowiecka propaganda, operujca faktami z wielkich procesw, tzw.
trockistowskich. Nie potrafilimy sobie z tym wszystkim da rady i tyle w nas byo niechci, co
zaczarowania. Ale te temat: rewolucja! - nie da na siebie dugo czeka.
Okrelalimy wic samym sobie nasz stosunek do pastwa polskiego. Nie by on jednoznaczny.
Wielbilimy legendy i historie minionych walk o niepodlego, a rwnoczenie pragnlimy ju by
pokoleniem najzupeniej normalnym. Bez garbu historii, patosu i bohaterstwa. Czcilimy na swj
sposb legiony, dwudziesty rok i Pisudskiego, a rwnoczenie pamitam dreszcz przekornej decyzji,
jaka mnie kiedy ogarna, gdy w szczeniackim buncie przeciw wasnemu pastwu nie podniosem si
z miejsca podczas odgrywania hymnu narodowego. Marzyy mi si walki o wolno narodu,
zazdrociem - ale jak zazdrociem! Boe! - drukarzom i kolporterom nielegalnego Robotnika,
a rwnoczenie daleki jeszcze byem od szukania nowej drogi, jaka moga doprowadzi do ludzi,
ktrzy nielegalnie walczyli o wolno swego spoeczestwa, ktrzy tajemnie skadali kolumny
drukarskie, pracowali na pedawkach i w gorsetach przewozili bibu. Zazdrociem poprzednim
pokoleniom piknych listopadowych dni roku osiemnastego, a rwnoczenie snobowaem si wobec
siebie samego na jakiego beznarodowca, bezpastwowca, kosmopolit. Wydawao mi si wtedy, e
szczytem wewntrznej, moliwej do osignicia wolnoci czowieka jest wyzbycie si wizw
narodowej wsplnoty uczu. Tsknoty te powracaj do mnie i dzi jeszcze, pojedynczymi falami,
w protecie przeciw wyolbrzymiajcym kompleksom narodowym, by gin w kadorazowym
zetkniciu z ludmi, ktrzy rzeczywicie prg narodowoci w kierunku kosmopolityzmu przekroczyli.
Sprzeczalimy si wic w naszym kku. Andrzej Nowicki, Kazik Dbnicki, Jurek Korkozowicz, Ludwik
Rostkowski, Olek Majda, Krzysztof Miller, Rysiek Centnerszwer, Felek Pooncz - i tylu innych. Do
mieszkania pastwa Dbnickich schodzio si nas z pitnastu, moe nawet wicej. Wrd nas by
tylko jeden chopak z innej, o rok starszej, klasy. Lutek German, ju wtedy komunista, ktry - o
pikny, zielony czasie modzieczej niewiedzy! - gorco nam przekada: - Rewolucj robi ludzie
czynu, przygotowuj j pisarze. Marks napisa tomy, ale niczego nie dokona. Lenin, ktry nie napisa
ani litery, pokierowa rewolucj. - Za tak znajomo yciorysu Lenina byle sztubak oberwaby dzi
w szkole okrg dwj. German swj komunizm opaci tragicznym rozdarciem wywoanym wielkimi
procesami moskiewskimi. Opowiada si potem bardziej po stronie Trockiego ni Stalina. Poleg
podczas wojny. To by pikny czowiek.
Zastanawialimy si, jak obali wadz sanacyjn. Jak moci tor dla parowozu rewolucji. Nikt z nas
wtedy nie przypuszcza, e ju tak niedugo - za kilka lat zaledwie - niejeden stanie wobec egzaminu
najzupeniej praktycznego. Bdzie si musia jasno opowiedzie: za czy przeciw rewolucji. Rewolucji
przez nas bardziej ksztatowanej w jaki romantyczny rapsod ni faktycznie przygotowywanej
konkretnymi czynami, partyjnymi zwizkami. Nie mielimy prawie adnych kontaktw z modzie
naprawd komunistyczn. Bylimy jak najdalsz peryferi wielkiego ruchu.

Ale sowo: rewolucja - pado! Dla nas byo to jeszcze niewiele, ale znaleli si tacy, ktrym - gdy je
usyszeli - byo tego a nadto.

Z tarcz?
-...Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mocicki niech yje!
Bez przekonania, jaowym stereotypem ulubiony nasz fizyk i wychowawca, Stanisaw Maciszewski,
zakoczy nudny, oficjalny referat, powicony z racji imienin naukowym zasugom pierwszego
obywatela. Zasugi naukowe Mocickiego byy faktyczne i rzetelne, odmiennie ni jego zasugi
polityczne. Trzystu wyrostkw i modzieniaszkw zawtrowao rachitycznie i byle jak. Mocicki nie by
figur zbyt popularn. Akademia nareszcie si skoczya. Przed nami trzy wolne, witeczne dni: 1
luty - imieniny prezydenta, wito pastwowe, 2 luty - wito kocielne, a 3 luty, szczliwym
przypadkiem, niedziela. Tabun pcha si ku drzwiom sali gimnastycznej, uywanej do rocznicowych
manifestacji. Przez ten gwar rozmw i tupot ng przedar si doniosy gos nauczyciela historii i nauki
o Polsce wspczesnej, pana W. - Koniewski, Pawowski, Bugajski, ada, Pfeffer zgosz si
natychmiast do kancelarii!
Co, do licha! Wezwanie przez prof. W. nigdy nie wryo nic specjalnie przyjemnego, pod wzgldem
politycznym oczywicie. Ale woanie samych Cietrzewi nie dopuszczao najmniejszych podejrze, e
chodzi mogo o cokolwiek, co miao zwizek z polityk. Pewnie znowu pretensja o jaki kawa,
ktrych kilka zawsze mielimy na sumieniu.
W kancelarii, w duym ciemnym pokoju, czekalimy chwil, wiercc si niecierpliwie. W kocu wszed
dyrektor w towarzystwie prof. W.
Prof. W., niski, zawsze starannie ubrany mczyzna, z lekka przecigajcy niektre sylaby, wida
Maopolanin, owiadczy ostro i prosto z mostu:
- Uczniowie ci przeszkadzali sucha referatu. Bawili si czym; krcili si, gadali. Tym samym obrazili
majestat Rzeczypospolitej w osobie jej prezydenta. Ci uczniowie - pokaza na mych kolegw w poniedziaek rano powinni przyj do szkoy z rodzicami. Koniewski natomiast, ktry si
zachowywa specjalnie niesfornie, winien by zawieszony w prawach ucznia a do decyzji rady
pedagogicznej.
To by cios. Nie od razu przejrzaem kierunek uderzenia. Ale ciarki mnie przeszy. Rzeczywicie
zabawialimy si, wycigajc sobie z kieszeni jakie drobiazgi osobiste, wklejajc kolegom we wosy
gum do ucia (bolesny psyk!), grajc w bitw morsk, a dokoa rozlega si szept: -E7, E8, E9!
Trafiony! - Czas referatowej nudy urozmaicalimy sobie wedle fantazji i moliwoci. Ale dlaczego
wanie mnie wyrniono? Podczas akademii byem raczej ofiar mych przyjaci ni ich inspiratorem.
To mnie oprniono kieszenie z drobnych przedmiocikw, zmuszajc do egzekwowania ich prawie
si, a w kadym razie owymi gwatownymi gestami, ktre zauway pan W. Zawieszony do decyzji
rady pedagogicznej, to znaczy przedstawiony do wyrzucenia z budy - ja jeden tylko!
Niepokoju nie zasklepiy uroki najbliszych witecznych dni. Mono dugiego snu (spaem
znakomicie, mimo miecza wiszcego nad gow), wiele godzin swobodnej lektury, kino i teatr.
W domu oczywicie do niczego przez pierwsze dni si nie przyznaem. W niedziel po poudniu
powdrowaem do Teatru Polskiego na Dziady reyserowane przez Schillera. Poniedziakowe rano
nadchodzio jednak nieuchronnie. Opowiadajc wieczorem o przedstawieniu, wyznaem matce, tak

mimochodem, jako rzecz mao wan, e wanie zawieszono mnie w prawach ucznia. Sypna si
natychmiast porcja wymwek, ale byo w nich wicej zdumienia ni pretensji. Caa sprawa wygldaa
mocno dziwnie. Matka, pracujca w szkolnym kole opieki rodzicielskiej, orientowaa si nieco w skali
awantur tego rodzaju, bya wic raczej zaskoczona. W poniedziaek rano, cho nie wzywana, posza
do dyrektora, a ja w domu oczekiwaem wynikw.
Zacny, stary dyrektor nie bardzo chcia sam prowadzi t rozmow. Poproszono nauczyciela W. Gdy
matka zacza mnie usprawiedliwia: - Bawili si drobiazgami, jakie nosi w kieszeni, scyzoryk, owek,
kilka groszy, pan profesor wie, jak to chopcy... - historyk zelektryzowa si niebywale.
- Czy taki, mianowicie, drobiazg mia syn pani w kieszeni?
I pokaza matce arkusik drukowanego na powielaczu, zamazanego ju i zniszczonego papieru. Bya to
ulotka, jakoby - sam jej nie ogldaem - wzywajca do strajku na Politechnice. Sdz, e bya to jedna
z ulotek Organizacji Modziey Socjalistycznej ycie, nawoujca do walki z zamierzon przez
ministerstwo podwyk czesnego. Ulotk t znalaz prof. W. - albo znalaz j kto dla niego - na
chodniku, przed nasz szko. Byo to moliwe, ssiadowalimy przecie z Politechnik. Natomiast
oskaranie mnie o jej kolporta byo mocno fantastyczne. Nie byo jednak fikcyjne drugie oskarenie,
poczone ze spraw ulotki i zego zachowania si na akademii: oskarenie o uczestnictwo
w zebraniach kka dyskusyjnego, nielegalnego, na ktrym omawiano antypastwowe akcje
wywrotowe.
Zrozumiaem! Zrozumiaem nawet wicej ni moja matka, ktrej nigdy dokadnie nie wtajemniczaem
w przerne wasne sprawy. Kko nasze byo najbardziej legalne. Awizowalimy je przecie
polonicie Drzewieskiemu i wychowawcy Maciszewskiemu, ale oczywicie historykowi W. aden z nas
nigdy sowa nie pisn. Po co? Przysany z kuratorium dla intensyfikacji pisudczykowskich uczu
modziey, obowizku tego dopenia z dokuczliwoci, terroryzujc uczniw, nauczycieli i ca szko.
Przy tym historii uczy pan W. moe oschle, lecz bardzo inteligentnie. Rozumielimy jednak wszyscy,
e nie o moment prawej legalnoci chodzio rzecznikowi wychowania pastwowego - cho i to byo
wane - ale o to, jakim tematom i w jakim ujciu powicalimy godziny naszych konwentykli.
Historykowi doniesiono - kto by tym donosicielem? - o naszych dyskusjach. Skorzysta wic
z pierwszej okazji, jak mu swoim zachowaniem podsunem, i wycign konsekwencje
z posiadanego donosu. Konsekwencje te mogy sta si i dla mnie, i dla nas wszystkich naprawd
grone.
Rozdzwoniy si telefony. Po poudniu spotkalimy si na naradzie ratunkowej: Korkozowicz,
Dbnicki, Nowicki i ja. Uderzenie akurat dotkno nas w czasie, gdy pierwszy impet dyskusyjny,
trwajcy kilka tygodni, ju jak by osab. Nie trzeba wic byo odwoywa najbliszych zebra, a nawet
miaem niejasne przeczucie naszego zadowolenia: zawieszamy dziaalno nie dlatego, e dogasamy,
ale dlatego, e nas szpicluj, terroryzuj! Z tarcz, z tarcz...
Pki co bylimy jednak solidnie przeraeni. Cay ciar kontrakcji spad na mnie, jako najbardziej
bezporednio zagroonego i majcego wiele wolnego czasu: do szkoy nie chodziem, a rada
pedagogiczna miaa si zebra dopiero za pi dni.
Natychmiast wic pobiegem na ulic Smulikowskiego, do wielkiego, szarego gmachu Zwizku
Nauczycielstwa Polskiego, gdzie w pokojach do sufitu oboonych ksikami mieszka profesor
Drzewieski. Nasze kko, nasza pasja spoecznych docieka byy nie tylko rezultatem sil dziaajcych
w caym kraju, nie tylko rezultatem wychowania domowego, ale rwnie tego impetu miaoci, jak
Drzewieski zaszczepi w nas na lekcjach polskiej literatury. Polonista lepiej od historyka wiedzia, jak
naley kierowa modzie, cho i on tylko si udzi, e do koca potrafi utrzyma cugle w rku. Tak

si zoyo, e przez kilka dni Drzewieski nie przychodzi do gimnazjum, wic pierwszy opowiedziaem
mu o katastrofie i skandalu. Oczywicie pomocy nie odmwi.
Wrd nauczycieli gimnazjum rozgorza wielki spr. Nie znam szczegw - dyskrecja pedagogw tym
razem okazaa si do szczelna - ale rycho zorientowalimy si, ze rnica zda ma charakter
zupenie zasadniczy: czy modzie szkolna ma prawo do dyskusji i w jaki sposb to prawo moe
egzekwowa? Starsze klasy huczay plotkami i wymysami. Nasza szsta A bya w gimnazjum
zjawiskiem raczej wyjtkowym. Na czterdziestu kilku uczniw blisko trzydziestu przyznawao si do
lewicy w rozmaitych jej formach i odmianach, od sanacyjnej do rewolucyjnej. Ale to znw bynajmniej
nie byo odbiciem stosunkw politycznych panujcych w innych klasach, gdzie zdecydowany prym
wioda modzie nastawiona prawicowo. W cigu paru lat raz po raz wybuchay u nas w klasie rne
zajcia ideowe, ktre przenoszc si na ca szko, powodoway nawet protesty skierowane przeciw
naszej grupie. Tak i tym razem oskarenie o kolporta komunistycznej ulotki, o antypastwowe,
nielegalne dyskusje wywoao nieprzychyln reakcj innych klas.
W pitek po poudniu, w godzin po zakoczeniu posiedzenia rady pedagogicznej, znaem jej
werdykt. Udzielono mi nagany za nieodpowiednie zachowanie si na akademii. O ulotkach w ogle
nie byo mowy. W orzeczeniu rady znalazo si natomiast zdanie chwalce samoksztaceniowe
denia uczniw, zwrcono jedynie uwag, i samoksztacenie to winno si odbywa na terenie
gimnazjum. Postpiono w myl mdrego wskazania taktycznego: buntu modych nie zdawi si
adnymi represjami, naley wic raczej nim kierowa ni go jawnie tamowa.
W sobot rano wrciem do klasy.
Wrciem z tarcz! Czy rzeczywicie z tarcz?
Wydawao mi si, e jestem zwycizc. Nie rozumiaem jeszcze wtedy, jak dwuznaczne byo to
zwycistwo, jak bardzo kiepski by to sukces. C z tego, e uratowano mnie przed wyrzuceniem ze
szkoy. O nie! Tak nie wolno byo mwi! Ratunek przed relegacj to bardzo wiele w skali wasnego
ycia. Zreszt gdyby ukarano mnie, mona byo potem kara kadego z nas. Wic uratowalimy si
naprawd, ale nasze rebelianckie koo, gdy otrzymao teraz sankcje rady pedagogicznej, od jednego
razu stracio swj urok i sens. Dyskusja w szkole, po poudniu, w towarzystwie nauczycieli... to
zupenie co innego od gorczki pulsujcej w pokoju wypenionym gstym dymem papierosowym.
Pod okiem choby najbardziej liberalnego nauczyciela nie mona byo dyskutowa ani nad rewolucj,
ani nad oderwaniem Ukrainy od Polski, ani nad p tuzinem innych tematw czy pomysw.
W takich warunkach, cho pysznilimy si ze zwycistwa odniesionego nad prof. W. - koo nasze ju
si w swej pierwotnej postaci nie odrodzio. Jaczejka przestaa funkcjonowa.
Nawet gazetka cienna ju si wicej nie ukazaa! Na placu pozosta historyk.
Ale i jego zwycistwo byo tylko pyrrusowe. Rozbi jedno koo dyskusyjne, uczniw jednak nie
okiezna.

May Przegld
Rozpierzchlimy si. Kko nasze byo pierwsz prb samodzielnoci politycznego mylenia, ale
prba ta nie zaspokoia godu. Wszylimy, szukalimy rodowisk i ludzi - nie aska w szkole, to poza
szko - na ktrych moglibymy si oprze, ktrzy nas mieli pocign dalej.

Kady z nas mota jakie tam kontakty z pras modzieow i modopolityczn. Harcerskie periodyki
udzielay mi wprawdzie rozkoszy pierwszego druku, ale nie zaspokajay ambicji mutujcego
publicysty. Redakcj Kuni Modych zasypaem podami mego publicystycznego temperamentu.
Pisaem artykuy, felietony, impresje chyba o wszystkim - o kanclerzu Dolfussie i o walce socjalistw
austriackich, o bridu, o deszczu, o ksikach rozmaitych, o obozie harcerskim. Co czas jaki
meldowaem si przed obliczem wczesnego redaktora naczelnego, Aleksandra Czyewskiego,
niskiego, szczupego, ruchliwego. Wiedziaem ju, jak do niego trafi, kiedy w redakcji jest najmniej
osb, ktre to drzwi, ale ta wiedza nie zdaa mi si na nic. Nie skorzystamy, nie skorzystamy, nie
skorzystamy - odpowiedzi ukaday si w jeden stay refren. Z rzadka tylko umila go sam redaktor
Czyewski dodajc jaki zachcajcy frazes. Nie byo to obiecujce.
Gasnc nadziej wsppracy podtrzyma na jaki czas szczliwy przypadek. Zdobyem jedn
z nagrd w konkursie Kuni.
Metod pracy Kuni Modych - jeli okreli to mona w ten sposb - byy konkursy. Najlepsza
droga do wyowienia z terenu szkolnego modych talentw, ktre inaczej obawiay si widocznie
przedoy swe prby dostojnemu, cho te zoonemu z uczniw areopagowi. Ogaszao si konkursy
na kady moliwy i niemoliwy temat. Oto kilka przykadw: Nasz dom, Stefan eromski,
Reminiscencje z lektury Wyspiaskiego, Projekt okadki, fotomonta literacki, fotograficzny
i radiowy, Umiechnij si!, Pomorze, nieodczna cz Polski, konkurs na Dom Ucznia, morskokolonialny, Wielko Norwida i O pikno w yciu codziennym - te dwa w pidziesit rocznic
mierci Norwida - konkursy rysunkowo-graficzne, plebiscyt na dziesi najpikniejszych ksiek
polskich, Zostaem na drugi rok..., Nasz pan wony, konkurs na reporta, O czym si nie mwi
w szkole, Musz ju na siebie pracowa, Moja pierwsza ksika, Jak powinna wyglda lektura
z jzyka polskiego w mojej klasie, Dlaczego naley oszczdza, Co wiem o ubezpieczeniu,
Impresja wakacyjna i tak dalej, przez kilka lat, a do ostatniego konkursu na pamitnik ucznia, ktry
da materiay rewelacyjne, niestety nigdy w peni nie wykorzystane. Tytuy i tematy konkursw
dobitnie podkrelaj rozlego zainteresowa redakcji oraz umiejtno wizania zagadnie o wadze
pastwowej czy spoecznej z pasjami i problematyk ycia uczniowskiego.
W konkursie na rozwizanie fotomontau literackiego po raz pierwszy spotykamy nazwisko
Hieronima Michalskiego. W numerze z dnia 1 kwietnia 1933 roku odnajdujemy wrd zwycizcw
Jzefa Mrozowickiego. Seweryna Szmaglewska wygraa konkurs na opowiadanie pt. Nasz pan
wony..., a pierwsz nagrod na temat O czym si w szkole nie mwi zdoby ucze pitej klasy
gimnazjum we Lwowie - Franciszek Gil. Take nagrod daje o sobie zna nikomu nie znany
Mieczysaw Wionczek. W numerze z 1 padziernika 1934 roku zwycizc konkursu jest Wojciech
ukrowski, ktry w ten sposb opowiadaniem Tracza debiutuje w Kuni, a tym samym niejako
w literaturze. Za rozstrzygnicie jakiej wielkiej ankiety wymienieni s na licie nagrodzonych jeden
obok drugiego: Jerzy Pietrkiewicz z Wocawka, Zbigniew Pitera z Brzecia nad Bugiem i niej
podpisany. I to by wanie ten przypadek. Nie pamitam ju, o co w ankiecie chodzio. Pamitam
jednak, co napisaem. Przypomniaem tam tak oto scen z mojego dziecistwa:
Siedmioletni chopiec gna pust uliczk Druskiennik. W parku czekaa na mnie matka. Raptem
w perspektywie ulicy pokaza si stary czowiek, w szarawym mundurze, ze znanymi brwiami i
wsami. Zdrtwiaem z wraenia, lecz przemgszy parali zachwytu, z impetem, dziarsko
zasalutowaem do goej gowy, ca doni. Pisudski odsalutowa do swojej maciejwki. Ogarna
mnie niezwyka rado, duma, szczcie. Na skrzydach leciaem do parku. Nazajutrz wyciem cay
klomb kwiatw z ogrodu wacicielki wakacyjnej willi. Wielki bukiet wrzuciem zza potu, pod okno
pokoju, w ktrym jakoby sypia marszaek. Kwiaty zerwaem nikogo si o nic nie pytajc. Za kradzie
t musiaem potem, kajc gono, przeprosi gospodarzy, a matka musiaa za mnie zapaci.

Wszystko jednak zniosem. Serce moje zowione zostao w sie uwielbienia, potem skutecznie
wzmacnianego oficjaln propagand, nauk historii, umiejtnie szerzonym kultem, ktry
organizowano nie zapominajc nawet o popularyzatorskiej roli zoliwej anegdoty.
Za to wspomnienie otrzymaem od redakcji nagrod. Kupon na ksiki wartoci piciu zotych. Nie
wiem dlaczego - chyba z lojalnoci wobec wasnej odpowiedzi na ankiet - w ksigarni wojskowej,
znajdujcej si po drugiej stronie Krakowskiego, w domu bez kantw, wybraem poezje legionowe
Jzefa Mczki; ale poezje takie mao mnie wwczas obchodziy i tom nie pokalany dotkniciem przez
dugie lata sta na pce w moim pokoju. Jak niespeniona obietnica przekroczenia progw Kuni
Modych. Na przekroczenie to cigle jeszcze tylko czekaem i tylko o nim marzyem.
A pki co szukaem szczcia gdzie indziej.
Nawet w tak oryginalnych pismach, jak to wydawane w gimnazjum im. Mickiewicza. U Mickiewicza
wykada ciekawy germanista, prof. Piprek. Zdoa on zapali uczniw do inicjatywy zgoa oryginalnej:
do redagowania szkolnego miesicznika, drukowanego po... niemiecku. Germanici z innych
gimnazjw zachcali swych uczniw, by posyali tam artykuliki, opowiadanka, wiersze. Nas agitowaa
pani utzowa. Andrzej Nowicki posa im fraszk, ktr umiecili. Brzmiaa ona:
Schule, Strae, Sport, Politik,
Kino, Zeitung, Bcher, Kritik,
Liebe, Leben ohne Tugend,
Ohne Geld. Das ist die Jugend.
Ja natomiast spodziem rwnie umieszczony tam artyku o przekadzie Pana Tadeusza na jzyk
niemiecki dokonywanym w Krakowie przez prof. Wukadinowia. Przekad by dobry; wielkie
fragmenty opublikoway same Wiadomoci Literackie w swej propagandowej, na zagranic
przeznaczonej wersji: La Pologne Litteraire. Ale takie dorane, egzotyczne przygody nie zaspokoiy
oczywicie moich publicystycznych tsknot.
Kazik Dbnicki cign nas wtedy do Maego Przegldu. Przed paru laty zaoy go i przez jaki czas
osobicie redagowa dr Janusz Korczak jako cotygodniowy dodatek dla dzieci i modziey
w buruazyjnym ydowskim dzienniku Naszym Przegldzie. Gdzie po roku trzydziestym redakcj
dodatku przej od Korczaka jego ucze, przyjaciel i wsppracownik, Igor Newerly. Maego
Przegldu w redakcji Janusza Korczaka nie widziaem nigdy na oczy, ten, ktry prowadzi Newerly,
z miejsca zyska moj sympati. Ju dawno przestao to by pismo dla dzieci i modziey, banalny
dodatek do dorosej gazety. By to tygodniowy odpowiednik Kuni Modych, w ktrym sama
modzie publikowaa swoje prace. Wzgldy pedagogiczne, a moe obowizujcy w szkoach zakaz
drukowania w pismach pozaszkolnych sprawiy, e artykuy, notatki, wiersze podpisywane byy
wycznie pseudonimami, do czsto wynikajcymi z poczenia imienia z miejscowoci, w ktrej
mieszka autor; na przykad: Herszek z Otwocka, Ryszard z odzi, Edek z Czstochowy. Kazik Dbnicki
pisywa tam jako Tadeusz B... ski. Z zazdroci czytaem jego artykuy, felietony i reportae, naprawd
drukowane ju wtedy, gdy ja si jeszcze tylko powielaem. W zasadzie May Przegld gromadzi
modzie ydowsk, ale byy wyjtki. Wrd nich wanie Kazik Dbnicki, ktry tak ywo
wsppracowa w Przegldzie, e doczeka si tam a dwchsetnego artykuu. Kazik przycign do
pisma paru swych przyjaci. Tak mi kiedy o tych werbunkach opowiada:
- Udao mi si zachci do wsppracy Jurka Koskrzewicza, ktry pisywa szalecze, przygodowe
reportae z wakacji w Bracawszczynie, c zupenie nieludzko na temat wielkich sumw, rybolbrzymw, ktre owi na harpun. Koledzy ydzi, przewanie rekrutujcy si ze rodowiska
proletariatu, najndzniejszego proletariatu pod wczesnym warszawskim socem, chopcy

i dziewczta, ktrym musiaa starczy cherlawa ziele Ogrodu Krasiskich, a zamiast jezior i strumieni
mieli rynsztoki Gsiej, Pawiej, Zamenhofa, ci koledzy skonni byli przyjmowa tego rodzaju rewelacje
za prawd. Ja osobicie nie miaem zudze, e wszystkie te sumy-giganty to bujda z chrzanem. Zdaje
si, e Newerly, sam wychowanek biaowieskich puszcz i augustowskich jezior, rwnie mao wierzy
autorowi sensacyjnych opowiada, ale drukowa je, bo pisane byy z niepolednim talentem, a przy
tym nacechowane serdecznoci, mioci do chopa biaoruskiego, wspczuciem dla jego ndzy.
Przy naszych wczesnych nastrojach i namitnociach spoecznikowskich to byo decydujce. Po
Koskrzewiczu w Maym Przegldzie zjawi si Jurek Korkozowicz, a potem dosza jeszcze moja
koleanka z Milanwka, Marysia Gabaska, czyli Majka Szulecka, synna z piorunujcej wymowy,
duego biustu i miesznie perkatego noska.
May Przegld by pismem wyjtkowo ywym, wietnie redagowanym, o bardzo zdecydowanej linii
politycznej, bdcej w sprzecznoci z pogldami plutokratycznymi wydawcw Naszego Przegldu.
Tote musiao doj do katastrofy, ale nim to si stao, jeszcze zdyem ogosi tam par artykuw.
Pierwszy z nich by namitn recenzj ze Zmr Zegadowicza, ktre dopiero co si ukazay
i momentalnie spowodoway skandal. To ju nie byo ukadne Niebo w pomieniach, cho i ono
zwalio na gow Jana Parandowskiego ca furi pism katolickich i endeckich. Pasja ataku na
Zegadowicza bya tysickro mocniejsza, jako e ksika bya ostrzejsza, brutalniejsza, bya
wyzwaniem rzuconym opinii zachowawczej i katolickiej, no i sam autor by apostat. Katolicki poeta,
autor witkarskiej poezji, wielbiony przez poznaniakw - wiadomo: katolikw i endekw! - autor
wydawany w Ksigarni w. Wojciecha, bardziej katolickiej ni sam papie rzymski. I oto taki autor nie
tylko obnay wszystkie szczegy grzechu nieczystoci, nie tylko zadeklarowa si jako bolszewik, ale
jeszcze w przedmowie do Zmr - drugi taki zestaw obyczajowych obscenw trudno znale u jakiego
wspczesnego autora polskiego - uatwi atak prowadzony bynajmniej nie przez obraonych
moralistw, ale przez rozjuszonych politykw. Zmory wyolbrzymiay problem sztubackiej erotyki
i cho my sami (mog mwi za siebie i paru najbliszych przyjaci) bynajmniej nie mielimy tego
rodzaju seksualnych dowiadcze, to jednak powie Zegadowicza staa si dla nas manifestem
wolnoci obyczajowej, moralnej, intelektualnej. Atak na Zmory by w naszym najgbszym
przekonaniu atakiem reakcji, kotustwa i dewocji, atakiem wstecznikw spoecznych i obudnikw
moralnych. Tak zreszt byo istotnie.
Zmory w rodowisku modziey wywoay ogromny ruch. Modzi pisali do autora listy, aby wyrazi mu
sw wdziczno, sw solidarno. W dwa lata pniej zostay one wydane w oddzielnej ksice.
Epistoy te byy bodaj bardziej charakterystyczne dla przey i problemw naszego pokolenia ni
nawet same Zmory, w swym nieznonym ekspresjonizmie ju bardzo dalekie wczesnej polskiej
literaturze.
W wydrukowanym zbiorze listw do Zegadowicza byy listy paru moich kolegw. Ja sam nie
napisaem adnego. Natomiast napisaem pochwa Zmr jako ksiki naszego pokolenia, naszej, nam
najbliszej. I t wanie recenzj wiosn 1935 roku zainaugurowaem wspprac z Maym
Przegldem.
Wsppraca ta bya jednak tylko dorywcza. Mimo wszystko Kunia Modych bya mi wiksz, cho
cigle jeszcze nie odwzajemnion mioci.
Ale May Przegld to ju by krok poza szko. Poza mur szkolny; w szerokie, intensywne ycie.
Zdawao si nam, e ju moemy w nie frun, samodzielnie trzepoczc skrzydami. Lecz skrzyda te
byy jeszcze tak wiotkie.

Pogrzeb
Wieczr by ciemny i miasto byo ciemne. Kir osania latarnie i spywa z balkonw. Portret ustawiony
we wszystkich witrynach i na wielu balkonach przekrelony by czerni. Ju drugi dzie, jak miasto
obleczono aob, po rwni kryjc bl szczery, jak i najzupeniej obudny.
Dygotaem. Wieczorny chd przenika harcerski mundurek. Byem zdenerwowany i wzruszony. Ju
pit godzin stalimy kordonem wzdu chodnika Krakowskiego Przedmiecia, naprzeciw kocioa
w. Krzya. Powstrzymywalimy tum ciekawych, w kadej chwili mogcy zala, zaj jezdni. Tdy
wieziona bdzie trumna z Belwederu do katedry, na witojask. Wielkie, oficjalne uroczystoci
pogrzebowe miay si odby dopiero pojutrze, na Polu Mokotowskim, potem w Krakowie, na
Wawelu.
Przed paru dniami, pnym wieczorem dwunastego maja, radio podao wiadomo o mierci Jzefa
Pisudskiego. Nazajutrz rano miasto byo ju w aobie. Jedni byli naprawd wzruszeni, inni
rozemocjonowani sensacj, jak zawsze wzbudza zgon gowy pastwa. W klasach wychowawcy
odczytali apele rzdowe. W poudnie poszlimy ordynkiem do Belwederu, by defilowa przed trumn.
Nie czekalimy dugo, ludzi byo nie tak bardzo wiele. Czyby - pytalimy siebie - popularno
Pisudskiego zgasa natychmiast z chwil mierci? Ale teraz, na eksportacji, tumy ju od piciu
godzin wypeniay szerokie koryto Alei Ujazdowskich, Nowego wiatu, Krakowskiego Przedmiecia.
Zatoczone byy wszystkie okna i wszystkie balkony. Co modsi windowali si na gazie drzew.
Uderzyy dzwony. Kondukt ruszy z Belwederu.
Jeszcze kilkadziesit minut czekania - posuwano si krok za krokiem - i usyszelimy monotonny
werbel. Zza Paacu Staszica zamigotay wiata dziesitkw pochodni. Dobosze szli przodem.
Pomienie chwiay si na szerokich kornetach zakonnic, ktrych ilo bya nieprzeliczona. Biae kome
setek ksiy kontrastoway z czerni miasta i dnia. Krzye koysay si nad trumn dawnego
socjalistycznego dziaacza. Werble gucho sekundoway temu konduktowi. Dzwony dwiczay bez
przerwy, a gowa zdawaa si pka od tej rozkoysanej monotonnie melodii. Tum za naszymi
plecami milcza, nieruchomo zastygy. Wysoko, nad tysicem gw, posuwaa si na lawecie trumna
pokryta biao-czerwon flag.
Wyprony na baczno salutowaem dygocc ze straszliwego przejcia. Od dwch dni nie mogem
sobie da rady. W pamitniku zatytuowanym bardzo pretensjonalnie: Szkice gupiego dla gupich o
gupstwach zapisaem kilkanacie kartek popiesznej rozprawy z politykiem, ktry sw mierci da
od nas rachunku. Ewolucja naszego stosunku do Pisudskiego, odbywajca si powoli, lecz stale,
nagle ulega przypieszeniu. mier wymagaa natychmiastowych sdw, przynajmniej tak mi si
wtedy zdawao! Byem modzieczo niecierpliwy, gdy czowiek dojrzay wie, e w obliczu otwartej
trumny najtrudniej czyni rachunek z tym, ktry odszed. Bilansuje wszystko dopiero czas: on
uwzniola lub degraduje. Zreszt oceny te nie s bynajmniej sprawiedliwe, gdy oskarony nie moe
si broni, a yjcy s zawsze bezwzgldni i okrutni. C jednak o tym mg wiedzie szesnastoletni
wyrostek salutujcy trumn? Czuem w sobie jakie rozdwojenie: przecie wiezionego na lawecie
wielbiem wanie wbrew wyznawanym pogldom politycznym. Byo to denerwujce uwielbienie.
Pisudski oddziaywa kolosalnie na wyobrani polskiej inteligencji, ktra paskie gesty i slogany tego
polityka wielbia za ich rozmach, barw, za ich pogard dla motochu. Nie czuli do ju tego serca ani
robotnicy, ani chopi, obca im bya jego arystokratyczna kontuszowo. Natomiast na mieszczask
inteligencj, nawet na t socjalistyczn, nawet na t endeck, niby mu zaarcie wrog, posta
Pisudskiego dziaaa niezwykle silnie. Bojowy wydzia PPS, Syberia, Bezdany, Robotnik, ucieczka

z carskich aresztw, legionowa namiastka polskiego wojska, przejmujcy uczuciowo spadek powsta
narodowych, magdeburskie wizienie, przypadki roku osiemnastego i zwycistwa roku dwudziestego,
rubaszno poczona z prostot, twarz pyszna, jak dla malarza, no i to nieprawdopodobne szczcie
polityka, ma stanu! Czy mona si dziwi, e Pisudski fascynowa tym wszystkim nas, modzie?
I nie tylko modzie. Wiekowi socjalici chylili gowy przed trumn polityka, ktry zdradzi ich
czerwone sztandary. Tuwim w pogrzebowym wierszu parafrazowa rzymskiego poet: Pomnik
trwalszy od spiu ywotem swoim wznis. Sonimski, bezprzykadnie wielbiony przez nas jako autor
kronik, egna zmarego z pierwszej, aobnej strony Wiadomoci Literackich. W specjalnym
numerze Kuni Modych domagali si wypenienia testamentu Komendanta tacy maturzyci
i studenci, ktrzy ju niebawem, i po dzi dzie, mieli si zwiza z parti komunistyczn. Powszechny
niesmak wzbudzia demonstracja gwnego organu Stronnictwa Narodowego, ktry wiadomo
o mierci zamieci wrd drobnych nowin z kraju i ze wiata. Reakcja rzdu bya rwnie niemdra:
zamknito Gazet Warszawsk, by zaraz nastpnego dnia, w imi dobrze pojtego wsplnego
interesu klasowego, dopuci do wydania jej pod zmienionym przejrzycie tytuem: Warszawskiego
Dziennika Narodowego.
Wrd moich kolegw miaem i takich, ktrzy legendzie Pisudskiego byli do oporni, ale wikszo
naszej postpowej grupki przesza przez ogie kultu Pisudskiego. Tyle razy formuowalimy
oskarenie naszego rzdu, tyle razy oskarano nas o antypastwowe tendencje, a przecie ze
szczerym blem egnalimy trumn tego, ktry mia na swoim sumieniu Brze i Berez, ktry atwo
potrafi stosowa wobec swych wrogw dotkliwy fizyczny terror, ktry nie cofa si przed
dwuznacznymi rodkami prowadzenia polityki, cho sam o sobie chepliwie pisa, e zawsze walczy
o znaczenie tego, co si zowie imponderabiliami, jak honor, cnota, mstwo i w ogle siy
wewntrzne czowieka...
Werble dudniy, a ja pytaem siebie: W stosunku do kogo i w stosunku do czego jeste uczciwy? Czy
wolno marzy ci o rewolucji socjalistycznej, a rwnoczenie aowa Pisudskiego?
Wykluwalimy si dopiero, wybijajc sobie dziur w mieszczaskiej skorupie naszego rodzinnego jaja.
mier Pisudskiego budzia w nas niepokj nagych rozstrzygni, lecz przecie przenika nas
rwnoczenie jakby dreszcz nadziei. Nadzieja? Moe za wielkie sowo. Czulimy jednak konieczno
podjciu jakich wasnych decyzji. Jak dotd sia fatalna Jzefa Pisudskiego krpowaa nasz
swobod. Oniemielaa. Niektrych nawet paraliowaa. Uniemoliwiaa konsekwentn
i bezwzgldn decyzj. Wizaa krytycyzm. Kreowaa szkodliwe posuszestwo. Niemae grupy
modziey polskiej szamotay si o kilka lat za dugo midzy kultem Pisudskiego a krytycyzmem
wobec jego rzdw.
Ale chyba tylko niewielu z nas przeczuwao w dni pogrzebowe, e mier ta bdzie dla nas
uwolnieniem. e zrzuci z nas ciar hamujcy wzrost. Ostatnia ppowina czca nas z systemem
rzdw sanacyjnych zostaa faktycznie przerwana. Jestemy oto wolni - i wolni od magii postaci,
moemy teraz i musimy samodzielnie decydowa o wasnej postawie ideowej. 13 maja by pierwszym
dniem tej ideowej samodzielnoci.
Lecz o tym mielimy si przekona dopiero za jaki czas, dla jednych mia on by krtszy, dla innych
duszy.
Trumna pyna nad tumem w nurcie Krakowskiego Przedmiecia, zawodziy dzwony i dygotay
werble, trzsem si gboko przejty, Nie tylko ja jeden.

Ledwo przesza kolumna pogrzebu, tum run z chodnikw na jezdni. Odepchnito kordon, o mao
nas nie tratujc. dni sensacji napierali od tyu na posuwajcy si majestatycznie kondukt. Ludzie tak
ju lubi pogrzeby.

Gwaciciele konkordatu
- Zamalicie konkordat Rzeczypospolitej z Watykanem! - z katedry zagrzmiao prokuratorskie
oskarenie. Zote okulary podskakiway na niezgrabnym, kartoflanym nosie ksidza prefekta.
Niepewni, zmieszani, stalimy przed klas. Jak odpowiada na tego rodzaju zarzuty? Milcza Andrzej
Nowicki, milczaem ja - obaj redaktorzy najwieszego, drugiego w tym roku szkolnym numeru
Szkolnej awy.
Ksidz Jan Wasiak trzs si w wielkiej pasji. Choleryk, syn jakiego bogobojnego rzemielnika,
wymienity gawdziarz i facecjonista, chodzca skarbnica anegdot o starej Warszawie, przy tym
czowiek z gruntu przyzwoity - tym razem nie mg ju znie naszego wystpienia. Nie cierpia
wdawa si z uczniami w zawie dysputy teologiczne. Jak mg, unika star prowokowanych przez
rosnc coraz bardziej niewiar niemaej gromadki jego uczniw. Zdecydowanie przerywa wszelkie
podchwytliwe pytania, z luboci zadawane przez wyrostkw, z gry cieszcych si z ambarasu
ksidza prefekta. W pytaniach tych celowa zreszt modzieniaszek spoza naszej paczki, Janek
Lipiski. Zawsze wychudzony, jakby ndzny, ktry w czasie wojny swe metafizyczne zainteresowania
przetopi w ciki kruszec niebywaego sprytu szmuglersko-waluciarskiego, po wojnie za gigantyczny
rabunek pastwowej cyny odpokutowa swym wasnym, dobrze w midzylatach odpasionym yciem.
My nie zadawalimy kopotliwych pyta, mymy dziaali, ale tak, e od czasu do czasu nawet i ksidz
Wasiak bywa zmuszony do czynnej reakcji.
Wiosn 1935 roku zostaem mianowany naczelnym redaktorem Sulimczyka, a wic w mojej
dyspozycji znalaz si powielacz. Bya to zbyt wielka pokusa techniczna, by oprze si chci wydania
nastpnego, po procznej przerwie, numeru Szkolnej awy. Nowicki i ja zoylimy si na kupno
klisz, papieru i farby. Podjem si osobicie wydrukowa cay numer, bez dodatkowych kosztw.
I oto pewnego dnia rozpoczlimy w klasie kolporta nowej Szkolnej awy, ktrej jednak nikomu
nie byo pieszno kupi ani czyta. Zgodnie z obowizujcym nas obyczajem kilka egzemplarzy
przedstawilimy radzie pedagogicznej. Jeden trafi do ksidza, ten przeczyta - i wybucha bomba!
Poprzedni numer rozpoczlimy artykuem o antysemityzmie. W tym uznalimy za wskazane umieci
oglne rozwaania Andrzeja Nowickiego na tematy moralne i etyczne. I oto w stu egzemplarzach
ukazao si zdanie: Prostytucja jest wynikiem obudnej moralnoci kleru. Autor tego zdania mia
wtedy lat niespena szesnacie. I moe wanie ta szczera pasja, przebijajca w caym artykule,
zaniepokoia ksidza. Uznano, e obrazilimy kler polski, e naruszylimy podstawy konkordatu z
Watykanem.
Oskarenie byo wrcz groteskowe, ale byo oskareniem. Oczywicie formalnie bylimy w zupenym
porzdku. Numer przed wydaniem zosta zaakceptowany przez prof. Drzewieskiego, a e nie mia
czasu przeczyta go starannie czy te przeczytawszy, nie dopatrzy si w inkryminowanym zdaniu
niczego prcz sztubackiej naiwnoci - wina nie nasza! Nie mogc nas kara dyscyplinarnie,
skonfiskowano ten numer Szkolnej awy.
Gdy tylko po klasach i korytarzach gruchna wie o prawdziwej tym razem konfiskacie, w cigu
pauzy sprzedaem pozostae siedemdziesit egzemplarzy, pokrywajc wyekspensowan na druk

sum. Demonstrujc lojalno wobec zarzdze dyrekcji, oddalimy do kancelarii pi, jeszcze
pozostaych, egzemplarzy.
W szkole zakotowao si. Obrocy szarganych przez nas witoci aw ruszyli do ataku. Zawsze
konkurujca z nami klasa szsta B zredagowaa owiadczenie protestujce przeciw ohydnej napaci
na Koci i duchowiestwo. Klasa sma uczynia to samo. Jeszcze inni wzmocnili si oskare.
Stalimy si znowu przedmiotem napaci, niewtpliwie inspirowanych przez dziaajce wrd
uczniw tajne organizacje szkolne: Noga (Narodowa Organizacja Gimnazjalna) oraz ONR. Tak
bowiem wygldaa polityka w tym apolitycznym gimnazjum!
Rada pedagogiczna dzielnie jednak wytrzymaa napr agresywnych da. Karykaturalne oskarenie
ksidza prefekta zostao agodnie przyjte przez reszt nauczycieli. Nie znam szczegw narad, ale
skoczyo si na tym, e dyrektor zaprosi do siebie obu ojcw, Andrzeja i mojego, na poufn, niemal
prywatn rozmow, po poudniu, w mieszkaniu, przy kawie. Rozmowa musiaa by ucieszna.
Dyrektor by heretykiem, raczej mao powoanym do sprawowania pieczy nad yciem religijnym
uczniw. Ojciec Andrzeja by socjalist, dziaaczem partyjnym, ktry wychowywa syna w zupenej
niewierze. Mj ojciec by indyferentnym liberaem. Trzem panom wypado radzi nad ochron, jakiej
wymaga konkordat, przewrotnie atakowany przez kilku wyrostkw.
Tym razem wadze szkolne rwnie wybray drog spokojnego rozsdku i pedagogicznej rozwagi.
Bynajmniej nie zakazano nam wydawania Szkolnej awy, tylko nad pismem ustanowiono opiek
bardziej skrupulatn. Jak nad koem dyskusyjnym przed kilku miesicami. Obwarowano nas
przepisami. My obaj chcielimy jednak, by ostatnie sowo do nas naleao. Wywiesilimy wic na
drzwiach klasy buczuczne owiadczenie, e konfiskata oznacza wotum nieufnoci wobec
redaktorw, e jest to forma ograniczania swobody sowa, wobec tego dalsze istnienie Szkolnej
awy uwaamy za niemoliwe i niewskazane. Wic j likwidujemy - my sami!
I odetchnlimy z ulg. Wydawanie tego pisemka ju od dawien dawna nie miao sensu ani celu.
Nudzio nas zreszt. Wizao ze szko i klas, a nam pieszno byo w szeroki wiat...
Tak skoczya si Szkolna awa. W cigu czterech lat ukazao si raptem co dziesi czy dwanacie
numerw. Ostatni by fajerwerkiem. Tradycyjne pismo naszej kadorazowej smej klasy Grafoman
pozostao samo na placu, ze swoimi naprawd kiepciutkimi wierszykami i noweletkami. Nas jednak
w Grafoman nie interesowa.
A niebo w pomieniach? A poncy koci?
Likwidacja Szkolnej awy tego poaru nie ugasia. Koci - nasz koci - pon dalej.

Rok szkolny dobiega koca. Tak obficie wypeniony by wydarzeniami nie wchodzcymi w skad
szkolnego programu, e niedostateczne stopnie groziy mi a z trzech przedmiotw: niemieckiego,
fizyki i matematyki. Z niemieckim mogem jeszcze jako da sobie rad, ale matematyka i fizyka
pozostaway dla mnie krainami wiecznych lodw.
W upalny dzie czerwcowy, gdy na radzie pedagogicznej rozstrzygay si nasze losy, pogodzony ju
wewntrznie z przymusem dublowania szstej, wczyem si po zielonych i kwietnych uliczkach
naszej kolonii Staszica. W modzieczej pozie trzymaem tomik wierszy Tuwima i odczytywaem takie
zwrotki:
Nauczyli mnie mnstwo mdroci,
Logarytmw, wzorw i formuek,

Z kwadracikw, trjkcikw i kek


Nauczyli mnie nieskoczonoci...
I Tuwimow proz dziaajc na chopca jak narkotyk:
Przecikie dojrzewanie zb. Dziewczyny z dreniem oczekuj: czy ju? O cudne okrglenie
piersi! O krwi! I czuj jakie przelewanie w ciele, jaka nieznana budzi si moc?... O, bidr
dziewczcych wygicie przecudne.
W jakim p kabotyskim, p naprawd szczerym odruchu deklamowaem:
Zycie?...
Rozpr szeroko ramiona,
Nabior w puca porannego wiewu,
W ziemi si skoni bkitnemu niebu
I krzykn, radonie krzykn:
- Jakie to szczcie, e krew jest czerwona!
Wieczorem dowiedziaem si, e podcignity z matematyki, z jednym niedostatecznym z fizyki
przepuszczony zostaem do klasy sidmej.
Dobrzy, wyrozumiali i bardzo kochani byli ci nasi belfrowie.

V
W Szesnastce
Pierwsza zbirka
Jesieni 1934 roku, na samym pocztku szstej klasy, Cietrzewiom i Puchaczom zaaplikowano kurs na
zastpowych. Nauczyli nas mnstwo mdroci... psychologicznych, metodycznych, historycznych,
technicznych, grzecznie odbylimy praktyki jako pomocnicy dotychczasowych zastpowych - i pod
koniec stycznia na dorocznej choince druyny Andrzej Zieliski obj Ory, Janek Bugajski - Jelenie, ja Rysie. Reszta przyjaci niebawem posza w nasze lady.
W marcowym numerze harcerskiego dwutygodnika wydawanego w Katowicach, ale rozchodzcego
si na ca Polsk, w Na tropie, ukaza si mj pierwszy drukowany, a nie powielany, artyku, ktry
najbardziej autentycznie odzwierciedla przeycia wieo upieczonego zastpowego. Wic moe
lepiej bdzie posuy si tu mym wasnym tekstem sprzed lat:
Izba. Pierwsza zbirka z moim zastpem.
Krc si stremowany. Chc odwlec chwil wydania komendy: Baczno, w szeregu zbirka! Boj
si, e krzykn za cicho albo za gono, e gos mi nie dopisze. A tu jeszcze siedz druynowi
i plutonowi.
Podczas egzaminu na wika prowadziem musztr caej druyny. Wydawaem komendy gono,
wyranie, spokojnie, a teraz gupie Baczno! nie chce przej mi przez gardo. Na szczcie tu
przed terminem rozpoczcia zbirki wadze wyszy. Nareszcie!

Pr si i... zamiast silnego, podrywajcego Baczno! wyszo co mdego i cherlawego.


Stanli w miejscu. Przepisowo. No, jako nie jest tak le. Odwracam si i id powoli na miejsce
zbirki. Wtem jaki szmer za plecami, czuj, e kto si cicho, ale za to bardzo ironicznie mieje.
To zadecydowao. Ze mnie maj si mia? Nie, do tego nie mog dopuci Gdzie autorytet
zastpowego?
Ju jestem spokojny; silnym gosem komenderuj. Stoj wszyscy rwno w szeregu. Prbuj: Baczno - spocznij! - Dobrze! I eby doda sobie animuszu, cedz powoli:
- Zdaje si, e jest spocznij, co?
Jestem spokojny. Sprawdzam obecno, schludno ubra, czysto rk. Brudne. Chc pokaza, e ze
mn nie bdzie przelewek:
- Pjdziesz zaraz umy rce. Ju, odmaszerowa! I ty te.
Przystpuj do dalszej czci zbirki. Ukradkiem zerkam do pracowicie uoonego planu. Co teraz
nastpuje? Aha, terenoznawstwo. Pogawdka o polskiej setce.
Siadamy dookoa stou. A do mnie znowu powraca ta przeklta trema. Umylnie dugo wyjmuj map
z teczki, aby mc si opanowa. Tymczasem myl pracuje gorczkowo: Las - tak - stacja - tak, skala taka, kolorw - tyle i tyle... dobrze. eby si, bro Boe, nie zblamowa nie zajkn albo - co
najgorsze - nie poinformowa ich le.
Zaczynam niepewnie:
- Mapa polska, jeden do stu tysicy, zwana popularnie setk.
Na zakoczenie znowu pragn uda wanego, a jednoczenie mdrego zastpowego:
- A teraz zobacz, jakecie uwaali. Napiszcie mi odpowiedzi na kilka pyta odnoszcych si do
setki. Zaznaczam, e konkurs trwa i to bdzie w nim punktowane.
Dyktuj pytania.
Do ju byem surowy. Teraz musz by - dla rwnowagi - serdeczny. eby wiedzieli, e to tylko dla
ich dobra. Wyjaniam pytania i podsuwam odpowiedzi. Staram si, eby kady zrozumia i napisa
dobrze. Jednak czuj, e i ta surowo, i ta dobro to tylko tak na zamwienie.
Zaraz wybuchn miechem. Strasznym miechem. Wiem to. Oczywicie, to ze mnie si bd mia,
I co ja wtedy zrobi? Co?
Na szczcie gra dobiega koca. Dla kadego byem dobry, ale te rugaem i krytykowaem w miar.
I jako nie rozemieli si.
Teraz, dla odmiany, mnie si chce mia. Ale nie mog rozemia si przy moich chopcach. Plan
przychodzi z pomoc. Teraz ma by gra: szukanie sygnetu ukrytego w izbie. Sygnet jamborowy,
zielony z biaym jeleniem. Musz wyj do przedsionka. Przez moment zostan sam - i ochon.
Rzeczywicie wrciem do rwnowagi. Ani si nie boj, ani mi si nie chce mia. Nowy kopot, jak
schowa ten sygnet, eby wiczenie nie byo ani za trudne, ani za atwe. Po chwili - kopot
rozwizany. Schowaem.

Wprowadzam ich do izby. Szukaj. Ja za przechadzam si z min obojtn, w rzeczywistoci bardzo


zaciekawiony, pomidzy nimi. Sygnet zosta znaleziony. Wypada mi teraz powiedzie kilka sw o tej
grze:
- Widzicie, e to nie byo trudne do znalezienia, ale e na stosownym tle, wic trzeba byo troch
sprytu i spostrzegawczoci.
Cig dalszy, zerkam do kartki z planem: gry ruchowe. Zbiegamy na sal gimnastyczn. Najpierw
wycigi sztafet sygnalizacyjnych. Tumacz im zasady dugo i dokadnie, a do znudzenia. Pewnie ju
dawno zrozumieli, a ja cigle jeszcze gldz, eby wszyscy wiedzieli, o co chodzi, eby si dobrze
udao. I udao si nadspodziewanie dobrze. Nastpne te uday si dobrze, cho objaniam je daleko
zwilej.
Jeszcze pozostaje jeden punkt: musztra.
Znowu gorczkowo pracuje gowa. Przypominam i powtarzam komendy, jakie mam wydawa. Bo co
bdzie, jak le bd mwi, komenderowa nieprawidowo, naucz ich zej musztry. Ale stwierdzam
z przyjemnoci, e jestem znacznie spokojniejszy ni przed zbirk i przed wykadem.
Dziesi minut musztry. Jak mao, a jak wielka jest rozpito mego gosu. Od sabego i nie
wzbudzajcego poszanowania pocztkowego: Baczno! do rozkazujcego kocowego: W miejscu
rozej si! Zbirka skoczona.
Pierwsza zbirka z moim zastpem ju poza mn. Wyszedem na ulic. nieg zacina po twarzy.
Odetchnem gboko i radonie. Pewien jestem, e teraz zbirki bd mi ju wychodziy dobrze.
Tak byo w Na tropie.
Tak!... Takie zbirki to moe i bd dobrze wychodziy. Trudno wyobrazi sobie bardziej banaln,
bardziej nieharcersk zbirk zastpu, jak ta moja pierwsza, skrupulatnie opowiedziana. Czsto
potem dziwiem si, e nikt z czytelnikw Na tropie nie zbeszta mnie w licie do redakcji. Jak
mogem tak mordowa i nudzi tych Rysiw?
Ale nim to zrozumiaem, upyno sporo czasu; skrupulatnie powtarzajc schematy zbirek, jakie
kiedy odbyway si w Cietrzewiach, torturowaem chopcw.
Lecz oni tortur tych pewnie nawet tak bardzo dotkliwie nie odczuwali, jak i sam Ich kiedy nie
odczuwaem. Tak pracowa zastpowy, wychowanek jednego z lepszych zastpw jednej
z wybitniejszych druyn. A jakimi zastpowymi byli wychowankowie i gorszych zastpw, i gorszych
druyn?

Cietrzewie - raz jeszcze


- ... zastp Cietrzewi dobrze zasuy si druynie.
Lakonicznej pochway udzielono w rozkazie, w ktrym rwnoczenie rozwizywano Cietrzewi;
usyszaa to caa druyna. Byo nam bardzo przyjemnie. W dziejach Szesnastki drugie takie
wyrnienie; pierwsze kiedy otrzymay osie.
Dobrze zasuylimy si druynie! Chyba gwnie dlatego, e potrafilimy stworzy zesp
prawdziwych przyjaci. Innych naszych zasug dla druyny nie umiem odnale. Ale ta jedna bya

dopenieniem najistotniejszego moe celu harcerstwa, waniejszego ni wszystkie inne, ni do


baamutne w tym wieku i wrd takiej modziey ksztatowanie idealnych charakterw. Te par lat w
Cietrzewiach nie nauczyo nas wielu cnt osobistych, ale pozwolio znale przyjaci, a to przecie
takie rzadkie.
Tote prawdziwa historia Cietrzewi, jako piknego zwizku czcego dziesiciu ludzi, zacza si
dopiero po rozwizaniu zastpu. Dopiero wtedy, po opadniciu rygorw formalnych, okazao si, jak
bardzo bylimy faktycznie zyci. Zastp Cietrzewi dobrze si zasuy - nam samym przede wszystkim.
Jako Cietrzewie raz jeszcze wystpilimy pod wodz Stefana Jedliskiego na zlocie w Spale, w lecie
1935 roku.
Jeszcze przed Spa jednak przypomnielimy druynie o swoim istnieniu. eby zbyt atwo nie
zapomniano. Na obozie, rozbitym kilkanacie kilometrw od Rybnika, Cietrzewie ju nie byy
oddzielnym zastpem. Stefan - w komendzie obozu, my trzej na naszych zastpach, reszta
w najstarszych, zlepkowych Old-boyach.
Obz w Rybniku by dla mnie pierwszym obozem prawdziwie harcerskim. Komendant, Gutek
Radwaski, wzi do serca ostr krytyk Obabia. Ani godziny wykadw! Ani godziny siedzenia! Trzy
tygodnie nieustannego ruchu. Co par dni biegi harcerskie - w najrozmaitszych wariantach:
indywidualne, zastpami, trjkami, biegi wycznie samarytaskie, wycznie pionierskie, wycznie
terenoznawcze. Czsto gry polowe, od najprostszych do najbardziej sztabowych. Raz po raz ten
i w zastp rusza na wycieczk. Ca druyn zwiedzilimy wielkie zakady-kopalni i koksowni w
Knurowie. Tradycyjny program zosta naprawd zrewolucjonizowany. Harcerstwo stao si
harcerstwem. Ale cige harce stwarzay napicie midzyzastpowej konkurencji i szczeglnie atwo
wybuchay kontrowersje. Nie istniejce formalnie Cietrzewie sprowokoway jeden z najciszych
konfliktw.
Tury byy zastpem o rok od nas modszym, ale rwnie wietnym. Ich pierwszy zastpowy, Dymek
Giycki, by w Rybniku obonym, pomawianym przez nas o faworyzowanie swego dawnego zastpu.
Pewnego dnia w jakim biegu Tury wyprzedziy Old-boyw. I oto wydarzya si rzecz niezwyka. Gdy
podczas ogniska Gustaw odczytywa wyniki biegu, z miejsca, gdzie siedziay Old-boye, przerwa mu
chr zoliw piosenk z niecnym refrenem:
... bo Tury s gupie,
my mamy ich w d...e!
z penym wypiewaniem ostatniego sowa. To Cietrzewie oraz siedzcy obok nich ze swymi Jeleniami
Janek Bugajski! Stefan, Andrzej Zieliski i ja bylimy po innej stronie krgu.
Gustaw przerwa ognisko. Zarzdzi cisz nocn i nagym alarmem wywoa z namiotw Oldboyowych Cietrzewi oraz Bugajskiego. Wyprowadzi ich w las. Obruga. Wypru z nich siy brutalnym
karnym wiczeniem. Tak ich sponiewiera, e wreszcie odmwili wykonania karnych rozkazw. Nowy
zatarg.
Nazajutrz bya niedziela. Druyna ze sztandarem sza do kocioa. Poczet sztandarowy tworzyy wtedy
Cietrzewie. Gustaw przed frontem odebra im krzye i poleci odda sztandar innej czwrce. Nad
druyn zawisa czarna chmura. Maszerujc szos ukarane Cietrzewie buntoway druyn przeciw
Dymkowi i Turom. Wymylalimy - i wygupialimy si, my dwaj z Andrzejem, solidarni z reszt, cho
burza czystym przypadkiem tylko nas omina. Gdybymy siedzieli razem z przyjacimi, te bymy
tak zapiewali. Radwaski by konsekwentny. Wyprosi Cietrzewi od wsplnego stou. Rozkaz
wieczorny mg przynie usunicie Bugajskiego, Pfeffera, ady, Kontkiewicza, Pawowskiego,

wierczewskiego z obozu i druyny. Gustaw by do tego zdolny, nawet przed Spa. Stefan Jedliski
nie chcia z nimi gada.
Wtedy z Jdrkiem rozpoczlimy akcj mediacyjn.
Pamitam wrogi, napity nastrj tamtych godzin. Gustaw by rzetelnym przyjacielem Cietrzewi,
najbardziej bliskim i osobistym. Stefan by jakim naszym ukochaniem. Nie ma gorszej chwili, jak
ktnia przyjaci, jak ta wzajemna udrka, jak kada strona z satysfakcj zadaje drugiej. Najpierw
duga rozmowa nas dwch ze Stefanem. Potem zebranie Cietrzewi - bez Stefana za obozem, nad
rzeczk. Popoudnie schodzio na powolnych rokowaniach. Wysilalimy nasz kunszt dyplomatyczny,
chcc doprowadzi do kompromisu. Cietrzewie byy zacietrzewione, suszno bya po stronie
komendy. Nikt nie chcia ustpi. Ubagaem Gustawa, by odoy godzin raportu i rozkazu, niech
cay obz gra w pik, my bdziemy radzili. Godzinni rozmowa ze Stefanem, ju w caej grupie. Pena
nagych pretensji, ktrych istnienia nikt nie podejrzewa. Wrd najlepszych przyjaci tyle zebranego
prochu? Cae minuty milczenia i moja elokwencja prbujca znale ugodow formu. Rozmowy
posuway si opornie i powoli. Gustaw po raz drugi przesun termin raportu. To wszystko pamitam,
nie pamitam formuy zgody, a cilej, formuy najmniej bolesnej kapitulacji Cietrzewi. Nie pamitam,
w jaki sposb dali satysfakcj Dymkowi i Turom.
W par dni potem pojechalimy na wielki, jubileuszowy, wiccy dwudziestopiciolecie harcerstwa,
zlot do Spay. Pojechaa tam tylko starsza cz druyny, cztery zastpy. My bylimy znw razem Cietrzewie pod wodz Stefana.
Zlot w Spal by mczcy i monotonny. Brakowao mu urokw midzynarodowej egzotyki, cigle
natomiast pada deszcz i brodzilimy w gliniastym bocku. My, Cietrzewie, czulimy si znakomicie.
Dziesiciu zgranych przyjaci znajcych si na wylot - dla nas nie byo przeszkd i nie byo zych drg.
Bralimy udzia w trzech punktowanych zawodach, w ktrych konkuroway ze sob wszystkie druyny
zlotu. W wycieczce, penej gier i wicze, w biegu harcerskim, w wiczeniach pionierskich (budowa
mostu przez Pilic). Tury bray udzia w cznoci, Old-boye - w samarytance. Budowanie mostu byo
trudne, wycieczka przyjemna, bieg, w porwnaniu z biegami na naszych obozach, raczej atwy.
Z drukowanej historii Szesnastki przepisuj wyniki tych zawodw, Old-boye we wszystkich trzech
konkurencjach miay rezultat dobry. Tury i my po dwa wyniki bardzo dobre i po jednym dobrym.
Szesnastka oraz cztery inne druyny naszej chorgwi (5 WDH, 11 WDH, 28 WDH i 40 WDH)
sklasyfikowane zostay jako druyny bardzo dobre; spord tych piciu mielimy naj lepsze
sumaryczne wyniki w harcach. Punkty uzyskane w harcach oraz ocena naszego obozu przyniosy nam,
ju w ramach caego zlotu, tytu Bardzo Dobrej Druyny Rzeczypospolitej.
Ale nie harce, nie wsplna ostatnia wycieczka Cietrzewi byy naszym najwikszym przeyciem
zlotowym. By nim pokaz Cietrzewi: akrobacja na rowerach. Jak si potem okazao, gwd
niejednego sezonu.
Kilka sw wyjanienia.
Od lat Cietrzewie szalay na rowerach. Ta pasja wyrniaa nas spord innych zastpw i bya jakim
elementem naszej przyjani. Zasuga to przede wszystkim Andrzeja Zieliskiego, ktry na rowerze
jedzi zupenie genialnie i zarazi nas swoj namitnoci. Posiada on niebywae wyczucie
rwnowagi rowerowej, dodatkowy zmys ruchu, ktry pozwoli mu jazd na zwyczajnym
turystycznym rowerze wyksztaci w kunszt wrcz akrobatyczny. To bya kolarska wirtuozeria, jakiej
ani przedtem, ani po dzi dzie ju u nikogo nie widziaem. Gdy na swoim najzwyczajniejszym gracie,
na ostrym kole, caymi kwadransami taczy na placu przed Politechnik czy na asfaltowych
uliczkach kolonii Staszica, przechodnie zatrzymywali si tumnie, jak na cyrkowym popisie. Andrzej

jedzi do tyu normalnie siedzc na siodeku, wstecz tylko krcc pedaami. Opanowa odwrotne
reakcje kolarza, czego wymagaa taka jazda. Sta w miejscu bez trzymania kierownicy, potrafi z takiej
pozycji rusza. Poderwawszy przednie koo wysoko do gry, pdzi tylko na kole tylnym - przez
pidziesit, osiemdziesit, sto i wicej metrw. Podrywajc oba koa rwnoczenie do gry, skaka
caym rowerem przez niewielkie przeszkody. Janek Pawowski, ktry rwnie kunszt jazdy figurowej
doskonali coraz bardziej, kad si na ziemi, na wszelki wypadek osania sobie brzuch grub skr i
Andrzej skaka przez niego, przelatywa nad nim razem z rowerem.
Wszyscy mielimy rowery i wszyscy naladowalimy Andrzeja, jednak z mniej wybitnym skutkiem.
Powicalimy temu godziny i nie wiedzie kiedy okazao si, e jedzimy wietnie jako cay zesp
akrobatw, tworzcy dobre to dla naszego primobalerona. Wrd tych akrobatw byem
najsabszy, cho te jedziem doskonale. Stefan Jedliski, dobry wychowawca, kultywowa t nasz
pasj razem z nami.
Pokaz na stadionie skada si z dwch elementw. Najpierw jazda zbiorowa, w szeregu. Trzymajc
si za ramiona, majc wolne kierownice, zakrcalimy wachlarzem, jeden z nas skada raport
zastpowemu, rwnie stojcemu bez trzymania kierownicy. Potem rozpryskiwalimy si jakim
taneczno-akrobatycznym deseniem, wszyscy podrywajc rowery i pdzc przez bieni na jednym
kole. Andrzej najpierw sam, potem z Jankiem Pawowskim demonstrowali sw sztuk uoon
w harmonijny wzorzec. Jazda tyem, jazda na jednym kole, skoki, wskakiwania i zeskakiwania w biegu
z roweru. Cay bukiet, zakoczony wspln figur. Braem udzia w jedzie wsplnej i prowadziem,
z siodeka, konferansjerk. Pokaz na stadionie wzbudzi taki entuzjazm publicznoci, e musielimy go
powtarza, tym razem ju na scenie teatru obozowego, co byo o wiele trudniejsze. Podziw znawcw
wywoa fakt, specjalnie przez nich sprawdzany, e wszystko to wyczynialimy na zwyczajnych
turystycznych, krajowych rowerach.
Jeszcze raz Cietrzewie zasuyy si druynie. Nie przesoni tego sukcesu obiad ugotowany przeze
mnie, ktrego zup tak przesoliem, e ca trzeba byo wyla do rowu, a ja sam w deszcz okrutny na
rowerze popdzi musiaem do miasteczka po setk kostek Knorra, aby w cigu kwadransa bya
z nich nowa zupa.
Ten nadmiar soli przyjaciele czyli z faktem, e w uroczystym zlotowym numerze lwowskiego
Skauta ukazaa si jaka moja impresja obozowa dedykowana druhnie Magdzie M., naszej
koleance z lekcji tacw, w ktrej wszystkie Cietrzewie kochay si wtedy razem i osobno. To te
byo przeduenie si egzystencji naszego zastpu poza granice jego formalnego istnienia.

Sprawno redaktora
Nigdy waciwie nie wiedziaem, dlaczego wczesn wiosn 1935 roku, po siedmiu zaledwie
miesicach kierowania redakcj, Romek Rycki zrzek si prowadzenia Sulimczyka. Praca ta
musiaa mu dawa satysfakcj; jeszcze przez kilka lat wszyscy w druynie uwaali, e by to najlepszy
okres naszego pisma. Moe - domylaem si - dojrzewajce w nim pasje literackie i dziennikarskie
tak go absorboway, e czeka ju tylko okazji, by rozsta si z druyn, a pki co egna si z
Sulimczykiem. Na okazj zreszt dugo nie czeka: mier Pisudskiego wywoaa w Szesnastce lekki
kryzys polityczny. Kilku starszych harcerzy o przekonaniach wyranie endeckich zaatakowao
druynowego, e nazbyt gorco angaowa druyn w uroczystoci pogrzebowe. Druynowy
postpowa zgodnie z poleceniami dowdztwa harcerskiego, a wic konflikt taki mg si skoczy
tylko opuszczeniem druyny przez niezadowolonych. Wrd zwolnionych na wasn prob by

Roman Rycki. Gdyby nie zatarg o Pisudskiego, znalazby inny powd opuszczenia druyny. Kilku
modych ludzi miao po prostu dosy harcerstwa.
I wtedy Sulimczyk przeszed cakowicie we wadanie Cietrzewi. Redaktorem naczelnym zostaem ja,
technicznym mj najbliszy przyjaciel, Tadek ada, administratorem Maciek Pfeffer, czonkiem
zespou - Janek Pawowski. Prcz tego do redakcji nalea jeszcze Tadek Lubaski, student
architektury, jako grafik, i Andrzej Szper z mojego zastpu Rysiw, ju wtedy autor niezwykle podny:
pisa wiersze, powieci, artykuy.
Tak zaczem sulimczykowe gospodarstwo.
Plany miaem ogromne - i takie same, i szersze ni kady z moich poprzednikw. Podobiestwo
polegao na zdecydowanej woli odmiany odwiecznie ustalonego charakteru stosunkw midzy
redakcj a czytelnikami. Moi poprzednicy (moe wanie z wyjtkiem Romka Ryckiego) uwaali, i ja
te uwaaem to za suszne, e do pisania naley mobilizowa wszystkich czonkw druyny. Marzyo
mi si, e kady zawiszak - a byo ich wtedy okoo stu - rocznie napisze co najmniej dwa felietony,
artykuy, wspomnienia, wiersze. I to nawet nie w tym celu, bym atwiej mg wybiera najlepsze, ale
po prostu jest to jaki druynowy obowizek, ktrego nieprzestrzeganie jest objawem lekcewaenia
pisma. Udao mi si wprowadzi do konkursu midzy zastpami premi za pisanie do Sulimczyka,
nie udao mi si przeforsowa obowizkowoci. Dopiem jednak tego, e przez cay kwarta, co dwa
tygodnie, inny zastp redagowa numer. Boe, jakie to byy ze, nacigane, niedobre numery! Prawd
mwic, ochotnikw do pisania byo bardzo niewielu, rzecz zupenie normalna. Tak ju jest, e
garstka umiejcych pisa dostarcza lektury wielkim gromadom czytelnikw. Zaczytywaem si w
Wiadomociach Literackich, wiedziaem, e znakomity redaktor, Mieczysaw Grydzewski, sam nic
nie pisze, i to byo moim ideaem. Uwaaem, e bdc redaktorem Sulimczyka, powinienem pisa
moliwie najmniej, cho na pewno byem jednym z tych kilku zawiszakw, ktrzy do tego wanie byli
predysponowani.
Ale miaem i plany szersze. Pragnem uczyni z Sulimczyka pomost midzy druyn a caym
harcerstwem, caym ruchem harcerskim. Na og w Szesnastce nie mielimy ambicji, by wypywa na
szersze wody organizacji, pracowa dla caego Zwizku. Bardzo charakterystyczne, zreszt nie tylko
dla Szesnastki, ale dla wielu druyn: harcerze mao interesowali si tym wszystkim, co si dziao poza
ich druyn. Nie pamitam, by ktokolwiek spord nas rwnie ywo jak ja interesowa si histori,
organizacj i sprawami personalnymi caego Zwizku. Wykadane w izbie numery pism harcerskich Na tropie, W krgu wodzw, Skaut - byy przegldane leniwie i powierzchownie. Ja je
prenumerowaem i ja jeden, prcz druynowego, pilnie ledziem w Wiadomociach Urzdowych
ZHP wszelkie zmiany personalne i odczytywaem z nich polityczne niuanse naszego ruchu. Prcz
mnie nikogo to nie obchodzio. Chciaem poprzez Sulimczyka zmieni ten stan rzeczy. Zaczem
drukowa przegldy prasy harcerskiej, recenzje z ukazujcych si ksiek harcerskich, suty serwis
informacyjny z ycia Zwizku. Efekty byy rwne zeru. Najlepsze chci jednego redaktora, ju wtedy
rozrywanego przez sto innych zaj i apicego wszystkie wrony za ogony, nie mogy da rezultatu.
Win za ten stan rzeczy obarczaem wycznie druyn. Denerwowaem si na harcmistrza Zygmunta
Wierzbowskiego, ktry kiedy dwignwszy Szesnastk z upadku, nada jej wanie taki charakter.
Potem, po latach, zaczem rozumie, e postawa taka wynikaa z bardzo naturalnych waciwoci
znakomitej wikszoci chopcw, bynajmniej nie czujcych najmniejszej potrzeby szerokiego ycia
organizacyjnego i spoecznego. Gwacenie tej naturalnej postawy nigdy do niczego dobrego nie
doprowadzio. Rzecz harcerstwa nie jest ksztaci zawodowych harcerzy, zapalonych spoecznikw,
ale dostarcza dobrej zabawy i poytecznego, ksztaccego spdzenia czasu kademu zastpowi
oddzielnie.

Ale tego jeszcze wtedy nie wiedziaem. Rozszerzaem wic zakres tematw redakcyjnych.
Wprowadziem reportae z instytucji kulturalnych i z fabryk. Inicjowaem dyskusje. Sulimczyk w tym
okresie na pewno by ywym i ciekawym pismem, ale czy by pismem najlepiej odpowiadajcym
swym czytelnikom? Oto pytanie. Pod tym wzgldem by chyba pismem gorszym. Moi poprzednicy
koncentrowali uwag redakcji na yciu druyny, i wtedy byo ono blisze zawiszakom ni pod moj
batut. Mj Sulimczyk by pismem niespokojnym, szarpicym si, tak jak i ja byem niespokojny
i szarpicy si wewntrz druyny, ktr ubstwiaem i przeciw ktrej stale si buntowaem.
Naleaem wtedy do najczynniejszych zawiszakw, rwnoczenie prowadziem w druynie mas
robt, prac, sprawowaem par funkcji. Cho przybywao mi splendorw i pochwa w rozkazach
druynowego, na adnej funkcji nie umiaem si skoncentrowa, szybko mnie one nudziy,
przeskakiwaem z eksperymentu na eksperyment, krytykowaem wszystkich i wszystko dookoa.
Silnie tkwiem w druynie, a stale istnia midzy nami jaki dysonans.
Romek Rycki pieci, cyzelowa numer, oglda kad literk po sto razy, komponowa kad stron
pisma, ja do strony graficznej numerw nie miaem cierpliwoci. Moe nawet nie tyle cierpliwoci:
nie miaem oka. Nie zauwaaem zewntrznych mankamentw. Zreszt mniejsz do nich
przywizywaem wag. Poziom graficzny Sulimczyka obniy si widocznie. Zawayy na tym zreszt
i czynniki od nas niezalene: wobec tego, e cz biura Huty Bankowej przeniosa si na plac
Napoleona, do pierwszego w Warszawie drapacza chmur, stracilimy maszyn o dugim waku
i malekich, ksztatnych czcionkach. Odtd musielimy posugiwa si wycznie maszyn o brzydkich,
duych literach. Na kilka tygodni redakcja w lad za maszyn powdrowaa na plac Napoleona, do
drapacza. Nie omieszkalimy si pochwali tym naszym czytelnikom, ale szybko wrcilimy na Foksal,
gdzie jednak byo nam najlepiej. Gdy jednak osie w trzeci rocznic rozwizania zastpu
zredagoway specjalny numer Sulimczyka - a zrobi go sam Gutek Radwaski - zawstydzi nas jego
pyszn form graficzn. Wic mona byo i w naszych warunkach wydrukowa Sulimczyka o wiele
adniej i staranniej. Nie zrobilimy tego.
Wydawanie pisemka zabierao naszej gromadce bardzo wiele czasu. Troska o materiay,
przepisywanie ich na klisze - cigle jeszcze byem i zecerem - co druga niedziela caa zajta
odbijaniem i skadaniem egzemplarzy. A nakad pi si ju do ptorej setki. W obowizkowej
prenumeracie dostawaa go caa druyna, mielimy prenumeratorw spord byych zawiszakw i w
innych druynach, kupowali nasi rodzice, wysyalimy egzemplarze do wadz harcerskich. Maciek mia
sporo roboty administracyjnej. Sulimczyk by lepszy albo gorszy, ale musia wychodzi. Przez
dziesi bez maa lat, do samej wojny, z dwutygodniow regularnoci przez nikogo nie naruszon.
To nie byy owe pisemka szkolne, ktre wychodziy w zalenoci od humoru redaktorw. To bya
prawdziwa dziennikarska dyscyplina, ktrej osobicie tak wiele zawdziczam. To bya wietna szkoa
obowizku zawodowego i spoecznego. To byo dopiero wychowanie! Nie pamitam w cigu wielu lat
wsppracy z Sulimczykiem, by ktokolwiek z nas, redagujcych, uchybi temu obowizkowi. Czsto
praca w Sulimczyku nagradzana bya w rozkazie druynowego pochwa, nigdy nie byo potrzeby
udzielania nagany. Bylimy punktualni i solidni, Sulimczyk wciga nas i bawi moe nawet bardziej
ni praca w zastpie. C to za satysfakcja co drugi wtorek na duej pauzie widzie biay zeszycik
w rkach tylu kolegw.
Par wsplnie przepracowanych wieczorw w kadym tygodniu, co druga niedziela spdzona razem,
od dziesitej rano do sidmej, a czasem nawet dziesitej czy jedenastej (byy numery pechowe,
amay si zszywki, pkay klisze, brudzi powielacz), to byo ywe ognisko rosncej przyjani. Cay
dzie gadania, plotek, dowcipw, zwierze wreszcie. Czasami pod wieczr przerywalimy skadanie
gotowych numerw i razem, ca paczk, wdrowalimy do kina, na rg Jasnej i Sienkiewicza, gdzie
zawsze szy pyszne sensacyjne komedie. Po kinie siedzielimy jeszcze do pnocy. A potem

nieskoczenie dugo odprowadzalimy si po ruchliwych, nocnych ulicach Warszawy. Jeeli wszystkie


Cietrzewie byy ze sob zyte, to my z redakcji bylimy zyci dwa razy silniej.
Sulimczyk w tym czasie nie by moj jedyn redakcj harcersk. Pewnego sotnego
padziernikowego popoudnia 1935 roku, akurat w dwa miesice po zlocie w Spale, matka odwoaa
mnie od popiesznie ykanego obiadu. Leciaem wanie na zbirk i jak zawsze wtedy nie miaem
czasu jada razem z reszt rodziny.
- Do ciebie telefon. Prosz druha Koniewskiego! - zaakcentowaa owego druha, rozbawiona
oficjalnoci tego tytuu.
- Tu mwi Juliusz Dbrowski... - usyszaem i zachybotaem si z wraenia. Juliusz Dbrowski do
mnie?!
Przez dwa tygodnie Spay niemal codziennie kryem wok pewnego wielkiego namiotu: redakcji
dziennika zlotowego, kierowanego przez Dbrowskiego wanie. Nie miaem odwagi podej do
szczupego harcmistrza o ostrych, wyrazistych rysach. Za kadym razem obiecywaem sobie, e
wejd, zamelduj redaktorowi harcmistrzowi Juliuszowi Dbrowskiemu gotowo dziennikarskiej
wsppracy - i za kadym razem brakowao mi odwagi. Czuem oniemielenie wika wobec
harcmistrza, a moe wobec kogo znacznie waniejszego? Juliusz Dbrowski by przywdc
i sztandarow postaci tej grupy instruktorw ZHP, ktra reprezentowaa wyranie lewicowe, cho
w szerokim wachlarzu politycznym, przekonania spoeczne, ktra reprezentowaa postpowy nurt
ZHP. A oto Dbrowski, ktrego uwielbiaem, jeszcze go nie znajc, telefonuje do mnie z jakim
interesem, zaprasza - jak si po sekundzie okazao - bym przyszed do niego, ma jakie propozycje
w zwizku z pismem W krgu wodzw, miesicznikiem instruktorskim, wydawanym przez Gwn
Komend Harcerzy.
Telefon by w sobot. Dbrowski zamwi mnie na rod, o pierwszej, zaraz po lekcjach. Mieszka w
Alejach Jerozolimskich w wysokiej, starej, do dzi zachowanej kamienicy, na wprost nowo
wybudowanego dworca gwnego. Cztery dni to byo bardzo dugo.
W rod biegem niecierpliwie z Polnej w Aleje. Otworzy mi sam harcmistrz Dbrowski. Wzruszony
i stremowany, bekotaem byle jakie sowa. Od razu by bezporedni, serdeczny, przyjacielski,
wyzbyty jakiejkolwiek oficjalnoci, jak by midzy nami nie byo ani szczebli lat, ani stopni harcerskich.
By ode mnie jakie dziesi lat starszy. W tym wieku jest kolosalna rnica - midzy sztubakiem
a czowiekiem dorosym, po studiach.
Juliusz Dbrowski, podwczas kierownik wydziau druyn w Gwnej Kwaterze Harcerzy,
w miesiczniku W krgu wodzw redagowa czterostronicowy dodatek pt. Zastpowy, drukujc
tam zarwno materiay praktyczne, metodyczne, niezbdne w kierowaniu zastpem, jak i artykuy o
charakterze ideowym, wyraajce tendencje Dbrowskiego i jego przyjaci. Cztery strony duego
formatu - to kilkanacie kartek maszynopisu. Jeeli pisa krtko i zwile, co miesic mona da
zastpowemu sporo materiau i wiele mu powiedzie. Przed wakacjami Dbrowski przeczyta w Na
tropie reporta z mojej pierwszej zbirki, potem jeszcze jakie artykuy, ostatnio wspomnienia ze
Spay, wic zaproponowa mi, bym jako wspredaktor, razem z nim i phm Jankiem Lukasem, robi
tego Zastpowego.
To przekraczao moje najmielsze marzenia! Tkwiem na krzele zupenie oszoomiony. Sprawio mi
rado i satysfakcj, e nie co innego, ale sama warto tych moich ogoszonych artykulikw
zdecydowaa o tak zaszczytnej propozycji. Oczywicie, oczywicie, e si zgodziem. Jakeby inaczej!

Co tydzie mielimy mie zebrania redakcyjne, na ktrych planowalibymy i czytali materiay


przeznaczone do numeru, w praktyce pisane na og przez nas samych przede wszystkim.
Odtd przez ptora roku co miesic ukazywa si Zastpowy z wyran notatk w tytuowej
winietce: pod redakcj Juliusza Dbrowskiego, Kazimierza Koniewskiego i Jana Lukasa. Byem
prny i ta winietka dugi czas sprawiaa mi wyjtkow rado.
Dbrowski wpad na doskonay pomys, aby cztery strony Zastpowego ama w ten sposb, eby
druynowy mg ze rodka numeru wyrwa te p arkusika i powiesi w izbie w charakterze gazetki
ciennej. W specjalny wic sposb pisalimy i ukadalimy dwie rodkowe strony naszego dodatku.
Co tydzie spotykalimy si we trzech, cho coraz czciej tylko we dwch, gdy Lukas zdawa akurat
matur w gimnazjum Batorego, a rwnoczenie prowadzi druyn w szkole na Krakowskim
Przedmieciu. Lukas by jednym z tych wychowankw 23 WDH, ktrzy z druyny macierzystej przeszli
do pracy instruktorskiej, do innych, bardziej pospolitych druyn. Tak samo zreszt, jak kiedy zrobi to
Julek Dbrowski, a potem jego brat Staszek, ktrzy z druyny gimnazjalnej wyszli do
powszechniakw: do sawnych Czterdziestek z Powila i Starwki.
Narady nasze odbyway si w malekim pokoiku druha Julka. Przechodni pokoik duego mieszkania.
Tapczan, stolik, pka z ksikami, lampa z zielonym abaurem i wielki piec. Pokj by urzdzony
bardzo skromnie i wrcz spartasko skromny by Dbrowski. Pragn zacytowa autentyczn
anegdot, wietnie go charakteryzujc. Pewnego razu GKH wydelegowaa Julka do Stanw
Zjednoczonych na jaki zjazd tamtejszego harcerstwa. Gdy okrt zawin do nowojorskiego portu,
Dbrowski otrzyma wiadomo, e zjazd zosta odwoany. Nie schodzc z pokadu, natychmiast
powrci do Gdyni. Uczyni tak z poczucia wartoci pienidzy spoecznych, jakie wydano na jego
podr, i z niecierpliwej troski o prace, ktre czekay go w Warszawie, w jego mniemaniu
najwaniejsze, gdy on by za nie odpowiedzialny, gdy za ich pomoc realizowa swoje ideowe
i harcerskie cele. Pokusa obejrzenia Ameryki nie odgrywaa adnej roli.
Wsplne redagowanie pisma stwarzao okazj do rozmw. Kady artyku prowokowa uwagi, spory,
wspomnienia. Omawianie materiaw na prawach zupenej rwnoci gosu ukazywao mi inne
harcerstwo ni to, ktre znaem. Czonek Gwnej Komendy uczy mnie oceny metod i zjawisk nie
tylko pod ktem dowiadcze jednej, szczeglnej druyny, ale caego stutysicznego ruchu modziey
bardzo rozmaitej: z gimnazjw i szk powszechnych, z duych miast i maych miasteczek. Argumenty,
jakie paday w tych redakcyjnych dyskusjach, czerpano z bardzo szerokiego dowiadczenia
harcerskiego i ideowego. To ju byo naprawd harcerstwo, a nie tylko jedna druyna. Ledwo
wychynem - jako zastpowy i redaktor Sulimczyka - z zastpu na paszczyzn druyny, a ju Julek
Dbrowski pokaza mi i moj wasn druyn z rozlegych perspektyw caej organizacji.
A rwnoczenie czonek kierownictwa Koa Instruktorw im. Mieczysawa Bema (KIMB), grupujcego
kilkudziesiciu instruktorw stoecznych, uwaajcych si za lewicowcw, sam socjalista, wprawdzie
nie nalecy do partii, ale silnie z ni powizany choby poprzez ojca, adwokata, znanego ze swych
radykalnych przekona politycznych, obroc w procesach komunistycznych, w procesie brzeskim i w
wielu innych - ten Julek Dbrowski pokaza mi moliwoci wykorzystania metod harcerskich dla
wychowywania modziey w duchu socjalizmu. Mona by rwnoczenie harcerzem i socjalist - uczy
mnie w kadym zdaniu, w kadym ze swych artykuw. Uczy na przekr pospolitemu w harcerstwie
mniemaniu, narzuconemu przez instruktorw o przekonaniach endeckich, ktrzy harcerstwo chcieli
wiza z najbardziej bogoojczynianymi i reakcyjnymi wzorcami ideowymi. Na przekr zreszt
rwnie i lewicowej opinii partyjnej, ktra nie widziaa szerszej moliwoci dziaania w harcerstwie,
co doprowadzio do wyjcia szeregu instruktorw z ZHP i zaoenia Czerwonego Harcerstwa. Sam
Julek mia w Czerwonym Harcerstwie wielki mir, wielu przyjaci i czsto z nimi wsppracowa.

Zastpowy by pismem na wskro tendencyjnym. Kady numer zaczynaa stosowna gawda.


Pamitam, jak kiedy pisaem przeciw antysemityzmowi wdzierajcemu si do harcerstwa. Julek
Dbrowski czsto uzasadniaj konieczno przystosowania harcerstwa do potrzeb szerokiej rzeszy
modziey robotniczej i proletariackiej. Reprezentowa pogld, e harcerstwo musi wyj naprzeciw
yciowym postulatom i potrzebom tej modziey, e musi wyranie opowiedzie si za postpem
i sprawiedliwoci spoeczn, a wtedy zyska t modzie robotnicz, wrd ktrej cigle jeszcze jest
zbyt sabe. Dbrowski postulowa zmian czwartego punktu prawa, ktry w jego propozycji
brzmiaby: Harcerz jest pracowity i szanuje ludzi pracy. W wczesnych warunkach nawet takie
sformuowanie byoby wyranym zadeklarowaniem si po stronie lewicy spoecznej. I cho Julek
zdawa sobie spraw z niemoliwoci przeforsowania takiej zmiany w wczesnych warunkach
pastwowych i harcerskich, nie rezygnowa z akcji publicystycznej, niewtpliwie przygotowujc grunt
do przemian, ktre w harcerstwie zaczy si w dwadziecia bez maa lat pniej.
Uwaga Dbrowskiego bya skoncentrowana na zagadnieniu starszych chopcw. Modzie powyej
szesnastego roku ycia na og opuszczaa harcerstwo. Dbrowski chcia znale takie formy pracy ideowej, spoecznej, kulturalnej, gospodarczej - by j w Zwizku zatrzyma. Temu suy miay jego
pomysy metodologiczne, temu suy miaa wielka, przez niego przygotowywana impreza
oglnozwizkowa: trzyletni wycig pracy, w ktrej widzia okazj do wzbogacenia jaowej pracy
wielu druyn i zastpw chopcw starszych, do oywienia pracy ideowej caego Zwizku. Nie udzi
si sam ani nam takich zudze nie przekazywa, e w harcerstwie modzie postpowa jest silna,
wiedzia, e cechuje j inercja ideowa i spoeczna. Ale mierzy siy na zamiary, wierzc, e suszno
jest po jego stronie, e harcerstwo z racji swych metod wychowawczych i podstaw ideowych
powinno wychowywa na bojownikw nowego, socjalistycznego spoeczestwa. Dbrowski starannie
i zawsze odrnia harcerstwo od skautingu, ktrego nie lubi i do ktrego nie mia adnego
naboestwa. Systematycznie odmawia wyjazdw na Jamboree i na inne midzynarodowe zloty.
Tak dostawaem si w krg myli i dziaa Julka Dbrowskiego. Na pocztku byy to godziny spdzane
u niego w pokoju, godziny dugich rozmw. Sowa Dbrowskiego owocoway we mnie szybko. Trafiay
na bardzo podatny grunt. Jeeli zastp Cietrzewi by dla mnie harcerskim powszechniakiem, jeeli
Rysie i Sulimczyk by harcersk szko redni, to Zastpowy i Julek Dbrowski byli dla mnie
pocztkiem harcerskiego uniwersytetu. Wszystkie te szkoy zachodziy w czasie na siebie. I niejeden
pomys w prowadzeniu zastpu zawdziczam redagowaniu Zastpowego, cho przecie powinno
by odwrotnie: Zastpowy powinien upowszechnia dowiadczenia nabyte praktyk.
Przyznano mi sprawno redaktora. Jedn z niewielu, jakie miaem - w caej karierze harcerskiej
doszedem do pitnastu. Obok bibliotekarza, pisarza na maszynie i terenoznawcy bya to czwarta
naprawd rzetelnie zapracowana.

Podpiowany palik
Rysiw prowadziem pene dwa lata. Byem ich zastpowym na jednym obozie zimowym w
Zakopanem i na dwch letnich: w Rybniku i w Ucieczku koo Zaleszczyk (1936 r.).
Obz w Czerwonogrodzie - taka bya oficjalna nazwa obozu w Ucieczku - zosta rozbity w piknej
dolinie, midzy niewysokimi grkami. Lato byo burzliwe, wiatry czsto dy po dolinie i namiot
dygota pod uderzeniami nawanicy. Pewnej nocy o mao nie zdarzy si przykry wypadek. Pk supek
dwigajcy przd namiotu i omal si wszystko nie zawalio. Gwnie zreszt na mnie, gdy zastpowy

obozowym zwyczajem spa na froncie namiotu. Palik umylnie podpiowano w ten sposb, e
silniejszy wiatr musia go zwali.
Winowajcy, raczej artownisia, nie potrzebowaem nawet szuka: palik nadciy moje wasne Rysie,
lecz sprawcy nie naleao chyba zbyt dokadnie ustala. Dobra mina do kiepskiej gry - wszystko
obrciem w art. Taki dowcip, godzcy ju nie tylko w zastpowego, ale w cay zastp, w
Cietrzewiach nikomu by nie przyszed do gowy. Nazbyt szanowalimy reputacj zastpu i nazbyt
wielki by autorytet zastpowego. Podpiowanie namiotowego supka moliwe byo jedynie
w stosunkach panujcych wrd Rysiw i czcych - a raczej dzielcych - ich ze mn.
Najgorsze byo to, e przez cae dwa lata prowadzenia tego zastpu nie czuem adnego z nimi
powizania, adnej gbszej harmonii. Dzi najtrudniej mi wspomina t moj prac, ktrej przecie
oddaem niemao si i energii.
Zastp i ja bylimy dwiema oddzielnymi czciami jednych Rysiw. Omiu czy dziewiciu chopcw jedna warto, istniejca sama dla siebie, ksztatujca si w specyficznej opozycji do zastpowego,
pozycja odrbna, dla siebie charakterystyczna, zastpowemu przeciwna. Owszem, istniaa midzy
nami sympatia, niektrych lubiem wicej, innych mniej i odwrotnie, niektrzy z nich lubili mnie
wicej, inni wcale, ale nie byo przyjani, nie byo wzajemnego zrozumienia i porozumienia. Bliej
zyem si tylko z Andrzejem Szperem, uczniowskim intelektualist, absolutnie rnym od swych
kolegw. Drani ich nawet troch i imponowa rwnoczenie. Rwnie jak i ja, nie interesowa si
sportem, mia podobne przekonania polityczne, pracowa w Sulimczyku i w redakcji, nie w zastpie,
wytworzya si midzy nami wi przyjani. Ale Jdrek by najmniej Rysiem spord Rysiw. Reszta to
byli raczej przyszli inynierowie, nie humanici, cho losy rnie nimi pokieroway. Pasjonowali si
sportem, oporni za byli w tych wszystkich zasadniczych dyskusjach, jakie prbowaem im narzuci.
W gruncie rzeczy niewiele interesowali si harcerstwem jako organizacj, potnie nudzia ich moja
troska o to, by wietnie znali histori i zasady ruchu, w ktrym uczestniczyli. Na domiar nie podzielali
moich pogldw politycznych, a e demonstrowaem je zarwno w gimnazjum, jak i w druynie
z niemaym wigorem (czego inni zastpowi nie robili), wic i to te raczej nas dzielio, nie sprzyjajc
przyjani.
Ale mimo to w cigu dwu lat aden z Rysiw z zastpu nie wystpi. Przeciwnie, roso ich zycie, rosa
solidarno, dobrze si ze sob czuli, cho ich przywizanie do druyny i zastpu byo pozbawione tej
ambicji przewodzenia, jaka cechowaa nas, Cietrzewi. Musiao im by w zastpie nie najgorzej i ze
mn byo im chyba te nie najgorzej, a jednak gdyby wtedy istnia nylon, to pewnie bym nasz
sytuacj okreli jako wspycie poprzez nylonow materi.
Pragnem by dobrym zastpowym, ale do nich nie miaem serca. Ich z kolei ani nie obchodziy moje
pasje i zainteresowania, ani nie wzruszay moje takie czy inne, wtedy odnoszone sukcesy redaktorskie
czy publicystyczne. Najwyej mogem liczy na ich szacunek, cho celowo stwarzaem i stworzyem
atmosfer duej w stosunku do mnie poufaoci i bezporednioci, nigdy za na autorytet.
Autorytet zastpowego powstaje z dwu rde: z osobistego uroku albo z doskonaoci w technice
harcerskiej. Brakowao mi tego uroku i mimo lat obozowania nie umiaem prosto wbi gwodzia czy
porzdnie zbudowa pryczy. Nie miaem technicznego oka. Oni wietnie widzieli, e w technice
skautowej byem tak niezdarny. Jeszcze w Rybniku, gdy wikszo spord nich po raz pierwszy
przyjechaa na obz, moje dowiadczenie im wystarczao, ale ju w Czerwonogrodzie, gdzie zdawali
na wywiadowc, ten najbardziej polowy z naszych stopni, okazao si, e niejeden jest lepszym
majstrem ode mnie. Podpiowany koek namiotowy by wyrazem lekcewaenia dla moich
umiejtnoci obozowych... Nie byo to dla mnie takie bardzo przyjemne.

Obz w Czerwonogrodzie wymaga tgiej sprawnoci technicznej. Programem penym harcw,


biegw, wycieczek, ruchu kontynuowa wietny przykad Rybnika, cho troch obluzowa napicie
i nagromadzenie wicze, tak charakterystyczne dla obozu przed Spa. Rybnik zreszt trwa trzy
tygodnie. Czerwonogrd pene pi. Mielimy tam czas na wszystko: na wiczenia, na wdrwki, na
uroczy spaw Dniestrem do Zaleszczyk, na pasjonujce gry terenowe, na biegi i na lenistwo, na
odpoczynek, na wszystko, co jest przyjemnoci dobrego obozu.
Biegi harcerskie zaskakiway trudnymi i pomysowymi przeszkodami. Zastpy wyszy na tras
wielkiego biegu o pitej rano, skoczyy go pnym popoudniem; ostatni wracali do obozu w nocy.
Czy strzaka oznaczajca, e list ukryty jest w odlegoci trzydziestu metrw, jest prawdziwa, skoro
znajduje si o pi metrw od brzegu stawu? Jak wydoby list ukryty na dnie gbokiej wody? Czy
godzina czasu wystarczy na rozstawienie duego namiotu, wybudowanie kuchni, ugotowanie obiadu,
zjedzenie, zwinicie obozowiska, umycie kociokw, zamaskowanie miejsca? Jak najszybciej przyszy
guziki do koszul wszystkich czonkw zastpu, jeli sdzia uci je akurat przy naramiennikach? Czy
czowiek zupenie obcy, topicy si na rodku rzeki, jest przypadkiem czy przeszkod? Jak przej
przez druty naprawd naelektryzowane? Czy instrukcja: drap si po grzbiecie oznacza marsz na
gr, czy wzajemne drapanie si po karkach? Wyobrania komendy w wymylaniu oryginalnych
przeszkd zasugiwaa na pochwa. Na nastpnych obozach byo pod tym wzgldem jeszcze
ciekawiej i trudniej. Druyna wkroczya w er coraz wspanialszych harcowych pomysw, najmielsze
plany gier i wicze miay szanse realizacji. Obozy Szesnastki byy coraz liczniejsze, coraz wicej byo
na nich starszych chopcw i instruktorw, a wic do byo zarwno grajcych, jak i sdziw,
a wanie o brak ludzi nierzadko rozbijaj si najlepsze pomysy harcowe.
Zastpowy, chcc mie autorytet, musia sprosta tym wszystkim wymaganiom. Ja taki nie byem,
cho wanie w Ucieczku ju bez specjalnego wysiku zdaem stopie harcerza orlego. Ale do
przewodzenia zastpowi trzeba byo mie umiejtnoci o wiele doskonalsze ni do uzyskania stopnia.
Prawdziw szko harcersk, kwintesencj metody wychowawczej jest prowadzenie zastpu. To jest
dopiero rzeczywista szkoa obowizkowoci, ycia spoecznego, wyrobienia skautowego
i pedagogicznego. Harcerstwo, prawd mwic, wychowuje dopiero tych, ktrzy zostaj
zastpowymi. W stosunku do tych, stanowicych tylko przecie pewien procent organizacji, wypenia
swoje cele. Nawet i wtedy, gdy owo zastpostwo jest rozczarowaniem, gdy zamiast satysfakcji
przynosi gorycz, zawsze bowiem uczy wasnych moliwoci, umiejcemu myle pozwala pozna
samego siebie. Dowiadczenia negatywne rwnie wychowuj. Podejrzewam zreszt, e takie
negatywne dowiadczenia, biorce si ze zego, nieszczeglnie dobranego zastpu i zastpowego, s
znacznie czstsze, ni si o tym w harcerstwie syszy. Zastpowi mao o tym mwi, wstydz si.
Zastp nie zawsze rozumie istniejc sytuacj, a literatura i harcerskie teorie metodologiczne
pomijaj ten temat dyskretnym milczeniem, bardzo le czynic.
To s bowiem gorzkie dowiadczenia.
Prowadzenie Rysiw nie potwierdzio mi tej optymistycznej wiary we wasne umiejtnoci, z jak.,
koczyem pierwsz z nimi zbirk. Rycho przekonaem si, e nie wystarczy powtarza Cietrzewi,
schematw tamtych zbirek i wycieczek. Te same zajcia, ten sam porzdek zastosowany przez
innego zastpowego w stosunku do innego zespou chopcw daway inne, ze rezultaty. Nie
wystarczao posugiwanie si stereotypem, trzeba byo samemu dopracowa si, domyli jakich
innych sposobw, samemu tworzy nowe wartoci. A to nie byo takie atwe. Znaem wszystkie
podrczniki harcerskie. Podaway one i inspiroway pomysy gier, wicze i zabaw. aden jednak nie
wprowadza w najistotniejsze tajniki kierowania zastpem, aden podrcznik nie uczy, jak tworzy
midzy szesnastoletnim zastpowym a jego czternastoletnimi chopcami wi porozumienia

i przyjani, ktra ostatecznie decydowaa o tym, czym dla wszystkich, dla zastpowego i dla
chopcw, by ten ich wsplny zastp.
A moe tego w ogle nie mona nauczy, nie mona opisa, jak nie mona nauczy przyjani?
Pozornie wszystko w Rysiach toczyo si jak najlepiej. Nie pamitam ani jednej rozmowy, w ktrej by
Gutek czy Dymek zrugali mnie za ze prowadzenie zastpu. Przez cae dwa lata nikt mi nic takiego nie
powiedzia, przeciwnie, wyrniono mnie wreszcie awansem. Gorycz to ja sam czuem. Nikt inny nie
czu jej za mnie. Rysie przez cay ten czas rozwijay si jak kady inny zastp, nie lepiej, nie gorzej,
rednio, przecitnie, ale to wodzowanie nie sprawiao mi satysfakcji. Moe dlatego, e miaem
ambicj mie zastp doskonay w moim rozumieniu, a miaem zwyczajny, bardzo zwyczajny. Moe
dlatego.
W druynie by to czas eksperymentowania. Radwaski przygotowywa sw wielk reform zaj
obozowych, a ja szukaem inspiracji w lekturze pism i ksiek harcerskich. W kilka miesicy po objciu
zastpu, znudzony klepaniem schematw, zaczem eksperymentowa.
Miaem pikne plany. Zlikwiduj zbirki w izbie. Kada zbirka to gra na miecie, jedynie zaczynajca
si i koczca si w izbie. Odrzuciem tradycyjne elementy zbirki. W co drug niedziel ruszamy za
miasto; co drug miaem zajt odbijaniem Sulimczyka. Zastpy ruszaj si za leniwie, naley
wprowadzi wicej niespodzianki, wicej staego napicia, wicej zbirek alarmowych,
o nieprzewidzianych terminach. A przy tym za mao w harcerstwie treci intelektualnych. Marzyo si,
jak by poczy wanie wykoczone w klasie kko dyskusyjne z harcami na miecie. Wic bd
prowadzi z Rysiami dyskusje: czy lepiej, eby wiat by zaludniony przez Don Kichotw czy Sancho
Pansw? (taki temat podpowiada w Zastpowym Julek Dbrowski). Czy harcerz moe by
antysemit? Co zrobi, aby wok nas byo mniej ndzy? eromski czy Sienkiewicz? Przebijemy otok
oddzielajc nas od innych druyn: Rysie bd miay wsplne gry, zbirki i wycieczki z jednym
z zastpw jakiej druyny. Jakiej? Oczywicie powszechniackiej. Oczywicie prowadzonej przez
jakiego czonka KIMB-u! W chwili wytchnienia, podczas gry czy na wykapce, bdziemy omawia
nowoci z harcerskiej literatury. I tak dalej, i tak dalej... To byy bardzo pikne plany. Byem przecie
wspredaktorem Zastpowego i tak jak ten yd, ktry spoza basenu podawa wietne rady
pywakom, cho sam nigdy nie by w wodzie, gdy on rozumia pywa, tak i ja doskonale
rozumiaem prowadzi zastp. Moje plany, obszerne, obfite, pene trafnych uzasadnie, druynowy
podawa jako wzr na posiedzeniach rady druyny. Przechowywano je w archiwum, studiowano na
kursach dla zastpowych. Plany byy doskonae.
Rzeczywicie rozbiem schemat normalnej cotygodniowej zbirki. Odrzuciem sterty teoretycznego
balastu. Co tydzie gra na miecie, co dwa tygodnie wyprawa poza Warszaw. Bojc si zbytniej
stabilizacji, roztrzsaem zastp do tego stopnia, e zabrako nam spokoju, skupienia, ciszy, tak
bardzo koniecznych w kadym zytym kolektywie, w kadym przyjacielskim zespole. Gra staa si
raptem celem samym dla siebie, cho w planach, w teorii wyglda to miao inaczej, i to ju byo
niedobrze. Nie potrafiem bowiem skorzysta z tych gier po to, by poprzez nie trafi do moich
chopcw, trafi do ich zainteresowa, w rytm ich ycia. Gry i wycieczki zapobiegay nudzie, ale to
byo jeszcze mao. Przez siebie samego stworzonej sytuacji nie umiaem wykorzysta wychowawczo.
Popeniaem wielki bd: chciaem ksztatowa, nie liczc si zupenie z zainteresowaniami
wychowankw. Wic i rzeby wychodziy nader kiepskie.
Moje Rysie nie chciay ze mn dyskutowa o sprawach wielkich i zasadniczych. Nic a nic ich one nie
obchodziy, przynajmniej od tej strony, od ktrej ja je podawaem. Bez cienia zainteresowania
kartkowali ksiki harcerskie, ktre jedynie w Jdrku Szperze znajdoway bardziej gorliwego
referenta. Wsppraca z zastpem Panter z 49 WDH ograniczya si do jednej bardzo nieudanej

zbirki, na ktrej oba zastpy do gustu sobie nie przypady; zbyt wielkie dzieliy je rnice - i socjalne,
i towarzyskie, i harcerskiego obyczaju, i harcerskiego wyrobienia. Od zego koca zaczem t ca
robot.
Moje wszystkie plany waciwie rozlazy si. C z tego, e zastp istnia, e nikt si z niego nie
wypisa? C z tego, e przyboczni czy plutonowi nie znajdowali wikszych powodw do
niezadowolenia, jak niestaranno prowadzenia kroniki zastpu, niestaranno kaligraficzna, bo
wanie treciowo kronika Rysiw bya ywa i barwna, bya wyjtkowo dobra. C z tego, e waciwie
moje plany byy wykonywane w sposb dostateczny dla raportw i sprawozda? Wycieczki i gry.
A jake, odbyway si. Czy wszystkie byy potrzebne, czy nie byo ich za wiele? Gdybym umia je
wykorzysta, na pewno byoby ich jeszcze zbyt mao. Dyskusje o zagadnieniach spoecznych
i harcerskich ksikach? A jake! Odbyy si zgodnie z planem. e milczco i nudnie, ciko
i nieruchawo, e bez adnego poytku - to ju inna sprawa! To wiedziaem ja. Zreszt nie kryem tych
niepowodze w sprawozdaniach skadanych druynowemu. Sprawozdania znowu byy doskonae.
Trafnie oceniay braki i bdy, wszystko umiay wytumaczy i skomentowa. Mogem uczy, jak
naley pisa sprawozdania. Byy wietne same dla siebie. Czy to one byy zadaniem zastpowego?
A mimo to nie budziem gniewu mych druynowych. Moe byli ode mnie mdrzejsi i wiedzieli, e do
harcerstwa nie przychodzia modzie po straw dyskusji intelektualnych czy spoecznych, wic
niepowodzeniem tego rodzaju zaj nie naley si przejmowa. A moe jednak co tam z tego w
Rysiach pozostao, dobra i ta kropla. Nie udaa si wsppraca z inn druyn - drobiazg! Nikt jej w
Szesnastce i tak nie ceni ani nie szuka. A byy przecie gry, wiczenia, zastp pracowa normalnie.
Nie! Waciwie wszystko byo w porzdku. Jak trzeba.
Ja jednak czuem gorycz. I chocia w Ucieczku wszystko wydawao si urocze, obz by doskonay,
parodniowa wycieczka Rysiw przez jary i pola podolskie bya jak feeri naszej przyjani (przez p
doby szukalimy wtedy wsi Byszczanki, istniejcej na mapie, istniejcej w informacjach chopskich,
bodcej to za nami, to przed nami, umykajcej nam jak jaki mira...), ja jednak wiedziaem, ile
wymowy, przykrej wymowy posiada niegrony art z podpiowanym palikiem
I oto w Ucieczku odezwao si we mnie echo Worochty. Dowiadczony wyga obozowy, zamiowany
harcerz, wariat organizacyjny, spoecznik - tak nazywali mnie z przeksem przyjaciele - majcy za sob
ptora roku prowadzenia zastpu, zaczem szuka samotnoci. Uciekaem na jakie polanki,
w krzaki, chtnie podejmowaem si zaatwienia jakich spraw poza obozem i robiem kilometrowe
samotne marsze. W Worochcie szukaem ucieczki przed trudnociami ycia w gromadzie, teraz
szukaem ucieczki przed trudnociami i zawodami wychowawcy. Wyjedajc z Czerwonogrodu,
opuszczajc ziemi bujn i pikn, koczc obz naprawd znakomity - liczyem ju miesice do tego
rozkazu, w ktrym zastp Rysiw zostanie rozwizany, a ja zwolniony z obowizkw jego wodza.
Zaraz po obozie Rysie miay rozpocz kurs dla zastpowych. Wiedziaem, e na przyszym obozie nie
bd zastpowym Rysiw ani adnego innego zastpu. To ju odsuyem.
Nie wiedziaem tego tylko, e na nastpny obz letni Szesnastki pojad dopiero w... 1946 roku i e na
tym nastpnym obozie nie bdzie nikogo, nikogo z tych, ktrzy w upalny, letni dzie maszerowali
szos z podolskiego Ucieczka do dalekiej stacji kolejowej. Nikogo - ani Rysiw, ani Cietrzewi.

Poegnanie

Wiosn, jeszcze przed obozem w Czerwonogrodzie, w wyniku pozytywnej oceny mojej praktyki
zastpowej (kto tam zna moje smtki, nawet i Rysic pewnie si ich nie domylay...) skierowano mnie
razem z innymi Cietrzewiami na kurs podharcmistrzowski przy komendzie chorgwi warszawskiej.
Dwa razy na tydzie przez kilka wieczornych godzin suchalimy wykadw rnych wybitnych i
najwybitniejszych instruktorw warszawskich i zwizkowych. Psychologia, pedagogika, zasady
prowadzenia druyn, wiadomoci o Polsce wspczesnej, historia i ideologia ZHP. Szkoa! Nawet si to
w szkole jakiej odbywao, w awkach, w klasie. Ponadto przydzielono mi praktyk instruktorsk w 51
WDH, ktr przez kwarta miaem prowadzi jako zastpca doskonale przez ten czas nieobecnego
instruktora podharcmistrza.
51 WDH - przy sierocicu jakich zakonnikw w ich domu przy ulicy Litewskiej - ledwo dychaa. To
bya saba druyna. Naleeli do niej chopcy wycznie bardzo modzi, bardzo nieszczliwi i szarzy.
Jak na zakad tego rodzaju, chopcy byli chyba i karmieni niezgorzej, i traktowani dobrze, i ubrani
schludnie, cho w przeraliwie szarych mundurkach, a jednak smutni. Druyna harcerska bya im
rzeczywicie rozrywk i radoci, a zakonnicy harcerstwu wychodzili naprzeciw. C jednak mogli
zrobi? Niewiele! Chopcy ledwo podroli, zaraz opuszczali zakad szukajc pracy, druyna nie bya
w stanie mie ani wasnych druynowych, ani zastpowych nawet. Komenda chorgwi przysyaa
jakich instruktorw, ale aden taki nie zastpi druynowego, ktry wychowa si w tej samej
druynie. Bywaj wyjtki, nawet liczne, ale one nie stanowi reguy. Druynowego 51 WDH widziaem
dwa razy w cigu kwartau: gdy wprowadza mnie do druyny i gdy si ze mn egna.
Zrobiem wszystko, co leao w mych harcerskich umiejtnociach, by chopcom po prostu ofiarowa
dobr zabaw. Jake to byo dla mnie atwe: tylko czsteczka umiejtnoci nabytych w Szesnastce,
stosowanych nawet najprociej, ju wzbudzaa rado i daa im kilkanacie zbirek penych gier,
ruchu, uciechy. Nic nie potrzebowaem wymyla nowego, tutaj mogem czerpa z najbardziej
schematycznej tradycji harcerskiej. Przez trzy miesice rwnoczenie byem druynowym
(pozbawionym przybocznych) i zastpowym trzech zastpw na Litewskiej. Lataem tam chyba co
dzie. Z kadej zbirki wychodziem zmordowany, ale z satysfakcj, jakiej rwnej nie miaem dotd
w harcerstwie. Wiedziaem, e w takiej druynie byem bardziej potrzebny ni w Szesnastce. Moe
wic zosta w 51 WDH? Rozwaaem t myl. Jednak nie! - na dusz met wsppraca z ojcami
zakonnymi bya dla mnie zupenie niemoliwa.
Przed wakacjami, przed Czerwonogrodem, egnaem si z 51 WDH. Jej druynowy wystawi mi
doskonae wiadectwo. Teoretyczn cz kursu koczylimy uoeniem programu pracy druyny,
jakiej wyimaginowanej druyny. Program uoony przeze mnie by wietny... programy zawsze
ukadaem znakomite. Coraz lepiej rozumiaem, jak naley prowadzi druyn, zastp, harcerstwo.
To wszystko nie dziao si jednak bezkarnie. Prosz rachowa: zastp Rysiw, normalne zbirki,
zwyczajna praca, kurs podharcmistrzowski - kilkanacie godzin tygodniowo, razem z faktycznym
kierowaniem 51 WDH - redagowanie Sulimczyka, redagowanie Zastpowego. A ponadto akurat
ju wtedy udzia w gwnym komitecie redakcyjnym Kuni Modych, wsppraca z rnymi pismami
modzieowymi pozaszkolnymi i szkolnymi, no i ycie towarzyskie. Wystarczy? Nic dziwnego, e
wobec akuratnego wywizywania si z tych wszystkich obowizkw, ktre sprawiay mi satysfakcj,
obowizek przedpoudniowy, szkolny, ktry adnej frajdy nie dawa, by zepchnity na plan dalszy. Po
prostu nie miaem kiedy odrabia lekcji. Zicia si okrutna przepowiednia Maka Pfeffera: klas sm
zobaczyem na obrazku. Matematyka, fizyka, niemiecki - niedostatecznie!
Po Czerwonogrodzie we czterech pojechalimy na Wigry. Janek Bugajski, Jdrek Zieliski, Janek
Nowicki (z Puchaczy) i ja.

Wigry - stara tradycja warszawskiego harcerstwa. Komenda chorgwi bya wacicielk paru
hektarw lasu, piknie pooonego nad samym jeziorem, na wysokiej bindudze. Niemal co rok
odbyway si tu obozy-kursy podharcmistrzowskie, o ktrych legendy kryy midzy stoecznymi
harcerzami. Miay by one niezwykle cikie, trudne, pene wyrafinowanych wicze. Wigierczycy
rozprzestrzeniali legend przysparzajc im chway. Szesnastka mniej wicej co dwa lata wysyaa
zastp, z ktrego wiedli si pniejsi podharcmistrze i druynowi. Zawsze przybiera on godo Orw i
od lat zdobywa laury w tamtejszym konkursie. W tym roku jednak byo nas tylko czterech, wic
tworzylimy zastp mieszany. Znalaz si w nim Janek Boski, cudowny kolega, wariat nad wariatami,
szef zuchw, student chemii, niewiarygodna mapa - w najlepszym rozumieniu tego sowa - i pikny,
szlachetny czowiek. Zaprzyjanilimy si wtedy, odnalelimy wsplny wiatopogld, nie wiedzc, e
wkrtce potem zejdziemy si jeszcze bliej, ale ju w nieco innym zespole harcerskim.
Rozpoczynajce si Wigry budziy w nas pewien lk i szacunek. Ju sama jazda na Wigry, przyjcie
na kurs wiadczyy o dopuszczeniu do harcerskiej matury.
Legendy - jak zwykle - byy straszniejsze ni rzeczywisto. Starzy harcmistrze, ktrzy nami na
bindudze rzdzili, zapewniali, e to dopiero w tym roku jest wyjtkowo lekko. Tak zawsze starsi
mwi modszym. Nocny alarm - raptem jeden! - nie inny ni na kadym szanujcym si obozie. I
czasy na tym alarmie nie lepsze ni przecitnie w Szesnastce. wiczenia, to znaczy harce - rzadko i
mao oryginalne. Najciekawsza chyba bya pionierka: budowa solidnego mostu przez Czarn Hacz.
Rygor? Przecitny. Oczywicie za przekroczenie obozowe kazali nam si meldowa w penym
rynsztunku po nocnej ciszy, a potem na eb na szyj leciao si z bindugi do jeziora, w ktrym trzeba
byo umoczy wosy na znak, e si dobiego do samej wody. Ale to ju byo raczej zabawne. Ten obz
instruktorski by lekki i...
... i Wigry odkryy mi tajemnic obozw druyn nawet przodujcych, na ktrych gadanina growaa
nad praktyk codziennych harcw. Szesnastka w Rybniku i Czerwonogrodzie zrobia istn pod tym
wzgldem rewolucj, ale nad Wigrami teoria zajmowaa najwiksz cz czasu. Zamiast goni po
lasach siedzielimy na wykadach. Wykady i egzaminy, egzaminy i wykady. To byy Wigry. A wrd
wykadw tylko jedna pereka: spacery do lasu z komendantem kursu i chorgwi, harcmistrzem
Henrykiem Wechslerem, ktry przy maciupekim jeziorku godzinami pokazywa nam ycie rolin,
kwiatw, traw, wodorostw, mchw, tak, jak nikt tego przedtem mi nie pokazywa. Gdyby te trzy
tygodnie zamiast wykadw i egzaminw polegay tylko na spacerach z Wechslerem, byyby to
tygodnie fascynujce. W gruncie rzeczy wspycia z natur byo w harcerstwie tak bardzo niewiele.
Stworzylimy jak cywilizacj obozow, wprawdzie odleg od tej miejskiej, ale bardzo dalek
bezporedniemu obcowaniu z przyrod.
Ale taki Wechsler by tam tylko jeden. Reszta to teoria i egzaminy. Rzetelnych gier i wicze byo na
lekarstwo, a osawiony wigierski bieg harcerski - enujco atwy.
Teoretyzowano i egzaminowano. Przede wszystkim jednak egzaminowano. Kady z nas otrzyma
wielki arkusz z kilkudziesiciu punktami, umiejtnoci obejmoway caoksztat wiedzy harcerskiej. Bez
wzgldu na stopie aktualnie posiadany (wika czy harcerza orlego) kad umiejtno sprawdzano
na poziomie najwyszym: harcerza Rzeczypospolitej, ktrego przyznawano, gdy zdao si ten cay
wielki egzamin. Zdarzay si jednak, cho rzadko, wypadki kasowania nad Wigrami wszystkich stopni,
do goego modzika. Moe temu wanie zawdziczay one swoj okrutn saw?
Nieczuy na sprawnoci, pasjonowaem si stopniami. Znowu, jak kiedy w Obabiu, wstawaem przed
pobudk, braem najranniejsze warty, uczyem si tak, jak nigdy nie uczyem si w szkole. Konstytucj
Rzeczypospolitej poznaem gruntowniej nad Wigrami ni na lekcjach wiedzy o Polsce wspczesnej.

Znowu tropiem egzaminatorw i zbieraem skrztnie ich podpisy. Egzaminy odbyway si scholarsk
metod: przepytywania do szczegowego.
W tym caym egzaminie istniay dla mnie dwa orzechy do zgryzienia: kucharstwo i przysposobienie
wojskowe, dokadniej - strzelanie.
Po tylu latach harcerstwa i obozw nie umiaem gotowa. Nie znosiem kuchni. W Szesnastce
zastpowi nie penili na obozie obowizkw kucharzy. Na wycieczkach gotoway Rysie, zastpowy nie
musia tego robi. Na Wigrach egzamin z kucharstwa by bardzo praktyczny: dwa czy trzy razy (ile
tam wypado podczas trzytygodniowego kursu) bez pomocy kuchcikw gotowao si caodzienn
straw zastpu. Nie byo centralnej kuchni, kady zastp mia swoj kuchni, spiarni, st.
Czonkowie komendy rozdzieleni byli midzy zastpy. Na mnie wypady dwie kolejki gotowania.
Pierwszy raz daem sobie jako rad z pomoc dwch Jankw, Bugajskiego i Boskiego. Za drugim
razem, kiedy wygldao, e bd zupenie sam, na wasne siy skazany, z szerokich Wigier podpyn
kajak. Harcerska para podrujca wod. Szukali miejsca na kuchenk i mieli luki w zapasach.
Ofiarowaem im nasz piec stojcy nad wod i prosiem, by zechcieli si czstowa. Nie podejrzewajc
adnej interesownoci, z dobrego serca, pomogli mi ugotowa obiad. Waciwie oni go ugotowali.
Kucharstwo mi podpisano.
Ze strzelaniem byo o wiele gorzej. Na przysposobienie wojskowe w szkole nie chodziem,
wykrciwszy si sabym wzrokiem. Teori ubezpiecze marszw, patroli, czujek - znaem wietnie.
Musztra nie miaa dla mnie tajemnic, zarwno w szyku zwartym, jak lunym. Nie umiaem jednak
strzela. Nie umiaem z premedytacj. To nie brak okazji, ale trwaa abominacja do broni, poczona
z wyduman podstaw ideow lub pseudoideow. Uwaaem siebie za pacyfist, nie cierpiaem
wojska, nie chciaem strzela. Ile w tym byo snobizmu? Na pewno bardzo wiele. Wszyscy koledzy
zdobyli odznaki strzeleckie, ja jej mie nie chciaem. Teraz brak tej umiejtnoci mg zaway na
losie mego instruktorskiego stopnia. W ostatniej chwili okazao si, e umiejtno strzelania mona
zastpi umiejtnoci wiosowania. To potrafiem. Byem uratowany.
W zwizku z awersj do wojska maa anegdotka: Wanie tego samego lata jeden z przyjaci, mody
dziennikarz, zaproponowa mi napisanie artykuu o harcerstwie do... onierza Polskiego. By to
ilustrowany magazyn dla wojska. Artyku mia by patny. Napisaem. Wydrukowali. Pierwsze moje
yciowe honorarium wynosio okoo trzydziestu zotych.
W przedostatni dzie Wigier miaem podpisane wszystkie punkty. Pierwszy z caego obozu
cakowicie wypenion kart zoyem do komendy. O par godzin przecignem Janka i Jdrka.
Byem z tego dumny. Nazajutrz przyznano mi stopie harcerza Rzeczypospolitej. W cztery lata i jeden
miesic po otrzymaniu modzika. W pi lat po wstpieniu do druyny. Na jesieni w komendzie
chorgwi lea ju wniosek o nominowanie mnie podharcmistrzem. Opinia druynowego Szesnastki
odwloka mianowanie: uwaa susznie, e mog jeszcze poczeka. W Szesnastce byem cigle tylko
zastpowym.
W druynie nie miaem ju wtedy wiele roboty. Rysie przechodziy kurs i bray udzia w zbirkach
zastpw, ktre niebawem miay obj. Bibliotek dawno zdaem nastpcy. Cigle tylko
redagowaem Sulimczyka.
Komenda chorgwi zaproponowaa mi objcie druyny w szkole powszechnej przy ulicy
Opaczewskiej. Nie pamitam, co spowodowao moj odmow. Moe wanie to przyjemne uczucie
stanu przejciowego: w Szesnastce jedne obowizki byy ju poza mn, inne jeszcze si nie
rozpoczy. Znaem wszystkie tajniki druyny, stopie H. R. dawa mi przywileje, czuem si, mimo

modego wieku, seniorem, przegoniem wikszo rwienikw. Wszystko razem tworzyo sytuacj
wyjtkow - i ta wyjtkowo jako mi dogadzaa.
Jak dugo moga ona trwa?
Zbliao si wielkie wito Szesnastki. Dwudziestopiciolecie jej powstania. Gwna Kwatera kiedy
urzdzia badania archiww, wiadectw i wszelkich innych dokumentw, dc do ustalenia
starszestwa druyn polskich. Szesnastka uznana zostaa za pit z kolei druyn zaoon na
ziemiach polskich. Jeeli nawet jeszcze par druyn mogo by bardziej wiekowych (badania
przeprowadzone w 1925 roku mogy nie obj wszystkich moliwych orodkw), to jednak
Szesnastka bya wrd tych najstarszych, a e bya i wrd najlepszych, wic te uroczysto
szykowaa si godna. Mimo sporw i gwatownych oskare, ktrymi pod adresem druyny
szermowaem na herbatkach dyskusyjnych rady i Koa Przyjaci, do Szesnastki byem rzetelnie
przywizany i bardzo chciaem przyczyni si do uwietnienia jej jubileuszu.
Oraem dziko. Repetowanie klasy sidmej, samo w sobie do przykre, stwarzao luzy czasowe,
jednak co nieco zostao mi w gowie z ubiegego roku. Trzech nas byo tak zaciekych. Tadek ada,
Witek Brzozowski (z Puchaczy) i ja. Z Tadeuszem zrobilimy jubileuszowego Sulimczyka (ostatniego
pod nasz redakcj), we trzech organizowalimy wystaw druyny, ktra miaa obrazowa ycie
i dzieje Szesnastki (archiwa, fotografie, modele obozw, urzdze namiotowych, osignicia
techniczne). Trudno polegaa na tym, e zebrane eksponaty naleao w cigu dwunastu godzin, od
soboty po poudniu do niedzieli rano, zmontowa w sali rysunkowej, normalnie uywanej jako klasa.
wit 20 grudnia, niedziela, zasta nas po caonocnej harwce w rodku niemal urzdzonej wystawy.
Jeszcze ostatnie uderzenia motkiem, ostatnie pocignicia pdzlem, potem jazda takswk na Foksal
po nakad Sulimczyka, powrt z egzemplarzami do szkoy - i do domu, umy si, przebra
w mundur. Mimo zimy do gowy by adnemu nie przyszo pokaza si w niekompletnym mundurze,
w widocznym swetrze lub w dugich spodniach.
Uroczysto skadaa si z dwch czci. Rano zbirka, solenny rozkaz, przyrzeczenie, jak zawsze
odbierane przez drogiego Zyga Wierzbowskiego, wrczenie odznaki specjalnej dwudziestopiciolecia
wszystkim dawnym druynowym, komendantom obozw, honorowym zawiszakom. Wrd tych
ostatnich byli zarwno instruktorzy zaprzyjanieni z Szesnastk (Wokowicz, Piskorski, ks.
Mauersberger, Hirszbandt), jak i przewodniczcy naszego Koa Przyjaci. Potem bya akademia
z mowami, pokaz historyczny z dziejw druyny, w ktrym bray udzia i Rysie. Po poudniu specjalna
choinka druyny, jak co rok uroczysta, ale wyjtkowo celebrowana. Gawd wygosi ksidz Jan
Mauersberger, dawny (nie wiedzielimy, e i przyszy) przewodniczcy ZHP, ktrego wielbiem mimo
modzieczego antyklerykalizmu. Zjawi si rwnie Piotr Olewiski, senator R. P., z tych najmniej
popularnych, gdy mianowany przez prezydenta Mocickiego, waciciel majtku na Polesiu, ktry
kiedy zaoy Szesnastk i w ktrego, a raczej w ktrego ojca majtku w 1913 roku by nasz pierwszy
obz. Olewiski zaprosi druyn, by przyjechaa tam powtrnie. Przyjte zaproszenie jako nie
doczekao si spenienia.
Wystawa podobaa si bardzo. Najcenniejszym jednak elementem jubileuszu bya ksika - historia
Szesnastki. Napisana przez Romka Ryckiego, wydana przez Koo Przyjaci. Jeden z jej egzemplarzy
po dzi dzie jest dla mnie bezcenn pamitk.
W rozkazie jubileuszowym spotkao mnie wyrnienie, jakie bardzo sobie ceniem: razem z
Tadeuszem i Witkiem otrzymalimy pochwa za prac przy organizowaniu jubileuszu.

I takie to byo waciwie moje z Szesnastk poegnanie. Jubileuszowym czynem druyny - tak kiedy
postanowilimy - byo objcie opieki, ale takiej serio, z konsekwencjami personalnymi i finansowymi,
nad jak sab druyn warszawsk. To bya pozytywna odpowied na moj - i nie tylko moj krytyk, e zawiszacy zamykaj si we wasnym gronie. Krytyka bya ostra i tendencyjna, przecie
zdarzao si, e zawiszacy wychodzili obejmowa inne druyny, ale o tyle suszna, e zawsze
wychodziy jednostki, druyna jako gromada chopcw cigle trwaa w dumnym odosobnieniu. I tym
razem historia miaa si powtrzy. W miesic po jubileuszu, w styczniu 1937 roku, wycigajc
konsekwencje ze stanowiska zawsze przeze mnie zajmowanego, zostaem odkomenderowany na
druynowego 31 WDH, druyny ze szkoy powszechnej w baraku na placu Narutowicza. Do pomocy
dodano mi Tadka ad, Jurka wierczewskiego i Stefana Kozowskiego. Po jakim czasie oba
Cietrzewie z powrotem poegloway do Szesnastki, nawet osobista, cigle trwajca przyja z
Tadeuszem nie zatrzymaa go dugo poza macierzyst druyn. My ze Stefanem zostalimy tam ju na
zawsze, a do samej wojny.
Rysie poszy na swoje zastpy. Jdrek Szper przej sztafet naczelnego redaktora Sulimczyka.
W marcu, w dwa miesice po objciu druyny, zostaem mianowany podharcmistrzem.

VI
Kunia Modych
Oblicze Dnia
Niespokojna, grona i bolesna zima 1936 roku.
Wojska Hitlera wkroczyy do Nadrenii, gwacc pakt o demilitaryzacji tej strefy. Wojska niemieckie
stany nad granic francusk. Abisynia rozpaczliwie bronia si przeciw czogom i samolotom
Mussoliniego. Liga Narodw w obu tych wypadkach okazaa si instytucj bezsiln, gdy kade
pastwo po kolei i cynicznie wyamywao jej zby. Wielka Brytania lawirowaa, Francja, rzdzona
przez Lavala, kombinowaa, jak by tu wesprze Mussoliniego, ktrego pozornie trzeba byo potpi
jako agresora. Polska rezygnowaa nawet z pozorw i znalaza si wrd pierwszych pastw
zrywajcych blokad gospodarcz, t jedyn sankcj, jak Liga Narodw skierowaa przeciwko
Mussoliniemu. Ojciec mj wcieka si na polityk ministra Becka, zarzuca mu, e osabiajc Lig,
osabia instytucj zbiorowego bezpieczestwa, jedyn - zdaniem ojca - zdoln zagwarantowa pokj,
a wic i niepodlego Polski. Redakcje popularnych pism zasypywane byy listami oburzonych
czytelnikw, ktrzy ani rusz nie chcieli zapomnie, e Polska te jeszcze tak niedawno bya w niewoli.
Lewica rosa w si, gdy miaa racj: faszyzm pokaza ky. A jakie ky pokae hitleryzm? Prasa
liberalna, postpowa, socjalistyczna sprzyjaa Abisynii. W Wiadomociach Literackich JantaPoczyski drukowa reportae z Addis Abeby, oczywicie proabisyskie i antyfaszystowskie. Ale
przeciwnicy rwnie gromadzili swe siy. Marek Romaski, autor gupawych powieci kryminalnych,
publikuje bawochwalcze reportae z faszystowskich Woch, Roman Fajans, pracujcy w Kurierze
Warszawskim, jest rwnie przychylny dziejowej misji Mussoliniego. Endecja ciszej, ONR goniej
robi propagand dla duce i dla Hitlera.
Zima 1936 roku jest niespokojna, grona i bolesna. Na wyszych uczelniach mno si awantury
antysemickie, a rwnoczenie potnieje walka lewicy akademickiej przeciw rasizmowi, przeciw

ograniczaniu autonomii uniwersytetw, o obnik opat. Na wprost okien naszej szkoy kipi
i fermentuje Politechnika. Patrole policyjne co dzie kr wok gmachu. Co dzie obserwujemy
napaci na studentw ydw. Z jkiem zajedaj przed Politechnik karetki pogotowia. Nagle
w marcu - blokada! Trzy i p tysica studentw strajkujc okupuje gmach uczelni. Doskonale wiemy,
e jest to akcja tzw. antyopatowa, akcja lewicy akademickiej, do ktrej tym razem przyczy si
endecki zarzd Bratniaka oraz caa modzie. Nad gwnym wejciem do Politechniki pojawi si dugi
transparent: Godujemy! i inny: Chleba! I jeszcze trzeci: Studenci blokuj uczelni! Wychodzc
ze szkoy widzimy, jak z platform tramwajw przejedajcych ulic Nowowiejsk studenci innych
uczelni rzucaj poprzez wysokie, elazne kraty paczki z ywnoci. Policja otoczya gmach Politechniki
kordonem i nie dopuszcza do rodka ani transportw ywnoci, ani jakiejkolwiek cznoci. Lekcje
w naszej szkole odbywaj si w staym nerwowym podnieceniu. Wrd uczniw panuje wyjtkowa
jedno: wszyscy jestemy za blokad. Jest to przecie takie sensacyjne! Takie awanturnicze! Nasi
szkolni endecy te s przeciw policji, gdy wiedz, e ich przyjaciele rwnie strajkuj. Na miecie
rozruchy studenckie. Jakie grupy demonstruj przed Ministerstwem WR i OP, jakie inne z
Marszakowskiej podchodz a pod sam plac Politechniki. Trzeciego dnia blokady wewntrz
Politechniki nastpuje rozam: oenerowcy pod wodz osawionego Salskiego, prezesa Bratniej
Pomocy, rozbijaj blokad, si usuwaj z gmachu modzie lewicow, ami i przerywaj strajk.
W tym samym mniej wicej czasie wybucha trzydniowy strajk powszechny grnikw i hutnikw,
strajk warszawskich pracownikw miejskich i tramwajarzy, trzytygodniowy oglnokrajowy strajk
fabryk monopolowych. W odzi strajkuje sto tysicy wkniarzy i dwanacie tysicy szewcwchaupnikw. W marcu strajk okupacyjny w krakowskiej fabryce Semperit koczy si walkami
w caym miecie. Policja atakuje manifestacje robotnikw. Omiu robotnikw zostaje zabitych.
W pogrzebie bierze udzia sto tysicy demonstrantw.
Przez kraj cay idzie wysoka rewolucyjna fala strajkw ekonomicznych i politycznych. Padaj hasa
Frontu Ludowego, hasa solidarnoci z Hiszpani, gdzie zjednoczeni komunici i socjalici objli
wadz. Fronty polityczne - midzynarodowe i wewntrzkrajowe - rysuj si coraz ostrzej. W Wilnie
toczy si proces lewicy akademickiej i redaktorw pisma Po prostu. Kady z nas modych czuje
konieczno wyboru ideowego. Cho nie kady potrafi wyboru tego ju dokona.
W kioskach sprzedawane s rne pisma. Ukazuj si meteory - kilka, kilkanacie numerw,
rzucanych nieregularnie, poznaczonych biaymi plamami konfiskat, krzyczcych o ndzy,
niesprawiedliwoci, ostrzegajcych przed wojn, wzywajcych do walki - i ju policja urzdza rewizj
w redakcjach, ju aresztuje redaktorw, ju pismo przestaje wychodzi, aby zacz na nowo pod
innym tytuem, w nieco innym skadzie redakcyjnym. Lewar, Lewy Tor, Nowa Wie, Po prostu
przemienione potem w Kart, Przekrj Tygodnia, Sygnay. Kupuj je wszystkie. Czytam, chon,
przejmuj mnie, Ale rwnoczenie jeszcze wyczekuj, jeszcze jestem nieufny i jakby ostrony.
Akceptuj, lecz waham si. Akceptuj, lecz nie czuj penej z nimi jednoci.
W lutym ukazuje si w kioskach wielka pachta z czarnym, jaskrawo wybijajcym si nagwkiem:
Oblicze Dnia. Z prawej strony, poniej tytuu, wydrukowana bya lista nazwisk tych pisarzy
i publicystw, ktrzy zgosili ch wsppracy: Andrzej Strug, Wadysaw Broniewski, Henryk
Dembiski, Zofia Nakowska, Janina Broniewska, Helena Boguszewska, Jerzy Kornacki, Stefan
Czarnowski, Wacaw Rogowicz, Wadysaw Spasowski, Edward Szymaski, Wanda Wasilewska, Emil
Zegadowicz, a z pisarzy zagranicznych: Romain Rolland, Louis Aragon, Paul Langevin. Lista sigaa
kilkudziesiciu nazwisk najwybitniejszych pisarzy, uczonych, dziaaczy. Powtarzay si nazwiska
autorw wsppracujcych z Dziennikiem Popularnym, wielkim jednolitofrontowym pismem
codziennym, ktre w cigu ostatnich paru miesicy szturmem zdobyo Warszaw. Popularno
Popularniaka rosa z kadym tygodniem. Zaniepokoio to wadcw; akurat w dzie mych imienin, 4

marca, policja - tajna i mundurowa - wkroczya do lokalu redakcji. Scen t pniej przedstawi
w swym dramacie: Domek z kart Emil Zegadowicz. Z godziny na godzin zakazano wydawania
Dziennika Popularnego. Par tygodni wczeniej zaczo wychodzi Oblicze Dnia. Front Ludowy nie
kapitulowa bez ostrej walki.
Oblicze Dnia najbardziej z tych wszystkich wtedy tak licznych pism lewicowych,
jednolitofrontowych, przypado mi do serca. Kupowaem wszystkie numery, czytaem je od deski do
deski. Rozpalay one moj wyobrani, miay wany wpyw na radykalizowanie si mojej postawy
politycznej. W ktrym z numerw znalelimy ca kolumn modych. I wtedy Jurek Korkozowicz,
Kazik Dbnicki i ja postanowilimy nawiza z pismem wspprac, chcielimy dostarczy im
materiaw z terenu szkoy redniej. Zdawao nam si, e tam na nas czekaj z otwartymi ramionami.
Ktrego wiosennego popoudnia we dwch z Jurkiem Korkozowiczem wybralimy si do redakcji.
Miecia si ona na wysokim pitrze starej, ciemnej kamienicy przy ulicy Dobrej, koo Tamki.
Zapukalimy do drzwi. Otworzy nam mczyzna w rednim wieku, niewysoki, o bardzo szarej,
zwyczajnej twarzy. Zapytalimy o towarzysza Markowskiego, ktry Oblicze Dnia podpisywa jako
redaktor, cho pismo faktycznie robili Mieczysaw Bibrowski z Wand Wasilewsk. Wasilewska bya
rwnoczenie redaktork Pomyka; wanie w tym czasie wydaa numer powicony Zwizkowi
Radzieckiemu, z furi zaatakowany przez reakcyjn, endeck, klerykaln pras. Nie wiedzielimy
jednak, kto kryje si za towarzyszem Markowskim, pytalimy wic o niego.
Okazao si, e to by on sam. Zaprosi nas do skromnie urzdzonego pokoiku, jakby przez niego
zamieszkaego. Wyuszczylimy nasz prob: chcemy wsppracowa z Obliczem Dnia, chcemy
dostarcza wam artykuw o szkole redniej, z naszego ycia.
Towarzysz Markowski patrzy na nas niechtnie i podejrzliwie. Ku naszemu zdumieniu nie zdradza
adnego zadowolenia z oferty. Zby nas oglnikami. Odeszlimy waciwie z niczym. Jak odchodzi
z kadej redakcji ten, kto chce pisa; mwi mu si: prosz, napiszcie, przyniecie, zobaczymy! Ale
w sowach Markowskiego nie byo nawet i tej zachty. Pniej zrozumielimy t ostrono. Pismo
oblegane byo przez szpicli i prowokatorw. Redakcja musiaa by bardzo rozwana. Tu w dodatku
pojawiaj si dwaj sztubacy, nie zapowiedziani ani nie autoryzowani przez adne ogniwo partyjnej
organizacji modzieowej, ktrzy chc pisa, a przecie redaktorzy wiedz dobrze, e w zasadzie nie
wolno drukowa w pismach dla dorosych artykuw uczniw gimnazjalnych. Istnia taki zakaz,
obowizujcy i nas, i ich. My jednak gotowi bylimy ryzykowa. Oni musieli by ostroniejsi.
Zraeni chodnym przyjciem, nie podejmowalimy dalszych prb nawizania wsppracy.
W maju Oblicze Dnia czynnie partycypowao w organizacji imponujcego Lwowskiego Zjazdu
Pracownikw Kultury. To na tym wanie Zjedzie Emil Zegadowicz podnosi w gr lew pi
i woa: -- Do zobaczenie w Czerwonej Warszawie! - Pisarz nie doy tej chwili.
W czerwcu wadze administracyjne zakazay wydawania Oblicza Dnia. Popularno pisma, ktre
osigao nakad 23 tysicy egzemplarzy, dwukrotnie wyszy ni Wiadomoci Literackie, ktre
skutecznie walczyo z bojkotem kolportau stosowanym przez Ruch, taka popularno pisma
wyranie komunistycznego, jawnie jednolitofrontowego bya niebezpieczna. Rozpoczynano akcj
przeciwko caej prasie lewicowej. Po kolei likwidowano tygodniki spoeczne i literackie. Uderzono na
koniec i w Oblicze Dnia.
Gorcy i trudny rok 1936.

urawia siedem, w oficynie...


Luty 1936. Jestem uczniem sidmej klasy. Nosz czerwon tarcz z sidemk, numerem szkoy,
ktr razem z mundurkow granatow marynark z amarantowymi wypustkami co dzie czym
prdzej zrzucam po piciu lekcyjnych godzinach. Ta tarcza, ten mundur i szkoa nawet s ju dla mnie
czym bardzo dalekim. Mam przecie mas inne pracy, ktra przykuwa moj uwag. Prowadz
zastp, redaguj dwa harcerskie pisma, jestem ju zgoszony na kurs podharcmistrzowski, bior
udzia w redagowaniu Naszych Torw, nowego pisemka klasowego, uczestnicz w konwentyklach
samorzdowych, zebraniach dyskusyjnych i wszelkiego rodzaju podobnych imprezach. W kontekcie
tylu zaj kolporta Kuni Modych jest ju bagatelk. Co dwa tygodnie, na ktrej z pauz, szybko
rozprzedaj kilkanacie egzemplarzy Kuni, ktra w naszej szkole nie jest tak bardzo popularna.
W gruncie rzeczy zainteresowania moich kolegw ani nie s polityczne, ani spoeczne, ani
humanistyczne. Raczej politechniczne i sportowe. Kuni Modych kupuj jedynie gimnazjalni
intelektualici, a tych nie jest wielu.
Od paru miesicy jestem czonkiem Szkolnego Komitetu Redakcyjnego Kuni. Jest to oczko w siatce
organizacyjnej, cilej: w siatce kolportaowej pisma. Zrezygnowaem ju w tym czasie ze zdobycia
wysokich progw Kuni. Rok temu po raz ostatni zaniosem do redakcji kilka artykuw, a gdy mi ich
nie przyjto, machnem rk. Ale stara mio do pisma - ju chyba bardziej przyzwyczajenie ni
marzenie - kazaa mi je kolportowa wrd kolegw. Byem jeszcze wierny, a ju nie narzucaem si.
I oto na ktrej z pauz zaczepi mnie kolega z smej klasy, rwnie czonek Sz.K.R. Kuni, ktry
chadza tam, do redakcji, na rne odprawy.
- Mrozowicki, naczelny Kuni, chciaby z tob pogada. Prosi ci, by przyszed do redakcji.
Takiego zaproszenia nie trzeba byo mi powtarza. Nazajutrz pukaem do drzwi Kuni - ju nie
w charakterze szarego ofertanta swej pisaniny, ale specjalnie zaproszonego. Pukaem, peen emocji.
Jak to si wszystko dziwnie, moe symbolicznie, plecie! Akurat urawia siedem.
Ju wtedy Kunia Modych nie miecia si ani na Zamku, ani na zapleczu Akademii Literatury, ani
nawet w biaych, wysokich pokojach reprezentacyjnego paacyku na rogu Alei Ujazdowskich i Alei
R, razem z redakcj Pionu, dostojnego, nudnego, sanacyjnego tygodnika literacko-artystycznego,
w ktrym pereki publicystyki literackiej (na przykad artykuy Irzykowskiego) tony w oceanie
drtwej mowy. Pion i Kunia yy z tej samej kasy, poczono je i w jednym lokalu redakcyjnym.
Ale teraz wsplnota z dostojnym Pionem ju te naleaa do przeszoci. Kuni spychano coraz
niej. A wyrzucono j do oficyny starej, czynszowej kamienicy na ulicy urawiej pod numer sidmy.
Jedna z tych ponurych rdmiejskich kamienic, opisana w Lalce; Prus zreszt mieszka naprzeciwko,
na urawiej, i tu umar. W wysok bram tej czteropitrowej kamienicy wchodziem ze skurczonym
sercem. Urodziem si tutaj, tutaj yem przez pierwsze dziesi lat, std zdawaem do gimnazjum. Na
trzecim pitrze od frontu. I teraz wracam na t sam urawi siedem! Wprawdzie do oficyny i na
parter, ale dla mnie te zwyczajne drzwi maego, dwupokojowego mieszkanka byy wrotami, przez
ktre miaem wkroczy w inny, jake wielki i wspaniay wiat.
Wiesaw Junosza Bieliski, Kazimierz Perl, Aleksander Czyewski i wreszcie Jzef Mrozowicki, czwarty
z kolei naczelny redaktor Kuni. Chudy, o nerwowych ruchach, ostrej twarzy, rozczochranych
wosach, niechlujnie ubrany, byle jak noszcy si, byskotliwie inteligentny, doskonay publicysta,
student dziennikarki i szkoy nauk politycznych, a przede wszystkim polityk, dziaacz, nawet
siuchciarz. Mrozowicki by uroczy, ale trudno byo zorientowa si, co waciwie naprawd ley mu na
sercu. W Kuni by buntowniczy i lewicowy, wrcz socjalistyczny, poza Kuni uparcie tkwi

w rozpadajcym si Legionie Modych i trzyma si sanacji. Mam wraenie, e wtedy jeszcze on sam
nie wiedzia, co si z nim i w nim dzieje, szuka, szarpa si. Potem jednak nie przeszed na lewic,
zatrzyma si wrd modych naprawiaczy, tworzcych a po ostatnie dni dwudziestolecia tak
lewic sanacyjn.
Ale to wszystko byo dla mnie wtedy mao istotne. Najwaniejsze i jedyne byy sowa Mrozowickiego:
- Co dla nas napiszecie? - z gry przesdzajce decyzj druku. Rok temu jeszcze odrzucano mi
artykuy, teraz - proponowano ich druk. To oszaamiao. Nie wiedziaem i nigdy si nie dowiedziaem,
jak Jzek wpad na mnie. aden przyjaciel mnie do niego nie przyprowadzi. Wtpi, czy w prasie
harcerskiej zwrci uwag na moj pisanin, nie czyta jej przecie. Moe przez profesora
Drzewieskiego? A moe jakie inne czujne oko wypatrzyo mnie w szkole czy w harcerstwie,
zauwayo postaw ideow pen waha i niekonsekwencji i polecio zaopiekowa si rozwichrzonym
modziankiem, ktry nie wiedzie pod jaki wpyw moe si ju nazajutrz dosta?
Wic pytano mnie, co napisz! Wic pytano mnie o zdanie o ostatnich numerach Kuni!
Odpowiadaem, gadaem, wysypywaem si przed Mrozowickim, oddawaem si temu pismu od razu
i bez zastrzee. Jaka przystojna, pulchna blondynka wpada do maego pokoiku redakcyjnego,
zatoczonego biurkami i fotelikami, by przynie aparat telefoniczny. Z Mrozowickim bya po imieniu.
Tak jak wszyscy tu. Koleanka Wieszczakwna - kolega Koniewski! Pierwsza prezentacja. Pierwsze
wprowadzenie. Znaem j z podpisu w stopce numeru, z artykuw czy felietonw. Krystyna
Wieszczak, gimnazjum Krlowej Jadwigi, czonek Gwnego Komitetu Redakcyjnego. Ale co ja mam
napisa?
Zaproponowaem. Niedawno w domu, na antresoli, odkryem paczk z egzemplarzami starych
pisemek powielanych i odbijanych na hektografie. Bezcenna zdobycz. Pisemka wydawane w roku
1905 i 1906 przez uczniw gimnazjum im. Chrzanowskiego, dokd chodzi mj ojciec. Kilka tytuw,
rozmaite kierunki polityczne. Obraz ycia intelektualnego i ideowego sztubakw warszawskich
w gorcym czasie rewolucji i strajku szkolnego. Publicystyka i wiersze. Rysunki i ozdobniki - secesyjne,
jakby kalkowane z Chimery. Napisz o tej prasie szkolnej sprzed trzydziestu lat, zrobi jej przegld,
omwienie.
Propozycja zostaa zaakceptowana. Mrozowicki zaprosi mnie, bym przychodzi do redakcji, kiedy
tylko bd mia czas i ochot. Chcia, bym ju zaraz myla o nastpnych artykuach. Od razu umwi
mnie z nowo poznan koleank Krystyn, bym odebra od niej tom pamitnikw chopw. Warto,
bym o tym wanie napisa do Kuni. Zostaem zaproszony na najblisze zebranie Gwnego
Komitetu Redakcyjnego, w skad ktrego wejd przy najbliszej, dorocznej zmianie personalnego
skadu. Czy mogem pragn czego wicej?
W par tygodni po pierwszej wizycie w dwch kolejnych numerach Kuni ukazao si omwienie
pisemek szkolnych sprzed lat trzydziestu. Artyku by nader wyczerpujcy, za dugi, zawiera mas
cytatw, przynosi reprodukcje stron tytuowych i co bardziej charakterystycznych ozdb graficznych.
Koczyem go retorycznym pytaniem: czy za lat trzydzieci modzi czy bardziej doroli historycy
rwnie pochyla si bd nad okazaymi, drukowanymi kartami Kuni Modych, by odczyta z nich
jakie uamki prawdy o naszym pokoleniu?
Na urawi zachodziem moliwie najczciej. Zadomowiem si prdko w tych dwch pokoikach jeden redakcja, drugi administracja - w ktrych krlowao trzech studentw: Jzek Mrozowicki,
Kazimierz Blichiewicz, kierujcy administracj, i Olgierd Zdrojewski, kierujcy sekretariatem.
Podpisanego wydawcy, Lucjana Skrki, nigdy nie ogldaem na oczy. Chonem nowe rodowisko.

Na urawiej pokazywa si huczcy, okrgotwarzy i czarnobrewy Wojtek ukrowski, maturzysta


z gimnazjum pruszkowskiego, jedyny katolik w zespole - ju wtedy byo mu przyciasno w katolicyzmie
- i obok Henryka Huzika jeden z dwch ju wtedy wietnych prozaikw Kuni.
Trzeba sobie zdawa spraw z tego, e z proz w Kuni byo do krucho. Publicystyka przewaaa
nad proz i poezj mniej wicej w stosunku piciu do trzech. A z kolei wiersze dominoway nad
nowelami, opowiadaniami czy prbami powieciowymi. Tak zreszt dzieje si zawsze w prasie tak
zwanej spoeczno-literackiej, tak dziao si w Kuni. Opowiadania, nowelki nieczsto drukowane, o
tematach czerpanych z ycia sztubackiego, modzieczego, czasem onierskiego, raziy sw
bezradnoci kompozycyjn, naiwnoci psychologiczn. Pod wzgldem stylu s to jakie dalekie
reminiscencje modopolszczyzny pomieszanej z bandrowszczyzn. Nawet nie najgorsze dzi nazwiska
podpisane s pod tymi pozycjami. C z tego, kiedy same utwory s zdecydowanie sabe. Tadeusz
Zelenay wydrukowa sensacyjno-psychologicznego Szpiega, Eugeniusz Zieliski i Roman Sadowski,
kady nieco inaczej, signli po tematy wojenne, w obu wypadkach najcilej zwizane z Legionami to wtedy najbardziej fascynowao. Alfred aszowski obdarzy pismo fragmentem modzieczej
autobiografii. Koledzy Lipschtz, Gruszka, Kowalczyk, pseudonimowy Sokrateus oraz Stanisaw
Kowalewski prbowali swych si w opowiadaniach wrcz naturalistycznych. Wszystko to razem byo
blade i nic nie zapowiadao.
Spord tej caej, niewiele wartej pisaniny wyrniaa si twrczo dwch autorw: Henryka Huzika
z odzi, ktrego mier w Powstaniu Warszawskim jest niewtpliw, cho zapomnian, strat naszej
literatury, oraz Wojciecha ukrowskiego.
Obaj byli autorami licznych fragmentw prozaicznych, przez trzy lata drukowanych w Kuni. Huzik
by starszy bodaj o rok od ukrowskiego. Pisywa prcz nowel reportae o duym walorze literackim.
ukrowski ogranicza si do literackiej fikcji, drapujc j przewanie w tog pierwszej osoby. Huzik,
podwczas radykalny lewicowiec, po maturze poszed ku katolicyzmowi i drukowa w poznaskiej
Kulturze. ukrowski, od razu radykalny katolik, za mojej ju obecnoci w Kuni opublikowa
artyku, w ktrym piorunowa na letnie miosierdzie chrzecijaskie, bdce zaledwie, jak pisa,
plasterkiem na ran krzywdy spoecznej. Huzik ca sw modziecz namitno i kiekujcy talent
wyadowywa w reportaach i nowelach o beznadziejnej ndzarskiej egzystencji dzkiego
proletariatu - tych pokrzywdzonych i sponiewieranych. Byy to kartki pene drapienego pesymizmu,
niszczcego syt dobroduszno i bogostan syna zamonych rodzicw. Odczytujc teraz na nowo
opowiadanie Twj ojciec jest strem czy Umiera czowiek, mona bez trudu wytkn braki formy
i treci, mona wskaza na mistrzw literackich, w ktrych zapatrzy si autor. Nie sposb jednak
i teraz oprze si namitnoci i sile, z jak byy one pisane.
Proza Henryka Huzika odpowiadaa bardzo cile tym postulatom spoecznym i artystycznym, jakie
formuoway nieliczne zreszt w pimie artykuy krytyczne. Nieliczne, gdy krytyka literacka,
wymagajca rzetelnej erudycji i sporego wyrobienia, nie bya najsilniejsz stron tej modzieczej
publicystyki. Aleksander Czyewski przepowiada i da: Literatura jutra to ksika pisana z siln,
jaskraw tendencj. Ksika dla wszystkich. Ta ksika walczy o jak ide... Ta ksika wyszukuje
sobie wasny jzyk, pulsujcy najszczerszym, najprawdziwszym yciem dnia dzisiejszego. Ta ksika to
ju nie poszukiwanie formy, a tworzenie form ycia. Ksika zwarta, konsekwentna... Ksika, ktr
konfiskuj... I tak dalej w tym samym gucie. Jako krytyka literacka artyku Czyewskiego by niczym,
jako literackie postulaty modego czowieka - by do prekursorski. Wymaganiom tym miaa sprosta
proza Huzika.
ukrowski dzieli z Huzikiem umiejtno dostrzegania ycia. Cho co innego podpadao przede
wszystkim ostroci jego oka. Gdy tamten by piewc niedoli, ukrowski cieszy si modzieczym

yciem. Pod jego pirem byo ono radosne, bujne, bogate, zuchowate i zuchwae, fragmenty
przypominay chwilami dojrzae, soczyste, pikne, czerwono-zote jabko. Caa krasa ycia - ycia
ucznia, chopca w maym miasteczku graniczcym z wsi i w peni korzystajcym z jej natury - chciaa
by oddana przez pisarza tryskajcego ju wtedy werw nie byle jak. Ju debiutancka, wakacyjna
impresja Tracze zdradzaa tgiego obserwatora, ktry apercypuje rzeczywisto wszystkimi
zmysami.
Obok ukrowskiego na urawiej krcia si masa innych sztubakw i studentw. Biaowosy Witek
Kosiski z Biaegostoku snu swe rewolucyjne plany: by on biegym teoretykiem techniki rewolucji
i zamachw stanu. Ktrego dnia poznaem Jerzego Lerskiego-Sotysika, ktry wanie odsugiwa
wojsko, czarowa koleanki w mundurze podchorego. Przed dwoma laty by on razem z Janem
Lechem, pniejszym dziaaczem ludowym, redaktorem wydawanego we Lwowie pisma szkolnego
agiew, czyli Kuni Modych Ziem Poudniowo-Wschodnich, z ktrego szpalt z takim zwraca si
apelem do modych Polakw z Rzeszy hitlerowskiej: Koledzy polscy przeladowani nad Odr,
wynaradawiani nad Renem, drosi nam jestecie ni bracia nasi rodzeni. W tworzeniu nowej Polski
bdziemy wspdziaa wszyscy: spoem, jak gosi Wasze haso, wytrwamy i wygramy!
Trafiy mi wtedy po raz pierwszy do rki kaligraficzne, drobnoliterkowe manuskrypty Gustawa
Herlinga-Grudziskiego z Kielc i kilkudziesiciostronicowe, radykalne w spoecznym wyrazie elaboraty
Franciszka Gila ze Lwowa. W ogle w Kuni prowincja pozastoeczna bya silnie reprezentowana.
Byo wielkim osigniciem tego pisma, e cho zaoone w Warszawie, nie utono w wycznie
stoecznym sosie. Po paru pierwszych numerach punkt cikoci przesun si zdecydowanie na
prowincj. Silne byy orodki wsppracownikw pisma we Lwowie, w odzi, na lsku, na Pomorzu,
a nade wszystko w maych miastach. Saba bya natomiast wsppraca uczniw z Krakowa, adna - z
Poznania i z Wilna. To ostatnie byo bardzo dziwne, gdy wanie w Wilnie byy due grupy modziey
o przekonaniach identycznych z Kuniami. Koncepcja Kuni - jako pisma - zapadniaa orodki
regionalne, ktre zaczy wydawa wasne, nie mniej ciekawe periodyki: Modzi id w Zagbiu
Dbrowskim, Nasze Prace w Bydgoszczy, pniej Pokolenie we Lwowie. Dodatki prowincjonalne
Kuni, redagowane przez rejonowe komitety redakcyjne, stay na wysokim poziomie. Takim
pismem bya wspomniana agiew.
Zaczem przychodzi na zebrania komitetu redakcyjnego. Byy to posiedzenia krzykliwe, rozedrgane
sprawami ideowymi w wikszym, redakcyjnymi w mniejszym stopniu. Wszyscy mwili razem, jedno
przez drugie, uciszani przeklestwami Mrozowickiego. Spory byy namitne, zreszt najmniej szo
o biece numery, najwicej o stosunek do zasadniczych spraw politycznych. Czas zmusza do
wyboru. Gdy w ktrym wiosennym tygodniu pojawi si na zebraniu komitetu redakcyjnego sam
najwyszy nasz - po mierci Adama Skwarczyskiego - cenzor i opiekun, Janusz Jdrzejewicz,
niedawny minister WR i OP, rkawic dyskusyjn podja Marysia Zieleczyk, moja znajoma
z dawnych lat dziecistwa, z zabaw w parku Ujazdowskim. Wyrosa ju wtedy na mod komunistk i
ostro zaatakowaa Jdrzejewicza. Dyskusja bya do dziwna, ni to zabawna, ni to krpujca, ale
charakterystyczna.
Na tle Polski lat trzydziestych, ktra przeywaa Brze, Berez, mier Pisudskiego, narastanie
Ozonu, a rwnoczenie burdy uniwersyteckie, a rwnoczenie wzrost prnoci modych Stronnictwa
Narodowego, ONR i Falangi, zapatrzonych nazbyt pilnie we wzory zachodniego i poudniowozachodniego faszyzmu - na tle takiej Polski sytuacja Kuni bya co najmniej dziwna. Atakowano j
z prawa i lewa. Paday gromy z amw endeckiej prasy, z mwnicy sejmowej, z ambon kocielnych ta strona oskaraa o komunizm, o deprawacj. Szydzono z Kuni w Robotniku, w Po prostu, w
Lewym Torze i innych pismach radykalnej lewicy. Dla tych znowu zachowanie si Kuni byo

wrcz prowokatorskie. Uwaali, e swym pisudczykostwem neutralizuje ona modzieczy radykalizm,


ktry musiaby doprowadzi chopcw i dziewczta do PPS, do OMS ycie, do KPP.
Sytuacja caego zespou i caa w ogle koncepcja Kuni bya w istocie bardzo skomplikowana.
Trudno mi dzi odpowiedzie na pytanie, czy Kunia Modych bya udanym czy nieudanym
eksperymentem Adama Skwarczyskiego. Sdz, e z jego punktu widzenia raczej nieudanym. Mimo
i rzeczywicie staa si ywym i twrczym orodkiem intelektualnym modziey gimnazjalnej, nie
potrafia zahamowa wzrostu antysanacyjnych nastrojw wrd modych: ani w kierunku
prawicowym, ani lewicowym.
Intelektualny or, jaki pismo wysuwao przeciw modziey endeckiej, rzecz jasna, nie mg sprosta
sile irracjonalnych mitw, ktrymi strona przeciwna zwyka wojowa. Z lewic za pismo - kurczowo
trzymajce si rzdowej klamki - nie mogo si mierzy, nie mogo wspdziaa uczciwie. Praktyka
wychowawcza gimnazjum w owym czasie sza w kierunku zupenie odmiennym i z kadym nieledwie
miesicem swego rozwoju Kunia coraz bardziej stawaa wobec rozbienoci istniejcych midzy
tym, co pisze ona z porczenia Skwarczyskiego i Jdrzejewicza, a tym, czego uczyli nauczyciele
w szkoach - z porczenia tego Jdrzejewicza czy potem jego brata. Ta sprzeczno wewntrzna
rozwalia bardzo prdko Stra Przedni, ktrej cz wraz z czci Legionu Modych odesza
zdecydowanie ku opozycyjnej lewicy. Ta sama sprzeczno coraz ostrzej fermentowaa w onie samej
Kuni. Niewtpliwie askawie dla tej inteligentnej grupki modziey nastawiony Janusz Jdrzejewicz
raz po raz siga po czerwony owek, kastrujc radykalne wybujaoci.
W tym stanie rzeczy musiao doj do starcia.

...I doszo!
Zdyem akurat na gaszenie wiec. Ledwo wydrukowaem par artykuw, ju zbliay si wakacje i
Jzek Mrozowicki nagle rozwin przed nami nowe, wspaniae plany. Pooy arkusz papieru
z projektami zupenie nowego ukadu graficznego. Po wakacjach pismo miao zmieni format,
z duego zeszytu na pacht, sta si tygodnikiem, uatrakcyjni dziay, ubojowi postaw. Suchaem
zachwycony, nie przeczuwajc, co si za tym kryje, a zbyt wiey byem w zespole, by dopuszczono
mnie do narad bardziej poufnych, w ktrych zapewne marzenia mieszay si z trosk. Mona byo
snu plany stworzenia zupenie nowego pisma, gdy widziao si lub przeczuwao, e dotychczasowe
przestanie wychodzi.
Kiedy w czerwcu 1936 roku ukaza si ostatni, przedwakacyjny numer Kuni, egnaem si
z kolegami tylko na lato. Ale gdy we wrzeniu, zaraz po rozpoczciu szkoy, pognaem na urawi,
zastaem Jzka czyszczcego szuflady. Wraca od prezydenta Mocickiego, by smutny i zy. Wezwano
go na specjaln audiencj, podczas ktrej Mocicki osobicie zakomunikowa mu - bardzo zreszt
chwalc Kuni - e z powodu tego wydawnictwa ma zbyt wiele kopotw politycznych, e Zamek
atakowany jest za to, co my wypisujemy, i e wobec tego prezydent przestaje z wasnej kasy
subwencjonowa pismo. W praktyce oznaczao to, e Ministerstwo WR i OP cofa Kuni prawo
kolportowania na terenie szkoy redniej. To by cios ostateczny. Mrozowicki ju nawet nie
wspomina o jakich moliwociach wydawniczych. Byo mi bardzo, bardzo przykro.
Kunia Modych przestaa istnie - jako pismo.
rodowisko bowiem trwao nadal, burzyo si, fermentowao, szukao nowych form dla
wypowiedzenia swych niepokojw i manifestowania postawy. Sprawy Kuni nie mona byo

skoczy tak z dnia na dzie. Pismo poczte przez pewien okrelony system polityczny - w rezultacie
wychowywao modych ludzi przeciwko temu wanie systemowi. Uczyo ich myle samodzielnie,
rozsdnie, logicznie, a nie sloganami wymaganymi przez specjalistw od rzdowej propagandy. Raz
rozbudzona samodzielno intelektualna, wiatopogldowa nie pozwalaa zastygn
w przewidzianym dla tej grupy schemacie sanacyjnej lewicowoci. Znakomita wikszo ewoluowaa
dalej i najrozmaiciej. rodowisko nie byo przecie czym autonomicznym, istniao w ywym
spoeczestwie, ulegao jego procesom. Gdy z redakcji na ulicy urawiej wychodzi, oddajc klucze
dozorcy, ostatni redaktor Kuni, akademicy-kuniacy ju rozsypywali si po najdalszych kracach
wiatopogldowego wachlarza. Ju wtedy Brandys, Siudya, Krygier byli w Zwizku Niezalenej
Modziey Socjalistycznej, ju Parecki, Marysia Zieleczyk, Jan Kott wizali si z parti komunistyczn,
ju aszowski i Pietrkiewicz odeszli na najradykalniejsz prawic, do oenerowcw. Ju Mrozowicki
szykowa si do kariery w Legionie Modych. Ju Zdrojewski pracowa w wydziale bezpieczestwa
Komisariatu Rzdu. Jeszcze kilka miesicy, a jeden kuniak mia robi rewizj w mieszkaniu drugiego
kuniaka. Policjant rewidowa komunist. Na biurku rewidowanego sta ten sam portret, ktry wisia
i w pokoju rewidujcego: portret Pisudskiego. To byy stare sentymenty. Pisudczyzna bya sabym
cementem. Bya histori, a ycie szo naprzd ze swymi prawami i wymogami. Nigdy ju wicej - po
dzi dzie nie spotkali si razem wszyscy kuniacy. Kunia Modych ma ju tylko smak wspomnie
modoci.
Nieprawda! Kunia Modych to nie tylko wspomnienie!
Przez cztery i p roku istnienia pisma w 85 zeszytach drukowao okoo 370 modych autorw:
publicystw, poetw, prozaikw, malarzy, grafikw. Moe warto przytoczy tych, ktrzy dzi jeszcze
tworz i pisz: Erwin Axer, Kazimierz Brandys, Mieczysaw Fleszar, Franciszek Gil, Jan Huszcza, Jan
Kosiski, Jan Kott, Stanisaw Kowalewski, Zofia Leniewska-Jaremowa, Alfred aszowski, Ryszard
Matuszewski, Hieronim Michalski, Wacaw Mrozowski, Wiesaw Mielczarek, Jzef Nacht-Prutkowski,
Stanisaw Ostrowski, Jerzy Pleniarowicz, Henryk Tomaszewski, Zbigniew Pitera, Roman Sadowski,
Seweryna Szmaglewska, Tadeusz Rewicz, Grayna Terlikowska-Woysznis, Krystyna WieszczakBerwiska, Witold Wirpsza, Maria Zenowicz-Brandysowa, Eugeniusz Zieliski, Tadeusz Zelenay,
Wojciech ukrowski, Maria Zieleczyk-Turlejska. Wrd nich s twrcy bardzo powani, s i do
skromni, s pisarze, publicyci, ludzie teatru, plastycy. Kilku innych autorw, ex-kuniakw, dziaa
i tworzy na emigracji. Podczas okupacji zgino lub zostao zamordowanych omiu, ktrzy ju wtedy
wyrniali si jako publicyci lub pisarze: Aleksander Czyewski, Henryk Huzik, Witold Kosiski, Juliusz
Krzyewski, Jzef Mrozowicki, Franciszek Parecki, Kazimierz Perl, Zdzisaw Siudya. Razem czterdzieci
siedem nazwisk. Jest to trzynacie procent oglnej liczby autorw Kuni. Procent bardzo wysoki,
ktry rozstrzyga o tym, e Kunia nie zostaa jako tylko wspomnienie grona byych przyjaci, ale
jako oczywista warto kulturalna, Istotna i ciekawa karta w dziejach naszego pimiennictwa.
Opuszczajc po raz ostatni redakcj Kuni nie mogem wiedzie, e jeszcze raz w yciu wypadnie mi
powrci do domu mego urodzenia. W styczniu 1940 roku, uchodzc przed aresztowaniem, tutaj
spdziem ostatni warszawsk noc i std wyszedem w paroletni wdrwk wojenn.

VII
Dojrzewanie

Jeszcze nie...
Mokra mga ciya nad ulicami. Listopadowa, nieprzyjemna pogoda. Byo ju ciemno, a ta cz
miasta, zbudowana przed, kilkudziesiciu laty, nawet w sztucznym owietleniu nie naleaa do
piknych. Spokojny, szary budynek Biblioteki Publicznej dostojnie wyrnia j spord brzydkich,
czynszowych kamienic. Wolno przechadzaem si przed frontonem Biblioteki. Oczekiwaem
nieznajomego modzieca; Andrzej Nowicki umwi nas na rozmow. Wiedziaem, e bdzie to kto
z modych socjalistw. Punkt sidma podszed do mnie niski, garbaty ucze jakiego gimnazjum. Obaj
mielimy odpite tarcze, ale zdradzay nas szkolne czapki. Przedstawi si umwionym hasem, bez
nazwiska. Ruszylimy przed siebie, Koszykow, ku mniej ludnej, nieparzystej stronie Alei
Ujazdowskich.
Przyjaciel Nowickiego od razu narzuci tok dyskusji politycznej i wiatopogldowej. Potakiwaem lub
zaprzeczaem, rozumiejc, e podlegam egzaminowi. Za tym wstpnym przepytywaniem musiay si
jednak kry bardziej konkretne propozycje, nie wiedziaem jeszcze jakie, ale rad byem, e do mnie
wanie zostan one skierowane.
Egzamin wypad pozytywnie; potwierdzi informacje Andrzeja Nowickiego. Po kilkunastu minutach
propozycja zostaa sformuowana: Spartakus!
Spartakus! - nie trzeba mi byo nic wicej tumaczy! Ogarno mnie uczucie gbokiej satysfakcji.
Na kog z naszego pokolenia nie dziaay konspiracyjne mity? Dlatego zreszt jesieni 1939 roku
bylimy tak lekkomylnie gotowi do konspiracji. Ulubion lektur byy nam: Dzieje jednego pocisku
Andrzeja Struga i Bibua Jzefa Pisudskiego. Ile to godzin przewasaem si po ulicach marzc
wstecz, peen pretensji do losu, e nie urodziem si o tyle lat wczeniej, by mc skada i odbija
nielegalne gazety, drukowa Robotnika, rozwozi bibu, demonstrowa i walczy na rnych
placach Grzybowskich. Nasze dni wydaway mi si tak nudne. W marzeniach rozwijanych wstecz
adnej roli nie odgryway uczucia buntu spoecznego i cho przenosiem to wszystko w czasy
wspczesne i transponowaem na walk o spoeczn sprawiedliwo, to jednak przeszo
w marzeniach tych growaa nad teraniejszoci. Cigle jeszcze bardziej byem wychowankiem
romantycznej legendy Pisudskiego ni kandydatem do szeregw konspiracji aktualnie walczcej
o spoeczn wolno.
Prcz harcerstwa, Stray Przedniej oraz sodalicji (w naszym gimnazjum tej ostatniej nigdy nie byo)
inne organizacje, szczeglnie polityczne, nie byy dopuszczane na teren szkoy. Lecz cz (akcentuj:
cz!) modziey gorco pasjonowaa si, i to od lat najmodszych, wanie polityk w jej rnorakim
aspekcie. Rwnoczenie partiom politycznym zaleao na najwczeniejszym wizaniu ze sob swoich
modocianych wyznawcw. Poniewa nie mogy tego czyni jawnie (co byo bezwarunkowo suszne!)
- czyniy to tajnie, nie biorc pod uwag ani ujemnych skutkw wychowawczych takiego
postpowania, ani represji, ktre w wypadku wykrycia dotykay konspiratorw. Konspiracje nie
obejmoway jednak zbyt wielkiej iloci uczniw i dlatego stosunkowo rzadkie byy wypadki jakiej
wsypy. Niejeden ucze przeszed przez cae gimnazjum nie podejrzewajc, e siedzcy z nim na
jednej awce kolega naley do podziemnego, nielegalnego zwizku.
W naszej szkole rwnie dziaay nielegalne zwizki.
Noga - Narodowa Organizacja Gimnazjalna. Ekspozytura Stronnictwa Narodowego, antysemicka
i dewocyjna, podobno silniejsza w Poznaskiem i na Pomorzu; u nas w Warszawie i w naszym
gimnazjum dystansowana przez modych oenerowcw i falangistw, bardziej dynamicznych

i inteligentniejszych. Nie wiem, czy szefem Nogi w naszej szkole, ale w kadym razie jej
najaktywniejszym dziaaczem by Jan Baraski, ju wtedy ucze smej klasy, wysoki, chudy,
o szerokich barach i trjktnej, lisiej twarzy. Syn chopa, fanatyczny endek, za sw dziaalno
polityczn wylany ze szkoy w Czstochowie, przez mone protekcje przyjty do Staszica. Dziko
zacieky - zaciekoci, w ktrej nie byo miejsca na koleestwo, przeciwnik naszej grupy. W
Warszawie szko najbardziej opanowan przez Nog byo bielaskie gimnazjum prowadzone przez
zakonnikw. Noga posiadaa wasny, legalny organ, pozbawiony jednak prawa kolportau
w szkoach i przynajmniej w Warszawie bardzo mao popularny. Byy to wydawane w Poznaniu
Orlta, pisemko sabiutkie, ktre - inaczej ni Kunia Modych - nie odegrao adnej roli
w ksztaceniu pniejszych pisarzy.
Bardziej popularne i ruchliwe byy szkolne grupy ONR i Falangi. To byli ju regularni faszyci; we
wszystkim naladowali faszystw woskich lub hitlerowcw niemieckich. Obie organizacje nosiy
piaskowego koloru koszule przepasane koalicyjnymi pasami. Znaczkiem ONR by miecz Chrobrego
stylizowany na liktorskie rzgi, Falanga piecztowaa si rk z mieczem, co w ruchu graficznym
przypominao swastyk. Falanga gosia nieco bardziej radykalne hasa spoeczne i bardziej bya
skonna - jak si pniej okazao - do ukadw z obozem rzdzcym. W szkole obie grupy niczym si
od siebie nie rniy i nie tylko nikt z nas nie odrnia falangistw od oenerowcw, ale niejeden
z nich dopiero po maturze zorientowa si, jakiej grupie naprawd wierno przysiga.
Dalej: Spartakus. Tajne, szkolne rami PPS. Do Spartakusa nalea Andrzej Nowicki i paru innych
kolegw z naszej klasy.
Na koniec istniaa rwnie nielegalna, bezwzgldnie tpiona przez wadze organizacja modziey
komunistycznej. Jedyna naprawd nielegalna, jedyna, w ktrej wsypa grozia wilczym biletem,
a nawet sdem i wizieniem. Wiem tylko o dwch kolegach z naszego gimnazjum, ktrzy naleeli do
zwizku modziey komunistycznej: Lutek German i Ryszard Niedwied. Tego ostatniego, o wiele od
nas starszego, znaem wycznie z widzenia. Obaj bolenie przeyli rozwizanie KPP w 1938 roku.
Obaj zginli w czasie okupacji.
Propozycja wstpienia do Spartakusa wynika z sytuacji politycznej, istniejcej w naszym
gimnazjum. Toczyy si walki o szkolny samorzd. W czyich znajdzie si on rkach: lewicy czy
prawicy?
Ani klasowy, ani szkolny samorzd u Staszica waciwie nie istnia, a jeeli nawet co si tam za
samorzd uwaao, w naszym yciu nie odgrywao nawet najsabszej roli. Uczniowie nie przywizywali
do swej samorzdnoci adnego znaczenia, poddajc si wprost regulaminom szkolnym albo te
lekce je sobie wac. Godziny wychowawcze, na ktrych wadze samorzdw klasowych miay
oddziaywa na swych kolegw, uwaalimy za strat czasu i kompletne zawracanie gowy. Samorzd
faktycznie istnia i pracowa zawsze w jednej jedynej klasie, tej, ktrej wychowawc by matematyk
Piotrowicz, zwany Malajem. Niebywaym autorytetem nauczycielskim potrafi on ze swojego
samorzdu czyni zawsze (a przynajmniej, jak si okae, do czasu...) sprawne narzdzie dyscypliny
klasowej, co w rodzaju takiego oberdyurnego.
Jednak od czasu do czasu na wokand szkoln wypywaa sprawa samorzdu midzyklasowego,
gimnazjalnego. Widocznie ktry z omioklasistw poczu nagle gos boy i zapragn panowa lub
ktry z nauczycieli przypomnia swoim kolegom, e waciwie samorzd jest najbardziej
nowoczesnym rodkiem wychowawczym. A moe rwnie nagromadziy si potencjalne siy
polityczne, ktre szukay okazji wyadowania si. Koniec roku trzydziestego szstego - to gorcy czas!
W Hiszpanii ju walczono, w Warszawie przygotowywano deklaracj Obozu Zjednoczenia
Narodowego, kolejnego wcielenia sanacji. A gimnazjum w adnym razie nie byo oaz spokoju. Kto

wic owiadczy, e warto oywi samorzd, inni mu przytaknli - i zaraz Noga i oenery przypuciy
wcieky szturm na nasz grup lewicow. Chodzio o to, by uniemoliwi nam wejcie do rady
przedstawicieli klasowych. Wycignito minione dzieje, znw zaatakowano nas za Szkoln aw.
Puszczono ulotk, w ktrej Korkozowicza, Dbnickiego, Nowickiego, Millera i mnie nazwano
komunistami, co miao by denuncjacj, cho dalekie byo od prawdy. Imiennie wymieniono nas
piciu. Przy wielu okazjach demonstrowalimy swe przekonania i z caej lewicy gimnazjalnej bylimy
bodaj najbardziej haaliwi, ale poprzez nas celowano w du grup uczniw naszej klasy, ktra nie
zraona klskami z roku ubiegego, na nowo wskrzeszaa stare inicjatywy, na nowo podejmowaa
akcje o charakterze wyranie postpowym, tyle e nieco ogldniej prowadzone.
W par miesicy po zamkniciu Szkolnej awy pokazao si w klasie nowe pismo: Nasze Tory,
znw z Andrzejem Nowickim w roli gwnej, ale z nieco innym komitetem redakcyjnym: Krzysztof
Miller, z ktrym akurat siedziaem na jednej awce, Feliks Pooncz, Ludwik Rostkowski, Jurek
Korkozowicz. Z Naszymi Torami czyy mnie najblisze wizy przyjani, drukowaem tam jeden czy
drugi artyku, ale moje osobiste ambicje publicystyczne ju lokoway si poza szko. Nasze Tory
ideowo nie rniy si od Szkolnej awy, natomiast byy bardziej skrupulatnie cenzurowane przez
profesora Juliusza Krzyanowskiego, naszego ulubionego acinnika, Alojzego, a przy tym
znakomitego znawc Szekspira, szczeglnie Hamleta. Wanie wtedy Krzyanowski zacz
interesowa si bliej organizacj szkolnego ycia intelektualnego. Jeeli my, gimnazjalna lewica,
mielimy szans takiego rozwinicia si, to tylko dlatego, e trafilimy na grono nauczycieli, na
Stefana Drzewieskiego, Zygmunta Dworakowskiego, Juliusza Krzyanowskiego, Witolda Berezeckiego,
gimnastyka i polonist w jednej osobie, ktrzy sprzyjali nam, cenili nasz ideowy niepokj, ktrym
nasza postawa bya bliska.
Nasze Tory kontynuoway Szkoln aw, a dawne kko dyskusyjne reaktywowao si, tym razem
jako teren spotka uczniw rozmaitych klas, nawet modszych, pod opiek profesorw
Krzyanowskiego i Berezeckiego. Spotykalimy si co tydzie, w szkole, w godzinach popoudniowych,
ale to ju nie byy buczuczne dyskusje w mieszkaniu Kazika Dbnickiego. Tematy cile polityczne,
wiatopogldowe zastpione zostay rozwaaniami bardziej literackimi, kulturalnymi, artystycznymi.
Andrzej Nowicki zaatakowa mickiewiczowskie Kochajmy si, powtarzajc Jana Nepomucena
Millera, a syn Millera, Krzysztof, przewodniczy temu zebraniu pewnie ju nie pamitajc, co tam
ojciec przed laty napisa. Wani byli nie ojcowie, lecz synowie! Od nas zaczyna si wiat!
Piszc o Pisudskim w szkolnej gazetce, zawoaem: Salutujemy i maszerujemy dalej! Co byo niewane! Byle nie za dugo oglda si w przeszo - woaem na tych dyskusjach. Przy kadej okazji
szarpaem Sienkiewicza i jego pikne, za pikne obrazy historyczne. Gdy za profesor Berezecki
wystpi z projektem, by caa szkoa zatroszczya si o realizacj idei Staszica, gromko protestowaem.
Koncepcja profesora Berezeckiego bya, w moim odczuciu, najzupeniej nierealn prb
wyprowadzenia uczniw Staszica na bardziej szeroki trakt zainteresowa kulturalnych
i spoecznych. Cho sama posta Stanisawa Staszica wyjtkowo si na taki wzr nadawaa, i to
wanie wzr postpowy.
W tym samym czasie w stoecznym gimnazjum im. Batorego lansowano ruch uczniw wszystkich
w caym kraju szk imienia Batorego i Zamojskiego, ktry mia polega na wspczesnym
kontynuowaniu pastwowych ideaw Batorego i jego kanclerza. Wydawano nawet uczniowskie
pismo: Pochodem idziemy, organ szk im. Batorego i im. Zamojskiego, we wspaniaej szacie
graficznej, na kosztownym kredowym papierze. Drukowao ono patetyczne artykuy i historyczne
referaty na temat strojw, menu i obyczajw epoki krla Stefana. To nudziarstwo redagowa Jerzy
Drewnowski. Czy mogem wtedy przypuszcza, e losy nasze kiedy si splot i ju niebawem zostanie
on ruchliwym dziaaczem rzetelnie postpowego odamu modziey?

Koncepcja prof. Berezeckiego tkwia wic w nurcie mody wczesnej. Namitno mojego protestu
przeciwko tej akcji braa si nie tylko z niechci do naladowania czcigodnych postaci, ale
z przewiadczenia, e wartoci humanistyczne niewiele znacz dla moich kolegw. Lkaem si, e
akcja taka bdzie jeszcze jedn dt histori. W trzy lata pniej, ju jako akademik, tymi sowami
streszczaem mj opr, uoglniajc wasne stanowisko.
...Projektodawcy, jednemu z nauczycieli, chodzio o to, by samorzd szkolny zaj si specjalnie
propagand kultu dla Stanisawa Staszica, przez dyskusje nad jego dzieami, akademie, wycieczki do
grobu na Bielany. Zaprotestowaem przeciwko temu. Nie dlatego, e umar i nic nas nie obchodzi jak sugeruje autor1, tylko dlatego, e Staszic, posta w naszej historii niewtpliwie wietlana i pikna,
w czasach niewoli susznie mg by otaczany czci jako wzr godny naladowania. Dzi - przez fakt
odzyskania niepodlegoci - taki wzr sta si niepotrzebny. Staszic si zdezaktualizowa. Dla nas jest
on tylko postaci historyczn, historycznie cenn, ale to mato, by teraz lansowa specjalny dla niego
kult. Oponent naley do tych, ktrzy sami z przyjemnoci podyskutowaliby nad dzieami Staszica, ale
zdawa sobie spraw z nastawienia ogu kolegw. Nie udzi si, by cho znikomy odsetek uczniw
zaj si patronem rzeczywicie z prawdziwym zainteresowaniem. Dla ogu byaby to okazja do
nawalania - mwic popularnie - lekcji. Po co stwarza fikcj, po co stwarza zakamanie. W ten
sposb Staszica by si modziey jeszcze obrzydzio, miast go gloryfikowa. Dlatego starsi uczniowie
zaprotestowali, argumentujc jak wyej...
Przeciwko Sienkiewiczowi, przeciwko Mickiewiczowi, przeciwko Staszicowi - to ju by bunt przeciwko
tradycji narodowej, od ktrej chcielimy si wyzwoli, ktra wydawaa si garbem z okresu zaborw,
przeszkadzajcym realizacji jakiegokolwiek postpu. Wydawao nam si - a ja byem na to jako
specjalnie czuy - e wolno czowieka zaczyna si od wolnoci od wasnego narodu. Zbyt czsto
nacjonalistyczny szowinizm przesania i znieksztaca rzetelny patriotyzm. Ten mj antynacjonalizm
przybiera zreszt formy zgoa niepowane. Gdy trzy czwarte klasy yczyo sportowcom polskim
zwycistwa w jakich midzynarodowych zawodach, przekornie, ale gono cieszyem si, gdy
dostawali w skr. To bya bardzo zielona, a dokadniej: bardzo rowa przekora. Nie objawiaem jej
jednak tam, gdzie chodzio o walory intelektualne i artystyczne: to tylko sport by mi tak obcy.
Nasze Tory, koo dyskusyjne, mimo starannej opieki raz po raz burzce si, szarganie narodowych
witoci, niepokj ideowy - wszystko to razem sprawiao, e stalimy si przedmiotem atakw ze
strony kolegw narodowcw i oenerowcw, ktrych w szkole byo dostatecznie wielu, cho ilociowo
zawsze przewaali obojtni.
Adwersarze nie mieli odwagi, by atakowa w oczy, krzyczeli po korytarzach i rozrzucali paszkwilowe
ulotki. My za to wystpowalimy otwarcie, gwatownie, nazywajc wszystkich po imieniu, okrelajc
ich ideowe i polityczne rodowody. Na zebraniu caej szkoy, na ktrym miano konstytuowa
samorzd, przemawialimy wszyscy czterej: Korkozowicz, Dbnicki, Nowicki i ja. Nie darowalimy
naszym przeciwnikom niczego. Argumenty przeplatalimy szyderstwem.
1

Chodzi o autora artykuu, z ktrym polemizowaem. W zimie 1939 roku w endeckim tygodniku Kronika bardzo zreszt popularnym - ukaza si cykl artykuw o modziey wspczesnej. M. in. artyku mego starszego
kolegi od Staszica. Artykuy te biaday nad upadkiem zainteresowa humanistycznych w modym pokoleniu.
Wydao mi si, i upraszczaj one tak dalece obraz naszego pokolenia, e zdecydowaem si napisa artyku. W
tym artykule zakwestionowaem stawianie wyej wartoci humanistycznych ponad politechnicznymi oraz
przeciwstawiem si nadmiernemu kultowi przeszoci narodowej. Artyku ten bardzo charakterystyczny - jak
zaznaczaa redakcja - zosta opublikowany w Kronice. Fakt wydrukowania artykuu w pimie endeckim spotka
si z bardzo siln nagan profesora Drzewieskiego, ktry zwrci mi uwag na to, e w normalnych stosunkach
politycznych nie powinno si zamazywa granic ideowych i e wane jest nie tylko, co si pisze, ale i gdzie si
drukuje. Myl, e mia racj. I to racj cigle aktualn.

Udao nam si wej do rady przedstawicieli klasowych, i to w do znacznej grupie; mielimy ju


przecie przyjaci i sojusznikw w innych klasach, suszno bya po naszej stronie, moglimy
wreszcie wykaza si aktywami spoecznej dziaalnoci szkolnej. Pobilimy wprawdzie endekw, ale
i tak prym w samorzdzie nie do nas nalea: dzieryli go ci ze rodka, z mdawego i adnego rodka,
o ktrych byo wiadomo, e to ani z nami, ani z naszymi przeciwnikami.
Propozycja wstpienia do Spartakusa bya pewnego rodzaju pokwitowaniem mojej postawy
ideowej, bya zaszczytem dla mnie, dowodem zaufania, otwieraa mi perspektywy udziau
w dziaaniach o wiele doniolejszych, o wiele waniejszych, o wiele istotniejszych.
Dugo tak wdrowalimy ulicami rdmiecia. Aleje, Nowy wiat, Krlewska, Marszakowska,
Jerozolimskie i znw Ujazdowskie... Rado i duma powoli ustpoway. Tak lub nie - miao
zdecydowa o zwizaniu si moe na zawsze z organizacj, ktrej tajno dawaa wadz nad
jednostk, wydawao mi si wtedy, e absolutn. Czy tego si zlkem? Czy moe konsekwencji
wsypy? Nie! Ostatecznie za umieszczanie artykuw pod pseudonimem w pismach politycznych
i pozaszkolnych groziy mi podobne konsekwencje.
Marzenia mogy si realizowa, a ja chodem. Jako wewntrznie gasem. Czsto tak bywa, gdy
marzenia staj si rzeczywistoci.
Chodzio mi o co zupenie innego. Nie wiem, czy w trakcie tej rozmowy, czy moe ju przedtem coraz
bardziej gruntowao si we mnie przewiadczenie o niestosownoci konspiracji we wasnym
pastwie, gdy w zasadzie, przynajmniej dla bliskich mi, nie istniaa adna potrzeba konspirowania.
Cigle jeszcze mogem by tym, kim chciaem, mogem uwaa si za socjalist, kierowa si w tamt
czy ow stron. Nie chciano tylko, by na teren szkoy przenoszone byy praktyki partyjne. Byo to tyle
obudne - gdy praktyki polityczne partii rzdzcej uprawiane byy bez przeszkd - co zasadniczo,
z racji wymogw pedagogiki, suszne. Konspiracja jest ze wszystkich moliwych form wychowawczo
najgorsza, gdy kada jako skrzywia, jako deformuje, jako wypacza. Uwaaem, e dziaalno
konspiracyjna w naszej szkole bya niepotrzebna. Z wyjtkiem Andrzeja Nowickiego - inni czonkowie
Spartakusa o wiele mniej jawnie przyznawali si do swych przekona ni Jurek Korkozowicz czy ja.
Moe dlatego, e si lkali wykrycia. Lecz dlatego ich oddziaywanie na kolegw byo o wiele sabsze.
Konspiracja w moim przekonaniu musiaa by czym bardziej serio ni zabawa, jak pod jej szyldem
uprawiali moi rwienicy.
Nie! Nie chciaem dezawuowa jakiej prawdziwej, jakiej idealnej, wymarzonej konspiracji zgod na
dziaalno, ktrej szkodliwo wychowawcza wydawaa mi si oczywista - nauczono mnie ju na
instruktorskich kursach harcerskich, by z punktu widzenia pedagoga patrze na wiele otaczajcych
nas spraw. Nie zawsze to czyniem, ale w tym wypadku wzgld wyda mi si suszny i oczywisty.
A moe... moe po prostu jeszcze nie dojrzaem do penej akceptacji socjalizmu, moe cigle jeszcze
tkwiem na takim rozstaju, ktry z gwnego szlaku lewicy prowadzi w bardziej okrelonym kierunku.
Moe? Do, e dugi nasz spacer dobieg kresu i gdy musiaem da ju odpowied, gdy okazao si, e
nic nas w pogldach zasadniczo nie dzieli, odmwiem wstpienia do Spartakusa.
Jeszcze nie...

Blokada

Na Krakowskim Przedmieciu kbiy si tumy. Ludzie tarasowali chodnik po stronie nieparzystej,


napierali na jezdni, ktr zagradza kordon policji. Samochodowe budy rezerwy policji z
Goldzinowa stay wzdu Traugutta. Tramwaje przebijay si powoli. Przed elazn, wysok bram
Uniwersytetu byo kilka metrw przestrzeni zupenie pustej, silnie owietlonej lampami, jak
proscenium w teatrze. Przedstawienie odbywao si za t bram. Dramat czy farsa?
Brama od strony wewntrznej oblepiona bya studentami, ktrzy stali na ziemi lub wisieli uczepieni
na kracie jak na skale. mieli si, radonie podnieceni; takie gromadne akcje zawsze narzucaj
zuchowaty styl zachowania si. Zreszt byli dobrej myli. Pobaliwo, jak wadze pastwowe
okazyway antysemickim burdom, pozwalaa im na to. Wiosn, przed paru miesicami, studenci
Politechniki urzdzili blokad swojej uczelni w walce o obnik czesnego. Teraz blokad Uniwersytetu
zorganizowaa modzie endecka, dajc usunicia kolegw ydw z Uniwersytetu. Ta blokada bya
ju nikczemn hec. Te same metody walki politycznej mog by uyte w dobrym i zym celu uczyem si.
Obserwowaem z chodnika, stojc w tumie pod domem, na ktrym z inicjatywy Wiadomoci
Literackich miano wmurowa (ju zbierano skadki) tablic ku czci Ignacego Rzeckiego. Tutaj mieci
si sklep Wokulskiego oraz mieszka stary napoleonida. Boe! Jakich by ostrych sw uy Prus, gdyby
mu przyszo doy takich antysemickich awantur. To, co si dziao na Uniwersytecie, byo nie tylko
wymierzone przeciwko garstce kolegw wyznania mojeszowego, lecz przeciw caej polskiej kulturze,
sztuce i nauce. W tumie dzielono si rnymi pogldami. Jedni chwalili, inni ganili. Kto gada, e to
tylko garstka oenerowcw i falangistw blokuje bramy uczelni, uniemoliwiajc wyjcie caej masie
kolegw, by w ten sposb stworzy pozory akcji masowej.
Z reguy burdy antysemickie organizowaa jedynie grupka, ale to specyficzne przewodnictwo byo
moliwe dlatego, e wikszo akademikw zachowywaa si zupenie biernie. Sami ydw nie bili,
ale na bicie nie reagowali. Galareta!
Tum na chodniku milcza, ulica nie odpowiadaa na buczuczne okrzyki padajce zza kraty.
Z przejedajcych tramwajw, mimo e policja obstawiaa platformy, leciay paczki z jedzeniem.
Odbijajc si o wysok bram, paday na proscenium widowiska. Demonstracja solidarnoci.
Raptem zakotowao si z tamtej strony bramy. Studenci uczepieni krat zeskakiwali na ziemi. Tum,
w ktrym staem, jkn ciekawie. Studenci bili si midzy sob. Kto ze rodka si torowa sobie
drog do bramy, chcia wyj. Policja na jezdni staa nieruchomo - autonomia! Autonomia
Uniwersytetu wzbraniaa jej wstpu. Tam mona byo bi, mona byo zabi czowieka - policja
patrzya spoza kraty. Rektor jej nie wzywa. Senat jej nie wzywa. A woni uniwersyteccy byli bezradni
wobec endeckich bojwek. Czy tylko bezradni?
Walczcy dopadli bramy. Mimo oporu oenerowskich pakarzy rozwalili j - pk przewieszony
transparent - i na Krakowskie wyrwao si kilkunastu studentw. Z puapki zdyo uciec jeszcze paru,
nim od rodka zawarto bram.
Ci, co dobiegli, momentalnie wsikli midzy stojcych, a tum zafalowa wieci: od Ordynackiej
wdara si na teren Uniwersytetu bojwka akademikw-socjalistw, ktra chciaa rozbi blokad,
otworzy bram, umoliwi kolegom wyjcie, zdemaskowa prawdziwe siy antysemickich pakarzy.
Serce zabio mi raniej: nareszcie kto prbowa stawi czoo wzbierajcej fali tej grozy, wobec ktrej
rektor i senat byli bezsilni. Bezsilni zreszt dlatego, e powana cz profesorw sympatyzowaa
z endeck modzie i z gry paraliowaa w senacie wszelkie akcje mogce mie bardziej radykalny
skutek. Najblisze miesice miay przynie zamknicie Uniwersytetu na ptora miesica, wywoane
antysemickimi burdami, blokad uczelni w Krakowie i Wilnie, zdemolowaniem przez pakarzy kliniki

Uniwersytetu Wileskiego i pobiciem pracujcych tam lekarzy. Wstpem do tego bya okupacja
Uniwersytetu Warszawskiego. Z tym wszystkim wadze godziy si potulnie, byo to dla nich bardziej
do przyjcia ni naprawd radykalne i ostre rodki skierowane przeciwko garstce prowodyrw, ktre
by umoliwiy spokojn prac tysicom studentw. Na to nie chciano si zdoby. Oenerowcy
przygotowywali swe wielkie uderzenie, ktre - powiedzmy to zawczasu - uwieczone zostao ich
czciowym, cho zowieszczym zwycistwem.
Spojrzaem na zegarek. Zbliaa si godzina, na ktr umwiony byem w niedalekim gimnazjum Reja.
Nie mogem tkwi przed Uniwersytetem. Blokada moga trzasn za godzin, ale moga przecign
si jeszcze kilka dni.

Zota Strzaa
Na spotkanie z podharcmistrzem Januszem Przedborskim umwi mnie Andrzej Tuwim, Tupi,
bratanek poety, z ktrym przed dwoma miesicami bylimy razem na Wigrach. Spotkanie
naznaczone byo w izbie warszawskiej semki, druyny gimnazjum Reja. Przedborskiego znaem
z widzenia, niski, krpy, z zapaem wytacowywa na ledzikach Szesnastki. Mia opini
znakomitego instruktora. Zaraz na wstpie opowiedzia mi, e to wanie jego przyjaciele byli
w bojwce prbujcej przed chwil rozbi blokad.
Chodzio o rzecz nastpujc:
Istnieje KIMB, ale KIMB ma ju pewne ustalone tradycje, metody dziaania, jest bardziej zrzeszeniem
instruktorw ni krgiem starszoharcerskim, w ktrym by mona wypracowywa nowe metody pracy
z modzie. A wic paru warszawskich instruktorw i starszych harcerzy oraz instruktorek i starszych
harcerek zawizao krg, ktry chc opracowa metod harcerskiego wychowania dla socjalizmu.
Wyranie: dla socjalizmu! Dwch spord krgowcw poznaem ju nad Wigrami: Janka Boskiego
i Andrzeja Tuwima. Prosz, bym do nich przystpi. To, e od niedawna nale do koa modych KIMBu, nie jest adn przeszkod, to s przyjaciele, ale nie przeciwnicy.
Nie zastanawiaem si ani sekundy. Propozycja cigna z ogromn si. Z miejsca wyczuem, e tam
bdzie o wiele istotniej i ciekawiej ni w KIMB-ie.
Wstpiem do Zotej Strzay.
Du zot strza z drzewa wrczy Baden-Powell kierownikom delegacji skautowych biorcych
udzia w Jamboree w Arrowe Parku (Parku Strzay) w 1929 roku. Zota strzaa miaa by symbolem
przyjani i pokoju. Ten skautowy symbol da nazw grupie instruktorw, ktrych ambicj byo
przebudowanie harcerstwa w kierunku najmniej zamierzonym przez Baden-Powella. Tak bywa!
Powstanie Zotej Strzay, zoonej z instruktorw druyn gimnazjalnych, jak KIMB by przede
wszystkim zwizkiem instruktorw pracujcych w druynach szk powszechnych, byo jednym
z objaww fermentu ideowego nurtujcego harcerstwo.
Byy to dla harcerstwa lata niespokojnych poszukiwa ideowych, lata ostrych tar
wewntrzorganizacyjnych midzy endecj, ktra wadz w ZHP stracia w 1930 roku, sanacj, ktra
kierowaa nasz organizacj i nie wahaa si zgosi jej do najbardziej politycznej formacji, jak by
Obz Zjednoczenia Narodowego, oraz lewic, ktra rosa w si i przygotowywaa starszochopic
i starszodziewczc ofensyw metodologiczn, nastpn z kolei ofensyw po wielkim zuchowym
sukcesie. Ruch zuchowy, na czele ktrego sta Aleksander Kamiski, niemal w caoci opanowany by

przez instruktorw postpowych i lewicowych. Naszej organizacji nie omijay wielkie wiry tych lat,
nurtoway nas te same troski i problemy, ktre waciwe byy caemu spoeczestwu. Korpus
instruktorski podzielony by na dwa wyrane zespoy polityczne: na prawic i lewic. Najistotniejszym
ugrupowaniem prawicy harcerskiej by warszawski krg im. w. Jerzego, w ktrym bardzo wielu wbrew zobowizaniu instruktorskiemu - naleao ju do Stronnictwa Narodowego, do ONR czy
Falangi. Wydawali w ksigarni Niklewicza przy ulicy urawiej swe antysemickie i dewocyjne pisemko
Stranica Harcerska. Duchowo przewodzi im harcmistrz Stanisaw Sedlaczek, jeden z zaoycieli
harcerstwa, posta czcigodna, ale ideowy obskurant. Nieco z dala patronowali tej grupie dwaj
dziaacze Stronnictwa Narodowego: Jdrzej Giertych (w 1928 roku szef Gwnej Kwatery Harcerzy,
potem wystpi ze Zwizku i cakowicie powici si pracy w Stronnictwie) oraz Henryk Glass (autor
Ksieczki harcerza, zaarty antysemita i jeden z najbardziej aktywnych organizatorw wszelkiego
rodzaju akcji antykomunistycznych, a do czasw okupacji wcznie).
Najistotniejszym ugrupowaniem instruktorskim na lewicy by KIMB, Koo Instruktorw im.
Mieczysawa Bema. Midzy tymi dwoma skrzydami istniaa liczebnie przewaajca masa
harcmistrzw ani takich, ani siakich, politycznie bezpciowych, uznajcych patronat marszaka
Pisudskiego i nader umiejtnie sterowanych przez przewodniczcego Zwizku, wojewod Michaa
Grayskiego, znakomitego organizatora, zasuonego dla rozwoju harcerstwa, doskonale czujcego
specyfik tej organizacji, bardzo jej oddanego, a rwnoczenie prowadzcego wyran polityk
wizania harcerstwa z obozem rzdzcym. To oni - najsilniejsi - nadawali harcerstwu ten dominujcy
szary kolor wiatopogldowej nijakoci.
Zorganizowany gdzie okoo roku trzydziestego KIMB postawi sobie za cel walk o ideowe oblicze
harcerstwa, o przepojenie wychowania harcerskiego ideaami socjalizmu i postpu. KIMB postulowa
wprowadzenie aw do harcerstwa tej modziey, ktra dotychczas w Zwizku partycypowaa sabo,
a ktrej liczne uczestnictwo musiaoby przesun wektor ideowy ZHP w kierunku jej szczeglnych
interesw ideowych i spoecznych. Chodzio o modzie proletariack.
Programem KIMB-u bya szeroka organizacja druyn w szkoach powszechnych, i to tych typowo
proletariackich, po ukoczeniu ktrych tylko nieliczni chopcy (KIMB dziaa tylko w harcerstwie
mskim) kontynuowali dalsz nauk, wikszo sza do terminu i do pracy fizycznej. Dziaalno
KIMB-u pomnoya w Warszawie ilo druyn powszechniackich. Sta on si jakby instruktorsk
czapk dla czterdziestek (zotej i bkitnej), dla 55 WDH, dla 90 WDH i jeszcze paru innych. KIMB
doprowadzi do stworzenia w warszawskiej komendzie chorgwi wydziau druyn szk
powszechnych, reprezentujcego ich specyficzne interesy metodyczne i materialne. Pierwszym
kierownikiem wydziau by hm. Jzef Sosnowski, w 1936 roku ju sekretarz generalny ZHP, jego
zastpc - Julek Dbrowski, zanim przeszed do Gwnej Kwatery.
KIMB trafi w dziesitk! Wybra waciw drog realizacji swych ideowych zamierze. Dowodzi tego
rozwj druyn ze szk powszechnych i rozwj samego KIMB-u. Legitymujc si rzetelnymi
osigniciami, instruktorzy KIMB-u sigali po kierownicze stanowiska w chorgwi i Gwnej Kwaterze.
Prasa harcerska przez nich wanie bya w znacznej mierze redagowana. Dorobkiem metodycznym
przewyszali inne grupy instruktorskie.
Wrd aktualnych postulatw KIMB-u bya walka o zmian czwartego punktu prawa harcerskiego
oraz o specyficzne zmiany w programach pracy druyn grupujcych modzie starsz. Chodzio
o wprowadzenie do prawa pojcia pracy i szacunku dla czowieka pracy. Szermierzem tej
koncepcji by - jak ju pisaem - Juliusz Dbrowski. Zmiana czwartego punktu prawa harcerskiego
odrzucona zostaa w Gwnej Kwaterze i Naczelnictwie jako wyranie polityczna, niedwuznacznie
postpowa. Ofensywa na modzie starsz zostaa zaakceptowana, przyjta i realizowana.

Szesnastolatki opuszczay harcerstwo - to by fakt. Czy zakaz picia i palenia by jedynym tego
powodem? KIMB-owcy sdzili inaczej, dopatrywali si przyczyn w tym, e tropienie, szaasy, gry
poow ju nie wystarczay starszej modziey wymagajcej zaj intelektualnych, sportowych,
naukowych, technicznych bardziej odpowiadajcych wiekowi. Naleao da jej program dziaalnoci
spoecznej i kulturalnej. Dbrowski z przyjacimi taki wanie program stworzyli. We wrzeniu 1938
roku rozpocz si pierwszy rok Trzyletniego Wycigu Pracy zastpw chopcw starszych.
Proponowano im zajcia spoeczne, dyskusje wiatopogldowe, udzia w yciu kulturalnym swego
rejonu, prac zarobkow, zabezpieczenie samych siebie przed bezrobociem. Cho bez frazeologii
politycznej - Wycig Pracy mia jak by skierowa modzie w postpowy nurt spoeczny. W ten sposb
KIMB, do ktrego ju naleao bardzo wielu instruktorw zuchowych, przystpowa do nowej
ofensywy metodologicznej. Harcerska reakcja bya temu wroga.
W ogle kimbowcy cigle si harcerskim endekom naraali. Aleksander Kamiski (ktry zreszt do
KIMB-u nie nalea, ale zalicza si do harcerskiej lewicy) i Juliusz Dbrowski bardzo zabiegali, by
powstao harcerstwo ydowskie.
W harcerstwie, jak w caym spoeczestwie, stosunek do ydw by miernikiem humanitaryzmu i
postpowoci. Formalnie nie istniay adne przeszkody wzbraniajce modziey wyznania
mojeszowego naleenia do harcerstwa. W praktyce wypadki takie byy raczej rzadkie, w mskim
harcerstwie zupenie wyjtkowe. Nie byo ku temu - jak si to mwi - atmosfery.
W harcerstwie eskim, w caoci bardziej od mskiego postpowym, bliszym ideaom harcerskim,
istniaa jedna druyna, 4 WDH, przy stoecznym gimnazjum Popielewskiej, do ktrej naleao bardzo
wiele dziewczt ydwek. Druyn t przez par lat prowadzia Marta Dobrzyska, znakomity
pedagog, o zdecydowanie lewicowych przekonaniach. Pod jej wpywem wspycie dziewczt dwch
wyzna ukadao si znakomicie. Ale gdy Dobrzyska odesza z harcerstwa, protestujc przeciwko
dyskryminacji harcerek-ydwek przy mianowaniach instruktorskich, do szybko wykruszyy si z jej
druyny harcerki wyznania mojeszowego. Trudny by los takiej druyny istniejcej wbrew praktykom
caego Zwizku.
Istnia rwnie problem ustosunkowania si harcerzy do antysemityzmu. Zdarzao si, e pakarz
atakujcy koleg-yda mia w klapie krzy harcerski i ten sam krzy nosi inny student, bronicy
ydw. Aleksander Kamiski, Juliusz Dbrowski i inni nieustpliwie gosili, e w adnym wypadku
antysemityzm nie godzi si z postaw harcerza.
Plany Kamiskiego i KIMB-u szy jednak dalej: w kierunku zorganizowania harcerstwa ydowskiego w
Polsce. Istnia wprawdzie u nas skauting ydowski, ale bya to organizacja syjonistyczna, z powodu
swej koedukacji nie przyjta do Midzynarodowego Biura Skautowego. Mymy natomiast chcieli
zaoy regularne harcerstwo, grupujce modzie ydowsk, majce w przyszoci stanowi czon
ZHP. Dbrowski opowiada mi, e Antoni Olbromski, naczelnik harcerzy do 1935 roku, ktry
poczynania KIMB-u w ogle darzy sympati, by tej koncepcji przychylny. Na rok czy dwa przed
wojn udao si zorganizowa pierwsze takie druyny przy Zwizku b. Kombatantw ydw.
Organizowali je Stanisaw Dbrowski (brat Julka), Tadeusz Kwaniewski, Tadeusz Kwiatkowski. Wojna
pooya kres eksperymentowi, na ktry krzywym okiem patrzyli nacjonalici zarwno polscy, jak i
ydowscy.
Postpowe siy harcerstwa koncentroway si nie tylko w KIMB-ie. Na niedawnym naszym zjedzie
znaleli si przedstawiciele orodkw prowincjonalnych, szczeglnie Krakowa i Poznania. Wrd
instruktorw krakowskich dziaali harcmistrze Mu, Szczygie (redaktor naczelny W krgu wodzw),
Fik i Lewiski. Dopiero w par lat pniej dowiedziaem si, e ci dwaj ostatni byli rwnie w KPP.
Chyba jedyni kapepowcy w ZHP.

W Wilnie par miesicy temu wybuch harcerski skandal. Monarchistyczny dziennik Sowo
drukowa raz w miesicu autonomiczn Kolumn Harcersk, redagowan przez harcmistrza
Antoniego Wasilewskiego z Czarnej Trzynastki. Cay kopot polega na tym, e wprawdzie ta kolumna
nie bya czerwona, ale jednak bya dostatecznie rowa, a Sowo o ile nie byo zupenie czarne, to
w kadym razie mocno szarawe.
Historia to zreszt osobliwa. Znakomity redaktor i publicysta, naczelny ideolog konserwatywnego
Sowa, Cat-Mackiewicz, miewa od czasu do czasu pomysy do nieoczekiwane. W 1934 roku
ostatni kolumn Sowa ofiarowa modziey akademickiej na autonomiczny dodatek literacki pt.
agary. W rezultacie przez wiele tygodni na pierwszej stronie gazety Cat musia dezawuowa
pogldy polityczne - niemal komunistyczne - goszone przez agarowcw na stronie ostatniej.
Oczywicie taka zabawa prdko si skoczya. agarowcy opucili Sowo, zaoyli Po prostu,
potem Kart, wreszcie zasiedli na awie sdowej oskareni o komunizm. Po dwch latach Cat
powtrzy prb, tym razem z harcerzami. I znw wymowa ideowa Kolumny Harcerskiej bya wrcz
odmienna ni wymowa caej gazety.
W pitym numerze Kolumny Harcerskiej podharcmistrz i lekarz-podrnik, ktry kajakiem pyn do
Indii, Wacaw Korabiewicz, sformuowa szereg gorzkich sw prawdy: e harcerstwo jest zanadto
bogoojczyniano-patriotyczne, zanadto paramilitarne i religianckie. Domaga si, by harcerstwu
nada charakter organizacji przede wszystkim puszczaskiej, nastawionej na wspycie z przyrod,
w naturze odnajdujcej swe siy ideowe. Artyku Korabiewicza Dalej przez Tabu bynajmniej nie by
wypowiedzi zdeklarowanego lewicowca, raczej jakiego deistycznego anarchisty, ktry w nasz
mocno zaniedzia ideologi pragn wpuci troch wieego powietrza. W tym samym numerze
redaktor kolumny, Antoni Wasilewski, ostro potraktowa antysemityzm polskich rodowisk
katolickich, wzywa kler, by si od niego odci. Wzywa na prno!
Zamiast potpienia antysemityzmu pisma klerykalne, na przykad Kurier Warszawski pirem
katolickiej publicystki pani Zofii Zaleskiej, gwatownie zaatakoway Kolumn Harcersk, artykuy
Korabiewicza, Wasilewskiego i Kamiskiego, e chce si Boga wyrzuci z harcerstwa (jak by to byo
wanie w naszej organizacji najwaniejsze), e chce si modzie wychowywa w duchu
pacyfistycznym, co zreszt byo prawd. Chcielibymy! Tylko jak byo to czyni z modzie polsk, od
kolebki przez dzieje ojczyste wychowywan w kulcie zbrojnego czynu.
Wrzask by solidny. Cat podj polemik z redaktorami Kolumny. W dziaalnoci publicystycznej
zawsze dentelmeski, pozwoli im nawet jeszcze na odpowied, ktr umieci w Sowie. Ale czy to
co zmienio? Kolumna przestaa si ukazywa. Ale non omnis moriar... Instruktorzy Czarnej
Trzynastki razem z kimbowcami zaczli w Wilnie wydawa Na przeaj, miesicznik bardzo
radykalny. Po dwch numerach pod naciskiem przewodniczcego ZHP Na przeaj zostao
zawieszone. Nowy kompromis polega na tym, e stworzono starszoharcerskie pismo Brzask, jako
organ ZHP, pod naczeln redakcj druha Wasilewskiego, ale drukowany ju w Warszawie, gdzie
wadze ZHP czujniej mogy go pilnowa.
A wic walka o zmian czwartego punktu prawa, o ideowe metody pracy z modzie starsz, walka
przeciw antysemityzmowi, walka o harcerstwo ydowskie, walka o istnienie pisma wyraajcego
opini instruktorskiej lewicy - na tej rosncej fali jesieni 1936 roku powstaa i Zota Strzaa.
Nie byo nas wielu. Sdz, e warto zanotowa nazwiska: Jan Boski, Stanisaw Bornstein, Kazimierz
Cetnarowicz, Zofia Czarnocka, Wiktoria Piotrowska-Dewitzowa, Jerzy Dargiel, Nina Jaboska, Jan
Koucki, Witold Kula, Marian obzowski, Janusz Przedborski, Halina Szpilfogel, Andrzej Tuwim i ja.
W par miesicy pniej dosza do nas Hedda Semil.

Maa ilo, jednolito rodowiska, dobr z gry dokonany na zasadzie wiatopogldowej oraz to, e
krg powsta w oparciu o ju istniejc grupk przyjaci - zadecydowao, i stosunkowo szybko
stworzylimy zesp silnie ze sob zwizany, cho o duej skali wieku: od studentw ju koczcych
studia do uczniw ledwo koczcych gimnazjum. Stron msk najsilniej reprezentowaa warszawska
semka, esk - Czwrka, druyna Marty Dobrzyskiej.
W zimie 1936-37 zbieralimy si co tydzie to w mieszkaniach prywatnych, to w izbach druyn z nami
zaprzyjanionych. Pamitam izb w jakim baraku na dalekiej Woli, za przejazdem kolejowym, gdzie
istniaa absolutna swoboda wszelkiego rodzaju ruchu i haasu, co szczeglnie sprzyjao zamysom
Janka Boskiego, ktry narzuci nam zuchowy styl zachowania si. Hasalimy jak gromada dzieciakw
- piewajc, taczc i biegajc - by za chwil cakiem serio dyskutowa nad naszymi nieatwymi
sprawami. Nie byy to dyskusje filozoficzne ani polityczne. Zastanawialimy si, jakimi metodami
mona w ramach harcerstwa wychowywa modzie do socjalizmu, jak ksztatowa w niej postaw
laick i tolerancj religijn, jak wczy j w oglny nurt walki o sprawiedliwo spoeczn. Nasze
zbirki, majce rygor zbirek zastpu, przecigay si do pna w nocy. Wracalimy piechot przez
puste ulice, to z prowokacji Janka krcc na nich weso hor, to z zapaem rozprawiajc, ju
trjkami czy czwrkami, o tym wszystkim, co tej zimy dziao si w Polsce i na wiecie, o problemach i
faktach czcych si z powstaniem OZON-u, o walkach w Hiszpanii, ktre traktowalimy jak los
wasnej ojczyzny, o sytuacji na uczelniach.
W czasie zimowych ferii akademickich krg pojecha na zimowisko do Zakopanego. Ja zostaem w
Warszawie, nie mogem opuszcza szkoy, a poza tym ju wtedy zaczem prowadzi 31 WDH.
Od samego pocztku naszej zotostrzaowej pracy byo jasne, e teoretyczne dyskusje nie
doprowadz do wykrystalizowania si poszukiwanej metody pedagogicznej. Postanowilimy, e ci
spord nas, ktrzy nie maj, wasnych druyn i nie prowadz adnej wychowawczej pracy
harcerskiej, zao druyn midzyszkoln z dzieci ulicy. Komenda chorgwi nie obdarzya projektu
zbytnim entuzjazmem, ale ostatecznie, skoro kilku dobrych instruktorw chciao zaoy druyn, nie
mona byo si nie zgodzi. Kazik Cetnarowicz zosta druynowym. Pomagali mu Witek Kula, Andrzej
Tuwim (ktry rwnoczenie bardzo blisko wsppracowa z Czerwonym Harcerstwem), Jurek Dargiel,
Janek Boski i Marian obzowski. Janek Koucki prowadzi wtedy 1 WDH, Tucha Dewitzowa bya
druynow eskiej Trjki, Przedborski po uszy siedzia w semce, ja miaem moj 31 WDH. Dlatego
te nie pomagaem Cetnarowiczowi w jego - cilej: naszej - druynie. Ani razu nie byem na adnej
zbirce.
Oczywicie, gdybymy wszyscy mogli cay nasz czas odda dla krgu i dla tej krgowej druyny, by
moe, i rezultaty byyby o wiele doskonalsze. Ale to byo niemoliwe, zreszt rwnie i dlatego, e
wanie w Zotej Strzale zgromadzili si instruktorzy, z ktrych aden nie ogranicza swych spraw
yciowych jedynie do harcerstwa. aden z nas nie by i nie chcia by zawodowym harcerzem. To byo
nasz saboci, ale rwnoczenie i nasz si. Bylimy ywi, tkwilimy w nurcie ycia spoecznego.
Niemniej krg dziaa w pewnej pustce. Obserwowano nas z wyczekiwaniem. I to ze wszystkich stron.
Rwnie i ze strony KIMB-u, z ktrym mielimy wietne kontakty, angaoway nas osobiste przyjanie.
Ale eksperymentowa mona byo atwiej - cho z drugiej strony chyba i trudniej - na istniejcej ju,
zgranej druynie. W druynie krgowej musielimy nie tylko stosowa nasze teoretyczne
przemylenia, ale po prostu najpierw zrobi druyn, a to nie dziao si prdko, tym bardziej gdy si
nie miao oparcia w szkole. Mimo trudnoci Kazik Cetnarowicz doprowadzi do pierwszego obozu.
Obozu, na ktrym nie odmawiano modlitw ca druyn, ale kady mg modli si sam,
indywidualnie, jeli chcia. W niedziel druyna nie sza do kocioa, chopcy mieli czas wolny, mogli
gra w pik czy opala si. Ochotnikw na msz nie bywao.

Trudnoci zaczy si dopiero po obozie, w drugim roku istnienia druyny. Kazik Cetnarowicz musia
koczy studia medyczne, innym te jako pogmatway si sprawy czasowe, trudnoci okazyway si
wiksze, ni wyobraalimy sobie na pocztku.
Po prostu nie bylimy w stanie rwnoczenie intensywnie pracowa w naszych druynach, uczy si
oraz podtrzymywa dziaajcy krg. Opada pocztkowy impet. Nie bez powodu KIMB istnia jako
zesp instruktorw pracujcych przede wszystkim w druynach, hufcach i Gwnej Kwaterze, nie za
jako krg. Krgi zrzeszay tych, ktrzy poza tym nic w harcerstwie nie robili.
W drugim roku istnienia Zota Strzaa coraz mniej bya laboratorium nowych metod harcerskich,
coraz bardziej zrzeszeniem przyjaci - i to coraz lepszych przyjaci - zczonych wspln postaw
wiatopogldow. Paradoks: im sabiej pulsowao nasze laboratorium, tym silniejsz pozycj
zyskiwalimy jako zesp polityczny, tym bardziej stawalimy si wycznie politycznym zespoem.
W tej sytuacji decyzja wstpienia caym krgiem do KIMB-u bya na pewno suszna. Ale te oznaczaa
ona kres naszego istnienia. Coraz rzadziej spotykalimy si jako krg, coraz czciej po prostu jako
przyjaciele, towarzysko.
Zota Strzaa pozostaa w dziejach harcerstwa stoecznego epizodem, w historii postpowego nurtu
naszej organizacji cennym, acz krtkotrwaym, eksperymentem, w osobistym yciu kadego z nas czym bardzo istotnym i wakim, zrodzia przyjanie, ktre wiele przetrway.

WoTuM
Dziwna zabawa z Maym Przegldem nie moga trwa dugo. I tak przez par lat starzy
przemysowcy finansowali modych komunistw, a w kadym razie modych bardzo komunizujcych.
Prezydentowi zabrako cierpliwoci na wydawanie Kuni Modych, musiao jej zabrakn rwnie i
ydowskim plutokratom. A moe kto wytumaczy im, e czasy stay si gorce, e takiej liberalnej
beztroski lepiej zaprzesta. To by przecie ten sam okres: likwidacja Kuni Modych oraz rozmowa
Igora Newerlego z redaktorami Naszego Przegldu, Wagmanem, Szwalbem i Appenszlakiem. Nie
wiem, jakie sformuowano zarzuty w stosunku do Maego Przegldu, nie wiem, jak wygldaa
obrona Newerlego, ale potem pismo znowu stao si tylko gazetowym dodatkiem dla dzieci, musieli
ze wyj wszyscy modzi wsppracownicy, skoczya si gorzka publicystyka, skoczy si bunt.
Miaem lat zaledwie siedemnacie, a ktre to ju z kolei pismo spord mi najbliszych likwidowane
byo pod wyranym politycznym naciskiem? Szkolna awa (si parva magnis comparare licet...),
Kunia Modych, Na przeaj, Oblicze Dnia, teraz May Przegld. Nie liczc tych bardziej mi
odlegych, ktre zadawi prokurator, a ktrych ilo rosa z kadym kwartaem.
Mona byo zlikwidowa pismo, nie mona byo rwnie atwo zlikwidowa rodowiska. W niewiele
tygodni po komunikacie o gwatownym kocu naszego Maego Przegldu Kazik Dbnicki zaprosi
mnie na zebranie byych maoprzegldowcw, powicone przygotowaniom do wydania nowego
pisma, opartego ju wycznie o wasne, skadkowe pienidze, niezalenego od starszych
z jakiegokolwiek przegldu. Pismo to mia redagowa Igor Newerly.
Spotkalimy si w duym, bardzo wysokim, niemal paacowym pokoju starodawnego mieszkania
kamienicy ssiadujcej z kocioem garnizonowym na Dugiej. Dbnicki przypomnia
charakterystyczne wydarzenie: to wanie przed rokiem z tego kocioa wyprowadzono naszego
koleg, ktry umar po bardzo dugiej, cikiej chorobie. W ostatnim roku ycia ju nie pokazywa si
w klasie. Przed uformowaniem si pogrzebowego konduktu ksidz prefekt Wasiak podszed do nas,

razem stojcych, i wanie Kazika Dbnickiego zapyta, jak to wyglda zmary kolega, w ktrej siedzia
awce, na co umar. Dbnicki informowa akuratnie. W godzin potem na Powzkach, nad otwartym
grobem, prefekt rozpocz wielk pochwa:
- Pamitamy go wszyscy, widzimy jego twarz skupion...
Z Newerlym razem zebrao si nas kilkanacioro. Paczka wsppracownikw z Maego Przegldu
i kilka nowych twarzy. Formalnie mia to by organ akademikw i modych robotnikw, faktycznie
wikszo z obecnych jeszcze uczszczaa do szk rednich. Nowe pismo pragno poszerzy sw
platform rodowiskow i bardziej zaostrzy wyraz ideowy.
Organizacja spdzielni wydawniczej, a wic organizacja pisma, bya do zaawansowana.
W starostwie ju je zarejestrowano, zapasy gotwki byy zebrane, dyskutowalimy nad pierwszymi
numerami.
Tygodnik mia nazywa si WoTuM...
Kamufla? art? Zaskakiwaa nazwa, tak bardzo nie dopasowana do naszych intencji i tendencji.
Pokazano nam przygotowan winiet: czarnymi, blokowymi literami byo wymalowane: WoTuM,
kombinacja liter maych z duymi. Podtytu rozszyfrowywa zagadk: Wolna Trybuna Modych. Ta
wolno miaa by okrelona zasadnicz lini ideow, ktrej midzy sob nie potrzebowalimy nawet
precyzowa. Wiedzielimy, e jest ona jednolitofrontowa. Wrd obecnych w duym pokoju byo
paru modych komunistw, kilku zwizanych z PPS-em, inni - z ydowskimi organizacjami
socjalistycznymi.
Dbnicki i Korkozowicz uczszczali wtedy na tak zwane Studium, w lokalu Zwizku Zawodowego
Kolejarzy (teatr Ateneum), prowadzone przez wybitnego publicyst i posa z ramienia PPS, Kazimierza
Czapiskiego. Rodzaj seminarium marksistowskiego dla modziey szkolnej i akademickiej, na ktrym
obok filozofii, ekonomii, problemw socjalnych - Czapiski omawia rwnie zagadnienia taktyki
ruchu robotniczego, dyktatury proletariatu, jednolitego frontu, stosunku do kleru i do Kocioa.
Czapiski by ortodoksyjnym zwolennikiem linii CKW PPS, zdecydowanym wrogiem wsppracy
z komunistami, przeciwnikiem ZSRR. Na tym tle dochodzio do kontrowersji z modymi suchaczami,
nie tak silnych jednak; wikszo uczestnikw
Studium w latach najbliszych wstpio do PPS. Kiedy znalazem si na jednym z takich zebra.
Czapiski ze swad prowadzi wykad o historii rozmaitych religii, udowadniajc ich bardzo ziemskie,
spoeczne i psychologiczne korzenie. Nie wiem, dlaczego nie chodziem na te seminaria bardziej
regularnie. Moe dlatego, e par tygodni wczeniej odmwiem wstpienia do Spartakusa i nadal
wzdragaem si przed jakim bardziej okrelonym poczeniem si z parti polityczn, a w Studium
wymagano zapisw, listy obecnoci i tym podobnych. Cigle jeszcze byem taki... dochodzcy, taki
rowy bardziej, ni czerwony.
Z WoTuM zwizaem si jednak wyran wspprac. Szkoda, e komplet pisma spali si podczas
wojny. Dobrze byoby nieco szerzej zanalizowa jego zawarto. Historycy polskiej postpowej prasy
modzieowej niesusznie o nim zapominaj.
W drugim czy trzecim numerze ukaza si artyku Karola Kostrzewy. Wybierajc taki wanie
pseudonim, nie miaem pojcia o Wierze Kostrzewie, o ciarze gatunkowym tego nazwiska.
Atakowaem w artykule generaa Rydza-migego za to, e udzielajc swego poparcia dla Obozu
Zjednoczenia Narodowego, zdradzi ideay, ktre musia wyznawa, gdy by czonkiem rzdu
lubelskiego. Artyku by agodny, inaczej zdjaby go cenzura, ktra si z nami nie patyczkowaa.
Dobijanie pisma konfiskatami - to bya wyprbowana metoda. Artyku na pewno dziecinny. Kto

widzia po dwudziestu latach wytyka politykowi jego modziecze, z inspiracji Pisudskiego czynione
posunicia taktyczne. Zreszt nie tacy faszyci od socjalizmu zaczynali! Mimo to artyku przerazi
mego ojca. Pochwaliem si t pisanin i zostaem skarcony. Ojciec uwaa, e nie wolno obcesowo
traktowa pierwszego obywatela pastwa, lka si nawet jakiej interwencji policji przeciw mnie
skierowanej. Efekt by taki, e wprawdzie nie przerwaem wsppracy z WoTuM, ale ju adnego
artykuu Karola Kostrzewy ojcu nie pokazaem. Zrozumiaem jednak, e ojciec, z reguy popierajcy
angaowanie si moje w przerne inicjatywy spoeczne, organizacyjne i redakcyjne, nie yczy sobie,
by wychodziy one poza obrb szkoy, bym zbyt wczenie zanurza si w czyst polityk, nawet gdy
ona bya tak pytka, jak WoTuM.
Wzgld na postaw ojca zadecydowa, e odmwiem, gdy wiosn 1937 roku Dbnicki prosi mnie,
bym da swj adres (to znaczy adres mieszkania rodzicw) dla korespondencji, ktra z Czerwonej
Hiszpanii, przez Pary, bdzie od dbrowszczakw przychodzia do Warszawy i wane, by nie trafia
pod adresy inwigilowane przez policj. Odmwiem! - i potem byo mi bardzo gupio. Tym bardziej e
nie byem - sam wobec siebie - pewien, czy prawidowo wyczuwanym yczeniem ojca nie
przesoniem wasnej niechci do wizania si z parti polityczn.
WoTuM wychodzio z biaymi plamami i nadrukiem po konfiskacie nakad drugi, tyle bojowym
i dumnym, co zowieszczym, gdy podbijajcym koszt kadego numeru. Od czasu do czasu wpadaem
na Dug na zebranie redakcyjne czy pogawdk z uroczym Newerlym, ktry pismu powica cay
czas pozostajcy mu po zarobkowym redagowaniu dziecicego dodatku w Naszym Przegldzie.
Prowadzenie WoTuM byo trudne. Bynajmniej nie z powodu wsppracownikw, pisalimy duo,
miao, szczerze. Za miao i za szczerze. Od czwartego czy pitego numeru rozpoczy si szykany
policyjne: jedna rewizja, druga rewizja. Kazik Dbnicki sygnalizowa konieczno zachowania
ostronoci, zanotowana w trakcie rewizji obecno ucznia gimnazjum moga mie nieprzyjemne
konsekwencje. Bya to zreszt jedyna droga ustalenia naszego zwizku z pismem: wgld w ksigi
honorariw nie rozszyfrowywa pseudonimw, nie bralimy adnych pienidzy.
Jeszcze dwa czy trzy artykuy Karola Kostrzewy dyy si ukaza w WoTuM. Po dziesiciu
numerach pismo musiao przesta wychodzi. Konfiskaty i szykany kolportaowe wyczerpay
pienidze. I tak dobrze, e obeszo si bez ingerencji prokuratora. Wstrzsajcy reporta Kazika
Dbnickiego z podwarszawskiego, w ziemi rytego, osiedla bezrobotnych i ndzarzy ju si nie ukaza.
Jeszcze jedno z naszych pism przestao istnie. W tym zespole nigdy ju si ono nie odrodzio.

Faszerze
Druyna, jedna i druga, krg, redakcje, artykuy, narady, dyskusje, harcerstwo i polityka - to wszystko
zaczynao si co dzie o godzinie trzynastej minut pitnacie. O tej godzinie zaczynaem by
redaktorem, druynowym, autorem, a czasem ju nawet i... panem. Przedtem cigle jeszcze byem
tylko uczniem. O rok nawet za dugo, gdy dublowaem klas sidm, co byo zmartwieniem mych
rodzicw, rdem niezadowolenia, e pniej dosign akademickich swobd, i zupenej
obojtnoci, jeeli chodzio o szkolny aspekt tej sprawy. Co najmniej pidziesit procent uczniw
rozpoczynajcych klas pierwsz dublowao ktry rok - i dobrze byo, gdy tylko jeden. Nikt si tym
specjalnie nie przejmowa ani nie gorszy. Z caej tej operacji najbardziej nieprzyjemne byo
rozstawanie si z przyjacimi; w moim wypadku nieco osodzone - poowa Cietrzewi po drodze
rwnie siedziaa, tak e spotkalimy si.

Oryginalnoci mojej klasy macierzystej bylimy my, uczniowie wyrniajcy si paru ciekawymi
indywidualnociami, ideowo niespokojni ponad przecitn szkoln miar. Natomiast oryginalnoci
klasy, w ktrej wyldowaem, by jej wychowawca, profesor Piotrowicz, nauczyciel matematyki,
z bliej nie znanych mi powodw przezywany Malajem, ysy jak kolano, zawsze starannie ubrany,
niebywale spokojny, histerycznie wprost opanowany, nielitociwie sprawiedliwy. Malaja balimy si
wszyscy. Jego autorytet by zupenie niewiarygodny. Uczniowie, ktrych prowadzi od pierwszej klasy,
byli przez niego wprost zahipnotyzowani. Nam, jak dotd, szczcie dopisywao, nigdy nas jeszcze nie
uczy, tote bardziej bylimy odporni na jego straszliw magi.
Piotrowicz by sprawiedliwy i skrupulatny. Jego skrupulatno bya nieludzka. To mj jedyny
nauczyciel, ktrego serdecznie nie lubiem. Ale go jako podziwiaem. Fascynowa nas.
W jego systemie nauczania klaswki odgryway specjaln rol: szczeglnie celebrowane i przemylnie
organizowane. Na dziesi minut przed klaswk Malaj prowadzi nas na najwysze pitro, do
obszernej sali rysunkowej, gdzie pulpity stay pojedynczo, nie byo tam awek parzystych. Rozsadza
nas dokadnie tak, jak siedzielimy w klasie, tylko e w rozrzedzeniu utrudniajcym pomocne
wspdziaanie. Dokadny plan miejsc by podstaw jego systemu kontroli. Skoczywszy klaswk
zamknite zeszyty zostawialimy na awkach, on sam potem je zbiera i ukada wedug rzdw
i szeregw. Klaswki urzdza jedynie w poniedziaki, kiedy mielimy dwie kolejne godziny
matematyki. W nastpny poniedziaek zeszyty otrzymywalimy z powrotem. Kady bd by
numerowany: - (1), (2), (3), (23) - czerwonym atramentem na prawym marginesie; pisalimy przez
ca szeroko dwch kartek. Lewy margines suy na zapiski i dziaania pomocnicze i do tej kuchni
Piotrowicz nigdy lojalnie nie zaglda. Ostateczna ocena pracy zredagowana bya mniej wicej tak: z
powodu bdw (2) i (7) - niedostatecznie. Te bdy rozstrzygay o klsce, inne byy tylko pomykami.
Zdarzay si i takie notatki: z powodu bdw (2) i (7) - niedostatecznie, patrz zeszyt Toporowa. Z
Romanem Toporowem siedzielimy wtedy w jednej awce i mimo odlegoci dzielcej nas na sali
klaswek udawaa si nam wzajemna pomoc. Piotrowicz kady zeszyt porwnywa z zeszytem
ssiadw i bezlitonie ustala fakty inkryminowanej wsppracy.
Tego rodzaju kontrola rzucaa na uczniw taki strach, e myl o jakimkolwiek mielszym nabieraniu
profesora gina w zarodku.
A tymczasem wanie wyrafinowana systematyczno zgotowaa profesorowi klsk. Absolutna
regularno dziaania eliminowaa wszelkie niespodzianki i pozwolia nam na knucie spisku.
Nam - to jest paczce przyjaci zdesperowanych widmem katastrofy. Tadka ad, Maka Pfeffera,
Janka Pawowskiego i mnie dwja z matematyki zostawiaa na drugi rok, a nadal trwajca kompletna
ignorancja matematyczna rysowaa nad przejciem do klasy smej grony znak zapytania. Stopie
z klaswki mg zadecydowa. A stopie ten niezmiennie by niedostateczny.
Na kocu korytarza mieci si may pokoik nauczycielski, w ktrym znajdowaa si szafka Malaja
i stojak z mapami do historii. Jaki przypadek pozwoli nam stwierdzi, e kluczyk do szafki Malaja jest
identyczny z tym, ktrym Janek Pawowski zamyka swe domowe biureczko. Malaj nigdy zaraz po
klaswce nie zabiera zeszytw do domu. Szed na lekcje do jakiego innego gimnazjum, gdzie uczy
rwnie przez cay dzie nastpny. Dopiero we rod zabiera zeszyty do domu i zaczyna je
sprawdza.
Kluczyk nasun pomys dziaania i szans ratunku.
Myl bya miaa, cho przeraajca. To byo waenie si na powane przestpstwo. Ale widmo
dwjki z matematyki byo straszliwsze od wszystkiego.

Z kolei naleao zdoby kluczyk od zamku yale, na ktry zamykano ten nauczycielski pokoik. Pomg
przypadek. Tadeusz by w klasie opiekunem map historycznych. Zawsze po lekcji otrzymywa od
historyka kluczyk, odnosi mapy, zamyka pokoik i kluczyk oddawa nauczycielowi. Wystarczyo, e
raz, gdy historia bya lekcj ostatni, zmitry nieco duej z mapami, historyk wyszed do domu.
Tadek nie mg go znale i kluczyk natychmiast odnielimy do umwionego lusarza na ulic
Krucz, ktry w cigu jednego popoudnia dorobi nam par dubletw. Nazajutrz rano Tadeusz
przyszed do szkoy wczeniej, by z niezmiern akuratnoci, co prdzej zwrci klucz historykowi.
Po dwch godzinach matematyki w poniedziaek - we wtorek mielimy dwie godziny polskiego,
rwnie wykorzystywane na wypracowanie klasowe. Caa rzecz polegaa wic na tym, eby
wypracowanie z polskiego skoczy na pocztku drugiej godziny, gdy korytarze byy jeszcze puste.
Oddawalimy zeszyty polonicie i wychodzilimy z klasy. Jeden z naszej czwrki stawa na czatach,
drugi dostawa si do pokoiku i do szafki. Teraz z kunsztownej piramidy zeszytw naleao wyj
waciwe cztery, nie ruszajc pozostaych, a na miejsce zeszytw wyjtych woy z gry
przygotowane zakadki. Spiskowiec przenosi zeszyty do izby harcerskiej, do ktrej jako funkcyjni
druyny mielimy wasne klucze. W cigu piciu minut klaswka bya poprawiona, prawidowe
rozwizanie mielimy przygotowane na oddzielnej kartce. W tekcie klaswki umylnie zostawialimy
pewne wolne miejsca, uwaa trzeba byo tylko na kolor atramentu. Klaswk poprawialimy jedynie
w punktach najbardziej istotnych pozwalajc sobie na omyki. Zbyt dobrze napisana praca moga
wzbudzi nieufno Malaja jako sprzeczna ze znanym mu stanem naszych umiejtnoci
matematycznych. Nam zaleao jedynie na trjce, na niczym wicej.
Potem znowu jeden z nas, ubezpieczony czujk, wsuwa zeszyty na miejsce kartek - i ulatnia si. Caa
operacja nie trwaa duej ni siedem, dziesi minut.
W ten sposb w gbokiej tajemnicy przed klas par razy udao nam si poprawi klaswk, na trzeci
okres uzyskujc z matematyki stopie dostateczny.
Jednak tajemnica zawsze trudna jest do utrzymania. Najgorzej przecie, gdy czowiek nie moe si
pochwali swoim wyczynem, gdy nikomu nie moe nim zaimponowa. Ktry z naszych najbliszych
kolegw dowiedzia si, e moemy mu pomc, a te grozia mu dwja. Trzy czwarte klasy byo tak
zagroone. Baga o t pomoc. Zgodzilimy si, od tego przecie zaleao jego przejcie do smej
klasy, zaleaa jego matura. Postanowilimy jednak, e najpierw sami poprawimy nasze klaswki,
potem klucz oddamy koledze, niech poprawi swoj.
Tak si te stao. Poprawilimy klaswki i oddalimy mu klucz. Po kwadransie wybucha awantura.
Nasz kolega, majc tak szans, z kolei wtajemniczy w ni swego najbliszego przyjaciela, ten
nastpnego najbliszego przyjaciela. I tak dalej. Gdy pierwszy dosta klucze, caa paczka hurmem
rzucia si do pokoiku, niecierpliwie szturmujc szafk Malaja. Dziaali nieostronie, popiesznie.
Najpierw zwalili zeszyty na podog, w popochu nie uoyli ich tak, jak zwykle ukada Malaj. Na
domiar nieszczcia zauway ich wony...
Wybucha panika. Klucze wyrzucone zostay do ubikacji i spuszczona woda. Malaj znalaz si na
wysokoci zadania, nie chcia prowadzi zbyt daleko idcego ledztwa. Nasz kolega wzi wszystko na
siebie - dyletanctwo, z jakim rzecz prowadzi, nie wskazywao na adn dugo trwajc akcj.
Piotrowicz powtrzy klaswk oddzielnie i specjalnie dla tych paru, ktrych spostrzeg wony. Potem
zmieni zamki w szafie, a klasie uczyni jakie mgliste aluzje do moliwoci udziau w tym Tadka ady,
moe dlatego, e jako dyurny od map mia dostp do kluczyka yale. To byy tylko aluzje, Malaj nie
mia adnych dowodw. Postanowilimy, e Tadek sam pjdzie do Malaja i wprost, w oczy zapyta go:
- Czy pan profesor mnie podejrzewa?

Bezczelno, jak zwykle, popacaa. Malaj nie mia dowodw. Musia zrobi dobr min do zej gry.
Sprawa skoczya si lepiej, ni mona byo przypuszcza.
Przywarowalimy. Ale w ten sposb nie wzrosy nasze matematyczne umiejtnoci. Ostatnia
klaswka w tym roku szkolnym bya dla nas cigle niebezpieczna. Zaryzykowalimy wic jeszcze raz,
ale musielimy zorganizowa to inaczej.
Pnym wieczorem, gdy szkoa bya pusta i cicha, z izby harcerskiej zeszlimy na drugie pitro.
Operujc lep latark, w gumowych rkawiczkach i gimnastycznych pantoflach, otworzylimy drzwi
pokoiku. Ale brakowao nam klucza do nowego zamku od szafki. Kilkanacie kluczykw, ktre
mielimy ze sob, zawiodo. aden si nie nadawa. Maciek wpad na pomys: w gabinecie fizycznym
znajduje si kilkadziesit szafek z przyrzdami i preparatami. Kada zamykana na oddzielny kluczyk.
Ostronie zabralimy kilkadziesit kluczykw z sali fizycznej i wrciwszy z powrotem do pokoiku
Malaja, jeden po drugim, cierpliwie i dugo, przymierzalimy do zamku szafki, w ktrej leay nasze
zeszyty.
Dwudziesty czy trzydziesty trafi. Delikatnie odszukalimy kajety, zaoylimy kartkami. W izbie
poprawilimy zadanie i - cigle w ciszy, w ciemnym, pustym gmachu, jak duchy jakie - odnielimy je
na miejsce. Pojutrze Malaj postawi nam na nich stopnie dostateczne. Zamknlimy szafk,
zamknlimy pokoik, kilkadziesit kluczykw umiecilimy z powrotem w kilkudziesiciu zameczkach
podug numerw. Jak cienie wysunlimy si z upionej szkoy.
Bylimy uratowani!

Nowa Kunia Modych


Kady rocznik czy kade dwa roczniki gimnazjalne wytwarzay wok Kuni Modych swoje
rodowisko, stale nowe, nie przestajce istnie z chwil opuszczenia pisma po maturze, ale trwajce
jeszcze czas jaki na uniwersytecie. Oczywicie - tylko czas jaki, bo w miar upywu lat wspomnienia
przestaj mie si realnie wic. Na trzonie kuniakw - Jan Kott i Ryszard Matuszewski - opieraa
si na przykad grupa poetycka S, w poowie lat trzydziestych do ywa w rodowisku
uniwersyteckiej modziey literackiej.
Byli kuniacy rozsypali si najrozmaiciej, i nie tylko ku lewicy, co w tym gronie uwaano za naturalne.
Alfred aszowski, ktry swe studia rozpoczyna wrd modziey komunizujcej, z haasem zmieni
front i przeszed do Falangi, raptem uwierzywszy w istnienie Pana Boga. I odtd ju na amach
Prosto z mostu z pasj paszkwilanta ly niemal ca polsk literatur wspczesn, nie cofajc si
przed insynuacjami najbardziej osobistymi. Jeszcze po wojnie prof. Wacaw Borowy, przecie rwnie
wierzcy katolik, nie mg zapomnie aszowskiemu wystpienia na zebraniu Pen Clubu, w 1939
roku, na ktrym aszowski, grzmic przeciw wszelakiej pisarskiej ydokomunie, grozi, e niebawem
zjawi si tutaj kto, kto z tym wszystkim zrobi porzdek... aszowski myla o Bolesawie Piaseckim,
historia dokonaa radykalniejszego wyboru. Inny byy kuniak, Jerzy Pietrkiewicz, kreowany zosta na
wieszcza modych oenerowcw. Prosto z mostu drukowao jego ogromne poematy, bardzo
nowoczesne, kontynuujce dowiadczenia krakowskiej awangardy, tyle e w przeciwiestwie do
tamtej reakcyjne i nacjonalistyczne. Ferdynand Goetel za, ten piewca faszyzmu, przedstawi go do
nagrody modych Akademii Literatury jako konkurenta Jerzego Andrzejewskiego. A najzdolniejszy,
najwybitniejszy z nich wszystkich, Henryk Huzik, przeszed do katolikw, do ciekawej intelektualnie,
swoicie postpowej redakcji poznaskiego tygodnika Kultura.

To byy jednak wyjtki, gwny nurt byych kuniakw kierowa si na lewo, po drodze osiadajc na
falach i mieliznach korzyci yciowych ofiarowywanych modym przez lewe skrzydo sanacji, przez tak
zwanych naprawiaczy.
Dla tych kuniakw, ktrzy z pisma wyszli ju trzy czy cztery lata temu i ktrzy odpynli dostatecznie
daleko, likwidacja Kuni nie miaa wielkiego znaczenia. Natomiast studenci modsi nieco, wrd
ktrych wspomnienia Kuni byy jeszcze ywe, postanowili wykorzysta istniejcy rozmach i robi
kontynuacj Kuni, tyle e akademick. Pn jesieni 1936 roku ukaza si pierwszy numer,
nazwany zrcznie Klinem. Inicjatorem by Jzek Mrozowicki, ktry nadal chcia by redaktorem.
Pierwszy numer nowego pisma to elazna konieczno praktycznego okrelenia -swego stosunku do
wielu zjawisk ycia publicznego. Osobista przyja i gimnazjalne tradycje nie wystarczay. Dla jednych
Klinem byo za ugodowe, dla innych za radykalne. Wic przyjaciele przyjacioom wykradali nakad
z drukarni, wic przyjaciele przyjaci gonili po ulicach, i to podobno noc (takie dochodziy nas echa
i plotki), wic wzajemnie niszczono nakady i zaciekle walczono o prawo do tytuu, t ktrym zwizana
bya rejestracja pisma. Walczyli bardziej lewicowi z bardziej sanacyjnymi. W rezultacie - klapa
generalna! Drugi numer Klinem nigdy ju si nie ukaza. Studenci - przyjaciele z Kuni Modych pokcili si midzy sob, natomiast wrd nas, jeszcze uczniw gimnazjalnych, ktrzy poznali smak
kunianego wtajemniczenia, a jeszcze si nim nie przejedli, pozostaa pustka, jakiej nie byy w stanie
zapeni mnoce si regionalne pisma midzyszkolne. Wrd nich nudny i saby miesicznik Stray
Przedniej - W modych oczach. Gdy wiosn 1937 roku dostaem list od Witolda Kosiskiego,
studiujcego dziennikark w Warszawie, z sygnaem, e co si rusza, e istnieje szansa
reaktywowania Kuni, ebym si wic pokaza, rado moja bya niezmierna.
Co si istotnie ruszao! Ministerstwo WR i OP skonne byo da pozwolenie na Now Kuni
Modych, obwarowujc to drakoskimi przepisami ministerialnej cenzury. Znalazy si pienidze, jak
si potem okazao, jednak do skromne.
Skd wzia si gotwka? Czy znw prezydent otworzy swj portfel? Nie! Aczkolwiek w pewnym
sensie byy to te same pienidze. Rzdowe, tylko z innej kasy wypacane. Z kasy mniej oficjalnej.
Teraz wypada zajrze za kulisy.
Starzy pisudczycy z rosncym niepokojem konstatowali, e modzie szkolna i akademicka coraz
bardziej odchodzi do opozycji, prawicowej lub lewicowej, e coraz sabsza jest sia legendy. I gdy
cz obozu sanacyjnego, rnicujcego si wanie, zdecydowaa si postawi na modzie
prawicow i pk Koc, szef Obozu Zjednoczenia Narodowego, losy modziey zoy w rce Jerzego
Rutkowskiego, odkomenderowanego do tej pracy przez Bolesawa Piaseckiego, gdy wic rozpocz
si flirt Ozonu z Falang - zaniepokojeni tym naprawiacze i sawkowcy, inne skrzydo sanacji, zaczli
myle o odzyskaniu modziey lewicujcej. I zdecydowali si obra nieco inn drog dziaania. Pisz:
zdecydowali si - i zaraz zastanawiam si, czy istotnie to wszystko byo przemylane tak odgrnie,
wrd politycznych prominentw. Czy raczej nie dziaay tu jakie siy ze szczebli troch niszych. Czy
to moe sam Legion Modych wpad na pomys tak podreperowa swoj ju bardzo sabnc
popularno. Najwietniejsze lata Legionu naleay ju do przeszoci, ich kwadratowy orze na
czerwonej podkadce nie budzi ju gorcej pasji. To wanie Legion Modych zorganizowa wrd
modziey warszawskich szk rednich jeszcze jedn nielegaln organizacj: Trzynasty Maj,
konspiracj najoryginalniejsz z moliwych, gdy w gruncie rzeczy najbardziej... prorzdow.
Komendantem jej - zakamuflowanym i zapseudonimowanym - by Jzek Mrozowicki. Uznano, e
romantyzm konspiracji bdzie magnesem dziaajcym na modzie, e skoro z tego magnesu cign
korzyci wszyscy inni - od prawicy po lewic - dlaczego samemu z niej nie skorzysta? Ale skd nazwa
Trzynastka? dobra dla konspiracji, ale muszca przecie zawiera rwnie i jaki sens ideowy.
Trzynasty maj to by pierwszy dzie majowego zwycistwa i trzynasty maj - to by pierwszy dzie bez

Pisudskiego. Konspiracja musiaa mie jak legitymacj opozycyjnoci wobec rzdu, wic
wymylono: pisudczycy rzdzcy Polsk zdradzili Pisudskiego, odeszli od jego dawnych,
socjalistycznych ideaw, realizacja testamentu Pisudskiego to walka o reformy spoeczne, to lewa
strona barykady. Ile byo w tym cynicznego wyrachowania, a ile tego szczeglnego radykalizmu
spoecznego, ktry zawsze jako tam koata si w sercach niektrych pisudczykw? Ile byo w tym
szczerych chci stworzenia rzeczywistej przeciwwagi dla flirtu z Ozonem? Ile wyrachowania, na co
zreszt wskazyway pewne dalsze okolicznoci? Byo i jedno, i drugie, i trzecie, i jeszcze niejedno i bya garstka naiwnej modziey, ktra przylepia si na ten mid. W Warszawie powstay pierwsze
koa Trzynastki, dotar do mnie wydany na powielaczu ich nielegalny Biuletyn, peen
radykalnych frazesw, hase pisanych rozbitym tekstem i farsowych rozkazw anonimowego
komendanta.
Wic Legion Modych mia ju swoj nielegaln organizacj. Konkurent - Zwizek Polskiej Modziey
Demokratycznej - nie mg by gorszy. ZPMD skupia sanacyjn modzie lewicujc. Starszy o wiele
od Legionu, gdy wiodcy sw parantel od konspiracyjnego Petu i Zetu, by spokojniejszy
i rwniejszy. Mniej radykalny ni Legion w swoich gorcych czasach i bardziej solidny
w demokratyzmie jeszcze w roku 1937, gdy Legion by ju ukadny, grzeczny i kunktatorski wobec si
rzdzcych. ZPMD posiada, jak i Legion, koneksje wrd tak zwanej lewicy legionowej - z jednej
strony, z drugiej kontaktowa si z modzie syndykalistyczn, a przez ni z pepesowcami
i ludowcami. Ciekawe byy pewne filiacje ZPMD-harcerstwo poprzez harcmistrza Tomasza
Piskorskiego i jego, niewtpliwie postpowy, starszoharcerski krg Jew. Na prawdziwej lewicy
ZPMD mia mark lepsz ni haaliwy Legion.
ZPMD postanowi rwnie mie swoj wasn Trzynastk. Ta decyzja wskazuje na istnienie jakiego
bardziej generalnego planu podpowiedzianego obu organizacjom. Wskazywaa zreszt na to rwnie
i posta Stefana Mrokiewicza, modego, zdolnego urzdnika MSZ, niegdy zwizanego ze Stra
Przedni i Legionem Modych, teraz chyba bardziej z drugim wydziaem ni z ZPMD, a usilnie
mccego przy organizowaniu tej konkurencyjnej Trzynastki: Zwizku Rewolucyjnych
Pisudczykw. ZRP odznacza si mniejszym rozmachem startowym, jako e Trzynastka wyowia ju
w szkoach co energiczniejszych rewolucyjnych pisudczykw.
Nowa Kunia Modych - w czym zorientowaem si pniej - miaa sta si orodkiem Zwizku
Rewolucyjnych Pisudczykw. Na jej redaktora naczelnego przewidywano Witka Kosiskiego, czynnie
dziaajcego w ZPMD redaktora dwutygodnika Przemiany.
Witek Kosiski by organizatorem wspaniaym. Ruchliwy, atwo zyskujcy kontakt z ludmi, umiejcy
prowadzi dyskusje. Sdz, e to w wyniku awantur o Klinem wszed w posiadanie archiwum
redakcyjnego Kuni. Na zebranie redakcyjne schodzilimy si w malekim pokoiku jakiego
obskurnego parterowego mieszkania przy ulicy Grskiego, nie opodal Wedla. Jeszcze gorzej ni na
urawiej. Tam rwnie miecia si administracja pisma, ktr zorganizowa stary administrator
Kuni, Kazimierz Blichiewicz. W jego posiadaniu byy dawne listy prenumeratorw, szkolnych
komitetw i inne cenne materiay. W gwnym komitecie redakcyjnym (drobiazgowo naladowalimy
nasz poprzedniczk) znalaz si Gustaw Herling-Grudziski, wanie zdajcy w Kielcach matur,
Stefan Skoczylas z Lublina, Alfred Mantel z Krakowa, Krystyna Wieszczak i Zofia Leniewska - ze
starej Kuni, paru kolegw, ktrych ju nie pamitam, oraz z nowych - Wanda Zieleczyk, zwana
Dziul, siostra Marysi, te kiedy redaktorka Kuni. A wok nas kry Stefan Mrokiewicz.
W maju ukaza si pierwszy numer Nowej Kuni Modych - formatem, okadk, ukadem
graficznym, formami redakcyjnymi, wszystkim, co tylko mona, podkrelajcy, i jest kontynuatorem.
Okadka - czerwona. Oczywicie kolor ten wybralimy z penym zamysem ideowym. Deklaracja

wstpna bya jednak tylko oglnikowym sloganem, wrd nas bardzo ju wytartym: W pracy swojej
pozostaniemy wierni ideaom i wskazaniom Jzefa Pisudskiego. Przewodni dziaalnoci naszej
i poczyna bdzie idea solidarnoci spoecznej, nierozerwalnie wica si z postulatem Polski
potnej i sprawiedliwej. Wysuwamy koncepcj pracy konkretnej, realizatorskiej na odcinku owiaty
i samoksztacenia modziey. A zaraz obok umiecilimy cytat ze Stanisawa Brzozowskiego.
Namitnie powchanialimy Legend Modej Polski, a sam Witek Kosiski zbiera wszystko, co tylko
miao co wsplnego z wielkim publicyst, a szczeglnie dotyczyo jego straszliwego procesu. Myl
Brzozowskiego do dokadnie odpowiadaa naszej wczesnej postawie: Nie to bezwzgldnie jest
potrzebne, bymy yli w takim lub innym gotowym wiecie, lecz bymy tworzyli wiat, tworzyli jak
najwikszy zakres rzeczywistoci uczowieczonej.
Nowa Kunia Modych spotkaa si w szkoach z zainteresowaniem nie wikszym ni to, ktre
towarzyszyo ostatnim numerom starej Kuni. To znaczy pismo, obojtne dla ogu uczniw,
trafiao do szkolnych intelektualistw, artystw, dziaaczy, wzbudzajc zreszt zastrzeenia sw
nijakoci. Stefan Skoczylas skrytykowa nas w licie: ...Mocno blada tre. Duo szkolarstwa,
pycizny, a cay numer niejednolity, rozbity i niecelowo w doborze artykuw. Kady artyku musi
mie swj cel. Alfred Mantel pisa z Krakowa: ...Naleaoby nada bardziej zdecydowany charakter.
Pismo modzieowe powinno by przede wszystkim ywe, zawiera myli miae, stanowcze, niekiedy
nawet zupenie kracowo postawione...
Uwagi byy suszne. Tylko jak mielimy robi pismo, skoro kade nasze sowo stokrotnie ogldali przez
lup ministerialni urzdnicy. Zaciekle walczylimy z cenzorem o swj wty byt. Nie pomogy zaklcia
na Jzefa Pisudskiego ani zapewnienia o solidarnoci spoecznej, ani cytaty z Brzozowskiego wchano nas podejrzliwie, kastrowano teksty. Nawet poufnie istniejca firma ZPMD nie bya dla
ministerialnych urzdnikw i pedagogw najlepsz rekomendacj. Pamita trzeba, e tamt
Kuni najpierw na swe sumienie bra Adam Skwarczyski, potem - i a do koca - Janusz
Jdrzejewicz. Teraz mieli za nas odpowiada urzdnicy dalszych stopni subowych i po prostu bali si
tej odpowiedzialnoci. aden z nich nie wiedzia, z ktrej beczki wyskoczy czerwony diabe. Takie to
byy czasy.
Cay rok ostatni Ministerstwo WR i OP yo przecie spraw komunistycznego numeru Pomyka.
Jeeli nawet w Pomyku, to co dopiero w jakiej tam Nowej Kuni Modych! A ilu spord
ministerialnych cenzorw solidaryzowao si po cichu z t bojwk ONR-u, ktra akurat w kocu
maja podoya bomby w gmachu ZNP, demolujc urzdzenia biurowe.
Dmuchali wic na nas, dmuchali...
Zachowaem opublikowan w Czerwonych Tarczach prbk owego ministerialnego dmuchania.
W Kuni Modych krtko przed jej likwidacj ogosilimy konkurs na pamitnik ucznia. Przysano
nam dziesi prac - pi pamitnikw uczniw, pi uczennic. Materia konkursu przekazany zosta
nam do Nowej Kuni Modych. Stworzylimy jury, przeczytalimy pamitniki, byy bajecznie
ciekawe, miejscami zupenie rewelacyjne, bezcenny materia dla pedagogw i dziaaczy. Potwierdziy
one, e w szkoach, w biernej zazwyczaj masie uczniowskiego ogu, istniej aktywne, odrbne
indywidualnoci, jawnie buntujce si przeciw powszechnemu szablonowi i marazmowi. Rozdalimy
pi nagrd, nie ujawniajc nazwisk autorw. Zamierzalimy zreszt wyda je w zbiorowej ksice,
pki co pragnlimy ogosi w Nowej Kuni, ale okazao si, e wanie pamitniki stanowi dla
naszych ministerialnych cenzorw materia najbardziej niebezpieczny i nieprawomylny. Przepucili
zaledwie dwa jakie fragmenty, dugo deliberowali nad artykuem omawiajcym nadesane
pamitniki. Warto przytoczy trzy, spord wielu, ingerencje ministerialnej cenzury w tekst tego
artykuu.

Pierwszy fragment artykuu przed cenzur:


Przepisy szkolne z reguy wywouj odruchy buntu. Zwaszcza przymus suchania co niedziel mszy
witej i obowizek dorocznej spowiedzi. Napotykamy dlatego niejednokrotnie na ostre akcenty
antyklerykalne, krytyk postpowania ksidza, zarzdze wadz przeoonych. Jutro spowied... I c
takiego? Pjd do katedry i bd staraa si aowa grzechw. A potem przystpi do konfesjonau,
szybko wypowiem swoje grzechy (z ktrych nigdy nie staraam si poprawi) i bd si bia zbonie
w piersi i mwia e szczerze auj. I c? Nie powiem ksidzu, e nie wierz w boga (na pewno
przez mae be), bd staraa si straszy siebie piekem i mie mae wyrzuty sumienia, a potem
wreszcie spokj na cae trzy miesice... - Wtpliwoci religijne albo s analizowane z wstpnym
negatywnym nastawieniem, albo traktowane jako podrzdne, jako zagadnienie drugoplanowe.
O jakim bezwzgldnym ateizmie w dosownym sowa tego znaczeniu nie mona rozprawia. Istnieje
zawsze pragnienie wiary, moe innej, moe zdawaoby si prostszej i lepszej, lecz w kadym razie wiary.
Ten sam fragment po ministerialnej korekcie, taki, jaki ukaza si w druku, nie zadowalajc nikogo:
Najbardziej interesujco, najciekawiej ujmowane s zagadnienia religijne. Wszelkie przejawiajce si
wtpliwoci lub odruchy buntu nie oznaczaj jednak jakiego bezwzgldnego ateizmu. Zawsze
bowiem istnieje pragnienie wiary, moe zdawaoby si prostszej i lepszej, lecz w kadym razie wiary.
I drugi fragment:
Sztubacka mio zaczyna si spacerami w parku, po miecie, na bulwarach, zaniedbywaniem lekcji,
potajemnym chodzeniem do kina na filmy niedozwolone. Znaczy si tysicem drobnych faktw,
starannie ukrywanych przed oczyma dorosych, strzeonych zazdronie tajemnic, niepokojw
wiosennych, nieuchwytnych.
Ten fragment te budzi wtpliwoci. Owek cenzora kreli, zostawiajc to tylko:
Sztubacka mio znaczy si tysicem drobnych faktw, starannie ukrywanych przed oczami
dorosych, strzeonych zazdronie tajemnic, niepokojw wiosennych, nieuchwytnych.
I fragment trzeci - przed cenzur:
Znw powraca problem samotnoci. S jednostki aktywne i bierny og, rozumujcy narzuconymi
kategoriami szablonu. O jak bardzo odczuwa si wwczas brak ludzi podobnie czujcych. - Cisza,
pusto. Nic. Wielkie nic. I taki prosty fakt, takie zdarzenie, ktre wywoa troch tumultu... i ju. Nikt nie
zatroszczy si, e my, modzie, nie mamy oparcia. Istniej ci wszyscy endecy w sodalicjach i w
harcerstwie, zostaj inne organizacje, wszyscy tylko nie my. Tacy sami, samotni....
Cenzor troszczy si o dobr opini sodalicji i harcerstwa - wyrzuci cae zdanie: Istniej ci wszyscy
endecy w sodalicjach i harcerstwie, zostaj inne organizacje, wszyscy tylko nie my.
Dbano o nasz moralno, nasze dobre obyczaje, nasze korzystne samopoczucie, o Boga w sercach
naszych te dbano - co?
Pierwsz nagrod na tym konkursie uzyska pamitnik pewnej lwowskiej uczennicy, oznaczony
godem Szkoo, szkoo... By rzeczywicie doskonay. Przeczytawszy go Witek Kosiski zakocha si
na niewidzianego. Pojecha do Lwowa. W par miesicy pniej Witek Kosiski i panna Myszka byli
ju po lubie. Moe to najwikszy i najrzetelniejszy zysk z caej Nowej Kuni Modych.

16 maja - dobrze pamitam t dat - jak szalony biegem na zebranie redakcyjne. Na rogu Topolowej
i Nowowiejskiej zobaczyem uciekajcy tramwaj. Nie zwaajc na teczk wyadowan ksikami,
dogoniem i sprbowaem wskoczy do pierwszego wozu. Osunem si i wpadem pod tramwaj.
Lec plecami na bruku, przytomnie i gwatownie wyrwaem nogi z linii szyn. Usyszaem pisk
hamulcw i jaki krzyk - czuem, e wszystko trwa straszliwie dugo, i mylaem, czy zdy po mnie
przyjecha karetka pogotowia i jaka: Konrad albo Gustaw? Uamek sekundy - i czerwona ciana
drugiego wozu otara si o uniesione do gry nogi. Byem uratowany. Kto na mnie krzycza.
Zerwaem si. Miaem podart koszul i uderzyem si w okie. Potem okazao si, e pk mi
woreczek stawowy. Wrciem do domu. Zmieniem ubranie. Umyem si. I pojechaem na zebranie.
Spniem si o p godziny. Zobaczyem jakich nowych goci. Dziewczyn o ciekawej twarzy,
z wyranie zaznaczonymi komi policzkowymi, ktra mwia grasejujc. Obok niej siedzia barczysty
chopak o czarnych wosach i murzyskich rysach, a z drugiej strony wysoki, szczupy, o rozwichrzonej
czuprynie, twarz typowo polska. To bya Marta Wakowiczwna, crka Melchiora, osawiony
Tirliporek z Na tropach Smtka, oraz Kazimierz Kott i Felicjan Lechnicki. Jeszcze wtedy nie wiedziaem,
e oni - to wszystko Trzynastka. Kcono si nad jej artykuem pt. Kisnca modo, ktry mia i
do najbliszego numeru. Marta wymylaa nam - caej modziey pokolenia - i kiniemy w jakim
bocku intelektualno-politycznym, e zakamujemy si ideowo i intelektualnie. Nie umiaa
sprecyzowa ideau bardziej pozytywnego, ale namawiaa nas, bymy uwolnili si od lektury Ekonomii
Gidea, od bojowania o jakie abstrakcyjne ideay, w ktre jakoby nie wierzylimy, bymy uwolnili si
nawet od bezmylnego kopania piki (jak by mona pik kopa mylco), a w zamian za to
mielibymy mie jaki nieokrelony rozmach, jak tyzn radosnego sportu, jak yw peno...
To wszystko byy dziwaczne frazesy. Bardzo si wtedy z Mart - w pierwszym dniu znajomoci pokciem. Moe chciaa nam powiedzie, e ratunkiem dla nas miaaby by ta jej Trzynastka?
A to wszystko nie bya prawda. Ani nasza modo nie bya taka kisnca, ani Marta nie potrzebowaa
ratowa si akurat Trzynastk. Bez tej farsowej konspiracji i tak temperament jej by dostatecznie
ywy i wszechstronny. Tili szalaa intelektualnie jak fryga krcca si w caym tym modzieczym
artystyczno-politycznym baaganie. Co rok towarzyszya ojcu w jego reporterskich wdrwkach
(ostatnio przez Kresy Wschodnie), z ktrych rodziy si artykuy nader drastycznie demaskujce
dziejow misj polskiego ziemiastwa. Tytu tego cyklu mia brzmie: Znowu siejemy... - u
Wakowiczw w domu mwiono, e naley to wymawia: Znowu si jemy... Gorco szafujc
sowami wawo i korzystnie, Marta zdoaa nas jednak przekona o absolutnej koniecznoci
druku jej artykuu. Od tego dnia rozpocza si przez par lat trwajca przyja z Mart i znajomo,
potem take i przyja z Kazikiem Kottem, ktrej tragicznym kocem bya nasza okupacyjna, wsplnie
prowadzona, ju tym razem prawdziwa konspiracja.
Witek Kosiski podsun mi kiedy pomys: pj do Jana Parandowskiego i zrobi z nim rozmow.
Parandowski, autor Nieba w pomieniach, jest bardzo popularny wrd naszych potencjalnych
czytelnikw. Akurat wtedy Parandowski by silnie atakowany przez wszelkiego rodzaju endecczyzn
i dewocj. Demonstracja solidarnoci z pisarzem, dokonana przez pismo modzieowe, i jemu te
bdzie mia.
Pisarz przyj mnie w podunym gabinecie literackiego kierownika radia w rozgoni przy ulicy
Zielnej. Chtnie rozpocz rozmow. Skary si na klerykaln nagonk, opowiada o swych latach
szkolnych i wasnych dowiadczeniach w poznawaniu religii, konstatowa konieczno nauki nie religii
w szkoach, ale o religii. Wypowiedzi Parandowskiego byy dla nas wane jako skierowane przeciwko
klerowi i dewocyjnej reakcji. By moe zreszt, e byy bardziej umiarkowane, ni mnie si one
przedstawiay, ni ja pragnem je usysze. Po paru dniach powtrnie odwiedziem Parandowskiego zaprosi mnie do siebie do mieszkania, na dalekiej Woli, na ulic Bema. Dugo zastanawia si nad

tekstem przedstawionym do autoryzacji. W kocu odroczy zgod na par dni, proszc o zostawienie
maszynopisu. Zostawiem.
Kilka dni przecigno si w dni kilkanacie. Nim pisarz odda mi tekst wywiadu, wyszed drugi,
czerwcowy numer Nowej Kuni, tym razem w okadce zielonej, kolorze modoci oraz... Stronnictwa
Ludowego. Numer drugi by jeszcze bardziej jaowy, jeszcze silniej okastrowany. Takie pismo nie
mogo liczy na czytelnikw. Wakacje daroway nam miosiernie odroczenie...
Parandowski poleci mi zgosi si we wrzeniu po odbir autoryzowanego wywiadu.

O czwartej rano...
Czuem, jak wartownik tarmosi mnie za nog. Czwarta rano. Codziennie zlecaem, by budzono mnie
tak wczenie. Za to wieczorem kadem si nie o wiele pniej ni chopcy, zaraz po sprawdzeniu, czy
pi bez majtek gimnastycznych, w ktrych latali cay dzie i ktre niechtnie zdejmowali, oraz czy
maj czyste, wymyte nogi.
Lubiem ten wczesny poranek. Bynajmniej nie dlatego, e w obozie panuje cisza doskonaa, e dzie
jest wtedy najpikniejszy, e wtedy najbardziej bdc z chopcami i pord nich - jestem sam ze
swymi mylami. Tak bardzo lubiem ludne obozy i tak zawsze szukaem na nich samotnoci,
obojtnie, czy jako szeregowiec przy szorowaniu garnkw, czy jako komendant o wschodzie soca.
Wysunem si przed namiot, drugi duy namiot; prcz komendy, w ktrej koncentruj si wszystkie
nerwy obozu, w ktrej nie moe by baaganu, jeszcze tylko najmodszy zastp mieszka w takiej
normalnej kanadyjce. Wszystkie pozostae to dwuosobowe, kwadratowe, z pacht spinane
paatki, rozpite na pmetrowym oszalowaniu zbitym z desek. Nie byo to idealne obozowanie,
w takim obozie trudno byo o porzdek, ale innych namiotw nie udao mi si wydosta. Musiaem
zrzuci z serca niech ywion do wojska i prosi DOK o namiotow subwencj. Wojsko zawsze
suyo nam swoj bezinteresown pomoc. Szesnastka ofiarowaa nam dwie kanadyjki. Moja
druyna bya biedna, nie miaa ani jednego wasnego namiotu.
Wszyscy pi. Sysz trel budzcych si ptakw. Nad jeziorem cignie si jeszcze lekka mga. Uwanie
obchodz cay obz. O tej porze zobacz to, co w ruchu penego dnia umyka mojej uwadze. Zagldam
do namiotw, odkrywam zapite na noc klapy, gdzieniegdzie poprawiam zsuwajcy si koc.
Czterdziestu chopcw - tak przecitnie o dwa lata modszych ni na obozach Szesnastki - pi gboko
i zdrowo... Pochylam si nad kadym z nich, nad kadym oddzielnie, z wyrazu twarzy, z rytmu
oddechu pragnc odczyta zdrowie, samopoczucie, zadowolenie, a moe jakie jego skryte
nieszczcie. Nigdy w ten sposb nie pochylaem si nad adnym z Rysiw, a przecie niecay rok, jak
jeszcze w Ucieczku byem ich zastpowym. To nie rok tak mnie wzbogaci, ale pena
odpowiedzialno za caomiesiczne ycie tej gromadki. Dopiero za par dni bd obchodzi
osiemnaste urodziny, a ju rodzice powierzyli mi synw, ufajc, e zapewni im trzydzieci
przyjemnych i zdrowych dni, e potrafi ich wyywi, e nie potopi ich w jeziorze, e potrafi
gospodarowa tymi dwoma tysicami zotych pienidzy publicznych, z ktrych bd si musia
wyrachowa co do jednego grosza. Matura bardziej istotna ni ta, ktr bd zdawa za rok.
Formalnie bylimy jednym z obozw zgrupowania hufca Grzybw, do ktrego Trzydziesta Pierwsza
naleaa w Warszawie. Faktycznie tamte obozy odlege byy o dobre kilka kilometrw, zreszt
zaczynay si i koczyy pniej ni nasz obz. Byem wic komendantem samodzielnym, zawierzono
mi jako podharcmistrzowi Szesnastki. Obonym by Stefan Kozowski, ju wtedy student. Lekarzem -

specjalnie zaangaowany akademik z Koa Medykw. Niewiele druyn w naszym hufcu miao tak
samodzielno.
Ale moe i niewiele druyn miao takie trudnoci. Prcz Stefana i mnie aden z uczestnikw obozu ani chopcy, ani zastpowi, ani reszta czonkw komendy - nigdy nie byli na obozie. W 31 WDH im.
krla Jana Sobieskiego (c to za brednie z takimi patronami druyn! przecie Sobieski w adnym
razie nie moe suy za jakikolwiek wzr wychowawczy czy ideowy modemu wspczesnemu
chopcu!) obozu nie byo od lat, od dugich lat. A nie by to, niestety, aden wyjtek wrd druyn
szk powszechnych. Wiele z nich cae swe obozownictwo ograniczao do jednej w cigu roku
parogodzinnej wycieczki w lasy kabackie czy kampinoskie. Moja nieudolno techniczna bya
niebotycznym szczytem w porwnaniu z ich zielon niewiedz, cho przekazywaem im na pocztku
tylko najbardziej elementarne i podstawowe tajniki letnich harcw.
Zszedem na sam brzeg jeziora. Mga osadzaa si na wodzie. Obz znajdowa si na lekkiej
wyniosoci, Wrd wysokiego, sosnowego lasu. Od brzegu Jeziora Biaego dzielia szeroka polana. Po
drugiej stronie wody widoczna bya stacja kolejowa Augustw oraz biay budynek oficerskiego
jachtklubu. Miejsce wymarzone, nie mogo by lepsze, a wybraem w Warszawie, z mapy; osobiste
ogldziny w caej rozcigoci potwierdziy walory - setki byy map niezawodn. Bylimy
dostatecznie daleko od Augustowa, by mie swobod harcw, i dostatecznie blisko, by taki mody
komendant jak ja czu spokj pyncy z niedalekiego szpitala, telefonw, sklepw, caego
cywilizowanego zaplecza.
Wprawdzie naleaem do krgu biedzcego si nad wypracowaniem metod laickiego wychowania
harcerskiego, ale we wasnej druynie nie odwayem si jeszcze wtedy na stosowanie adnych
rewolucji ideowych. Przepisowo i tradycyjnie odmawialimy ranne i wieczorne pacierze; i tylko ja
podczas nich milczaem, co spostrzegli, ale czym sobie nie zawracali gowy. W programie obozu bya
przewidziana coniedzielna msza w Augustowie. Tak jednak wypado nam z godzin harcw, e do
kocioa poszlimy raz jeden w cigu caego miesica. Wolaem, by bagatelizowali sobie znaczenie
tego niedzielnego obyczaju, nibym mia otwarcie walczy z nawykami wyniesionymi z domw
rodzinnych.
Przykucnem nad jeziorem - to pikne jezioro. Doni zmciem wod. Jeszcze chodna po nocy.
Obz nad jeziorem to dla komendanta zawsze powd do wiecznych obaw. Maniacko pilnowaem, by
aden sam si nie kpa. Nie zostawiaem im wolnego czasu, to zreszt bya jedna z zasad mego
programu obozowego. Cigle prowadzeni z zajcia na zajcie, z harcu na harc, ze suby na sub nie mogli nudzi si nad wod. W poudnie kpali si wszyscy; nie mogli wej do wody, nim sam nie
stanem na brzegu, majc koo siebie dwch pywakw i dk z wiolarzem. Teren kpieli by
wytyczony palikami. Kpali si w dwch partiach, abym lepiej widzia kadego z nich. Co dzie rano
mylaem o tym stale grocym niebezpieczestwie.
Powoli zawrciem do namiotu komendy. Czekaa na mnie intensywna praca biurowa: dokadny zapis
wydarze i zaj dnia ubiegego, analiza stanu przygotowa do dnia rozpoczynajcego si, raport
obozowy, wyywieniowy, zdrowotny, kasowy, ksigowanie wydatkw, porzdkowanie rachunkw. Te
ksigi coraz bardziej pczniay rzeteln treci, w ktrej ani litera nie bya nacignita czy
przeinaczona, wiernie odbijay pomylny przebieg obozu, budziy moj rado.
Chciaem, tak bardzo chciaem, by ten obz mi si uda. By kady chopak wyjecha z niego
zadowolony. By rodzice byli radzi. By wadze harcerskie oceniy go bardzo dobrze.
Owocowa wysiek, jakiego Trzydziestej Pierwszej nie poaowaem przez ostatnie procze. Trzy,
cztery, nawet pi razy w tygodniu spdzaem cae popoudnie w szkolnym baraku na placu

Narutowicza. Znowu byem druynowym i kierownikiem wszystkich zastpw, ktre ostro szkoliem.
Druyny szk powszechnych zawsze cierpiay na brak dobrych zastpowych; chopcy dorastajc
przechodzili do innych szk czy do pracy zawodowej i nie trzymali si ju druyny. A przecie dawno
porzucilimy w harcerstwie ten klasyczny system skautowy, w ktrym zastpowy by rwienikiem
chopcw; u nas rnica, wynosia rok, dwa, trzy - i bya to regua korzystna. Jednak w druynach
powszechniackich rodzia ona powane trudnoci. Chcc wic mie dobr druyn, musiaem
zarwno bardzo starannie i blisko opiekowa si zastpami, jak czsto zwoywa zbirki caej
druyny. Raz po raz prowadziem ich poza szkoln bud, na Mokotowskie Pole, na ulice, do parkw.
Wymylaem coraz pyszniejsze gry na miecie. Dyem do tego, by harce ich rozkoysay, by stale
bechtay ich ciekawo. Ktrego pnego wieczoru wyprowadziem druyn na dalekie forty
oliborskie, gdzie w porujnowanych, piwnicznych korytarzach dwie grupy zastpw rozegray
emocjonujc walk. Innym razem, ju w nocy, patrolowym biegiem dotarlimy na odlege krace
Pola Mokotowskiego i spotkalimy si przy ognisku, gdzie Juliusz Dbrowski odebra od najmodszych
harcerskie przyrzeczenie. Dla mnie znaczyo to specjalnie wiele, e wanie Dbrowski odbiera
pierwsze przyrzeczenie w mojej druynie.
W Trzydziestej Pierwszej miaem typow modzie przedmiejsk - z Ochoty, dzieci robotnikw,
rzemielnikw, dozorcw i chopw ju ogarnitych przez miasto. Nikomu si tam nie przelewao.
Peny koszt utrzymania chopca na obozie obrachowaem na czterdzieci pi zotych. Tylko za trzech
czy czterech rodzice mogli uici t sum w caoci. Godziem si na najdalsze ulgi, ale pod jednym
warunkiem - rodzice musz zapaci cho dziesi, w wyjtkowych wypadkach pi zotych. Co
najmniej tyle wydadz na syna w Warszawie, a stuprocentowa filantropia bardzo demoralizuje.
Rodzice te musz troszczy si o wakacje swoich dzieci. Trzy prowadzone obozy potwierdziy mi
suszno takiego stawiania sprawy pienidzy. Uwijaem si niemao, aby zdoby fundusze niezbdne
dla urzdzenia obozu. Z panem Szczytowskim, nauczycielem, ktry by opiekunem druyny i wicej
ni opiekunem, jej przyjacielem, organizowalimy pokazy filmowe dla dzieciakw z caej szkoy;
wypoyczyem aparat Path, kilka wskotamowych komedyjek i miaem gotowy dwugodzinny seans.
Dwudziestogroszowe bilety przyniosy troch gotwki. Szesnastka wycigna konsekwencje ze
swych jubileuszowych zobowiza. Jej Koo Przyjaci dao kilkaset zotych, szczliwe, e mogo tak
nam pomc. Od druyny dostaem dwa namioty i troch sprztu, bardzo mi potrzebnego. Kuratorium
wypacio subwencj - za kadego harcerza kadej powszechniackiej druyny. Ojciec, ktry prac w
Trzydziestej Pierwszej ceni najwyej spord wszystkich moich rozlicznych zaj, wskaza jeszcze inn
drog zdobycia pienidzy, z ktrej nie powinien korzysta taki rowy socjalista, ale ja z niej
skorzystaem bezzwocznie: wielkie spki akcyjne dwa razy w cigu roku przeznaczay pewne sumy
na zasiki owiatowe i charytatywne. Pognaem wic do jakiego dyrektora od Lilpopa, Raua i
Loewensteina, potem do jednego z dyrektorw wielkiej fabryki terrakoty, potem do dyrektora Kle
wina, wadcy warszawskich telefonw. Wrczaem im podania - nazwisko wystarczao za
rekomendacj; przyjaciele, wsplnicy, kontrahenci ojca. Trzysta, czterysta zotych - tu, tam
i gdzieindziej. Jeszcze do Augustowa przychodziy przekazy z wczeniej obiecan subwencj. Sam
ojciec te nie poskpi. Mogem zakupi sporo sprztu, mogem zapaci medyka, mogem jedn
z matek urzdzi w niedalekiej gajwce, by nie bdc oficjalnie adn gospodyni obozow,
pomagaa chopcom - z ramienia Koa Przyjaci, praktycznie w 31 WDH mao czynnego w gotowaniu. Takie szkraby same nie dayby sobie rady. Mogem zabezpieczy im bardzo dobre ycie.
Wielu spord tych czterdziestu chopakw na obozie miao lepsze warunki ni w domu. Niestety,
jedynie przez miesic. Dobry i miesic! Gdy nie mona zmieni czyjego losu, trzeba mu po prostu
uly. Uwaaem, e z tych moich stara i wysikw bierze si jaki bardzo oczywisty poytek.
Czy znaczy to, e filantropi kupowaem sobie sympati chopcw i rodzicw? Zastanawiaem si
i nad tym. Czy rodzice przychodziliby do mnie w kady wtorek na tak zwane urzdowanie - pogada

o swoich synach, gdybym druynie nie mg zapewni obozu? Przychodzili jeszcze wczeniej, nim
ogosiem zapisy na obz, ale ju wtedy, gdy w druynie zacz si ruch, gdy zaczy si mnoy
zbirki, gry, wycieczki. Przychodzili, by pozna druynowego, o ktrym opowiada im chopak i ktry
temu chopcu zaimponowa. Nie byem dla nich siedemnastoletnim sztubakiem, ale kim wanym
i dorosym. Radzili si mnie, jak maj postpowa z dzieckiem. Kilka matek z miejsca ofiarowao swj
czas, by pomc druynie, wikszo jednak w domu miaa dostatecznie wiele roboty. Ojcw
widywaem rzadziej, ale i oni te przychodzili. Za to ja odwiedzaem ich w domach, chcc pozna
warunki ycia kadego z moich chopcw. Poprzednik mj postpowa inaczej. Pochodzi z tego
samego rodowiska i nie by ani go ciekaw, ani nie mia dla niego adnej sympatii. By ju dorosym,
samodzielnym czowiekiem. I rodzice od razu wyczuli rnic w stylu pracy - Stefana i mojej - oraz
pracy dawnego druynowego. Gdy matki chopcw caowaem w rk - jak matki wszystkich moich
kolegw i przyjaci - kobiety przyjmoway to ze zdumieniem, jako co zupenie wyjtkowego.
Zyskaem sobie ich sympati i zaufanie, zanim rozpoczem przygotowania obozowe.
Z Trzydziest Pierwsz w ogle szo mi dobrze. Pukaem w nie heblowane drzewo i spluwaem poza
siebie, eby nie zauroczy. Talenty druynowego musz by nieco inne ni talenty zastpowego. Teraz
musiaem przede wszystkim by pomysowym organizatorem w szerokim sensie tego sowa,
organizatorem warunkw yciowych oraz warunkw zabezpieczajcych udan zabaw, gr,
wiczenie. Mogem nie wbija gwodzi - ci zrczni chopcy, od dziecka wdraani w rozmaite
rzemiosa, w ycie praktyczne, niebywale szybko opanowali umiejtnoci techniczne, ktre dla mnie
zawsze byy problemem. Musiaem natomiast umie wymyla barwny wzorzec zaj, umie
przeplata zajcia pasjonujce z bardziej monotonnymi, umie podtrzymywa ich napicie. Gdy co
dzie o wschodzie soca notowaem kronik dnia ubiegego i przygotowywaem dzie nastpny,
wiedziaem, e plan uoony w miecie wypenia mi si zupenie dobrze, e praktyka sprawdza teori,
e chopcy bawi si wietnie, czuj doskonale, e nie jest im nudno.
I - prawd mwic - o nic innego mi nie chodzio! Ani przez chwil nie zastanawiaem si nad tym, czy
ulatujca doba daa im jakkolwiek korzy moraln, ideow, etyczn, czy uczynia z nich ludzi
porzdniejszych, a nawet nie zastanawiaem si i nad tym, czy mj obz ksztaci w nich postaw
ideow, polityczn zblion do mojej. Nic mnie to wtedy, na obozie, nie obchodzio. Pragnem
jednego tylko: by byli zdrowi i radoni. Wydawao mi si, e to i tak jest bardzo wiele. Zreszt - nie
konfrontowaem praktyki z adnym wychowawczym zamysem. Moe po raz pierwszy nie dumaem,
nie chciaem ani ksztaci, ani wychowywa, chciaem, by si dobrze bawili. W codziennych gawdach
przy ognisku byem sob, przy okazji podsuwanej wydarzeniami obozowego dnia przekazywaem im
moje prawdy ideowe i spoeczne, ale wiedziaem, e dla nich nie te gawdy s w tej chwili
najwaniejsze, tylko oczekujca ich gra.
Przed paru dniami pno w nocy wracaem z ogniska; gocia nas inna druyna. Kilka kilometrw
szlimy szos i lasem, nie w szyku, ale gromad, pod rce. Nadsuchiwaem ich rozmw, ich krokw,
ich niemelodyjnego piewu - i wiedziaem, e byo im ze sob dobrze. Co si ju kuo z tej poczwarki,
jak Trzydziesta Pierwsza bya jeszcze przed paru miesicami.
W Ucieczku co rana budziem si niechtny mej zastpowej funkcji, teraz przed kad pobudk rad
jestem, e nadchodzi nowy dzie, w ktrym lepi bd t druyn.
Pozwoliem sobie na rzecz niegodziw, cho zalecan oficerom w regulaminach wojskowych,
a druynowym w przekazywanych ustnie tradycjach. amic lojalno wychowawcy, ktry nie
powinien sobie uatwia w ten sposb pracy (ale czy kiedykolwiek byem wychowawc?),
odczytywaem kartki, ktre chopcy pisali do rodzicw, a oddawali do komendy, skd zabiera je
cznik idcy na poczt. Karty te sprawiay mi satysfakcj. Chopcy, ktrych ycie nie byo atwe, na

swoim pierwszym obozie nie mieli tych kopotw, ktre tak dotkliwie day si swego czasu we znaki
mnie i moim przyjacioom. I dlatego tak bardzo cieszyli si z tego obozu, tak piknie o tym pisali do
swoich rodzicw.
...Spogldam na zegarek. Zblia si szsta rano. Polana obozowa jest ju w penym socu. Za
moment wartownik zbudzi obonego, kucharza i zastpowego subowego.
Pobudka!
Na pustej kartce dzisiejszego dnia stawiam dat. Dwadziecia cztery dni obozu za nami. Niebawem
wracamy do Warszawy. 23 lipca musz by w Sierakowie, pod Poznaniem, na zbiornym obozie
delegacji polskiej jadcej do Holandii na V Jamboree.

Skauci peni zoci


Pierwsza awantura wybucha wkrtce po przejechaniu granicy niemieckiej. Midzy oknami
przedziaw porozpinalimy biao-czerwone flagi. Na dworcu we Frankfurcie nad Odr grupa
hitlerowskich wyrostkw zacza je szarpa i zrywa. Bronilimy ich, wychyleni przez okna. Na koniec
pocig ruszy, a nam polecono zwin chorgwie. W Berlinie wysiad z pocigu naczelnik harcerzy, dh
Zbigniew Trylski, by zosta kilka dni w stolicy Rzeszy. By moe zaagodzi incydent.
Nie wiedzielimy, e by to tylko przedsmak konfliktw, jakie oczekiway nas na samym zlocie.
Europa, w ktr wjedalimy dwoma luksusowymi turystycznymi pocigami, bya skcona,
niespokojna i podejrzliwa.
Berlin przelatywalimy na przestrza. Z wiaduktw wida byo szerokie, jasno owietlone, bogate ulice
i czarne podwrza, zaniedbane tyy domw, tak samo smutne w kadym wielkim miecie. Pokazano
nam kopu Reichstagu i un elektryczn nad Kurfrstendamm.
Nim jeszcze Berlin pozosta za nami, zaczy si moje prasowe obowizki.
W Sierakowie hm. Kazimierz Gorzkowski, ze starej harcerskiej gwardii, zaproponowa Szesnastce, by
zaja si techniczn stron Jamboryka holenderskiego, czyli kolejn wersj tradycyjnego,
powielanego pisemka polskiej delegacji. Redaktor - sam Gorzkowski, sekretarz redakcji - ja wanie,
strona techniczna - Tadek i Jurek ada. Nieomal mutacja Sulimczyka! Pierwszy numer
Jamborczyka wystukiwaem na maszynie, gdy pocig pdzi przez Brandenburgi. Jeszcze przed
spaniem chcielimy odbi numer i rozkolportowa go w wagonach.
Prasa miaa by na Jamboree gwnym moim zajciem. W druynie nie miaem nic do roboty. Raz
jeden wypado mi by instruktorem dyurnym. Podczas tej suby napisaem artyku do gwnego
dziennika jamborowego; ukaza si po angielsku. W pokazach nie braem udziau, gdy nie byo mnie
na prbach. W komendzie wyprawy zameldowaem si jako specjalny korespondent stoecznego
Dziennika Porannego, dokd zarekomendowa mnie prof. Drzewieski. Dziennik Poranny, organ
Zwizku Nauczycielstwa Polskiego, by trzeci, obok Robotnika i Dziennika Ludowego (oba
wydawane przez PPS), lewicow gazet Warszawy, kontynuujc, cho mniej radykalnie, tradycje
zamknitego Dziennika Popularnego. Zostaem wic akredytowany jako korespondent Dziennika,
otrzymaem stosown legitymacj oraz oznak upowaniajc do poruszania si po caym terenie
Jamboree i Holandii. W cigu dwch tygodni wysaem kilka korespondencji, ale nie sdz, by
akuratnie odzwierciedlay one nastroje tego Jamboree. Pisane w gorczce zlotowej, bardziej

informoway warszawskich czytelnikw o egzotycznych dla nich urokach i blaskach wspaniaej


imprezy ni o istotnych, wcale nieatwych konfliktach dzielcych wiat skautowy i harcerski.
Vogelensang - miejscowo o nazwie oznaczajcej piew ptakw - to w adnym razie nie byo
Gdll. Dwa ssiadujce ze sob Jamboree dzielia caa epoka, tak dalece byy rne, odmienne,
sprzeczne. Nie tylko krajobraz by inny! Vogelensang - to wielkie, paskie, goe ki, poprzerzynane
setkami kanalikw. Na kach pasy si dostojnie krowy, zagldajc nam do namiotw. Namioty leay
tutaj jakby na patelni. I w tym ju choby wzgldzie brakowao zlotowi tej przytulnoci, jak obdarzay
nas lasy wgierskiego parku. Ale to nie krajobraz zadecydowa o tym, e w Vogelensang byo mniej
pogodnie, mniej wesoo, mniej przyjanie i przyjacielsko. I to nie tyle w Holandii tak byo, ale wanie
na samym zlocie, w skautowej rodzinie. Gdy ruszylimy poza granice Jamba - do Harlemu, Hagi,
Amsterdamu, Rotterdamu czy do Schoeveningen - wszdzie tam ju byo uroczo. To wiat skautowy
by taki zy i podzielony.
Skauting, zapocztkowany w Anglii jako narodowy ruch tamtejszej modziey, najpeniej (jeeli chodzi
o Europ) przyj si w Polsce i na Wgrzech. Dwie te organizacje silnie zwizay si z potrzebami
narodu, z wojskiem, z obyczajami. Byy one jednak o wiele bardziej ni inne zwizki skautowe paramilitarne; rwnoczenie znacznie mniej podlegay wpywom brytyjskiego skautingu. Akurat
inaczej ni organizacje skautowe w zachodniej i pnocnej Europie, ktre wyraay skauting w jego
czystej, baden-powellowskiej postaci i wanie dlatego byy silnie zalene od londyskiego Biura
Midzynarodowego. Jamboree w Gdll byo zlotem, na ktrym najsilniejsze pitno wywarli Polacy,
Wgrzy i inne organizacje tej czci Europy - z wszelkimi konsekwencjami: zewntrzn wesooci,
dobrym obozownictwem, organizacyjnym rygorem. Na obecnym zlocie dominowali Brytyjczycy,
Holendrzy i Skandynawowie - z ich charakterystyczn ma dbaoci o zewntrzny wygld obozu,
mao ciekawym standardem namiotowym, oschoci i wstrzemiliwoci w demonstrowaniu swych
uczu.
Odmiennoci w obyczaju i formach organizacyjnych nigdy nie s istotne, gdy brakuje przyczyn do
powaniejszych rnic zda. Nikt si wtedy nimi nie przejmuje. Nie przejmowano si nimi w Gdll to by dopiero rok 1933. Teraz by ju rok 1937 i Europ dzielia wielka i najwiksza polityka. Polski
przekad jamborowej piosenki brzmia:
Dzi ludzie peni zoci
r si jak pies o koci,
I w coraz wiksz to zapada wiat.
My modzi caej ziemi
Sercami gorcymi
Stworzymy nowy wiat i nowy ad!
Niestety! Jamboree, a jeszcze bardziej kulisy zlotu udowadniay, e zo przenikna ju i do
skautw, ktrzy te byli tylko ludmi swych narodw i swych pastw. Gorce skautowe serca - to
frazes! Konflikty wybuchay o byle co, cho nie tylko o byle co.
Anglikom nie podobay si nasze peleryny.
Polska delegacja przyjechaa na Jamboree w szerokich pelerynach wojskowego koloru i kroju.
Peleryny, bardzo wygodne w yciu polowym, na zlocie nie miay adnego sensu. Nie pasoway do
munduru harcerskiego, natomiast najniepotrzebniej upodabniay nas do wojska, speniajc zreszt
drzemice w duszach harcerskich militarne tsknoty. Poza tym podobay si Holenderkom, a budziy
gniew brytyjskich skautmistrzw. I to bynajmniej nie z zazdroci o dziewczyny, jak imputowali nasi
chopcy. Peleryny byy dalszym jeszcze ni rogatywki naruszeniem tradycji stroju skautowego... a to

zawsze moe by wykorzystane jako pretekst. Prasa brytyjska i holenderska wzia nas na zb. W
polskim obozie komendy wojskowe trzaskaj jak wystrzay rewolweru - pisa jaki dziennik
holenderski skarc si, e w yciu obozowym jestemy peni narodowej arogancji. Brytyjski za
Manchester Guardian gdera: Polacy natomiast wykazali wszelkie ujemne strony ruchu
kontrolowanego przez pastwo. Ich mundury, a szczeglnie czapki, fason a la Pisudski, dugie
wojskowe peleryny rniy ich od innych narodw. Na zlocie wykazali, e umiej zorganizowa
wspycie z innymi narodami, a due zainteresowanie wzbudziy ich tace narodowe. Harcerzy
cechowaa karno wojskowa, a ich przywdcw buta narodowa, co trudno pogodzi z ideologi
skautingu! Te wystrzay rewolwerowe i czapki a la Pisudski - to bya ju milowa przesada. Anglikw
tego lata dranio w naszym obozie chyba wszystko: i due namioty, i cieki, i porzdek ycia
obozowego. Mieli troch racji, e nazbyt daleko odeszlimy od uroczego puszczastwa, ale wynikao
to z odmiennej sytuacji cywilizacyjnej, nie tylko byo bezmyln wojskwk. Natomiast narodowa
buta... O! to ju nie byo takie dalekie od prawdy, cho rwnoczenie potrafilimy organizowa
przyjcia i spotkania midzynarodowe tak wietnie, e gocie nigdzie nie czuli si rwnie dobrze, jak
wanie u nas. Gocinno nie przeszkadzaa, e polsko nasz obnosilimy przed sob jak szklany
brzuch, stale naraony na urazy. Troch w tym byo kompleksw historii, a duo i tego, e
intensywnie hodowano nas w mao uzasadnionym przewiadczeniu o naszej mocarstwowoci, a e
wiat jako nieskory by i j uzna, sami si o ni dopytywalimy.
Gdy skauci litewscy - tak samo paramilitarni, pastwowi i patriotycznie obolali - wywiesili u siebie
map, na ktrej zaanektowali szmat naszego pastwa, druhowie pognali z awantur, zerwali map,
narobili wrzasku. Tymczasem naleao albo zaatwi to dyplomatycznie, albo... wzruszy ramionami.
Na to jednak bylimy zbyt gorcy!
Zreszt i my, i Litwini, i Anglicy, i spory o suszn koncepcj skautingu, ktre rozpaliy si na
midzynarodowej konferencji skautowej - to wszystko byo tylko odbiciem naprenia
midzynarodowego. Skauci brytyjscy, ktrych rzd praktycznie popiera rewizjonizm hitlerowski, nas
oskarali o uleganie wpywom faszystowskim. Mieli racj, ale nie oni mieli prawo oskara. Anglicy po
prostu walczyli o swoje miejsce w skautingu midzynarodowym. Nie chcieli rezygnowa z prymatu,
ktry dawa im korzyci ju wycznie polityczne. Ale pierwszestwo to mogo si utrzyma jedynie
w systemie ortodoksyjnej wiernoci metodologicznym koncepcjom Baden-Powella. Tymczasem wiele
organizacji nader powanie modyfikowao baden-powellowski kanon. Nawet Szwajcaria pogwacia
go czc skauting z przysposobieniem wojskowym. Wielkim atutem Brytyjczykw bya posta BadenPowella. Jednak Naczelny Skaut by ju bardzo stary. Gdy ostatniego dnia zlotu siedzielimy krgiem
na arenie, Bi-Pi egna si z nami. - Ale teraz pora odej... To poegnanie miao akcenty
dramatyczne: z jednej strony uzasadniona duma z wielkiego dziea ycia, z drugiej lk przed kresem
skautowej hegemonii brytyjskiej. Wrd instruktorw mwiono, e po mierci Naczelnego Skauta
nikt inny nie odziedziczy tej godnoci. To zwikszao niebezpieczestwo tendencji odrodkowej. Wic
Anglicy ju z gry zwalczali moliwych apostatw. Gdy zgosilimy ch zorganizowania najbliszego
zlotu starszych skautw, Roversw, wanie Brytyjczycy spowodowali odrzucenie naszej propozycji.
W istocie pozycja harcerstwa w tym skautowym wiecie bya coraz bardziej pierwszoplanowa.
Jamboree dokumentowao to na kadym kroku. W naszych obozach byo stale najwicej goci - kada
z druyn dokadaa stara, by pokaza si najgodniej, najpomysowiej, najporzdniej. Na defiladzie
narodw dostalimy ogromne brawa. Moe to skutek peleryn? Nasz wielki pokaz na arenie pomysowa historia skautingu i jamborw - wzbudzi entuzjazm i specjalnie powtarzany by dla
krlowej. Midzynarodowa wystawa prasy skautowej, zorganizowana przez nas na polecenie Biura
Midzynarodowego, udaa si wymienicie. Harcerze powietrzni - na samolotach i szybowcach
w niedozwolony sposb brawurujcy nad zlotem - narazili si na zakaz latania, ale zyskali niema

popularno. Midzynarodowa konferencja instruktorw wilczcych, przez nas organizowana, staa


si potwierdzeniem wielkiego, twrczego dorobku metody zuchowej.
Szesnastka miaa w tym zlotowym sukcesie swj powany udzia. Nasz obz lea tu przy bramie
wejciowej, jako specjalnie reprezentacyjny. Zachwyca cudzoziemcw zarwno porzdkiem
w namiotach, jak amatorsk opraw artystyczn: zwierztami, figurkami, szkaradami z brzozowych
korzeni, jakie stay przed kadym namiotem. Przed Old-boyami krygowa si drewniany facet
w biaych rkawiczkach. W zlotowym teatrze pokazywalimy akrobacj rowerow - z Jdrkiem
Zieliskim i Jankiem Pawowskim w roli gwnej. Zesp Cietrzewi zosta dokompletowany Turami.
Pokaz wywoa podziw Holendrw, przecie znawcw sztuki rowerowej. Powtarzany by parokrotnie,
przez wiele dni, a Jdrek upad i pko mu co w rowerze.
Im wiksze sukcesy towarzyszyy harcerstwu, tym bardziej cici na nas byli Brytyjczycy. Taka to bya
wielka polityka w skautowej soczewce.
W soczewce tej odbijay si czasem obrazy nieoczekiwane. Ale odbijay si precyzyjnie.
Ktrego dnia ca paczk wdrowalimy po Amsterdamie. Napatrzylimy si kanaw. Zmczeni
bylimy zwiedzaniem muzeum kolonialnego, gdzie ku naszemu zdumieniu kobiety odpoczyway sobie
lec na kanapkach, zostawiwszy buciki pod kozetk, beztrosko, niby w domu, a woni z penym
zaufaniem do naszej uczciwoci otwierali gablotki z kunsztownymi wyrobami ze zota i koci
soniowej, dajc nam je do rki, bymy mogli uwaniej obejrze sztuk egzotycznego artysty. Idc
ulic spostrzegem co, na co moi przyjaciele nie zwrcili najmniejszej uwagi. Wystawa Czerwonej
Hiszpanii! Wejcie wprost z ulicy, do obszernego sklepu. Moi poszli naprzd, a ja zostaem.
W skupieniu ogldaem fotografie dokumentujce zbrodnie gen. Franco. Widok zbombardowanych
domw by mi jeszcze wtedy nowin. Wzruszay fotografie ndznych, wyniszczonych wojn kobiet
i dzieci. Uczucie solidarnoci budziy wizerunki onierzy Czerwonej Hiszpanii i tych z Brygad
Midzynarodowych.
Kilka, niewielkich zreszt, pokoi, wypenionych eksponatami, wieci; o pustkami. Holendrzy nie chcieli
sobie psu trawienia. Nie opodal, przed jakim zdjciem, zatrzyma si mody czowiek bez kapelusza,
starannie owinity letnim paszczem. Gdy zbliylimy si do siebie, zapyta z akcentem zdumienia:
- Nie boisz si?
- Czego? - z kolei ja si zdziwiem.
Chodzio o mj mundur. Uchyli paszcza: by w stroju skauta austriackiego. Rwnie i kapelusz
skautowy mia schowany pod paszczem. Wyjani, e gdyby kto donis jego skautowym wadzom,
i on, skaut, wszed na tak wystaw, ju byby usunity z organizacji. A to byo jeszcze przed
Anschlussem! Dziwio go, e ja si nie lkaem tego samego. Sprbowaem mu wyjani, e u nas nie
jest tak czarno...
egnajc si unielimy lewe pici.
Do puszki wrzuciem datek pieniny, na miar posiadanej gotwki. W stoisku prasowym kupiem
par numerw Dbrowszczaka, pisma Polakw walczcych w Midzynarodowej Brygadzie. W
Polsce nie miao ono debitu. Numery schowaem. Lkaem si kontroli celnej na granicy. Wolaem, by
przy mnie ich nie znaleziono. Pakujc wielkie skrzynie zlotowego biura prasowego, postpiem jak
inni instruktorzy, ktrzy chcieli do Polski przemyci prezenty bez ca: owinem Dbrowszczaka
w papier i wsadziem do takiej urzdowej skrzynki.

Vogelensang opuszczalimy w nastroju mnie; pogodnym ni przed czterema laty Gdll. Ani
beztrosk piosenk, ani szalestwem czendu, ani spacerami w midzynarodowych szeregach
i wykrzykiwaniem ri-ri-ri-dem-bo-ri... nie zdoalimy zaguszy tych gronych odgosw, ktre
roznosiy si ju po caej Europie. Cigle od nowa pojmowalimy, e przyja skautowa to bardzo
niewiele, to waciwie nic. I gdy Baden-Powell powtarza swoje haso: - Szukajcie przyjaci! - gdy
wrczajc drewniane godo zlotu, dziesicioramienn Lask Jakubow, ktra redniowiecznym
eglarzom flamandzkim suya za busol, wzywa nas, bymy t busol kierowali na midzynarodow
przyja i trway pokj, kady z nas czu, e caa ta skautowa - urocza zreszt - zabawa, nie na wiele
przyda si wtedy, gdy w gr wejd wielkie spoeczne, narodowe interesy i namitnoci.
Wracalimy do domu. W skrzyni, schowane gboko, jechay numery Dbrowszczaka, w kieszeni
prezenty dla dziewczyny, w ktrej si kochaem. Celnicy nawet nie pojawili si w pocigu.
Na stacji w Poznaniu przeczytaem w gazecie o skandalu harcerskim, jaki wybuch w Polsce.

Niczym Aldona!
Gdy we Frankfurcie bojwki hitlerowskie zryway flagi, w Berlinie delegacja Hitlerjugend szykowaa
si do oficjalnej wizyty w Polsce, gdzie podejmowa miao ich wanie... harcerstwo. Taki by plan
Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Delegacja modych hitlerowcw przyjechaa do Lwowa.
Tamtejszemu harcerstwu zabrako przytomnych kierownikw, harcerze zaczli si brata z HJ.
Czendowali z hitlerowcami ich sztylety, zamieniali si na czapki i koszule. Wsplnie wasali si po
ulicach. Oficerowie (na czele lwowskiego korpusu sta gen. Tokarzewski, demokrata) ruszyli na miasto
zrywa naszym chopakom hitlerowskie insygnia. Opinia publiczna oburzona bya na harcerzy.
W niewiele dni pniej w dziennikach stoecznych ukaza si list otwarty hm. Juliusza Dbrowskiego
skierowany do naczelnika harcerzy, w ktrym Dbrowski ostro protestowa przeciwko tej harcerskohitlerowskiej przyjani. Otwarto protestu motywowa otwartoci skandalu.
Sprawa bya oczywicie o wiele istotniejsza. Z jednej strony MSZ zaatwiao swoje polityczne plany,
z drugiej strony day o sobie zna siy istniejce wewntrz naszej organizacji, ktre rade byy zmieni
harcerstwo w polskie HJ czy w rodzim Balili. W Maym Dzienniku, w Falandze, w Myli
Narodowej ukazay si artykuy zalecajce nam tego rodzaju ewolucj ideow i organizacyjn.
Protest Dbrowskiego by nie tylko protestem przeciw sporadycznemu faktowi, by protestem
przeciw pewnej istniejcej, wcale nie sabej, tendencji. Nie chcielimy by skautami, ale nie
chcielimy by take hitlerowcami.
Wracajc z Jamboree, prosto z Poznania pojechaem na lsk, do Grek Wielkich, pod Skoczw.
W wydzielonej czci majtku pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej miecia si szkoa instruktorska
prowadzona przez Aleksandra Kamiskiego, Byo to silnie ponce ognisko ywej harcerskiej myli
metodycznej, myli w tym wydaniu na pewno postpowej.
Zjechao si tam kilkudziesiciu najwybitniejszych instruktorw: Dbrowski, Zawrocki, Puciata, Jelski,
Kwiatkowski. Kamiski by gospodarzem. Wszyscy, ktrzy yw wag przywizywali do
rozpoczynajcego si nowego eksperymentu: do ruchu starszych chopcw. Tej parodniowej
konferencji mia z ramienia Gwnej Kwatery przewodniczy inicjator ruchu, hm. Juliusz Dbrowski.
Przyjechaem dzie przed narad i od razu dowiedziaem si od Dbrowskiego, e Trylski jest
oburzony jego publicznym wystpieniem. Obaj sdzilimy, e to raczej MSZ byo tym oburzone.

Nazajutrz po poudniu dano zna, e za chwil przyjedzie naczelnik. Wyszlimy przed dom. Z auta
wysiad Trylski - suchy, z ostrym, wyranym nosem, czarny, o twarzy ormiaskiej, poudniowej,
ciekawej. Stojc niedaleko usyszaem pierwsze sowa, zwrcone od razu do Dbrowskiego:
- Druhu Julku, chc z wami zamieni par sw. Dobrze byoby, gdybycie byli przy tym - zwrci si do
Kamiskiego.
Powiao niedobrze. Tadek Kwiatkowski, ktry akurat razem z Dbrowskim pisa powie harcersk,
umiechn si do mnie ze znaczcym niepokojem. Trzej harcmistrze znikli w pokoju. Po kwadransie
Julek wyszed zdenerwowany, peen goryczy.
- Jak przewidziaem - wcieky. Zarzuca mi zamanie dyscypliny organizacyjnej przez sam fakt
publicznego wystpienia w prasie. Zostaem wanie przed chwil usunity z Gwnej Kwatery i
pozbawiony prawa udziau w konferencji.
W par minut pniej rozpoczy si obrady. Przewodniczy Trylski, szanujc porzdek przygotowany
przez Dbrowskiego. Zlecono mi - jak chcia Julek - prowadzenie protokou. Robiem co takiego po
raz pierwszy i najniepotrzebniej w wiecie wyrczaem niemal stenografw, co byo tak wciekle
mczce, e ju nie starczyo mi siy na formuowanie wasnych pogldw.
Obradowalimy pene trzy dni. Mwiono wiele rzeczy susznych, wiele fantastycznych, jak na
wszystkich konferencjach, nie tylko harcerskich. Metoda pracy ze starszymi chopcami to co tak
trudnego, e jak zaczto jej szuka przed dwudziestu paru laty, tak nie znaleziono na dobr spraw po
dzi dzie. Konferencja bya tylko ciekaw wymian zda na tematy pedagogiczne i organizacyjne. Jej
rezultat praktyczny - saby! W organizacji brakowao szerokiego aktywu instruktorw, ktry byby
w stanie zrealizowa ju to tylko, co istotnego zalecono na tej naradzie.
Nieobecno Dbrowskiego wprowadzia jak dwuznaczno w ogln sytuacj. Spotykalimy si
z nim w przerwach, podczas posikw, wieczorami razem dyskutowalimy na spacerach i na
korytarzach. Dyskutowalimy namitniej ni na sali konferencyjnej. O starszych chopcach i o
wszystkim innym. Ale na obradach Julka nie byo. Nie zawsze trafnie przekazywalimy jego myli
i sugestie. Usuwajc Dbrowskiego z Gwnej Kwatery, ju od pierwszej chwili podstawiono nog
temu starszo-chopicemu eksperymentowi.
W skrzydle szkolnego budynku znajdowaa si wysoka, paropitrowa wiea, z gocinnymi pokojami.
Tam wanie Dbrowski dni cae pisa swj Jeden trudny rok, powie, ktra dla starszych chopcw
powinna sta si tym, czym Antek Cwaniak Aleksandra Kamiskiego sta si dla zuchw.
artowalimy, e Dbrowski w swej wiey siedzi jak Aldona. Ta z Wallenroda. Ona te nie chciaa
Niemcw!

Klasa sma
W klasie smej zostaem sam.
Jeszcze przed wakacjami, w sidmej, ksidz Wasiak wszedszy pewnego dnia do klasy ujrza na tablicy
pikny rysunek: siebie pdzcego na hulajnodze. Dzieo wykonane zostao przez paru rysownikw
nudzcych si na godzinie poprzedniej, na lekcji gimnastyki, z ktrej notorycznie ulatniaa si co
najmniej czwarta cz klasy. Poczwszy od klasy szstej, pojawiaem si na gimnastyce nie czciej
ni par razy w cigu kwartau, usprawiedliwienie tych nieobecnoci zabezpieczajc sobie na wszelki
godziwy i niegodziwy sposb. W trakcie tej wolnej gimnastyki kto dla zabawy narysowa

karykatur charakterystycznej twarzy ksidza prefekta. Drugi dorysowa sutann, trzeci - hulajnog.
Ksidz prefekt ujrzawszy rysunek wpad w furi i uderzy na mnie. Nie wymieni nazwiska, ale patrzy
stale w moj stron. Siedziaem jak trusia, z rysunkiem nie miaem nic wsplnego, ju dawno
wszystkie moje zainteresowania koncentroway si poza szko. Zreszt akurat na tej gimnastyce
zajty byem pisaniem felietonu do Modzi id, pepesowskiego tygodnika, redagowanego przez
Rafaa Prag, w ktrym co nieco drukowaem jako Karol Kostrzewa. Gdzie mi tam w gowie byo
wojowa z ksidzem Wasiakiem! Ale prefekt o tym nie wiedzia; moe o to, co pisa Karol Kostrzewa,
wciekaby si jeszcze bardziej. Kto wie? Pki co tylko wyklina brak poszanowania dla osoby kapana.
Krzycza, e tacy wanie - mia na myli Nowickiego, Dbnickiego, Korkozowicza i mnie - wkadaj n
w rce zabjcy. Niedawno w Poznaniu miaa miejsce dzika zbrodnia: niepoczytalny wariat lub
zwariowany fanatyk rzuci si na ksidza odprawiajcego msz i przed otarzem wbi mu n w plecy.
Ksidz Wasiak rwna nas z tamtym i krzycza, e ju lada chwila opuszcz gimnazjum ci najgorsi,
niestety - patrzy na mnie - jeden z nich jeszcze pozosta!
Niestety!
Oni przeszli ju na uniwersytet. Ja zostaem jeszcze rok. Nie byem osamotniony, moi najblisi
przyjaciele dublowali razem ze mn, ale przyjaciele ideowi ju byli poza szko. Zostaem sam. Mj
kompan z tej samej awki, Roman Toporow (tak przystojny, e pensjonarki z okolicznych szk latay
na plac Zbawiciela, gdzie na wystawie fotografa stao jego zdjcie), by antysemit i oenerowcem,
cho pacierza rwnie nie mwi. Kcilimy si wprawdzie serdecznie, ale na serio. Poza szko nic
nas nie czyo.
Tote gdy ktrego z ostatnich dni wrzenia przysza wiadomo, e w zarzdzie gwnym Zwizku
Nauczycielstwa Polskiego wybuch strajk okupacyjny, sam jeden powdrowaem na ulic
Smulikowskiego. Par dni wczeniej wadze pastwowe zawiesiy dziaalno zarzdu ZNP, zarzucajc
mu prowadzenie agitacji komunistycznej, a kuratorem mianowano Pawa Musioa, nauczyciela ze
lska, nalecego do jednej z oenerowskich grup wsppracujcych z Obozem Zjednoczenia
Narodowego.
W poowie ulicy Smulikowskiego, ktrej gwnym akcentem byy szare gmachy ZNP, wisia dugi
transparent: Strajk Okupacyjny Pracownikw ZNP. Na chodnikach grupki ludzi, ciekawych albo
tajniakw. Pewnie jednych i drugich. Przed wejciem do gmachu zobaczyem prof. Drzewieskiego
razem z paru innymi czonkami zarzdu. Ju wtedy, po pierwszym wahaniu, przyczyli si do strajku
pracownikw redakcji, biur i drukarni wydawnictw dziecicych i pedagogicznych ZNP. Wypaliem
oracj deklarujc solidarno z przeladowanymi zwizkowcami. Drzewieski bardzo si ucieszy. Nie
byem jednak pierwszym spord jego uczniw. Korkozowicz i Dbnicki trafili tu przede mn.
Drzewieski wesoo rekomendowa mnie swym przyjacioom. W jakim sensie bylimy przecie
kombatantami. Niedawno nasz polonista urzdzi klaswk z Trylogii. Napisaem co bardzo ostrego
przeciw tej narodowej witoci. Napisaem szczerze, co myl o infantylnych - wedug mnie bohaterach Trylogii. Skrzetuskiego nazwaem psychopat i wariatem, gdy tylko wariat mg i na
tak pewn mier, jak on ze Zbaraa. Jake rycho miaem si przekona, e w opresjach ciszych od
zbaraskiej ludzie mi najblisi, nie podejrzani o obd, szli na pewn mier, jeeli wymaga tego
patriotyczny obowizek. Skrzetuski sprawdzi mi si w czasie okupacji, ale w tamtych
przedmaturalnych latach szukaem tylko okazji, by napa na Sienkiewicza. Wic napisaem, e
Skrzetuski to psychopata, e stosunek Sienkiewicza do powstania Chmielnickiego jest po prostu
pody. Drzewieski odnisszy wypracowania do klasy wyrazi swe pene niezadowolenie i oburzenie.
Postawi mi dwj, ale dopuci do obrony mego stanowiska wobec caej klasy. Historia miaa swj
dalszy cig na lamach Falangi, tygodnika ruchu radykalno-narodowego. Wojtek Racis, mj

klasowy kolega, rwnie podharcmistrz, tylko e z innej druyny, zaatakowa nas na pierwszej stronie
tego pisma. Bolszewicki wyrostek - pisano we wstpnym artykule Falangi - ly wobec klasy
Sienkiewicza i uczucia caego narodu, a... (i to byo jdro artykuu) yd Mandelbaum-Drzewieski
pozwala mu na to. Drzewieskiego szarpaa wtedy caa endecka familia, zarwno w gazetach, jak i w
sejmie, gdzie raz po raz zaczepiay go jakie wcieke posanki. Znalaz si nowy pretekst, sfaszowano
okolicznoci, przemilczano oburzenie polonisty i moj dwj - i huzia na Drzewieskiego! On by do
tego ju przyzwyczajony, a ja byem dumny. Pierwsza taka napa w prasie!
(Trzeba byo dopiero okupacji i emigracji, bym w Londynie, arty tsknot za krajem, sign po
Ogniem i mieczem i odnalaz tam co wicej ni tylko szowinistyczny stosunek do Zaporocw).
W ten sposb bylimy kombatantami.
Przez par najbliszych dni wydarzenia na Smulikowskiego przycigay moj uwag. Walka nauczycieli
o oblicze ideowe ich zwizku bya nasz walk.
Wtedy to wanie nieznani sprawcy obrzucili Musioa zgniymi jajkami. Ten mierdzcy zamach na
kuratora ZNP wykonaa bojwka Trzynastki, dokadnie: Janek Sterling, syn znanego obrocy
politycznego, i Krzysztof Muszkowski, syn profesora i bibliotekarza. Obaj z gimnazjum im.
Mickiewicza. Tak si ploto: Sawoj-Skadkowski w imi Pisudskiego przeladowa ZNP, a modzi
pisudczycy za te same rzdowe pienidze obrzucali Musioa zgniymi jajami.
Strajk w ZNP, poparty demonstracyjnym strajkiem nauczycieli szk powszechnych, by ogniwem
walki ideowej ogarniajcej Polsk. Prawica czy lewica? Ministerstwo WR i OP sprzyjao prawicy.
Niemal rwnoczenie z dekretem nominujcym oenerowskiego kuratora ministerstwo to wydao
rozporzdzenie wprowadzajce na uczelniach podzia miejsc: na ydowskie i aryjskie. Akademicy
ydzi odtd musieli siedzie po lewej stronie sal wykadowych. Hitleryzm podmywa nasz kraj.
Zebrawszy si po wakacjach, nie moglimy ju przez cenzur ministerialn przepchn ani jednego
numeru Nowej Kuni Modych. Szamotalimy si bezradnie, nie chcc jednak rezygnowa zbyt
wczenie. Jedn wersj numeru po drugiej przedstawia Witek Kosiski w ministerstwie - bez skutku.
Zgodnie z umow zgosiem si do Parandowskiego po autoryzowany tekst wywiadu. Ale wakacje
byy dla Parandowskiego nieatwe. W Paryu, na letnim kongresie Pen Clubu, pojawi si Alfred
aszowski i z galerii przysuchiwa si mowie Parandowskiego, szlachetnej i piknej, skierowanej
przeciw antysemityzmowi. Wrciwszy do kraju, aszowski w prasie oenerowskiej dziko napad no
pisarza, zarzucajc mu wszystkie grzechy gwne, a wrd nich brak patriotyzmu, skoro na forum
midzynarodowym potpi to, co si dzieje w jego wasnym kraju. Parandowski nie by jak Sonimski
przyzwyczajony do znoszenia endeckich chamstw. Nie chcia czy nie umia walczy o swoje racje.
Zgnbiony, zdecydowanie unika publicznych wystpie, politycznych czy publicystycznych. Odmwi
mi zwrotu maszynopisu. Tumaczy, e w razie opublikowania jego sw, tak ostro zwrconych
przeciw klerowi, endecy uderz w niego z now si. A on mia ju tego do. Zamiast wywiadu
otrzymaem egzemplarz pysznej ksiki Krl ycia z dedykacj.
Musiaem zgodzi si z wol pisarza. Obrazoburczy wywiad nigdy si nie ukaza. Kopia maszynopisu
spalia si w mojej bibliotece.
Zreszt wywiad ten Nowej Kuni by ju niepotrzebny. Poddalimy si. W listopadzie gwny
komitet redakcyjny uchwali swe rozwizanie.

I tak losy Kuni Modych zamkny si podobnym akordem, jak si rozpoczy. Inauguroway j dwa
numery sabego Pod prd w 1931 roku, dwa numery sabej Nowej Kuni Modych byy jej
zakoczeniem.
Midzy losami Kuni Modych i Nowej Kuni a losami Maego Przegldu i WoTuM byy
uderzajce analogie.

Parabumba
- Mak! - krzykn mody czowiek trzasnwszy pici w kawiarniany stolik, a zadwiczay szklanki
z kaw. Gwar ucich. Dziao si to w niewielkiej, tylnej salce cukierenki Francuskiej, przy Miodowej
na Starym Miecie, w tej chwili zapenionej studenck gromad. Usyszelimy gos Krysi Wieszczak,
o penych ksztatach blondynki, jak napisze o niej sprawozdawca prasowy tego wieczoru.
- W imi Boya wszechmogcego... - rozpocza czytanie aktu erekcyjnego.
Zaklcia na Boya wszechmogcego miao wyranie nawizywa do tradycji Zielonego Balonika,
Pikadora czy wrcz paryskiego Klubu Villonw. Wrd nas wikszo stanowili poeci, niektrzy
z potarganymi czuprynami, ale ju bez adnych peleryn. Natomiast mieli poprzecierane rkawy
i konierze oraz stale poyczali po zotwce na lekki dzie akademickiego ycia. Porcja bigosu
kosztowaa pidziesit groszy, zreszt za kaw we Francuskiej czy w kadej innej kawiarni, w ktrej
siadywao si co dzie godzinami, te trzeba byo paci. Wacicielowi Francuskiej
gwarantowalimy w to jedno rodowe popoudnie pewne kwantum wypitej kawy i spoytych ciastek.
Dziki temu salk mielimy dla siebie i kadego intruza moglimy z niej wyprosi.
Parabumba zacza si zreszt nie od Miodowej, tylko od Kruczej; na rogu Wilczej miecia si jedna
z tych kilkuset obskurnych, starowieckich, yjcych z przyzwyczajenia starszych panw, kawiar,
gdzie kawa bya za, ale byy ciastka, twarde krzesa, chwiejce si stoliki i duo zawsze gazet do
czytania. Nie wiem, dlaczego tam wanie na ktr rod Witek Kosiski zwoa ca nasz
nowokuniack gromadk. Przyszlimy, aby spotka si w towarzystwie o wiele wikszym. Herling
przyprowadzi Kamila Weintrauba, znalaz si Julek Rogoziski, rodak Herlinga z Kielc, Marta
Wakowiczwna wpada ze swoj siostr Krystyn, rzadkim raczej wrd nas gociem, ktr mniej
pasjonoway plotki potencjalnych geniuszw, bardziej natomiast hodowla koni. Z nimi pojawia si
czarna i mia, taka kulka, Krystyna Broniatowska, w pasji teatralnej si ostrzyca Krysi Wieszczak i Zosi
Leniewskiej. Wtedy po raz pierwszy zobaczyem Bogdana Jax-Roena, syna generaa artylerii, ktry
wyglda na najstarszego spord nas wszystkich. Gadao si przy stolikach, grupkami, gadao si
midzy stolikami, przesiadalimy si z miejsca na miejsce, przepraszajc za ten ruch jakich innych
goci, zupenie nam obcych. Coraz gciej byo od papierosowego dymu, coraz gwarniej, a raptem
doszlimy do zgodnego wniosku, e warto si stale tak spotyka, w okrelonym dniu, w tej samej
zawsze kawiarni. Jeszcze raz spotkalimy si na Kruczej, ale to nie byo dobre miejsce dla
ewentualnego Zielonego Balonika. Nieprzytulne, nijakie, jak w caej tej okolicy.
Kto wtedy odkry Miodow. Francuska bya cukierenk te pod, ale jako sympatyczniejsz
i nieco tradycyjn... dwa kroki std bya sawetna przed stu laty Dziurka, w ktrej Szopen siadywa
z przyjacimi. To bya dzielnica historycznych i rewolucyjnych kawiar. We Francuskiej zacza si
Parabumba.
Kto wymyli t nazw? I co ona miaa znaczy? Nie wiem.

Wezwalimy Boya wszechmogcego i zaraz Kazimierz Wieloski zadeklamowa wierszyk


Koc, Koc,
pani matko, koc, koc!
Narobi mi stuku puku,
baaganu moc...
Z tygodnia na tydzie byo nas coraz wicej. aw cignli do Parabumby najmodsi pisarze,
krytycy, poeci, malarze, satyrycy, dziennikarze, artyci - jeszcze studenci, nawet jeszcze uczniowie,
a ju wiedzcy, e do literatury wchodzi si przez kawiarni, a przede wszystkim przez swoj
kawiarni. Na Miodow cignli starzy kuniacy, obroli ju w nowych przyjaci i towarzyszy. Jedni
przyprowadzali drugich. Istniao jakie prezydium klubu, zdaje si, e Jaxa-Roen, Kosiski i Herling
(cho nie jestem tego pewien), ktre chciao zna tych goci, balotowa ich jako, decydowa
o skadzie Parabumby, ale kto ich tam o co pyta. Tu byo miejsce spotka tych z Trzynastki z
Rewolucyjnymi Pisudczykami. Janek Sterling przyprowadzi kiedy Leszka Bartelskiego, koleg z tej
samej klasy. Cigno tu najinteligentniejszych spord polonistw uniwersyteckich, bdcych raczej
rzadkoci w gronie polonistycznych dziewic. Co tydzie jaka inna impreza artystyczna stanowia
centrum wieczornego programu, ale waniejsze od niej byy dugie rozmowy. Dyskutowano oficjalnie
i nieoficjalnie, publicznie i prywatnie.
Mistrzem programu by Gustaw Herling-Grudziski, ju wtedy tak powany, jak by nigdy nie mia
mniej ni trzydzieci lat. Wanie po maturze zjecha z Kielc, a raczej z rodzinnego Suchedniowa, na
polonistyk i cho j dopiero zaczyna, da si pozna jako oryginalny, niebanalny krytyk; zapowiada
si wybitnie. Poznali si ju na nim Ludwig Fryde i Stefan Napierski. Herling swymi finezyjnymi
wystpami wprowadza poetw, jacy w Parabumbie odczytywali swe wiersze: Jana Twardowskiego,
Tadeusza Zelenaya, Jerzego Kamila Weintrauba, Jana Kotta, Ryszarda Matuszewskiego, Adolfa
Sowiskiego, Jzefa Stachowskiego. Ktrej rody Krystyna i Zofia kazay nam improwizowa teatr,
zrobilimy inscenizacj a la minut pojedynku Filiberta z Filidorem z Ferdydurke. Pamitam, e
przyczepiy mi do kostek skrzydeka z bibuki, graem Merkurego. Julek Rogoziski czyta nam
tumaczenia najnowszej poezji francuskiej, biaym wierszem. To znowu radca kulturalny poselstwa
chiskiego przyjecha z gramofonem i walizk pyt; suchalimy chiskich wierszy. Jan Kott swe dugie
przemwienie o sztuce chiskiej rozpocz bardzo szykownie wspomnieniem z wieczornych spacerw
wsplnie celebrowanych z Julianem Przybosiem.
Czasami wieczory byy ciekawe, czasami nudne. Kiedy Mieczysaw Wionczek, student pierwszego
roku polonistyki, zapowiedziawszy prelekcj Marii Kuncewiczowej, potem sam z ni dyskutowa,
nikogo nie dopuciwszy do sowa, jeden po drugim uciekalimy do ssiedniej salki, dokd nie
docieraa ju ta pryncypialnie krytyczna nuda.
Parabumba trwaa przez kilka miesicy - jesie i zim. Nie przesza jednak do historii literatury ani
jako Zielony Balonik, ani jako Pikador. Naszym modym poetom nie stao olniewajcego talentu
skamandrytw, nie stworzyli wyranej grupy artystycznej, ktra by tym wieczorom narzucia jaki
szczeglny charakter, mogcy sta si przedmiotem zainteresowa nie tylko towarzyskich.
Parabumba niczym nie potrafia wyj poza wasne grono. Staa si raczej okazj koleesk ni
grup artystyczn. A na nowy Zielony Balonik nie byo ju atmosfery - w caym miecie. Min czas
amatorskich kabaretw. Szopki pisao si zawodowo i zawodowo prezentowao si je w salkach
duych kawiar, przystosowanych do uytku teatralnego. Miny czasy kawiarnianych cyganw.
Warszawie brak byo beztroski Krakowa z pierwszych lat stulecia i rozkwitajcego optymizmu stolicy
z pysznej jesieni roku osiemnastego. Niejeden z parabumbistw by przecie obywatelem drugiej,
gorszej klasy, wracajc na uczelni sta po lewej stronie sali wykadowej. Byo nam bardziej do

polityki ni do kabaretu. Kiedy Janek Kott objania uroki chiskiej poezji, w naronej budce Ruchu
sprzedawano wanie nowy numer Prosto z mostu z kolejnym, rasistowskim, ohydnym atakiem
Alfreda aszowskiego wymierzonym w Kotta, w przyjaciela z Kuni Modych. Ilu z przyjaci
spotykajcych si w Parabumbie nie byo pewnych, czy za chwil na ulicy kto nie uderzy ich
kastetem. W lwowskich Sygnaach byy kuniak Franciszek Gil wydrukowa podanie skierowane do
starostwa, proszc o pozwolenie na bro, gdy jako student o przekonaniach lewicowych stale
naraony jest na bandyckie napaci kolegw-oenerowcw.
Mimo to zbieralimy si kadej rody, aby sucha poezji, dyskutowa o prozie, bawi si
w improwizowany teatr, powtarza sobie coraz okrutniejsze wiadomoci i nie zawsze przyjemne
plotki.
W kocu tak okrzeplimy, e kawiarenka przy Miodowej wydaa si nam zbyt historyczna, za mao
nowoczesna. Nurt modnej sztuki pyn innymi ulicami. Wanie Zodiak, nowo otwarta, wytworna
kawiarnia na rogu Traugutta i placu Maachowskiego, potnie zagrozi Ziemiaskiej. Wiadomoci
Literackie ju siedziay w Zodiaku, tam urzdowa Marian Kister z pobliskiego Roju. Z wiosn
przenielimy si z Francuskiej do Zodiaku.
I tak skoczya si Parabumba.
W Zodiaku byy zielone fotele, zielone pufy, lampki przy kadym stoliku, dywany i obrazy, byo
nowoczenie i przyjemnie - ale ju inaczej. To nie bya cukiernia studentw - i jako niedobrze
wypaday tu nasze deklamacje i dyskusje. Jeszcze raz i drugi kto tam co swojego w tym zielonym
Zodiaku czyta, dla coraz szczuplejszego grona suchaczy. A potem skoczyo si wszystko nagle, jak
noem uci.
Moe dlatego, e jednym zaczy si egzaminy, drugim matury?
W Parabumbie krakowski malarz i kukiekarz Jarema pozna warszawsk maturzystk Zosi
Leniewsk. I chyba dlatego wanie pastwo Jaremowie pierwszy po wojnie program swego
krakowskiego teatru marionetek nazwali: Cyrk Tarabumba.

Czerwone Tarcze
W listopadzie Janek Sterling i Krzy Muszkowski sponiewierali Pawa Musioa zgniymi jajami. W jaki
czas potem nieznani sprawcy rzucili z auta przejedajcego ulic Szpitaln petard w sklep
warszawskiej administracji konserwatywnego krakowskiego Czasu. Tajny biuletyn Trzynastki
przypisywa sobie t akcj. W Teatrze Polskim na ktrym z przedstawie Gazki rozmarynu
Zygmunta Nowakowskiego z balkonu sfruno na parter parset powielanych tajnych ulotek.
Modzie z Trzynastki dopatrywaa si w sztuce Nowakowskiego sfaszowania postpowych,
socjalistycznych ideaw Pisudskiego. Gazka rozmarynu bya widowiskiem na cze Legionw i
Pisudskiego; taki lepiej zrobiony Kociuszko pod Racawicami.
Jedynie pierwsz ze swych akcji Trzynastka wczya si w nurt spraw naprawd obchodzcych
spoeczestwo, na inne jej dziecinady nikt nie zwraca uwagi. Zwizek Rewolucyjnych Pisudczykw
nawet i takich osigni nie mia na swym koncie. Zreszt nie mg wygrzeba si z organizacyjnych
pocztkw. Stefan Mrokiewicz i Witek Kosiski stale co knuli, razem si nosili, a e ponawialimy
starania o wznowienie Nowej Kuni Modych, wic te i ja raz po raz wpadaem w ich rozmowy. A
kiedy Stefan Mrokiewicz zagarn mnie na jaki spacer. Ta konfidencja jako mi imponowaa:

urzdnik MSZ-u, w rodowisku eks-kuniackim otaczaa go pewna legenda, z ktrej dwuznacznoci


nie zdawaem sobie sprawy. I raptem w tej rozmowie sprecyzowana zostaa oferta: zostaniecie
komendantem warszawskiego obszaru Zwizku Rewolucyjnych Pisudczykw!
- Nie! - Odpowied moja bya natychmiastowa i zdecydowanie negatywna. Na temat tej caej zabawy
w konspiracj modych pisudczykw miaem zdanie zupenie ustalone. Nie chciaem przecie uzna
konspiracji we wasnym pastwie, i jeszcze takiej konspiracji! Przecie to bya farsa i chyba dlatego
tylko Mrokiewicz nie zna mojego na ni pogldu, e tajno narzucaa pewien konwenans; nigdy
dotd nie rozmawialimy na temat Rewolucyjnych Pisudczykw.
Rozstalimy si szybko i chodno. Wicej ju nie spotkaem Stefana Mrokiewicza, zabawnego
konspiratora. Ale otrzymana propozycja rozsierdzia mnie na to wszystko. Wiedzc, e Marta
Wakowiczwna, z ktr zaprzyjanilimy si serdecznie, naley do Trzynastki, poleciaem do niej
i srodze obrugaem za ca fars, wyoyem racje przemawiajce przeciwko takiemu konspirowaniu,
sprbowaem zaagitowa za porzuceniem tajnej organizacji. Niewiele wskraem. Kazik Kott czy
Felek Lechnicki, namitni trzynastacy, mieli na ni wpyw wikszy. Ale gdy potem, jesieni 1939 roku,
z Kazikiem i Mart znalelimy si ju w prawdziwej konspiracji, Tili przyznaa mi racj, e ta
szczeniacka trzynastkowa zabawa nie miaa sensu, jako kompromitowaa nawet prawdziw walk
tajn, ktra czekaa nasze pokolenie. Czy jednak wtedy, w 1937 roku, ktokolwiek z nas mg
przewidzie przyszo?
Odmwiem zabawy w rewolucyjnych pisudczykw, prychaem na Trzynastk, ale w dalszym cigu
rodowisko to byo mi bliskie i dobrze si wrd nich czuem. Nie chciaem uzna ich form
organizacyjnych, ale akceptowaem ca ideow lub pseudoideow frazeologi. Ona mi jako nie
przeszkadzaa. By to swoisty formalizm.
Odmawiajc Mrokiewiczowi, nie odmwiem Goliszewskiemu.
Zbyszek Goliszewski, student prawa, schludny, ujmujcy w obejciu, bardzo przyjemny, pojawi si
wrd nas z rekomendacji Witka Kosiskiego jako organizator i redaktor nowego miesicznika,
ktrego numery - poal si Boe! - miay liczy a sze czy osiem stron nawet nie wikszego formatu.
Czerwone Tarcze zaprojektowane byy bardzo skromnie. Ich wydawca, ZPMD, nie mia zbyt wiele
na ten cel pienidzy, ale one wanie miay kontynuowa Now Kuni, tyle e ju bez opieki
ministerstwa, formalnie poza instytucj szkoy, sprzedawane w kioskach, podlegajce normalnej
cenzurze. Jak przed rokiem WoTuM. Tytu kry dwoisto sensu: czerwone tarcze to znak
licealistw, czerwie - to kolor ideowy. Jako nie zauwaylimy wtedy, e Czerwone tarcze to
rwnie tytu powieci Jarosawa Iwaszkiewicza. Czy chc wsppracowa w Czerwonych Tarczach?
- pyta mnie Zbyszek Goliszewski.
Czy chc? Pytanie waciwie zupenie retoryczne. Przecie to miaa by kontynuacja Kuni, a tak
tego pragnem. Cigle jeszcze nie mogem trafi na swoje pismo, a bardzo chciaem si z tak
redakcj zwiza dug, stal wspprac. Przypadkowo tu czy tam drukowane artykuy nie
zaspokajay publicystycznej pasji. Z miesicznikiem Stray Przedniej - jeszcze dychajcej - W modych
oczach nie chciaem wsppracowa, cho drukowali mi tam felieton z nimi samymi polemizujcy.
We Lwowie wychodzi zaczo doskonae Pokolenie, redagowane przez b. kuniakw z modym
empickim, synem profesora Stanisawa empickiego, na czele. Zostaem ich warszawskim
delegatem, ale oni byli daleko, wychodzili rzadko i - jak si potem okazao - krtko. W pepesowskim
Modzi id umieciem par felietonw, ale pismo tak bardzo popularnie robione, przeznaczone dla
modych robotnikw, przy tym wyranie partyjne, jako mnie nie wizao. Jeden artyku w Teatrze,
organie instytucji nader oficjalnej, by tylko okazj,. Wiadomoci Literackie odpowiedziay
odmownie na posan im nowel.

Jeszcze najbardziej zbliyem si do Przemian, dwutygodnika ZPMD, redagowanego przez Witka


Kosiskiego. Przez par miesicy ukazyway si tam artykuy, felietony czy notatki podpisane przez
Stefana Brzoz. ZPMD by organizacj... nie bardzo wiadomo jak. Jej nieokrelona pynno
najbardziej mi odpowiadaa.
Cigle szukaem mojego publicystycznego portu. Nie odmwiem wic Goliszewskiemu, cho wietnie
wiedziaem, e postpowaem niekonsekwentnie: Czerwone Tarcze wyrastay na skrzyowaniu
Rewolucyjnych Pisudczykw (istniejcych raczej teoretycznie) z Trzynastk, jako prasowe
kondominium zapowiadajce przysz konsolidacj.
Czerwone Tarcze byy ju wyranie firmowane przez ZPMD. Ich redakcja zajmowaa pokj w
wielkim lokalu zarzdu gwnego tego Zwizku, na Nowym wiecie 21 m. 4, tu obok kina
Coloseum, w najruchliwszym punkcie Warszawy.
W grudniu ukaza si pierwszy numer Czerwonych Tarcz, opatrzony dat - stycze 1933 i czarnym,
wyranym, reklamujcym pismo napisem: po konfiskacie nakad drugi. Byo to raczej
uwierzytelnienie ideowe anieli rekomendacja handlowa. Niestety! konfiskowano tak czsto, e
pismo skonfiskowane przestao dziaa na kupujcych magi tajemnicy.
Zdjto nam wierszyk inaugurujcy Parabumb: Koc, Koc, pani matko... oraz notatk
informacyjn, ktrej treci nie pamitam.
Czerwon winiet zrobi Janek Sterling. Artyku wstpny by - oczywicie - deklaracj. Tytu Przed
walk... Kompilacja ze zbioru frazesw Trzynastki i Rewolucyjnych Pisudczykw. I Pisudski, i
Pierwsza Brygada, i Adam Skwarczyski, i idea spoecznej sprawiedliwoci, i postulowanie nowego
typu Polaka: obywatela, onierza, rewolucjonisty, eksperymentatora. Ideay solidnie mtne,
rewolucyjno zgoa baamutna. Ale sama tre numeru bya ju wyraniejsza. Na pierwszej stronie
cytaty z pism Andrzeja Struga, zamiast nekrologu. Tu obok deklaracji wiernoci Pisudskiemu
cytowalimy Struga, pisarza, ktry wyrzek si swego legionowego dowdcy, ktry firmowa
antyfaszystowsk Lig Obrony Praw Czowieka, ktry wsppracowa z komunistami. Czytelnik, ten
ze rodowiska, bez trudu odcyfrowywa skomplikowany jzyk ideowy.
Na drugiej stronie numeru Wiktor Majkowski w artykule pt. Polityka czy religia? ostro zaatakowa
ksiy prefektw, obowizkowe nauczanie religii w szkoach, przymus szkolnych modlitw i spowiedzi.
Opisawszy krzywd moraln, jak wyrzdza obuda bdca rezultatem przymusu praktyk religijnych,
Wiktor Majkowski zgosi danie ...usunicia wychowania religijnego ze szkoy redniej. Tym
wyjciem jest wychowanie wieckie. Niech religia bdzie prywatn spraw ucznia i jego domu.
Wierzcy bd mieli koci i jego nauk zawsze; niewierzcych lub tych, ktrych szarpi okresy walk
przeomowych, nie bdzie si zmuszao do czynw niemoralnych, bo sprzecznych z ich sumieniem.
My, modzie dzisiejsza, czujemy si nieszczliwi; czujemy, e z nami nie postpuje si pod tym
wzgldem uczciwie. My chcemy si z tego wydosta, chcemy by sob. My chcemy wychowania
wieckiego.
W tym samym numerze znalaza si obszerna informacja o pozakomunistycznych orodkach
francuskich dziaaczy i ekonomistw, rwnie opowiadajcych si przeciw gospodarce
kapitalistycznej. Dalej ujawnialimy kulisy cenzury stosowanej przez urzdnikw Ministerstwa WR i
OP wobec Nowej Kuni Modych i w ten sposb Czerwone Tarcze przyznaway si do kontynuacji
zarwno Kuni Modych, jak i Nowej Kuni Modych. Duy artyku o Towarzystwie Osiedli
Robotniczych ilustrowany zosta tabel ukazujc straszliwe przeludnienie maych mieszka w Polsce.
Roman Wachowski (Witold Kosiski?) dyskutowa z umieszczonym w ostatnim numerze Nowej
Kuni artykuem Wakowiczwny pt. Kisnca modo. W dziale informacji - duo notatek

o dziaalnoci postpowych grup harcerskich (KIMB), cytaty z postpowej prasy harcerskiej (Brzask)
- o to ju ja dbaem - oraz charakterystyczna notatka tej treci:
W ostatnich czasach du aktywnoci na terenie szkolnym odznaczay si dwie organizacje
nielegalne2, a mianowicie: Trzynasty Maj i Zwizek Rewolucyjnych Pisudczykw. Ostatnio na kilku
imprezach o charakterze publicznym rozrzucono par tysicy ulotek podpisanych przez te
organizacje. Sympatyczne jest, e tak bliskie nam ideowo organizacje wyszy ju ze stadium
poczwarkowego i rozpoczy prac aktywn, zakrojon na wiksz skal. Szkoda tylko, e na terenie
szkolnym dziaaj a dwie organizacje modych pisudczykw. Czym tumaczy sobie to
rozdwojenie?
Bya to pierwsza publiczna informacja o istnieniu tych nielegalnych organizacji. A rwnoczenie
posunicie w grze taktycznej zmierzajcej do ich zjednoczenia.
A nieco dalej inna notatka zatytuowana: Z panteonu wielkoci:
W wywiadzie prasowym udzielonym przez wodza modego OZN-u, p. Rutkowskiego, powszechn
wesoo wzbudzio zaliczenie p. Piaseckiego do najwybitniejszych ludzi wspczesnej Polski.
Numer Czerwonych Tarcz sprowokowa pewne zaciekawienie. W prasie ukazao si kilkadziesit
notatek, niemal wszystkie zainteresoway si Wiktorem Majkowskim i jego postulatem szkoy
wieckiej. Jadc podczas ferii boenarodzeniowych do Zakopanego, na stacji w Chabwce kupiem
plik gazet. Robotnik - pochwali! Jeszcze cieplej potraktowaa Majkowskiego druga gazeta PPS-u,
Dziennik Ludowy. Oburzeniem zagrzmiay pisma endeckie i oenerowskie. Niemal jednobrzmice
notatki ukazay si w Warszawskim Dzienniku Narodowym, Gocu Warszawskim, ABC,
Wieczorze Warszawskim, Maym Dzienniku. Od razu denuncjoway: w Czerwonych Tarczach
masoni i komunici! Ostrzegamy! Starannie wyciem te pochway i napaci na mnie. W tej skali i tej
iloci pierwsze. Byem niebywale dumny z jednych i drugich. Za jednym zamachem wysunem si na
czoowego publicyst Czerwonych Tarcz. W drugim, lutowym numerze znowu pytaem w tytule:
Jedna czy wiele organizacji? - opowiadajc si przeciw projektom uniformizowania rodowiska
modziey szkolnej. I w trzecim numerze te znalazo si pytanie Wiktora Majkowskiego: Kultura czy
kult tura? - przeciw preponderancji wychowania fizycznego nad intelektualnym.
W styczniu odwiedziem profesora Drzewieskiego. Wpadaem tak na Smulikowskiego, na prywatn
pogawdk z najbliszym, najbardziej ukochanym spord wszystkich nauczycieli.
- Kto to jest ten Wiktor Majkowski? - zapyta Drzewieski badawczo. Pomylaem sobie, e pewnie
przeczyta w klasowym dzienniku, i matka moja jest z domu Majkowska.
- O! Taki jeden - zbagatelizowaem, nie przyznajc si.
- A czy tam u was czasem nie ma jakich komunistw? - zaniepokoi si Drzewieski. On te!
Rozemiaem si. Nie byo ich na lekarstwo.

Sprawowanie: nieodpowiednie

Cudzysowy umiecia redakcja Cz. T.

Na p roku przed matur okazao si, e jako ucze byem w gimnazjum najwyej tolerowany.
A wszystko zaczo si tak:
Pewnego listopadowego dnia spad pierwszy nieg. W tumie czy w gromadzie ludzie zawsze
zachowuj si durniej ni w pojedynk, gdy kady odpowiada za siebie. Gromad dojrzewajcych
modzikw pierwszy nieg wprawi w cielc eufori. Zgarnialimy go z szerokich parapetw okien
i podczas caej pauzy huczaa na naszym - dorosym! - korytarzu formalna bitwa niena; nikogo nie
obchodzio, e woni zamordowuj si wycieraniem i froterowaniem zamoczonej podogi. Przecitnie
kady z nas mia lat osiemnacie, niektrzy byli starsi. Modym ludziom w tym wieku niektre
pastwa nadaj ju pene prawa obywatelskie.
Dzwonek na lekcje nie uspokoi rozkoysanych namitnoci. Czekaa nas acina z uroczym Alojzym
Krzyanowskim. Jeden z kolegw, Jzek Kulesza, obcy mi i najbardziej daleki z caej klasy, pooy na
peczce do kwiatw, wiszcej nad katedr, du nien kul - w pobonej intencji, by roztapiajc si
kapaa na gow nauczyciela.
Niewypa! Krzeso katedry stao zbyt daleko od ciany, woda kapaa za plecy nauczyciela.
Nastpn lekcj miaa by historia, prowadzona przez mao ubianego pana W. Jzek rozwiza wobec
tego zadanie fizyczne, chyba jedyne spord wszystkich, jakie dotychczas udao mu si rozszyfrowa:
pod nien kul wmontowa rynienk z tektury, tak dug, e krople musiay spada na sam rodek
profesorskiej gowy.
Tak si te stao. Historyk poczuwszy wilgo zerwa si z katedry, spojrza za siebie - i nie tracc
spokoju powiedzia, e idzie wprost do dyrektora, by zoy wniosek o zawieszenie caej klasy.
Zostalimy sami, no i dopiero ogarn nas sza!
Nauczyciel nieopatrznie zostawi dziennik. Ktry wskoczy na katedr i odnalaz w nim niepochlebn
o sobie uwag. Niedugo si zastanawia. Odkrci wieczne piro i nagan grubo zamaza. Nim
atrament wysech, drugi wesoek zatrzasn dziennik. Granatowa plama zalaa obie strony. Znowu
otworzono dziennik i znowu kto sikn atramentem. Zabawa bya coraz lepsza. Dusz chwil
linczowano dziennik, jak by mszczc si na samym Malaju, ktry tak wag przywizywa do
wszelkich akcesoriw szkolnego porzdku.
Tymczasem kto inny wpad na pomys, e skoro nauczyciel opuci lekcj, my urzdzimy blokad
klasy. Niedarmo lata cae przygldalimy si zajciom na Politechnice. W judaszu przyklejono napis:
Blokada VIII klasy! Godujemy! Zabawa sigaa wyyn. Wszyscy krzyczeli i gadali razem. Karnawa!
Pomysy rodziy si same.
Wycignito z kta kosz ze mieciami. Ju raz kiedy zapalone pochodnie ciskalimy rodkiem
schodw z czwartego pitra na d, do szatni. Do kosza wrzucono zapalon zapak. Buchn pomie.
Sza radoci.
Historyk nie wraca, narada z dyrektorem przecigaa si.
Zostawiono nas samym sobie. Zacza si pauza, ale my nie ruszylimy si z klasy. Blokada! Przed
drzwiami zgromadzi si tum kolegw. Cinito nam buk, jak tym na Politechnice. Niby e
godujemy. Buka zbia szybk judasza. Szkoa podchwycia nasz zabaw.
W tym wszystkim nie braem adnego udziau. Siedziaem sobie w awce i spokojnie czytaem jak
ksik.

Pojawienie si dyrektora przecio uciech. Cala klasa zostaa zawieszona a do decyzji rady
pedagogicznej.
Mielimy zaraz rozej si do domw i dowiadywa si w szkole o termin wznowienia zaj.
Zawieszenie caej klasy! Ha! Niebywale rzadki wypadek!
I to klasy elaznorkiego profesora Piotrowicza.
Ale nie by to przypadek. Od paru tygodni psuo si ju co w tym duskim pastwie, pky reguy
klasowej dyscypliny. A pky dlatego, e nagle i niespodziewanie zawalia si caa machina
samorzdu, tak jak j skonstruowa matematyk-wychowawca. Cho do blokadowych i nienych
awantur rki nie przyoyem, przecie byem sprawc tej demoralizacji, gdy zainicjowaem walk
z samorzdem.
Jeszcze przed pierwszym niegiem zarzdzone zostay wybory do naszego samorzdu. Wychowawca
bardzo serio traktowa ten obrzd: sprawozdanie ustpujcego samorzdu, kandydatury, wybory,
intronizacja, program pracy zarzdu i tak dalej... Ten z gruntu prawy i sprawiedliwy czowiek by
przekonany, e w ten sposb wdraa nas w rzetelnie demokratyczny styl ycia. Jak na nowoczesnego
polityka przystao, wietnie czy demokracj z rzdami absolutnymi.
Nie znosiem tego caego samorzdu. Wiedziaem, e wobec woli nauczyciela zarzd by bezradny;
kada godzina tak zwana samorzdowa bya wedug mnie strat czasu, ktry poza szkol
spoytkowywaem znacznie lepiej. Malaj nie by dla mnie takim autorytetem, jak dla swych dawnych
uczniw, a e moja praca w 31 WDH bya niezwykle przychylnie traktowana przez dyrekcj, wysoko
ceniona przez rad pedagogiczn jako praca spoeczna ucznia gimnazjum, czuem si w siodle
szkolnym pewniej ni niejeden inny chopak. Ponadto byem wyszczekany.
Podczas dyskusji nad kandydaturami - poal si Boe, jak niemrawej! - poprosiem o gos. Zapytaem
si publicznie: - Po co ta caa zabawa, nie majca nic wsplnego z woln wol uczniw? Dyscyplinie
szkolnej i tak bdziemy podlega, wic po co traci czas na te frazesy i na dodatkowe godziny?
Stawiam wniosek, aby w naszej klasie rozwiza samorzd.
Koledzy zwietrzyli dobr zabaw. Przecie istotnie samorzd nikogo nic nie obchodzi. Czuem wic
ich poparcie, jeeli nie w otwartych deklaracjach, to w kadym razie w atmosferze.
Wychowawca zareplikowa: - Skoro jest taki wniosek, prosz, gosujmy! - Statut przewidywa, e
decyzja o rozwizaniu samorzdu musi uzyska co najmniej gosw.
Za wnioskiem opowiedziaa si wicej ni poowa klasy, ale mniej ni wymagane . Upad. Zgosiem
natychmiast drugi wniosek, ktry w statucie nie mia ju adnego ilociowego warunku, o tak
zmian statutu, by do rozwizania samorzdu wystarczaa zwyczajna wikszo.
Zabawa rozwijaa si coraz lepiej. Wychowawca zamiast zgilotynowa dyskusj podda wniosek pod
gosowanie. Tym razem zwyciyem. Zwyczajn wikszoci zmienilimy statut, a po chwili
rozwizalimy samorzd.
Klasa oszalaa z uciechy. Malaj ponis klsk. W rozmaitych pismach, ju pozaszkolnych, domagaem
si, jako rowy publicysta, wielu piknych i szlachetnych zasad wolnociowych. Kiedy wychowawca
darowa nam prawo jako tam demokratyczne, skorzystalimy z niego w najgupszy sposb.
Samorzd mg przecie by instytucj wyrabiajc uspoecznienie uczniw. Dlaczego wic
rozwalaem go zamiast reformowa, wzbogaca, ulepsza?

Na nastpnej godzinie wychowawczej Piotrowicz poprosi nas o uzasadnienie przyczyn rozwizania


samorzdu. Pragn wiedzie, ilu uczniw z jakiego powodu gosowao przeciw samorzdowi. Sam
wyliczy rozmaite racje, ktre mogy wpyn na negatywny stosunek do tej instytucji. Wstaem
i dorzuciem jeszcze jeden powd: samorzd by niepotrzebn zabaw! Sprowadziem wszystko do
igraszki i oczywicie w klasie tak rozkoysanej - wygraem. Do przyczyny przeze mnie podanej
przyznaa si wikszo uczniw.
To bya druga klska Piotrowicza.
Nie wiedziaem, e bya to rwnie i moja klska, ucznia o ambicjach publicysty, dziaacza
ksztatujcego opini, druynowego wychowujcego harcerzy.
W takiej atmosferze atwo byo o wybryk, zapocztkowany niewinn kul nien.
Teoretycznie wyrok rady pedagogicznej by srogi. W praktyce - przynajmniej z pocztku - nie mia dla
nas adnego znaczenia. Otrzymalimy, jako klasa, nagan, karnie zawieszono nam lekcje na trzy dni,
pozbawiono prawa noszenia sztandaru szkoy oraz wszystkim obniono stopie ze sprawowania, gdy
sprawcy kawaw nie zostali ujawnieni.
Zawieszenie to tylko darowanie trzech dni wolnych. Nagana - frazes. Sztandar po kilku dniach znw
przypad naszej klasie. Po prostu na uroczysto wita 11 listopada z klasy VIII B, rwnolegej nam,
nikt nie przyszed. Nie mieli na swoim koncie adnej awantury, wic nie widzieli potrzeby fatygowania
si. Mymy za to - jako e sumienie brudne... - stawili si wszyscy i wobec tego dyrektor musia
zmieni decyzj rady: kazano nam ponie sztandar do kocioa na uroczyste naboestwo.
Nic dziwnego, e w klasie powsta nastrj fajerwerkowy. Gdy pewnego dnia dyrektor zacz si
skary, e my jedni zalegamy z ofiarami na karabin maszynowy, ktry warszawskie szkoy miay
podarowa wojsku - wsta Andrzejek Wyhowski, jeden z najdowcipniejszych kompanw, i zapyta:
- Panie dyrektorze! Czy to prawda, e podczas uroczystoci wrczania ufundowanych karabinw
maszynowych daje si stale jeden i ten sam karabin, wypoyczony do tego z arsenau?
- To nic nie szkodzi... - wyjani dyrektor. - Przecie to tylko symbol...
- Jeeli symbol - Andrzejek wpad w dyrektorskie sowa - to moe wystarczy... straszak ze stoma
nabojami?
Klasa rykna miechem. A nie bya to bynajmniej moja klasa macierzysta; pena bolszewikw, ale
bogobojna i endecka, ktrej opieszao w patriotycznej ofierze braa si wycznie z lekcewaenia
obowizkw szkolnych.
Po prostu bawilimy si. A humor - chwali Boga dopisywa, cho by do niewybredny.
Podczas wolnej godziny odkrcilimy z pokoju nauczycielskiego odpowiedni tabliczk i zastpilimy
j OO figurujc na ubikacji. Dojrzewajcy ludzie!
W teatrze, na jednym ze szkolnych, popoudniowych, bardzo przez modzie frekwentowanych, tak
zwanych abonamentowych przedstawie, Tadek wycign z kieszeni piszczel kociotrupiej rki,
zakoczony szkieletem doni. Poyczy to sobie z kursu obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej,
na ktry pilnie uczszcza z wielkiego zamiowania do medycyny. Szkielet doni pooylimy na
ramieniu siedzcej przed nami, obcej koleanki. Na scenie wieszczyy duchy - drugi akt Wesela.
Dziewczyna, poczuwszy czyj dotyk, spojrzaa - i krzykna! Straszliwa rka momentalnie znika.
Zabaw t powtarzalimy, zawsze z dobrym skutkiem.

Tej jesieni le ylimy z nasz germanistk, pani utzow. Gdy chciaa, bymy na pami wykuli tekst
hitlerowskiej pieni Horst Wessel-Lied, zaprotestowaem. Niemieckiego hymnu pastwowego
bdziemy si uczy! - przewidziane w programie. Hitlerowskiej pieni nie bdziemy sio uczy! Pani
utzowa nie bya faszystk w adnym razie, ale chciaa by bardzo na politycznej linii. Sprawa opara
si o dyrektora. Dyrektor przyzna racj nam, a nie nauczycielce. W jaki czas pniej pani utzowa
wchodzc do klasy powiedziaa, e dzi jest bardzo zmczona.
- A to doskonale! - skomentowaem tak gono, e usyszeli mnie wszyscy. Momentalnie wyleciaem
za drzwi. Po kwadransie Tadek wpad do ubikacji, gdzie odpoczywaem: niemka daa mego
powrotu. Ten kwadrans wystarczy mi, abym nudzc si zdj z korytarza portrety bohaterw
narodowych - by wrd nich portret Emilii Plater, dziewicy - i z caym splendorem przewiesi je do
ubikacji, nad waterklozety. Czowiek u progu dojrzaoci! Nie znosiem zreszt - w tym czasie bohaterw narodowych. Gdy wrciem do klasy, niemka zapytaa o powd chamskiego odezwania
si. Wyjaniem z akuratn cisoci:
- W klasie, zawsze i kadej, istnieje naturalny konflikt midzy uczniem a nauczycielem. Tego konfliktu
nie da si przekreli. Jeeli wic nauczyciel jest peen si, lekcja jest bardziej intensywna, a wic dla
uczniw o wiele gorsza. Jeeli nauczyciel jest zmczony, jego lekcja bdzie dla uczniw na pewno
mniej kopotliwa. Wic ucze ma naturalne prawo do zadowolenia. Tego konfliktu si nie ominie!
Socjologizujca bezczelno odebraa jej mow.
W par dni pniej - tak to si wszystko sumowao - razem z Tadeuszem ucieklimy z lekcji
niemieckiego do izby harcerskiej. Dziennik zabralimy ze sob, aby pani utzowa nie moga zapisa
naszej nieobecnoci. Wszystko zostao wykryte - i to rwnie, e ubikacj ozdobiem wizerunkami
bohaterw.
Ziarnko do ziarnka... Przed Boym Narodzeniem profesor Piotrowicz przydwiga do klasy pen
teczk procznych cenzur. Ostatnich, jakie mielimy otrzyma w gimnazjum. Lecz zanim wrczy nam
te nie zawsze przyjemne dokumenty - owiadczy:
- Jest w klasie paru uczniw, ktrzy otrzymali nieodpowiedni stopie ze sprawowania. Zasadniczo
z takim stopniem nie powinni by w gimnazjum. Jednak pozostawiono ich, ale niech pamitaj, e s
tylko tolerowani.
Zamarlimy. Dwja ze sprawowania to przypadek tak niezwykle rzadki, e aden z nas o nim jeszcze
nie sysza. I nikt nie sdzi, e na jego koncie figuruje jakie tak straszne przestpstwo. Gdy rozdano
cenzury, okazao si, e tymi tolerowanymi s: Tadek ada, Janek Pawowski, Maciek Pfeffer, Wojtek
Racis i ja.
To wszystko stao si bardzo zwyczajnie. Wszyscy mielimy ze sprawowania czwrki; poniewa
obniono caej klasie sprawowanie o jedno, nam wypada; trjka. A e kady z nas czterech mia
jeszcze grzechy indywidualne (ja - Emili Plater i schowanie dziennika), wic w ostatecznym
rachunku: dwja!
Nie powiem, bym nie odczuwa jakiej satysfakcji...
Obnienie stopni ze sprawowania miao jednak swoje grone konsekwencje. W styczniu wypadaa
druga rata czesnego; urzdnicy pastwowi pacili za synw poow zasadniczej sumy, zamiast 220 z
rocznie - 110 z. Powany przywilej, z ktrego jednak nie mona byo korzysta, gdy syn mia trzy
dwje lub niej czwrki ze sprawowania. A teraz caa nasza klasa, z nielicznymi wyjtkami, miaa
trjki. Rodzice zostali uderzeni po kieszeni, w tym momencie art przesta by mieszny. Delegacja

uczniw wrcia od dyrektora i wychowawcy. Odpowied bya aobna: wobec niewykrycia sprawcw
caa klasa odpowiada solidarnie. Wyrok ten mgby zosta zreasumowany, gdyby znaleli si sprawcy
tamtych nienych kawaw.
Tak si zoyo, e wszyscy faktyczni sprawcy awantury byli synami niezamonych urzdnikw
pastwowych, na domiar kiepskimi uczniami i nie cieszyli si rwnie sympati nauczycieli.
Przyznanie si do winy mogo im grozi nader powanymi konsekwencjami. A matura tu!
Wtedy zdecydowaem si. Wstaem i zaproponowaem klasie: Poniewa i tak stopnia ze sprawowania
nie ma na maturalnym dokumencie, poniewa i tak mj ojciec paci cae czesne, poniewa i tak mnie
nie wyrzuc, jeeli nie wyrzucili za nieodpowiednie sprawowanie, wobec tego wezm wszystko na
siebie. Pragn tylko, by delegacja rozmawiajc z dyrektorem zastrzega dyskrecj wobec historyka;
byem dobrym uczniem z historii i zaleao mi na dobrym stopniu maturalnym z tego przedmiotu.
Wzbudziem entuzjazm. Zarysowaa si szansa ratunku, a rwnoczenie i dobry kawa.
Nieoczekiwanie otrzymaem wsparcie. Zgosi si Tadek: on te si chtnie przyzna, jest
w identycznym pooeniu. A zawsze lepiej, gdy sprawcw bdzie paru. Na to doskoczy do nas na
podium jeszcze i Maciek. Unis rk, doczajc si, Adzik Podkuliski, nasz bliski kompan, harcerz z
semki, doskonay ucze, prymus. Na pitego zameldowa si Wacek Laskowski, biegy historyk, syn
znanego historyka polskiej wojskowoci, ktry rwnie mg zaryzykowa takie przyznanie si.
Wszystko poszo gadko.
Stojc przed Piotrowiczem rozpoczlimy nasz spowied. - Ja - mwi - pooyem kul nien. Maciek z Adzikiem wzili na siebie zniszczenie dziennika, Tadek z Wackiem - podpalenie mieci.
Bylimy smutni i skruszeni.
- A kto wymyli rynienk? - zapyta wychowawca.
Zapomnielimy uzgodni t rynienk! A jednak to byo dowcipne. Nie moglimy ju porozumie si.
Uznaem, e na zasadzie logicznego zwizku ze nien kul mnie ten zaszczyt przypada.
- Ja - przyznaem si.
- Ja!
- Ja!
- Ja! - cztery gosy zawtroway jednoczenie.
Zapada chwila gupiej ciszy. Wtedy Malaj przejrza wszystko.
- A jeeli wy si przyznajecie za kogo innego? Prawdziwy sprawca chichocze za drzwiami?
- Panie profesorze! - wybuchnlimy oburzonym chrem. - Jak mona! To naprawd my...
Nazajutrz anulowano wszystkie trjki ze sprawowania. Rodzice mogli zapaci znione czesne. Nam
piciu nikt ju zego sowa wicej nie powiedzia.
Nasi preceptorzy wietnie wiedzieli, o co chodzi.

Orka na Ugorze

Czerwone Tarcze, ktre swj zwizek ze szko wyranie zaznaczay licealn tarcz umieszczon
w winiecie tytuowej, nie wystarczay. Wrd nas wicej byo studentw ni uczniw, a my te za p
roku mielimy by po maturze. Inicjatywa Bogdana Jaxy-Roena pada na podatny grunt! Byli
kuniacy, rozczarowani modolegionici i straoprzedniowcy cigle jeszcze szukali wasnej platformy
publicystycznej, ktra by najbardziej dokadnie wyraaa niezdecydowan, pen waha postaw,
ktra by wyraaa rozstaje! Bogdan Jaxa-Roen przekonywa nas podczas rozmw w Parabumbie
i w redakcji Czerwonych Tarcz, e nie moemy obojtnie przyglda si faszyzacji modej
pisudczyzny, e wszelkimi siami musimy temu przeciwdziaa. Nie potrzebowa przekonywa nas tak
bardzo. Wszystko byo oczywiste - i tak jak Nowa Kunia bya konsekwencj dawnej Kuni, jak
Czerwone Tarcze naturalnie wyniky z Nowej Kuni, tak i teraz ten sam zesp podejmowa now
inicjatyw. I kada z tych nowych inicjatyw bya bardziej radykalna od poprzedniej, kada kierowaa
si bardziej na lewo, na kad z rosnc podejrzliwoci patrzyli cenzorzy (w szerokim znaczeniu tego
sowa). Zreszt socjalici i komunici rwnie traktowali nas nieufnie, lkajc si, i takimi wanie
kanaami pynie przeciw nim skierowana prowokacja i dywersja polityczna. Ci, ktrzy posiadali ju
bardzo wyrany wiatopogld, nie mogli i nie chcieli zrozumie waha ogarniajcych tych, ktrzy
jeszcze byli w drodze. Tym bardziej e droga ta te bya pokrtna. Ale nas wtedy nie obchodziy
zastrzeenia jednych czy drugich, mymy myleli przede wszystkim o sobie.
Bogdan Jaxa-Roen ofiarowywa nam now okazj. Bdziemy wydawa pismo - pocztkowo
miesicznik. Pienidze s. Skd? Nikt z nas nigdy zbyt szczegowo o to nie pyta. Bylimy
zdemoralizowani kunianym garnuszkiem rzdowym. Przy tym moglimy si atwo domyli - nowe
pismo finansowa mia ZPMD oraz dopiero co wyrose w Krakowie Stronnictwo Demokratyczne,
organizujce wychodcw z sanacji, ktrzy nie uznawali OZON-u, opowiadali si przeciw polityce
personalnej Rydza i Mocickiego; ich duchowym opiekunem by Walery Sawek, odsunity od rzdw
jakoby najwierniejszy ucze Pisudskiego. Sawek by opiekunem - w sensie rodzinnym - Bogdana.
O wiele pniej zorientowalimy si, e nasze pismo ma by wyrazicielem polityki Sawka. Wypado
inaczej, ale to ju by rezultat procesw ideowych zachodzcych w naszym rodowisku.
W caym kraju organizoway si Kluby Demokratyczne, zrzeszenia inteligencji i intelektualistw,
w znacznym stopniu zwizanych jeszcze do niedawna z obozem legionowym, ktrzy pod wpywem
wydarze wewntrznokrajowych i midzynarodowych gwatownie si radykalizowali. Warszawski
Klub Demokratyczny, ktremu przewodzi prof. Mieczysaw Michaowicz, zgromadzi wysoce
wartociowy zesp ludzi: naukowcw, pisarzy, malarzy, nauczycieli, inynierw, lekarzy, adwokatw.
By on bodaj bardziej lewicowy ni PPS i Stronnictwo Ludowe. W praktyce w Klubach
Demokratycznych znalaza dogodne miejsce pracy rwnie i inteligencja komunistyczna, partyjna czy
komunizujca. W Krakowie, zamiast Klubu, dziaao wanie Stronnictwo, ktre wydawao tam
tygodnik Albo... albo... oraz gazet codzienn, oba pisma o bardzo wyranym demokratycznym
i lewicowym profilu ideowym. We Lwowie Klub czy si z lewic legionow. Istniay zwizki midzy
klubowcami a Sygnaami, dwutygodnikiem radykalnej inteligencji. Klub warszawski mia swj
tygodnik Czarno na biaym, ktrego paru redaktorw (np. Jerzy Borejsza) naleao do KPP. Nasz
miesicznik widzielimy wanie wrd tych pism.
W malekim pokoiku Czerwonych Tarcz - na Nowym wiecie 21 - rozpoczy si konwentykle.
Pomys Roena okaza si podny. W krtkim czasie pismo, ktrego pierwszy numer jeszcze si nie
ukaza, obroso we wsppracownikw. Kog tam nie byo?
By ju Jan Strzelecki, szykujcy si wanie do matury w gimnazjum im. Ziemi Mazowieckiej, milczcy,
pochaniajcy niebywa ilo filozoficznej i spoecznej literatury, czcy pasj intelektualn
najczystszej wody z pasj wysokich gr, a przy tym tak przystojny, e fascynujcy oczy wszystkich
dziewczyn. Jan Lipski, syn wybitnego ekonomisty i sam pocztkujcy ekonomista, zacz organizowa

dzia gospodarczy. Andrzej Miosz przynis swe kapitalne reportae spoeczne - po latach wiem, e
byy to jedne z najlepszych reportay, jakie ukazay si w naszej prasie. Gustaw Herling-Grudziski
szybko montowa dzia literacki. Mia tam wcale wybitnych wsppracownikw: Ludwika Frydego,
Stefana Lichaskiego, Jana Aleksandra Krla, Antoniego Lichajewskiego, Leonarda Sobierajskiego.
Przedmiotem ich kultu miao si sta Sanatorium pod klepsydr Bruno Schulza i Ferdydurke Witolda
Gombrowicza. Kolumna literacka rodzia si w cisej wsppracy z redakcj Ateneum Stefana
Napierskiego. Teatrem opiekoway si nasze dwie specjalistki: Krystyna Wieszczak i Zofia
Leniewska. Wrd najbliszych wsppracownikw znalaz si filmowiec Konstanty Gordon.
Felietony krajowe mia pisa Konstanty Anzelm i Piotr Korzuch. Felieton zagraniczny prowadzi
Ryszard Krygier, z dawnej Kuni, wtedy czonek ZNMS-u. Julian Rogoziski przynis swe
tumaczenia poetw francuskich; potem wydalimy zeszyt poetycki tych przekadw. Nie opuszczajc
jeszcze Przemian, mieli do nas stale pisa - i pisali - Witek Kosiski oraz Jan Rejchman. Karykatur
polityczn dostarcza Jerzy Srokowski. Redaktorem naczelnym zosta Zbyszek Goliszewski,
sekretarzem redakcji - Tadeusz Papier. Pewnego dnia w redakcji pojawi si student ekonomii, Jerzy
Drewnowski, ktry wtedy pasjonowa si mod, radykaln, antykapitalistyczn grup ekonomistw
francuskich. Nie przypuszczalimy, e w krtkim stosunkowo czasie Drewnowski wyronie na
pierwszoplanow posta naszego zespou i e z nim wanie zwizane bd dalsze etapy
radykalizowania si pisma.
Rozmach pierwszej inicjatywy by rzeczywicie zaskakujcy. I Czerwone Tarcze ju niebawem
przestay by dla nas najwaniejsze.
Najwaniejsza staa si Orka - Miesicznik spoeczno-literacki modych. Pierwszy numer ukaza si
w lutym 1938 roku. Deklaracja programowa wygldaa jak jeszcze jedna kopia tych wstpw, ktre
rozpoczynay Now Kuni Modych, Czerwone Tarcze, Trzynastk i Zwizek Rewolucyjnych
Pisudczykw. Bya ju jednak o ton mielsza. Napisalimy tam, e eksperyment OZON-u chybi, e
adna konsolidacja nie uda si poprzez rozwalanie istniejcych si politycznych, e masy nie
uczestnicz w tej chwili w rzdach, e stoj poza pastwem. Sowo masy kady rozumia inaczej.
Inaczej odczytywa je zapewne Bogdan Roen, inaczej tych paru modych komunistw, ktrzy byli
wrd nas. Program pozytywny Orki by czystym frazesem - jeszcze jedno wezwanie do
kontynuowania tradycji legionowych, tych jakoby spoecznie radykalnych. Na frontow cytat
numeru Roen wybra fragment korespondencji pisanej przez Pisudskiego do... Przedwitu,
czterdzieci pi lat wczeniej. Fragment ten ostro potpia antysemityzm; rzdzca sanacja akurat
uginaa si przed antysemickimi daniami endekw. Nasz czytelnik umia czyta tego rodzaju
programy. Znajdowa si on zreszt na takich samych rozstajach ideowych, na jakich mymy si
jeszcze krcili, nie mogc si uwolni od kultu Pisudskiego, a chcc ju by na rzetelnej lewicy.
Program Orki by mtny, ale zawarto pierwszego numeru bya wyranie demokratyczna,
antyozonowa, antyfaszystowska. Artyku gospodarczy umieci dawny kuniak, Mieczysaw Fleszar,
zwizany wtedy z Klubem Demokratycznym, gdzie jego matka bya jedn z czynniejszych dziaaczek.
Korespondencj z Anglii przysa Andrzej Dubiski, czyli Kazik Kott, ktry po maturze uciek z domu do
Anglii i tam zarabiajc jako robotnik, uczy si rwnoczenie na politechnice w Liverpoolu. Dzia
literacki uoy Herling-Grudziski. Przegld prasy zrobi Jan Strzelecki. W Kronice modych na
pierwszym miejscu znalaza si uchwaa Wici, skierowana przeciw Siewowi, rzdowej organizacji
modziey wiejskiej, na drugim miejscu uchwaa Siewu skierowana przeciw Wiciom, ale
i informacja o odczytach Wandy Wasilewskiej oraz - w specjalnej, wyrniajcej formie graficznej protest rektora uniwersytetu lwowskiego, prof. Kulczyskiego, ktry zoy sw godno sprzeciwiajc
si zarzdzeniu o podziale awek.
Orka bya zgrabnie amana przez modego grafika Konstantego Benneta.

Numer wywoa pozytywn reakcj w rodowisku modych lewicujcych pisudczykw i modych


demokratw. atwo zauwaono, e cao bya mieszana i nader rozmaita. Kady doszukiwa si tam
bliskich treci ideowych. Frazesy z pierwszej strony naleay do pewnego rodzaju konwencji
politycznej, obowizujcej w tym rodowisku, tote nikt na nie nie zwraca uwagi. Wane byy nie
one, ale to, co byo oprcz nich. A to oprcz miao ju swoje konsekwencje.
Rycho rozstalimy si z ZPMD. Rnice rysoway si zbyt powane. Oni wyranie sterowali ku
poczeniu z resztkami Legionu Modych, my z kadym tygodniem bylimy blisi Klubom
Demokratycznym, Stronnictwu Demokratycznemu, ludowcom i socjalistom. To nie byy kierunki
dajce si uzgodni. ZPMD mia prawo do Czerwonych Tarcz; nasz zesp wyda jeszcze numer
kwietniowy, potem Czerwone Tarcze zmieniy redakcj, a Orka przeprowadzia si do nowego
lokalu redakcyjnego, ju zupenie wasnego. Nowy wiat 57 - wanie wyprowadzi si stamtd
Dziennik Poranny. Na skromne potrzeby startujcego miesicznika te kilka ogromnych pokoi byo
o wiele za duo, ale przydaway splendoru. W zespole kierujcym wydawnictwem pojawiy si prcz
Roena - dwie nowe osoby, Franciszek Czarnecki, znany dziaacz spdzielczy z Krakowa, kierujcy
krakowsk spdzielni wydawnicz Czytelnik, publikujc polityczne ksiki Zygmunta
Mysakowskiego, Leona Kruczkowskiego, Ignacego Fika. Drug osob bya moda niewiasta, Halina
Dbrowska, reprezentujca nie wiadomo bliej kogo, a chyba, jak po wielu latach mi si wydaje,
wanie wojskowych przyjaci Sawka.
Zmiana lokalu i blisze okrelenie si grup wydajcych pismo zbiego si ze zmian tytuu. Okazao si,
e w Poznaniu istnieje jaka Orka, miesicznik ludowy czy rolniczy. Zaprotestowali przeciw naszemu
tytuowi. Zmienilimy wic na Ork na Ugorze. Jan Wiktor nie zaprotestowa. Rycho z miesicznika
przeksztacilimy si w tygodnik, wskutek cenzury ukazujcy si niezbyt regularnie, mniej wicej trzy
razy na miesic. Mielimy wietn winiet tytuow: wyrane, grube bloki czterech duych liter tytuu
zasadniczego i mae, wamane okienko z drug czci nazwy.
Od pocztku ywo interesowalimy si problemem ukraiskim. Co miesic puszczalimy specjaln
kolumn kultury ukraiskiej; redagowa j mody ukraiski publicysta Huszczanowycz, warszawski
korespondent prasy ukraiskiej oraz pracownik ukraiskiego zespou poselskiego. Godzinami
przesiadywa w redakcji - opowiada nam o pacyfikacjach przeprowadzanych przez policj, ktrych
by wiadkiem. Wtajemnicza nas w map polityczn ruchu ukraiskiego, podsuwa materiay
ilustrujce rozwj ukraiskiej spdzielczoci wiejskiej i handlowej. Kiedy zacign mnie na zebranie
Ukraicw stale mieszkajcych w Warszawie. Ich lokal znajdowa si na Koszykowej. Postulaty
ukraiskie cieszyy si wrd nas penym zrozumieniem, nie moglimy rzdowi darowa ani
pacyfikacji, ani prb walczenia z ukraiskimi kooperatywami za pomoc policjanta, donosu
i prowokacji. Labirynt by coraz bardziej zagmatwany: rwnoczenie gosilimy wierno ideom
Pisudskiego, zwalczalimy polityk Rydza i Mocickiego, ujmowalimy si za nacjonalistami
ukraiskimi i coraz bardziej przesuwalimy si na lewo...
Na Nowym wiecie, w redakcji, bywaem prawie co dzie, zaraz po lekcjach lub na wieczornych czy
popoudniowych zebraniach politycznych, na ktre zapraszano przedstawicieli rnych grup lewicy.
Pisaem, adiustowaem teksty, pomagaem w redakcji, robiem korekty, a wieczorami ochoczo
przesiadywaem w drukarni na Ogrodowej, nie opodal Kercelaka. I rad bybym Orce powica
czasu jeszcze wicej, ale musiaem si uczy.

Studniwka

Na sto dni przed matur uczniowie smej klasy zwykli urzdza wielki ochlaj - studniwk. Bylimy
zbyt rozbici, zbyt mao zyci pomidzy sob, abymy mieli odczuwa potrzeb takiej wsplnej zabawy
caej naszej klasy.
Ostatnie sto dni nauki gimnazjalnej mielimy urozmaicone w zupenie inny sposb.
12 marca Hitler inkorporujc Austri wkroczy do Wiednia, a nazajutrz na granicy polsko-litewskiej
zastrzelony zosta polski onierz Korpusu Ochrony Pogranicza. Wszyscy wiedzieli, e to bya polska
prowokacja. W dwa lata pniej Beck przyzna, e zasad jego polityki byo gromadzi zyski zawsze
wtedy, gdy bogacia si Rzesza. To miao by cech naszej mocarstwowoci. Gdy oczy caego wiata
zwrcone byy na Wiede i Berlin, Beck wysa do Kowna ultimatum oskarajce Litwinw
o zabjstwo onierza i dajce nawizania normalnych stosunkw dyplomatycznych z Polsk. To
danie byo w zasadzie suszne, ale suszno, egzekwowana prowokacj w cieniu hitlerowskiej
zbrodni, stawaa si po prostu podym politycznym szantaem. 19 marca, w dniu imienin Pisudskiego
(symbol - woaa nasza prasa), Litwa ulega naciskowi. Musiaa ulec; czy moga walczy przeciw
Polsce?
Z okien redakcji widzielimy, jak jednego dnia Nowym wiatem leciay tumy wyrostkw, studentw
i urzdnikw pastwowych niszego stopnia subowego, krzyczc: - Wodzu! Prowad nas na Litw! a nazajutrz ci sami biegli z okrzykami sawicymi polityczn decyzj Rydza-migego. Haas atwego
sukcesu mia zaguszy niepokj, jaki powinny byy wywoa zmiany w sytuacji europejskiej. Zamiast
budzi czujno wasnego narodu wobec polityki Hitlera, rzd polski guszy wszystko obbnianiem
papierowego zwycistwa.
Z niepokojem ogldalimy manifestacj. Nie byo w nas radoci. Bogdan Roen nazywa to wszystko
zwyk lip. Gdy w kwietniowym numerze Czerwonych Tarcz wypado mi pisa wstpny artyku,
wysunem dwa momenty: rado, e uniknlimy wojny, i fakt, e moe bdziemy mogli
wsppracowa z Litw na zasadach penej rwnoci narodowej. Na wziutkim odcinku publicystyki
mao czytanego pisemka prbowalimy nieco odmiennie interpretowa rezultaty marcowej
awantury. Chcielimy rzd nasz dostrzega lepszym, ni by on w istocie. Pisaem:
Warunek wojny by tu rodkiem - nie celem. Nieliczne jednostki, ktre w nim widziay cel, wykazay
tym swoj nieodpowiedzialno i brak rozumnie pojtego patriotyzmu. Wielko pastwa moe si
rozwija tylko w pokoju i w rozumnej, konstruktywnej wsppracy midzynarodowej.
I dalej nieco:
W tych dniach historycznych zetknlimy si z jednostkami, ktrym ni si zabr Litwy. Ludzie tacy
przejmowali nas oburzeniem. Nard nasz nie zapomnia jeszcze gorzkiego smaku niewoli. Czy
mgby narzuci t sam niewol ludnoci, ktra razem z nim cierpiaa ju pod innym batem?
Prawdziwa wielko siy dowodzi rwnoczenie wielkoci duszy. W jednym z pochodw w dniu 19
marca niesiono transparent: Litwin-Polak dwa brataniu. Susznie, historii dugie lata nas zczyy,
musimy i rka w rk obok siebie - rwni jak bracia. Rzd polski myli tak samo. Minister Beck
powiedzia: Nard litewski postanowi mie swoje pastwo, to jest jego prawo i ja to w imieniu
rzdu Rzplitej szanuj. Ludno, manifestujca w tych dniach na ulicach stolicy, solidaryzowaa si
z rzdem. Ludno nasza, a waciwie modzie, gdy ona to po wikszej czci bya manifestantami,
dya do pojednania si z Litw. Dziaaa tu podwiadoma tsknota do bratania si z tymi, ktrzy byli
ju z nami tak mocno zczeni i ktrych chyba tylko zoliwy los rzuci na wrogie nam pozycje.
...a to wszystko bya nieprawda. I to bardzo wiadomie pisana. Sowa Becka byy tuzinkowymi
frazesami. Zawsze, gdy chce si kierowa ssiadem, gada si o jego prawie do niezalenoci. Endecka

i sanacyjna modzie, lecca z okrzykami przez Nowy wiat i Aleje Ujazdowskie, chciaa podbi Litw,
a nie brata si z ni. Ilu dorosych podzielao t gron eufori modziey. Siebie samych chcielimy
zobaczy w zbyt dobrym wietle. Chcielimy wmwi sobie samym co o wiele lepszego, ni byo
w rzeczywistoci.
Artyku ten ukaza si na pierwszej stronie kwietniowego numeru Czerwonych Tarcz. Niemal dwie
trzecie tego numeru sam napisaem, ju rozstalimy si z ZPMD i tak si zoyo, e wszyscy inni
bardziej byli zajci Ork. Nasze ostatnie Czerwone Tarcze byy fatalnie skomponowane. Ca
jedn kolumn zabraa rozmowa moja z Juliuszem Dbrowskim. W Roju wanie ukazaa si
wsplna, Dbrowskiego i Kwiatkowskiego, powie harcerska Jeden trudny rok. Pasowaaby raczej do
edycji w Harcerskim Biurze Wydawniczym, ale na to wadze Zwizku nie chciay si zgodzi, tyle tylko,
e nie potpiy tej powieci, ale jej nie reklamoway. Omijano j w urzdowych spisach wydawnictw
harcerskich. Natomiast harcerska endecja zaatakowaa j. W katolickiej Stranicy Harcerskiej pisano
ironicznie: Dziedzina harcerstwa now specjalnoci Roju! Obok pornografii i sensacyjnych
powieci. Rj by wietnym wydawnictwem, mg nie zwaa na gupawe ataki wtego pisemka.
Ale nam zaleao specjalnie na propagowaniu tej ksiki, nie tylko dlatego, e bya ona napisana przez
przyjaci, ale dlatego, e postulowaa jakby model socjalistycznego wychowania harcerskiego. Bya
pierwsz powieci pokazujc Zwizek inaczej, ni czyni to Strzemieczyk w dewocyjnych
Zwyciskich liliach czy Stefan o w Szajce, gdzie harcerzy zaleca jako antybolszewickich stranikw
polskich granic.
Dwie dalsze kolumny niebogatego numeru to znw moja nowela polityczna pt. Krew jego: obce
bohatery. Korekta przekrcia na Krew jego i obce bohatery. Tre: mody oenerowiec dowiaduje
si, e jego matka jest ydwk, co rodzina przed nim dotd ukrywaa. To odkrycie powoduje, e
matka traci mio syna, ktry wypiera si jej i niszczy kompromitujce papiery rodzinne.
Gdy, my wychodzilimy z Czerwonych Tarcz, Trzynastka czya si z Rewolucyjnymi Pisudczykami,
prbujc wzajemnie ratowa swj wysychajcy impet. Marta Wakowiczwna wpada w swej
szkole i zostaa zmuszona do publicznego pokajania si przed klas za t konspiracj. Samo pokajanie
si nie wypado najgorzej, ale wszystko razem - owo tajne pisudczykowskie rewolucjonizowanie byo coraz bardziej niepowane.
Nowelk w Czerwonych Tarczach opublikowaem pod wasnym nazwiskiem. By to ju czas matury;
szko miaem waciwie poza sob. A koczyem j niemal symbolicznie: awantur z ksidzem
prefektem.
Istnia obyczaj przedmaturalnej pielgrzymki jasnogrskiej. Klasa nasza wybraa si hucznie i radonie:
okazja nawalenia dwch dni lekcji. Na pielgrzymk nie pojechaem - z powodw najbardziej
pryncypialnych, chocia nikt do tej caej imprezy nie przywizywa specjalnego znaczenia, skoro
opiek nad wycieczk obj jeden z bardziej wolnomylnych nauczycieli naszego gimnazjum.
W rezultacie do klasztoru mao kto poszed! Cay dzie wasano si po Czstochowie i opalano na
tamtejszych plantach. Ani do spowiedzi i komunii nikt nie przystpi, cho niby wanie w tym celu
tam pielgrzymowano.
Niedugo przed kocem lekcji w klasie smej wypady doroczne rekolekcje. Nie zjawi si na nich ani
jeden maturzysta. Tak samo jak ani jeden nie przystpi potem do komunii. I to w tej endeckiej
bogobojnej klasie! Kady wola si uczy. Ksidz nie cierpia takiego lekcewaenia. I oto po raz
pierwszy, od kiedy byem w szkole, zacz nas bada, podug listy: Bye na rekolekcjach? bye
u spowiedzi? komunikowae?
Moi bogobojni katoliccy koledzy jeden po drugim kamali w ywe oczy:

- Na rekolekcjach, prosz ksidza prefekta, nie byem, ale komunikowaem dwa tygodnie temu w
Czstochowie.
Ksidz Wasiak wiedzia, e to nieprawda, ale wola akceptowa kamstwo ni przyzna si do klski.
Rozzociem si. Przez cae lata razem z wikszoci kolegw, co poniedziaek, mwiem ksidzu, e
byem w kociele - nie bdc. wietnie to wiedzia, ale nie wyciga adnych konsekwencji. Jednak
tym razem wydawao mi si, e rzecz idzie o co znacznie waniejszego ni niedzielne szkolne msze.
Wywoany powiedziaem:
- Nie byem na rekolekcjach, nie byem u spowiedzi, nie byem u komunii. Ani tu, ani w Czstochowie!
Usiadem.
Tego ksidz nie mg cierpie. To byo zerwanie zasad obudnej gry. Z dzik furi wysypa na m
gow ca pasj, ca zo, jaka przez lata gromadzia si w nim przeciw mnie i moim przyjacioom.
Znowu wycign Szkoln aw. Znowu gromi mnie z ca szydercz elokwencj. Obiecywa
niedostateczny stopie z religii na matur - i zreflektowa si, e moe to o rok przeduy moj
obecno w gimnazjum. To go przerazio.
Siedziaem milczc. Co miaem odpowiedzie?
I to bya moja ostatnia szkolna awantura.

Matura
- Chleba! Pracy! Zamiast kul!
- Chleba! Pracy! Zamiast kul!
skandowalimy pync korytem Alei Jerozolimskich. Ponad biaymi czapkami studentw
Uniwersytetu, brzowymi Politechniki, ciemnoszarymi medycyny - chwiay si czerwone
transparenty. Co chwila z kolumny naszej wybuchay okrzyki skierowane przeciw wojnie
nabrzmiewajcej w Europie, przeciw faszyzmowi pczniejcemu w kraju, przeciw hitleryzmowi
czajcemu si od zachodu, przeciw rzdom dyskryminujcym wasnych obywateli. Okrzyki tasoway
si, przeplatay je sowa robotniczej pieni:
Nasz sztandar pynie ponad trony,
Niesie on zemsty grom...
Spod latarni, gdzie stali akademicy - rwnie w biaych (cho innego ksztatu), brzowych
i ciemnoszarych czapkach - zerway si okrzyki: - Precz z ydokomun! - Wzniosy si nasze pici
gestem nienawici. Tym razem przeciw oenerowskim pakarzom. Wybijalimy chrem:
Stare czasy! Era stara!
Dmowski liza buty cara!
Nowe czasy! Nowa era!
Dmowski lie but Hitlera!
Okrzyki i przeciwokrzyki. Dostojny, rwcy, silny, budzcy dreszcz Czerwony sztandar grzmia teraz
ze stu tysicy piersi robotnikw, studentw, modziey, kobiet, ktrzy jak lawina sunli w szpalerze
ludzi zapeniajcych chodniki. Ludzi i policjantw, ludzi i tajniakw, ludzi i pakarzy. Policjanci milczeli
ponuro. Pakarze krzyczeli przeciwko nam. Ludzie albo patrzyli niepewnie, jakby zaskoczeni t wielk

mas, albo towarzyszyli nam swymi okrzykami, solidaryzowali si sowem, umiechem, gestem
wzniesionej ku grze pici. Midzy nami, pochodem, a nimi, na chodniku, trwa nieustanny dialog.
Wszystko tu kipiao, burzyo si, byo ywioem. Kady, kto wczy si w ten pochd, przyszed na
walk, na demonstracj, kady pragn, by jego gos, by jego obecno, by on cay pomnaa si
pierwszomajowej demonstracji. Czerwony kolor panowa na caej ulicy. Czerwone transparenty
i sztandary, czerwone opaski milicji partyjnej, czerwone kwiaty w klapach marynarek, czerwone
znaczki przypite do sukienek.
Szedem razem z akademikami. Nie miaem do tego jeszcze prawa, ale tutaj szli wszyscy moi
przyjaciele, ci z Kuni, ci z KIMB-u, ci ze Zotej Strzay. Wrd medykw - Kazik Dbnicki, Ludwik
Rostkowski, Aleksander Majda, wrd humanistw - Jurek Korkozowicz i Andrzej Nowicki. Dopiero
w tym roku zdecydowaem si i w pochodzie pierwszomajowym. Przestaem ju by uczniem.
Niedawno skoczyy si lekcje; parodniowa przerwa poprzedzaa matur! Uczylimy si wtedy
rzetelnie. Dzi jednak na bok odsunem wszystkie ksiki i z samego rana wybiegem na ulic.
Kupiem Robotnika, Dziennik Ludowy, Modzi id, sztandary czerwieniy si na pierwszych
stronach. Wrzuciem pienidz do puszki studenta kwestujcego na TUR. Czerwony skrawek
przypiem obok trzech metalowych strza ujtych w koo, jedyny znaczek, jaki nosiem dwa czy trzy
razy do roku. Z Wareckiej, sprzed lokalu CKW PPS, gromad poszlimy nad Wis. Na limaku, przy
mocie Poniatowskiego, formowa si pochd. Tam bya zbirka wszystkich dzielnic. Stamtd
ruszylimy przez Warszaw.
Draem z emocji. Po raz pierwszy tak maszerowaem z wielk mas ludzi walczcych o socjalizm.
Ludzi, dla ktrych - mimo wszystko, co jeszcze mnie od nich dzielio - miaem najwicej serca, byli mi
najblisi. Czuem si z nimi wanie solidarny bardziej ni z kimkolwiek. Pochd y jakim swoim
odrbnym, nagle rozkwitym bytem. Odmiennym od rytmu reszty miasta. Udzia w demonstracjach
wyrnia z tumu postaw walki, decyzji, solidarnoci. Tych tysicy i tysicy ludzi nikt tutaj nie spdzi.
Nie dla kariery tu si spotkali. Id naprzeciw panujcemu porzdkowi. Id pod czerwonym
sztandarem rewolucji. I cho w codziennym, zwyczajnym dniu niejeden z maszerujcych nie pamita
o swej rewolucyjnej tsknocie - to przecie w t jedn jedyn chwil w roku kady z nich staje si
szlachetniejszy i wtedy czuje, e nie zamary w nim jeszcze wielkie marzenia o sprawiedliwoci
spoecznej.
- Precz z Berez! - zahuczao nad nasz akademick kolumn.
- Precz! - powtrzylimy chrem.
- Precz z tymi atami!
- Precz!
- Precz z Falang!
- Precz!
- Niech yje Czerwona Hiszpania!
- Niech yje! Niech yje! Niech yje!
- Niech yje Front Ludowy!
Kto uciszy ten ostatni okrzyk. Front ludowy - to razem z komunistami. CKW cigle sobie tego nie
yczyo. Ale akademicy byli bardziej lewi, mniej taktyczni, bardziej radykalni. Nad nasz kolumn
zagrzmiao:

- Niech yje Front Ludowy!


Na barykady, ludu roboczy,
Czerwony sztandar do gry wznie!
piewaem razem, piewaem jak jeszcze nigdy. Przy tej pieni ju nie milczaem. Caym sercem,
penym gosem. Sowa pieni przejmoway mnie dreszczem wzruszenia, podniecay czym, czego
okreli nie byem w stanie. By to moe dreszcz mioci i nienawici.

- Koniewski! - zawoa dyrektor - wyjmij rce spod pulpitu! We wszystko z wierzchu, nic wicej,
i przejd na tamt awk - pokaza.
Powanie i skrupulatnie wykonaem to polecenie. W duszy miaem si serdecznie. Pod pulpitem nic
nie miaem. Uczc si do matury fizyki, opracowalimy z Tadeuszem doskonay system cigania.
Doskonay i bezczelny. Po prostu wszystkie wzory zada, warianty rozwiza, formuy zoone z cyfr
i znakw mielimy zapisane nie na adnych malekich karteczkach, ktre trzeba byo ukradkiem
odczytywa, ale na normalnych, duych arkuszach kancelaryjnego papieru, dokadnie takich samych
jak te, ktre ostemplowane rozdawano nam przed egzaminem; na nich mielimy rozwizywa
zadania. Kartkowanie takich arkuszy nie mogo budzi niczyich podejrze. T wielk cigaczk
przeniosem wic razem z wszystkimi legalnymi papierami. Dyrektor patrzy mi na rce i nie zauway
nic podejrzanego.
Z zada fizycznych otrzymaem stopie bardzo dobry; po raz pierwszy w caej szkolnej karierze.
Pisemn matur skadaem z trzech przedmiotw: fizyki, polskiego i aciny.
Z polskiego dostaem rwnie pitk. Wybraem temat tak zwany wolny: Jakie ksiki wywary
wpyw na mj stosunek do wiata i ludzi. Poigraem sobie z oficjalnym programem polonistycznym.
Rwnoczenie i z rwnorzdn powag omwiem Krasnoludki Konopnickiej, yciorys Pisudskiego
pira Wacawa Sieroszewskiego, Przedwionie i Przepireczk eromskiego oraz Portret Doriana
Graya Wildea. Napisaem, e najtrudniej mi dokona wyboru midzy dwoma pocigajcymi mnie
postawami, midzy zupenym odciciem si od ludzi, wyobcowaniem si z narodu (to by wanie
okres, gdy nie chciaem wstawa, kiedy grano hymn narodowy), obojtnoci do spraw spoecznych
i publicznych a postaw zupenie przeciwn: rzetelnego oddania si w sub jakiej idei spoecznej
czy narodowej. Napisaem, e wyboru cigle jeszcze nie dokonaem, cho w praktyce chwytaem si
kadej pracy spoecznej, waziem w kad grup, szukaem ludzi - i stale marzyem o zupenej izolacji,
doskonaym odosobnieniu. Wypracowanie nie byo szczere, ale byo efektownie zrobione. Kochany
Drzewieski sam zgrabnie poprawi kilka moich bdw ortograficznych, postawi najwyszy stopie
i odesa prac do kuratorium - wrd najlepszych. Zaraz po maturze powdrowaem na
Smulikowskiego z bukietem r.
Najgorzej oczywicie wypada mi acina. W tumaczeniach nie byem specjalnie biegy, a trudno byo
w okadk sownika oprawi wszystkie moliwe bryki, jak zrobi to kiedy jeden z uczniw naszego
gimnazjum, do czego si profesorowi Krzyanowskiemu przyzna dopiero po otrzymaniu maturalnego
dokumentu. Pomys - ani sowa - znakomity, sownikiem wolno si byo posugiwa. Od tego czasu
Alojzy dokadnie kontrolowa sowniki przynoszone przez abiturientw. Byem wic zdany na
wasne siy i mozolnie wypracowaem sobie stopie dostateczny.
W tydzie po pimiennej rozpocza si matura ustna. Dla mnie - z fizyki, aciny oraz historii, jako e
z polskiego byem zwolniony.

Wiedziaem, e ju niczego wicej si nie naucz. Lkaem si atmosfery zdenerwowania, napicia


rosncego wrd tych, ktrzy oczekuj swej kolejki (codziennie egzaminowano tylko paru),
przesiaduj pod sal nauczycielsk, rozpytuj si zdajcych, przypuszczeniami i domysami torturuj
samych siebie i wszystkich dokoa. Ustne miay trwa ponad dwa tygodnie. A ja chciaem by wolny
moliwie najprdzej, aby mc si powici przygotowaniu obozu mojej druyny. Zgosiem si wic
na pierwszy dzie egzaminw, na pierwsz sesj. Tadek rwnie zapisa si na ten dzie.
W czterech kocach sali egzaminacyjnej czterech nas rwnoczenie zaczo decydujc rozmow.
Alojzy by serdecznie wyrozumiay; potwierdziem m trjk, nie oczekiwaem niczego lepszego.
Potem przeszedem do historyka. Na maturze pan W. odmieni si zupenie. Zawsze surowy - teraz
bezgranicznie agodny. Podpatrzyem, jak tym spord abiturientw, dla ktrych historia bya krain
doskonale nieznan, pozwala parokrotnie wymienia kartki w poszukiwaniu pyta atwiejszych. Ja
moich kartek zamienia nie potrzebowaem - poszo od razu doskonale.
Potem musiaem czeka na korytarzu jeszcze kilkanacie minut, a zostaem wezwany na fizyk
i chemi. Z chemii nie umiaem nic, byem zdesperowany, ale nawet nie prbowaem si uczy, to
byo beznadziejne, brakowao mi wyobrani dla zrozumienia najprostszych chemicznych procesw.
Profesor z wyrozumia premedytacj ograniczy pytanie jedynie do fizyki. Tego dnia nauczyciele byli
tak uprzejmi, tak serdeczni, tak bardzo chcieli, bymy zdali egzaminy. Ju byem w drzwiach i fizyk
komunikowa mi, e dostaem czwrk, gdy dyrektor nagle zapyta:
- Ale... ale... zapomnielimy zapyta ci o co z chemii...
Wszyscy parsknli miechem. Oni - i ja. Razem.
I miech nauczycieli, ktrzy nam wszystkim yczyli wszystkiego dobrego i najlepszego, a ktrym
mymy zalali tyle sada za skr, zakoczy moj szko.
Po minucie telefonowaem z kancelarii do domu - meldunek optymistyczny.
Teraz czekalimy jeszcze na komunikat urzdowy, nagle niebywale weseli, rozpreni, szczliwi,
bezgranicznie wolni.
Ju wieczr by, ciepy i majowy, gdy wszystkich skoczono pyta. Nauczyciele sformuowali
i podpisali protokoy egzaminacyjne - i wezwano nas wszystkich razem przed oblicze profesorskiego
areopagu. Aby pogratulowa matury! Tego dnia zdalimy wszyscy.
Koniec!

Koniec? Czy naprawd koniec? Czego koniec?


W p roku pniej jeden z przyjaci-Cietrzewi tak mi powiedzia:
- Tskni do budy. Brak mi jej. Czsto z Politechniki zagldam tam, wpadam na pauzy...
Poaowaem go. Przez kilka minionych miesicy nie wiem, czy trzy razy zajrzaem do starej szkoy.
Nie czuem najmniejszej potrzeby takich odwiedzin. Mimo e szko przecie lubiem, naprawd
bardzo lubiem. Jej atmosfer, jej mury, jej nauczycieli. Przez dziewi lat ani razu nie uciekem poza
szko, wagarujc z poszczeglnych lekcji, ale zawsze pozostajc w gmachu szkolnym. Nie lubiem
gimnastyki z powodu nudy wicze fizycznych i zawodw, w ktrych wygrana bya mi obojtna. Nie
lubiem niemieckiego - z powodu nauczycielki. Nie lubiem fizyki czy matematyki, gdy mao co z nich

pojmowaem. Ale lubiem szko, bud, Staszica. A jednak ju nigdy do nie wracaem, ani
wizytami, ani tsknotami.
Pewnie dlatego, e szko skoczyem o wiele, wiele wczeniej, ni zdaem matur. Matura to byo
ostateczne uregulowanie piciu kopotliwych, codziennie traconych godzin, na ktre czekao ju
tyle innych zaj i planw. Przecie wszystkie pozostae godziny, cay pozostay czas miaem
wypeniony w inny sposb. Matura nic tu nie zmienia. Tylko jak by ostatecznie zalegalizowaa stan od
dawna istniejcy.
Wszystkie moje sprawy od miesicy toczyy si poza szarymi murami budynku przy ulicy Polnej,
dopiero co nazwanej ulic Noakowskiego. Poza szko bya Orka na Ugorze. Poza szko - druyna.
Poza szko - Zota Strzaa, KIMB. Wszyscy przyjaciele z wyboru ideowego od roku co najmniej
znajdowali si na wyszych uczelniach.
I moje przyjanie dawno ju straciy zwizek ze szko. Rozstanie z klas nie pozbawio mnie
przyjaci. Poowa Cietrzewi od roku studiowaa na Politechnice, a mimo to wizy nasze nie saby.
W tej chwili czyo nas co wicej ni wsplna nauka czy jedna druyna harcerska. Duo, bardzo duo
przebywalimy ze sob, zawsze sobie najblisi, zawsze najszczersi, cho podzieleni zarwno
wiatopogldowo, jak zainteresowaniami.
Wic na pewno szkoa moja skoczya si wczeniej, nim zdaem matur. Gdy wyszedem z niej tego
majowego wieczoru, nie czuem najmniejszej potrzeby, aby wraca tam kiedykolwiek w ktrymkolwiek z nadchodzcych dni, tygodni, miesicy czy nawet lat.

W trzy dni pniej pojechaem na samotn wycieczk po gstych lasach i rozmokych drogach
Woynia - szuka miejsca na obz druyny.
W dziesi dni pniej zjawiem si w Krakowie, na oglnopolskim zjedzie Legionu Modych - jako
oficjalny sprawozdawca Orki na Ugorze. Oficjalny i niechtny, krytyczny, nawet zoliwy. Orka ju
nie sprzyjaa Legionowi, ktry konsekwentnie sun na prawo. Nowym komendantem Legionu
wybrano Jzka Mrozowickiego; coraz bardziej stawa si on... pastwowy. Drogi byych kuniakw
nadal si rozchodziy.
W czerwcowym numerze Orki na Ugorze ukaza si mj pierwszy polityczny artyku podpisany
penym nazwiskiem. Temat: sytuacja wsi. Nazwisko, tytu i motto: chop potg jest - i basta!
Poniej kilka szpalt pustych i biaych. Mj pierwszy pomaturalny artyku zosta w caoci
skonfiskowany.

Dojrzaem?
Do czego? Do studiw wyszych w kadym razie.

VIII
Ostatnie dwanacie miesicy

Wrzesie: Biesiada w Europie


Humor dopisywa. Wspomnienia ubiegego lata mieszay si z podniecajc niepewnoci najbliszej
przyszoci. Czulimy si jak w kasynie gry: kulka ju si toczya i nikt nie wiedzia, na jakim polu si
zatrzyma. Czarnym czy czerwonym.
Zsunlimy stoliki, zajmujc cay naronik ogrdka restauracji Hotelu Europejskiego. Od szerokiego
placu Pisudskiego i dalej od Saskiego Ogrodu sza pogodna, ciepa noc. Jako wszyscy mielimy
gotwk i nawzajem, kolejno fundowano. Kelnerzy coraz donosili nowe butelki. Przyszlimy tutaj
prosto z redakcji, Orka niemal w komplecie: Roen, Goliszewski, Kosiski, Herling, Drewnowski,
Papier, Sterling i ja. Numer by gotw, zwolniony przez cenzur, podpisany do druku; wisielczo
artowalimy, e to moe ju numer ostatni, e lada godzina bdziemy zmobilizowani.
Ja zreszt istotnie egnaem si przed wojskiem. Za dwa dni jechaem do Grudzidza, do szkoy
podchorych rezerwy kawalerii, najmniej pasujcej do moich politycznych przekona, ale wybranej
z ca premedytacj. Wszyscy moi koledzy starali si dosta do broni pancernej, do broni chemicznej,
do artylerii, do lotnictwa - do broni najbardziej nowoczesnych. Niestety! Nowoczesno wszdzie
czya si z technik, z dalsz nauk fizyki i matematyki, z koniecznoci obsugiwania maszyn. A ja za
adne skarby nie chciaem si ju wicej uczy ani fizyki, ani matematyki, ani chemii, a do
obsugiwania samochodw czy innych motorw nie tylko nic mnie nie cigno, ale przeciwnie odpychao. Samochodami lubiem jedzi wycznie jako pasaer. W dwch rodzajach broni nie
wymagano technicznych umiejtnoci: w piechocie i w kawalerii. Wydawao mi si, e kawaleria
bdzie mniej mczca.
Europa bya wzburzona. Hitler rozsadza Czechosowacj dywersj w Sudetach i pod Tatrami. Rzd
polski wystpi przeciwko Pradze, Zwizek Radziecki popiera Czechw, Francja i Anglia zachowyway
si dwuznacznie. Wojna? Czesi s wciekle uzbrojeni! Skoda! Caa Skoda! - Bd si broni! pogadywali gronie mdrkowie z warszawskich kawiar. I ludzie nie wiedzieli, czy yczy sobie tej
czeskiej obrony, czy bardziej jeszcze pragn pokoju za wszelk cen. Dziaa instynkt ycia. Bano si
wojny, cho w gbi serca jeszcze w ni nikt nie wierzy, kady mia nadziej, e jako si wszystko
uoy, jako da si zaatwi. Kade pokolenie, kady rocznik, kady czowiek jest zawsze a do
pierwszego wystrzau gboko przekonany, e on wojny nie zazna.
Pilimy pod t wojn. Po raz pierwszy pokolenie moich rwienikw i tych o niewiele lat starszych
odczuwao w swym dorosym yciu wzbierajcy wiatr wojny. Nie bardzo wiedzielimy, jak reagowa,
jak si zachowa. Ale na to nigdy nie ma mdrych! Niepewno mieszaa si z zuchowatoci. Pilimy.
Piem i ja. W takiej iloci - chyba po raz pierwszy. Dotychczas starannie przestrzegaem harcerskich
rygorw. Kiedy na jakiej prywatnej zabawie wypiem dwa kieliszki ubrwki, w ferworze jakiego
zakadu, szpetnie nabrany przez przyjaci. Dopiero dzi! Czy to wojna podziaaa tak rozprzgajco?
Czy nadchodzca kawaleria? Czy bardziej jeszcze wchaniajce mnie rodowisko modych pisarzy,
dziennikarzy, artystw? Zreszt czuem si ju jakby poza harcerstwem - druyn zdaem
Kozowskiemu, czeka mnie roczny urlop z powodu suby wojskowej - i nie byem pewny, czy z tego
urlopu wrc do pracy w Zwizku.
Z Roenem przepijalimy bruderszaft: - Bogdan! Kazimierz! - i zaraz zacz mnie namawia, bym
wstpi do Stronnictwa Demokratycznego, dokd ju zapisaa si poowa redakcji. Cign mnie do
roboty politycznej, nie powiem, ebym si przed ni wzdraga.

Organizowano ju spoeczne, ochotnicze komitety walki o Zaolzie. Janek Sterling, ktry kaway robi
z kamienn powag, opowiada, jak zgosi si do kwatery prasowej takiego komitetu. Ca noc
przetrzymani, na potg rnli w karty i tylko co p godziny z ssiedniego, zamknitego pokoju
wylatywa jaki redaktor, krzyczc do wonej:
- Obywatelko! - w dramatycznych chwilach historii siga si do tego niezgrabnego, cho piknego
tytuu. - Szklank mleka! Ca noc bd pracowa!
Nad ranem refren uleg zmianie: -- Ca noc pracowaem!
Wszyscy gadali rwnoczenie. Herling powtarza plotki z literackiego rodowiska, o tym, jak Goetel,
piewca faszyzmu, houbi Pietrkiewicza, wieszcza z Prosto z mostu, szykujc mu nagrod modych
PAL-u; kontrkandydatem Pietrkiewicza mia by Jerzy Andrzejewski za swj ad serca. Gustaw
ironicznie o tym mwi, by surowym kry ykiem tej powieci i w Orce uzna j za romans kryminalny
z pretensjami.
Roen byska fajerwerkami wiadomoci zasyszanych od Prystora i Sawka. Byy efektowne. Czy
wiarygodne?
Znowu kto nalewa kieliszek. Wieczr pikny, nam coraz weselej. Jutrzejsze gazety znowu podadz
porcj grozy. Kto wie, czy za trzy dni i oni wszyscy tez nie bd w mundurach, nie tylko ja.
miejmy si, kto wie, czy wiat potrwa jeszcze trzy tygodnie! Zamknity przed paru laty Cyrulik
Warszawski zdy nauczy nas cytowania tych sw Beaumarchais czciej, ni byo trzeba.
Pikny jest taki pomaturalny wrzesie. Od lat pierwszy wolny i swobodny. Mog si upi, mog do
domu wrci o dowolnej, nocnej porze. Nic nie robiem wczoraj ani dzi, nic nie bd robi jutro.
A pojutrze wieczorem - to termin tak bardzo odlegy... Nie wiadomo przecie, co si stanie jutro.
Bogdan unis w gr swj kieliszek.

Do domu wrciem po pnocy. Mao przytomny. Puciem sobie wod do wanny i wziem kpiel
w penej bielinie i skarpetkach. Po kawaleryjsku.

Padziernik: tajemnica wojskowa


Moja suba w centrum wyszkolenia kawalerii w Grudzidzu miaa nastpujcy przebieg:
Pierwszy dzie. Badanie lekarskie ostatecznie uznao nas za zdolnych do suby. Fryzjer ci
maszynk wosy do goej skry: gowy nabray miesznego ksztatu jajek. Szef szwadronu ustawi nas
w dwuszeregu i zakomunikowa sprawy najwaniejsze. e przez sze tygodni rekruckich nie wolno
wydala si z koszar. e najatwiej zapa od tych kurew, co to mieszkaj w marnej dzielnicy,
pooonej za szko, e adresy najlepszych krawcw i szewcw mona otrzyma w kancelarii
szwadronu. e metalowe czci uprzy nie s niklowane, ale kady moe je sobie poniklowa na
wasny koszt, wtedy po uyciu wystarczy przetrze ciereczk. e trzydzieci zotych na bal szkoy,
ktry odbdzie si w lutym, ju mona wpaci do kancelarii szwadronu.
Radio podao, e w Belgii zmobilizowano sze rocznikw, e Roosevelt wysa do Hitlera list
proponujcy pokojowe rozstrzygnicie konfliktu, e Mussolini zaproponowa zwoanie konferencji
czterech, e Hitler da Beneszowi szeciodniowe ultimatum: pokj lub wojna.

W kancelarii szwadronu wpaciem pienidze na bal szkolny. Zawsze to mia wiadomo, e w lutym
ten bal si odbdzie.
Drugi dzie. Ju wiem: siennik, bez wzgldu na ilo przespanych na nim nocy, musi wyglda jak
wielki blok marmuru z ostro wycitymi krawdziami. Koc musi lee jak na desce. Uczymy si sa,
uczymy si salutowa oraz chralnie krzycze: - Czoem, panie pukowniku!
Otrzymaem bardzo porzdny mundur, karabin oraz szabl. Konia mi jednak nie przydzielono.
Niektrzy z moich kolegw otrzymali konie, lecz nie dostali broni. Jest nas po prostu za wielu. Do tej
pory mona byo odsugiwa wojsko dowolnie - albo po maturze, albo po studiach wyszych. W tym
roku po raz pierwszy wprowadzono obowizek odsugiwania po maturze. Wobec tego do komisji
rekrutacyjnych zgosio si wicej modych ludzi ni co roku: wszyscy maturzyci oraz studenci po
uniwersytetach. Na tak ilo szkoa nie bya przygotowana.
Trzeci dzie. Musztra i czyszczenie. Musztra i czyszczenie karabinw. Musztra i czyszczenie koni.
Traktuj to wszystko bardzo powanie. Zupenie inaczej, ni traktowaem miesiczn sub w
Junackich Hufcach Pracy, gdzie wykrcaem si i dekowaem z niemaym nakadem pomysowoci
i wyobrani. Junackie Hufce Pracy, ktre z pastwowego przymusu odsugiwaem przez cztery letnie
tygodnie, byy zupenie niefortunn prb niwelowania rnic klasowych: maturzyci przez miesic
pracowali z zawodowymi junakami, rekrutujcymi si z bezrobotnej modziey robotniczej
i chopskiej. Zblienie dao najgorszy rezultat: maturzyci nauczyli junakw stu i jeden sposobw
dekowania si, a junacy prowadzili nas na okoliczne ksiuty. Wszystko razem byo niepowane
i niepotrzebne. Natomiast wojsko byo czym powanym i chciaem odsugiwa je rzetelnie. Luzacy,
uani bez cenzusu, obsugujcy stajni, nauczyli nas, jak najzrczniej, a najmniej rzetelnie wytrzsa
py koski ze zgrzeba na beton stajni, by jednak w kadym waeczku brudu utrzymaa si wetknita
przez wachmistrza zapaka, co miao by sprawdzianem intensywnoci czyszczenia.
Czwarty dzie. Radio zagrzmiao fanfarami: cztery mocarstwa spotkawszy si w Monachium uoyy
pierwszy rozbir Czechosowacji. Wszyscy jestemy szczliwi, e uniknlimy wojny. Rok
kawaleryjskiego szkolenia moe rozpocz si bez przeszkd. Nie trzeba nic przypiesza ani
modyfikowa. A wic - defilada przed komendantem szkoy. - Czoem, panie pukowniku! Ku chwale
ojczyzny, panie pukowniku!
Pity dzie. Wachmistrz pokazuje nam prawidow postaw jedzieck. Pity w ty, biodra naprzd,
a moe odwrotnie? Sucham nieuwanie. I tak umiem jedzi konno. Znawcy ostrzegaj, eby si
jednak do tego nie przyznawa; instruktorzy tpi takich, uwaajc, e trudniej wdroy ich
w kawaleryjski styl jazdy. Potem - gwoli oswojenia nas z koniem - woltyerka! Ko galopuje wkoo na
linie, niesie gadkie, materacowe siodo z dwoma uchwytami. Biegnc obok konia, po wewntrznej
stronie obwodu, trzeba uchwyci za rczki, przerzuci si na drug stron, ponad grzbietem. Udaje mi
si to raz i drugi. Wobec tego powinienem dosta konia. Bardzo bym tego chcia. Nie jest przyjemnie
by takim uanem bez konia.
Szsty dzie. Armia polska rusza na Zaolzie. onierze! - odczytuj nam rozkaz jakiego generaa.
Melduj si w kancelarii. Porucznik krzyczy: - Wr! - wyrzuca mnie za drzwi. Dlaczego? Przed
wielkim lustrem umieszczonym na schodach sprawdzam swoj postaw. Umiem przecie sta na
baczno! Wracam do kancelarii. Powtrnie zostaj wyrzucony. Znowu lustruj si na schodach, nic
nie znajduj. Wracam do kancelarii, zostaj wyrzucony. Powtarza si to jeszcze raz i jeszcze raz. Za
pitym razem spostrzegam, e mam nie zapity guzik w bluzie mundurowej. e te idiota porucznik
nie mg mi tego powiedzie od razu!

Sidmy dzie. W penym mundurze, w cikich butach skaczemy przez gimnastyczn skrzyni i przez
kozio. Mci si notoryczne opuszczanie lekcji gimnastyki. Oczywicie nie przeskoczyem. Zostaj
zanotowany.
smy dzie. Nauka obserwacji i celowania. Porucznik kae nam wypatrywa w polu ustawionych
celw. Wywouje mnie. Mam dostrzec tekturowe popiersie onierza, schowane gdzie midzy
kpami ziemi. Nic nie widz. Bezskutecznie rozgldam si po polu. Porucznik troskliwie dopytuje si
o moje oczy, jedyny w szwadronie nosz okulary. - Widocznie ze! - wyrokuje i zapisuje mnie na
badanie do doktora, aby ten zmieni mi szka. Gdy schodzilimy z poligonu, spostrzegem kuk, ktrej
szukaem, o trzysta metrw bliej, ni jej wypatrywaem. Ale trudno byo tumaczy porucznikowi, e
jestem gapa. Niech ju ma satysfakcj, e dziki niemu dostan inne okulary.
Dziewity dzie. Ostre strzelanie do tarczy. Kolba karabinu dotkliwie upie w rami, za kadym
strzaem odsuwam j daleko od siebie. Wszystkie strzay Panu Bogu w okno.
Dziesity dzie. Doktor zamiast bada mi oczy opuka byle jak i odesa na jutrzejsz superrewizj.
Gdy zameldowaem o tym w szwadronie, szef kaza mi zda bro nastpnemu na licie, ktry jej nie
mia.
Jedenasty dzie. Na superrewizj pojechao nas - na drugi koniec Grudzidza - kilkudziesiciu.
Wszyscy, ktrzy z jakichkolwiek powodw byli u lekarza w cigu ostatnich trzech dni, obojtne, czy
bada im oczy, czy stwierdzi taczk. Stanlimy przed wysok lekarsk komisj. Lekarze sierdzili
si: - Co za kpiny! sam A-klasowy materia! - Gdy ubieralimy si, wpad spniony major, nasz
doktor z centrum kawalerii. Oburzenie tamtych lekarzy odparowa krtko: - Panowie nie znacie
rozkazu komendanta, liczba... - Zamknli si w pokoju i po kwadransie wezwano nas na powtrne
badania. Potem kady z nas dosta szar kopert, starannie zaklejon, z napisem: cile tajne.
Oddajc j w kancelarii szkoy zapytaem, na co jestem chory. - Tajemnica wojskowa - brzmiaa
odpowied. W rozkazie wieczornym usyszaem, e rekrut Koniewski - jestem! - przeniesiony zosta
do pospolitego ruszenia. Kategoria C - zamiast A. Wracam do domu.
Dwunasty dzie. Czuj si, jakbym wraca z wojny. Sorty mundurowe zdajemy razem, tych
kilkudziesiciu z wszystkich szwadronw, ktrzy ze stemplem tajemnicy wojskowej wysyani s do
cywila. Zachorowao akurat tylu, e po naszym odjedzie kady elew bdzie mia ju konia i karabin.
Trzynasty dzie. Wachmistrz odprowadza nas na dworzec. Jak rekrutw. Mam bardzo cik walizk,
pena jest metalowych munsztukw, ostrg, najrozmaitszych kek z uprzy. Mam je poroznosi
rodzinom kolegw, ktre dadz je do poniklowania i natychmiast odel synom do szkoy. Kady
rocznik nikluje swoj uprz i kady nastpny dostaje now, nie niklowan, ktr czyci si godzinami,
nim si uzyska poysk, jaki zadowoli wachmistrza.
Wic odbyem ju moj sub wojskow. Ku chwale ojczyzny, panie pukowniku!
Tylko eb taki goy!

Listopad: Pierwsza krew


Pi pakarza trafia mnie prosto w nos. Sodka krew, spywajc przez wargi i brod, zacza kapa na
palto. Znowu rzuciem si z piciami, obuz dosta w oczy. Zawy. Lecz ju trzech innych suno na
mnie. Rozbestwione dziewczyny krzyczay dokoa. Pakarzy byo wicej. Rozbieglimy si po
Krakowskim Przedmieciu.

Awantura wybucha w chwili, gdy zadali pokazania indeksw. Przy bramie uniwersyteckiej bojwka
pakarzy sprawdzaa indeksy kolegw, by nie dopuci ydw na teren uczelni. Ogosili dzie bez
ydw. Zaczepieni, odmwilimy pokazania indeksw ostemplowanych habic literk P, co
niestety przypominao sowo Polak uyte w ohydny sposb, ale faktycznie oznaczao, e mamy
siedzie po prawej stronie sal wykadowych. Koledzy ydzi mieli w swych indeksach literk L, lewa
strona awek, W praktyce mymy siedzieli w lewych awkach - jako lewica, a nasi koledzy ydzi stali
pod cianami po obu stronach sali. Przed wykadami bojwki oenerowskie wpaday do sal
i nawoyway Polakw do usuwania ydw i zajmowania miejsc po prawej stronie. Zajcia wybuchay
codziennie. A pierwszy rok studiw by najgorszy, najbujniej na nim kwity antysemickie namitnoci.
Na polonistyce byo niewtpliwie najspokojniej. Od lat prym tu wioda modzie lewicowa, moe
rwnie dlatego, e najsprawniejsza intelektualnie. Zarzd koa naukowego polonistw by jedynym
zarzdem w caoci lewicowym. Na wykadach profesorw Juliana Krzyanowskiego i Wacawa
Borowego nie obowizyway adne podziay awkowe. Gdy pokazyway si u nas antysemickie
bojwki, przepdzalimy je. Zreszt profesorowie nasi unikali prowadzenia wykadw w gmachu
prawa, gdzie oenerowcy byli najbardziej aktywni. Dziki temu moglimy pracowa w jakiej
spokojnej, ludzkiej atmosferze.
Niestety, nie kady wykad mg si odbywa poza gmachem prawa. Na histori filozofii prowadzon
przez prof. Tatarkiewicza schodzili si wszyscy suchacze humanistyki, kilkuset studentw. Przed tymi
wykadami i po nich dochodzio zawsze do awantur.
Rwnie w gmachu prawa, ale ju w godzinach wieczornych, spokojniejszych, wykada prof. Tadeusz
Kotarbiski, symbol uniwersyteckiego humanizmu i postpu. Jedyny profesor, ktry wykada stojc,
na znak solidarnoci ze stojc pod cianami modzie ydowsk. Stalimy i my wszyscy - na
pocztku kadego wykadu. Oenerowcy i endecy byli nieobecni, politycznie bojkotowali prof.
Kotarbiskiego. Znaem jednak wielu studentw, ktrzy obojtni wobec tej dyscypliny naukowej,
przychodzili na jego wykady, aby demonstrowa swj ideowy hod dla profesora. Siadalimy dopiero
wtedy, gdy on nas o to prosi. Ilekro profesor Kotarbiski szed przez dziedziniec uniwersytecki,
towarzyszya mu ochrona zoona z naszych studentw; oenerowcy cige odgraali si profesorowi.
A oni zdolni byli do wszystkiego. Pewni swej bezkarnoci, nawet i wtedy, gdy demolowali urzdzenia
seminariw i zakadw, nawet i wtedy, gdy - jak we Lwowie - chcc usun z laboratorium dwie
koleanki ydwki, ci waleczni potomkowie polskiej szlachty zaczli obnaa swe genitalia. Czy to byy
konsekwencje jasnogrskich przysig?
Stawali si coraz bezczelniejsi. A trudno si byo temu dziwi, jeli akurat w takim pimie, jak
Zesp, tygodniku zblionym do niewtpliwie bardziej postpowego ministra Poniatowskiego,
ukaza si elaborat: Projekt prawa o regulacji kwestii ydowskiej w Polsce. Projekt ten
zaatakowalimy w Orce. W projekcie, ktry chciano przedstawi sejmowi, czytalimy:
...W rozumieniu niniejszej ustawy ydem jest kada osoba, ktra kiedykolwiek za swojego ycia
naleaa do wyznania mojeszowego oraz kada osoba, ktrej ojciec lub matka kiedykolwiek za
swojego ycia naleeli do wyznania mojeszowego.
Odrzucono kryterium rasowe, przyjto wyznaniowe. Nie kijem, to pak. Zastrzeono wyjtkowo
dla osb, ktre yciem swym dowiody, e posiadaj cechy psychiczne, kulturalne i spoeczne
waciwe narodowi polskiemu. Wic jednak rasizm... polski. Ten powrt do redniowiecza byby
moe i mieszny, gdyby nie uzbrojone bojwki, przebiegajce sale uniwersyteckie, uliczki miast,
atakujce ydowskich, najndzniejszych sklepikarzy. O te sklepy i sklepiki rwnie chodzi twrcom
projektu:

...Nie maj mocy prawnej wszelkie umowy i zobowizania, za pomoc ktrych yd zabezpiecza sobie
prawo wasnoci przedsibiorstwa, natomiast zachowuj moc prawn zwizane z tym umowy
i zobowizania oddajce prawo wasnoci nie-ydowi.
ydzi nie mogli by - wedug projektu - urzdnikami pastwowymi, samorzdowymi, oficerami,
dziennikarzami, nauczycielami itp. Nie mogli mie czynnych ani biernych praw wyborczych tak
w parlamencie, jak w samorzdzie terytorialnym. W stowarzyszeniach zawodowych winni byli mie
swoje osobne kurie i wybiera tylko tak ilo delegatw, aby nie mogli majoryzowa nie-ydw,
nawet gdy byli w absolutnej wikszoci. Dalej projekt przewidywa emigracj przymusow, przy
poparciu rzdu polskiego i caego wiatowego ydostwa. Jeeli roczna kwota emigracyjna nie bdzie
wykonana, ydzi i ich przedsibiorstwa handlowe otrzymaj dziesicioprocentow podwyk
podatkow oraz zastosowany zostanie szereg innych restrykcji ekonomicznych z zakazem handlu
z zagranic wcznie. Jeeli mimo to emigracja nie bdzie nadal planowo realizowana, to restrykcje
bd wzmoone.
Hitler powiedzia Rauschningowi, e zanim jaki kraj zaatakuje, wprowadzi tam swoj pit
kolumn...
Lecz przecie ywe byy rwnie tendencje przeciwne.
Przed paru dniami siedziaem u Gutka Herlinga, w jego sublokatorskim pokoiku, w obskurnej
kamienicy na rogu Zotej i elaznej, gdy zadzwoni telefon. Ludwik Fryde informowa, e z zespou
Prosto z mostu wystpi Jerzy Andrzejewski, Jerzy Waldorff, Konstanty Regamey i paru innych,
protestujc przeciwko coraz bardziej zoologicznemu antysemityzmowi tygodnika redagowanego
przez Stanisawa Piaseckiego, ktrego matka bya z pochodzenia ydwk. Konkretnie poszo o to, e
Jerzy Andrzejewski zoy ofiar na rzecz ydw, obywateli polskich, wypdzonych z Niemiec przez
granic, jak stali, z odebraniem im ich wszelkiej wasnoci. ydzi ci koczowali w Zbszyniu. Sprawa
ydowska wysza z krgu politycznego w krg moralnoci i sumienia.
Gdy przed Uniwersytetem pakarze zadali od nas dowodu aryjskoci, bluznlimy potokiem
wyzwisk i odtrcajc ich, chcielimy przedrze si przez bram. Oni byli silniejsi.
Pierwsza krew - moja krew. Moe ten, ktry mnie uderzy, take po raz pierwszy zrani drugiego
czowieka. I prdko pewnie przekona si, e jego wodzowie mwili prawd: tylko pierwszy raz robi to
wraenie! Potem mona si przyzwyczai. On si przyzwyczai na pewno. Pakarze awanturowali si
tak ostro i brutalnie, e wkrtce potem, dorocznym ju zwyczajem, senat czu si zmuszony zawiesi
wykady i wiczenia na par tygodni.
Rozpoczem studia uniwersyteckie.

Grudzie: Wybory
Mymy huczeli - i huczao cae miasto wok nas. Huczao okrzykami naszych przeciwnikw, ktrych
mijalimy po drodze, huczao plakatami rozlepionymi na murach kamienic, nawoujcymi do
gosowania na najrozmaitsze listy. Byo ich kilkanacie i kada obiecywaa uroki dobrobytu
i wszelakiego szczcia. Nasz akademick gromad wrzynalimy si w przedwieczorny tum
zalegajcy ulice, rozdawalimy ulotki, chrem lub przez tub wykrzykiwalimy hasa Klubu
Demokratycznego, hasa PPS-u, hasa caej lewicy. Cho w zasadzie agitowalimy za Klubem,
w praktyce chodzio nam o zwycistwo caego frontu warszawskiej lewicy. Demonstrowalimy

przeciwko rzdowi - za demokracj, za udziaem mas ludowych w rzdzeniu pastwem.


Demonstrowalimy przeciw endecji i faszyzmowi, za socjalizmem. Demonstrowalimy przeciw
antysemickim burdom, przeciw rasistowskiemu terrorowi - za humanizmem, wolnoci, za ludzkim,
zwyczajnym braterstwem. Przechodnie odpowiadali nam okrzykami to przyjani i poparcia, to
wrogoci i nienawici. Jedne rce wycigay si po nasze ulotki - radonie i arocznie, inni, dojrzawszy
nagwek i pierwsze haso, rzucali je w grudniowe boto. Podnosiy si ku nam pici w proletariackim
pozdrowieniu, a rwnoczenie podnosiy si inne pici - groce. Przechodzilimy obok grup
oenerowskich agitatorw, zaciskajc mocniej palce na ukrytych w kieszeniach kastetach. Mogli si na
nas rzuci, bylimy gotowi do walki. Na rogu Nowego wiatu i Alei spady na nas z gry krzesa,
rzucano je z redakcji endeckiego Goca. Na Nalewkach i Woli witano nas serdecznie.
To wszystko razem byo dla nas czym nowym. Takiej agitacji ulicznej, prowadzonej w majestacie
przedwyborczego prawa, nie znalimy ju od lat, ja i moi rwienicy nie znalimy jej w ogle.
Pstrokacizna najrniejszych, naprawd wrogich sobie plakatw, kbowisko agitatorw, naprawd
przeciw sobie agitujcych, wysoka temperatura wrzenia politycznego - w miastach polskich
przypominano sobie dawne czasy. Wybory samorzdowe, ktre odby si miay jeszcze przed Boym
Narodzeniem, prowokoway emocje wiksze ni niedawne, listopadowe, wybory do sejmu i senatu.
Tamte odbyway si tylko wewntrz sanacyjnej rodziny, byy bardziej gosowaniem ni wyborami,
teraz ordynacja przewidywaa udzia partii politycznych i partie poszy do wyborw z rozwinitymi
sztandarami. Wprawdzie bojkot wyborw sejmowych przez opozycj nie da spodziewanych
rezultatw - ponad szedziesit procent wyborcw zjawio si przy urnach - ale rwnoczenie nie by
to aden obraz faktycznych si politycznych; wielu z gosujcych inaczej oddaoby swoje gosy, gdyby
miao do wyboru inne partie. Ludzie szli do urn z dwch powodw: z lku przed represjami w biurach
czy urzdach oraz pewnego uniesienia patriotycznego, nakazujcego mimo wszystko poprze rzd,
ktremu tak wietnie udaa si sprawa Zaolzia. Co bardziej wiatli politycy i obywatele ujemnie
oceniali Zaolzie. Cat-Mackiewicz, bynajmniej nie lewicowiec, drukowa artykuy krytykujce bd
Zaolzia. Wystarczyo spojrze na map - a to wanie pokaza mi ojciec, zdeklarowany przeciwnik
polityki Becka - aby zrozumie, e sami przyczynilimy si do tego, i dotychczasowe otoczenie lska
niemieckiego przemienio si w otoczenie naszego lska przez Niemcw. Mimo to ulica ogarnita
bya eufori narodowej, patriotycznej radoci. A to te przydao rzdowi gosw w listopadzie. W tej
sytuacji rzd zdecydowa si wyprbowa swe siy w jawnej walce politycznej. Majc wadz
w pastwie, gotw by dzieli si ni w miastach i na wsiach. Bya to rwnoczenie pierwsza prba
dogadania si z, niektrymi grupami opozycji; po kolei wdrowali na Zamek, do prezydenta,
pilotowani przez wicepremiera Kwiatkowskiego, przedstawiciele PPS-u, Stronnictwa Narodowego,
Stronnictwa Ludowego. Gdy podejmowalimy agitacj, ktry z moich przyjaci powiedzia: - Naley
sobie dobrze zapamita te wybory, aby mc dzieciom opowiada; moe to ostatnie demokratyczne
wybory! - Myla o faszyzacji kraju.
W Orce na Ugorze bylimy coraz bardziej krytyczni wobec Obozu Zjednoczenia Narodowego - i to
zarwno wobec skrzyda Rydza-migego, jak i skrzyda wicepremiera Kwiatkowskiego. Niechtnie
ocenialimy wyniki wyborw sejmowych, ostatecznie eliminoway one Sawka z politycznej areny.
Negatywnie ocenialimy - na naszym modzieowym odcinku - poczenie si resztek Legionu
Modych z ZPMD w jedn organizacj, Legion Modziey Polskiej. Pisalimy: pragniemy wyranie
podkreli jej szkodliwe i niebezpieczne konsekwencje pozaideowe. Dowodzilimy, e Legion chce
zwodzi ludzi sw radykaln frazeologi, chce by jeszcze jedn dywersj w obozie demokratycznym.
Twierdzimy zatem, e LMP odgrywa moe wobec Demokracji tak sam rol, jak z daleko
wikszym powodzeniem speniay kiedy Legion Modych, ZPMD, Stra Przednia - o czym moemy
mwi z tym wiksz odpowiedzialnoci, e prawie wszyscy przeszlimy przez Legion Modych lub
ZPMD, Stra Przedni lub ich przybudwki i odgazienia. Czy to akurat Walery Sawek tego rodzaju

demaskatorskie i samokrytyczne wyzwanie chcia czyta na amach popierajcego go pisma? Nie


wiem. W Orce, idc jeszcze cigle razem - chcielimy waciwie doj do rnych celw, jedni
bliszych, inni dalszych. Gdy zaraz po wyjciu z wojska pisaem artyku krytykujcy katowick mow
wicepremiera Kwiatkowskiego, mylaem o tym, e wadz w kraju winni wzi socjalici, a nie
Sawek. Czy tego samego pragn Bogdan Roen? Moe ju wtedy i on te chcia tego samego, gdy
radykalizowa si z kadym miesicem coraz bardziej. Sawkowi to jako nie przeszkadzao. Zreszt...
kto tam wiedzia, co wtedy myla sobie Sawek? Rbka tej tajemnicy miaa dopiero uchyli
przyszo...
Orka zaangaowaa si w agitacji przedwyborczej po stronie Stronnictwa Demokratycznego w
Krakowie, Klubw Demokratycznych w reszcie kraju. Zameldowaem si wic w lokalu Klubu,
mieszczcego si w wysokiej i niezgrabnej kamienicy na rogu Ksicej i placu Trzech Krzyy.
Przywita mnie tam... Julek Dbrowski, ktry organizowa agitacj przedwyborcz, Klubu. Nie
widzielimy si do dawno, gdy po powrocie z wojska odsunem si od harcerstwa i nawet - chcc
bardziej powici si publicystyce - wysaem do chorgwi prob o zwolnienie mnie z ZHP.
Widokiem Julka ucieszyem si niezmiernie. Skierowa mnie do studenckiej grupy agitatorw
ulicznych. Co par dni ruszalimy na miasto.
Ostatniej niedzieli przed wyborami Klub urzdzi wiec w kinie Mewa, przy placu Trzech Krzyy.
Przed wejciem rozdawaem ulotki. Gdy podszed do mnie starszy, siwy pan, o twarzy jakby pokrytej
warstw pudru, wrczyem mu ulotk. Przyj j, umiechn si i z wielk rewerencj wyj z kieszeni
palta zoony arkusz papieru.
- W zamian dam panu moj!
Rozwinem. By to jeden z tych plakatw, ktre pokryway mury. Akurat ten najzabawniejszy.
Zawiera pi fotografii mecenasa Zygmunta Hofmokl-Ostrowskiego: w mundurze legionisty, w todze
sdziowskiej, w todze adwokata i dwie inne, a pod kad wyliczone byy stosowne zasugi mecenasa
dla sprawy publicznej. Pod fotografi adwokata czytalimy, ile to pienidzy wydatkowanych na
utrzymanie winiw zaoszczdzi skarbowi pastwa dziaalnoci obrocz Zygmunt HofmoklOstrowski. Przed paru dniami na tych plakatach pojawia si maleka, naklejona karteczka: rysunek
goego bobaska siedzcego na nocniczku z podpisem: dziecinne lata kandydata. W Warszawie
mwiono, e to syn tak z ojca zaartowa.
Wybory samorzdowe przyniosy powany sukces lewicy - PPS-owi, Stronnictwu Ludowemu, Klubom
Demokratycznym.

Stycze: Spjnia
Czytelnicy tej ksiki pamitaj: majc lat dwanacie przebraem si podczas harcerskiej gry za
studenta, wkadajc bia czapeczk z czerwonym, wziutkim paseczkiem i malekim daszkiem.
Czapeczk, ktra swj ksztat wioda z charakterystycznych czapek niemieckich korporacji. Zostawszy
studentem ju jej nie woyem, i nie tylko dlatego, e zawsze nosiem kapelusz, ale przede wszystkim
dlatego, e wiedziaem ju, i nie jest to oznaka uczelni, a tylko i wycznie Bratniej Pomocy
Studentw UW. Bratnia Pomoc, czyli Bratniak, wiele dobrego dziaaa dla studentw: poyczki,
zapomogi, skrypty, stowka, ale od paru lat bya ona opanowana przez endekw rozmaitej maci,
ktrzy raz zdobywszy tam wadz, wykluczyli z organizacji kolegw-ydw. Wtedy z Bratniaka odesza
caa lewica, poczwszy od ZPMD i Legionu Modych, a na komunistach skoczywszy, nie godzc si na

dyskryminacj rasow. Wychodcy zaoyli Spjni, popularnie zwan Bratniakiem lewicowym.


Spjnia nie zdoaa jednak przycign do siebie caej masy modziey indyferentnej ideowo,
politycznie obojtnej, ktra w tej kontrowersyjnej sytuacji wybraa Bratniak, tradycyjny i katolicki,
choby dlatego, e w jej mieszczaskim i drobnomieszczaskim rodowisku liczy si tylko student
w takiej czapeczce. Spjnia za zaprojektowaa sobie czapki zupenie inne: kroju lunego,
politechnicznego, koloru biaego z szerokim amarantowym otokiem3.
W pierwszym zaraz tygodniu studiw zgosiem si do Spjni. Naleeli tam wszyscy moi przyjaciele:
Korkozowicz studiujcy polonistyk, Nowicki studiujcy filozofi, Gutek Herling-Grudziski i inni.
Spjnia miaa obskurny, cho duy, ciemnawy lokal nad ksigarni Arcta na Nowym wiecie. Stale
panowa tam ruch i kipiel. Tutaj cigali pobici lub zwycizcy w antysemickich i antylewicowych
burdach, std wychodziy nasze bojwki, by broni napadanych. Tutaj panowaa lewica, prawdziwa
lewica. Jeszcze dzi, po tylu latach, widz gorczkowo latajcego po pokoju niskiego, o twarzy
niesamowitej, Ryszarda Perla (brata Kazimierza, redaktora Kuni Modych), Lecha Strojewskiego
(od Staszica, starszego ode mnie), wysok, majestatyczn Hal Ambroziewicz zwan Passionari,
zawsze odwanie interweniujc, gdy pakarze atakowali naszych kolegw. Byem pierwszorocznym
studentem i nie zdyem wej w spjniowy krg, ale na zawsze zapamitaem gorc ideow
postaw tego akademickiego zespou. Byli oni wszdzie tam, gdzie toczya si walka o dobre imi
polskiej uczelni, gdzie trzeba byo agitowa za demokracj i socjalizmem.
W zimie zwoano doroczne plenarne zebranie czonkw Spjni. Sali w Anatomicum uyczy
kurator prof. Mieczysaw Michaowicz, obok prof. Kotarbiskiego najpopularniejszy profesor wrd
studenckiej lewicy.
Ciasno siedzielimy w charakterystycznych, stromo wznoszcych si awkach medycznej sali
wykadowej. Atmosfera niewiele miaa wsplnego z dawnymi zebraniami Bratniaka, jeszcze przed
rozamem. Obrady dwch oddzielnych bratniakw byy o wiele spokojniejsze, gdy zabrako sprawy
najbardziej zawsze dzielcej - sprawy ydowskiej. Jednak Spjnia bynajmniej nie bya jednolita.
Przemwienie profesora Michaowicza oklaskiwalimy wszyscy i bardzo zgodnie. Ale ju nastpne
wypowiedzi budziy niejednakowe emocje. Przedstawiciele ZNMS-u - Zdzisaw Siudya i Kazik Dbnicki
- przemawiali inaczej ni ci z Legionu Modziey Polskiej. Godzono si w potpieniu antysemityzmu
i pakarzy, ale proponowane rodki zaradcze byy ju odmienne, oceny polityczne - rozmaite,
stosunek do autonomii uniwersyteckiej - kracowo rny. Starcia sowne byy zapalczywe, cho
dyskusja prowadzona bya dentelmesko. Obrady cigny si przez ca noc. Nad ranem
poprosiem o gos, po raz pierwszy wystpiem publicznie wrd studentw. Mwiem nieszczeglnie,
a oklaskiwano mnie - rozmaicie. Gdy formuowaem opinie polityczne, przyklaskiwaa lewica, gdy
jednak daem wprowadzenia policji na uniwersytet - klaska tylko Legion Modziey Polskiej.
Uwaaem, e wolno nauki nie wynika z autonomii uniwersytetw, ale z oglnej atmosfery ycia
w kraju, z ustroju spoecznego i metod jego realizacji. W naszej wczesnej sytuacji autonomia bya na
rk endeckim i tchrzliwym profesorom, nie gwarantowaa swobody naukowych poszukiwa,
a wycznie i jedynie ofiarowywaa bezkarno pakarzom. Oczywicie - zniesienie autonomii to
rwnie i prawo usuwania profesorw, ale czy skad senatw akademickich bardziej gwarantowa
lepszy dobr profesorw ni ministerstwo? Przecie to wanie senat uniwersytetu kaza wiesza
krzye na salach wykadowych, pryncypialnie naruszajc wolno nauki. Nie wierzyem, by siy samej
lewicy mogy uspokoi uniwersytety, cho naleao walczy o to, jak tylko byo mona. Moi przyjaciele
z lewicy nie oklaskiwali jednak mojego przemwienia, bali si, e policja raz wezwana na uniwersytet

W Polsce Ludowej z niejasnych dla mnie powodw za czapk studentw U.W. uznano czapk endeckiego
Bratniaka zamiast czapki Spjni.

zacznie aresztowa pakarzy, a skoczy na aresztowaniu studentw lewicowych. Bereza te zacza


si od aresztowa w Falandze, a potem byo w niej najwicej komunistw.
Wic znw siedziaem okrakiem na barykadzie, ktra dzielia wewntrz nasz Spjni. Barykada ta
nie bya jeszcze wtedy wysoka, ale nader istotna.
Wybory skoczyy si nad ranem. Zwyciya lista ZNMS-u, na ktr zreszt gosowaem.

Luty: Rektorska nagana


Co czwartek o godzinie smej rano schodzilimy si na wiczeniach z jzykoznawstwa prowadzonych
przez p. Friedricha, asystenta prof. Doroszewskiego. Nie wiem, dlaczego odbyway si one w gmachu
prawa zamiast w ktrym z seminariw polonistycznych, co gwarantowaoby spokj, jaki cechowa
wszystkie nasze zajcia z historii literatury, prowadzone przez Ludwika Brunona widerskiego. A tak
w gmachu prawa stale groziy zaczepki i burdy.
W ten czwartek wszystko zaczynao si zwyczajnie i leniwie. O tej porze wszyscy byli raczej zaspani.
Razem z Herlingiem siedzielimy gdzie w gbi sali, aby p. Friedrich nie widzia naszych znudzonych
min. Na wiczeniach nie przestrzegalimy podziau miejsc. Sala wypeniaa si powoli.
W pewnej chwili od drzwi wejciowych buchn jaki okrzyk. Kto si z kim kci. Zobaczyem
granatowy mundur wonego i tknity niedobrym przeczuciem, wyskoczyem z awki. Podbiegem do
grupy stojcej w drzwiach.
Wony wymyla naszym dwm koleankom, e zamiast po lewej siedz po prawej stronie.
Z impetem wskoczyem w rodek sporu. Grubiasko rugnem cerbera:
- Czego pan chce tutaj?
- Te panie powinny siedzie po lewej stronie.
- Nic to pana nie obchodzi! Siedz, gdzie chc!
- Jestem od przestrzegania przepisw.
- Durnych, draskich, my ich nie bdziemy uznawa - zacietrzewiem si. - Niech pan std wyjdzie,
natychmiast!
- Skarono si z sali, od was...
- Co? - zakrzyczaem. - Kto si skary? - Gono zwrciem si do wszystkich kolegw.
Kto si na pewno poskary, ale ja bluffowaem. Na polonistyce endecy musz siedzie cicho, inaczej
potrafimy im obrzydzi ycie. Zreszt wiedziaem, e to s tchrze, ktrzy nie wayli si pokazywa
w pojedynk.
- Kto si skary?
Nikt. Nikt si nie zgosi. Teraz dopiero wpadem na wonego. Zrugaem go od ostatnich i za rami
wypchnem z sali. Poszed sobie. Zdenerwowany - reakcja nastpuje zawsze po takich awanturach roztrzsiony, usiadem na swoim miejscu. Nasze koleanki, o ktre rzecz posza, usiady po prawej
stronie.

O dziesitej skoczyy si wiczenia. Przy drzwiach czeka ju na mnie ten sam wony w asycie
dwch innych strw porzdku oraz caej paczki pakarzy-prawnikw. Jeden z nich wyskoczy
z pyskiem, rekomendujc si jako syndyk roku prawa, taki oberdyurny, odpowiedzialny za porzdek
na swoim roku.
Do mnie nie mia on adnego prawa si wtrca, ale co takiemu prawo! Syndyk mia w klapie krzy
harcerski i zielon podkadk - znalimy si, instruktor z mojego hufca. Harcerz za brata uwaa
kadego innego harcerza. Bylibymy si chyba w tej chwili wzajemnie pozabijali, tyle w nas byo
nienawici. Wony zakomunikowa, e wzywa mnie audytor, urzdnik od uniwersyteckiego porzdku.
W asycie wonych i pakarzy maszerowalimy - dwie koleanki rwnie zostay wezwane w szpalerze studentw syczcych przeciw nam gronie.
Audytor najpierw przesuchiwa dziewczyny. Potem przysza kolej na mnie. Rozmowa bya krtka
i gwatowna. Audytor by antysemit, ja warczaem wcieky.
- Po ktrej stronie pan siedzia? - zapyta ogldajc indeks z liter P.
- Po lewej albo gdzie indziej, gdzie mi si podoba!
Zrozumia, i chc powiedzie, e lekcewa sobie takie przepisy. Spisa protok. Podpisujc,
starannie przekrelaem marginesy, puste wiersze, wolny koniec strony, demonstrowaem brak
zaufania do jego osoby i jego urzdu.
Prosto od audytora pobiegem do profesora Arnolda, dziekana humanistyki. Pragnem, by ode mnie,
a nie od audytora dowiedzia si pierwszy o przebiegu zajcia. Przyj mnie, wszystko mu
powiedziaem.
Stamtd, omijajc gmach prawa i opuszczajc wykad prof. Tatarkiewicza, powdrowaem na
Sewerynw, do Koa Polonistw - naradzi si z przyjacimi.
W par tygodni pniej w licie poleconym przysano mi do domu druczek z rektorsk nagan,
udzielon za przekroczenie rozporzdzenia o zajmowaniu awek i opr stawiany wonemu. Pod
nagan podpisany by rektor Antoniewicz, czowiek bardzo przyzwoity, o gobim sercu. Nasz dziekan
by czowiekiem postpowym, nasz rektor i nasz minister byli porzdnymi ludmi, rzetelnymi
naukowcami, a wszyscy razem firmowali sytuacj haniebn, zgoa redniowieczn. Takie byy skutki
okrelonych sytuacji politycznych.
Przeczytawszy rektorsk nagan, ojciec powiedzia:
- Opraw j sobie w ramki i powie nad kiem. Moesz by z niej dumny.

Marzec: Legia Akademicka


Wojna? Wojna polsko-niemiecka o Gdask?
Zatoczylimy si - razem, wszyscy - jak czowiek, ktry idc po omacku nagle wyrn czoem o
niewidoczn przeszkod. Hitler ujawni swe dania, przeciw Polsce skierowane. W Gdasku
wybuchy antypolskie demonstracje. Studenci warszawscy ruszyli pod ambasad niemieck i na plac
Dbrowskiego, pod ambasad wosk, gdzie akurat przebywa nasz go dyplomatyczny, woski
minister spraw zagranicznych, hr. Ciano, zi Mussoliniego. Krzyczano: - Precz z Niemcami! Precz z
ydami! Precz z Hitlerem! Precz ze Stalinem! - Wszystko im si razem popltao: hitlerowcy,

bolszewicy i masoni! Wydawao im si, e walczy o Gdask bdzie rwnie atwo, jak rok temu - o
Kowno. Krzycze byo zawsze atwo. Ale tym razem przez krzyk demonstrujcych studentw przebija
si gos narodowej nienawici do Niemcw. Odezwaa si historia.
Kolega Piasecki uratuje nas! - darli si po swoich wiecach modzi chopcy z Falangi. Marszaek Rydzmigy uda si na komers endeckiej korporacji Arkonii, by cign flirt z prawic. W sejmie
dyskutowano nie o daniach Hitlera, nie o zapobieeniu wojnie, ale o likwidacji ydw. Katolicka
Kronika na dwa dni przed czeskim kryzysem drukowaa wstpny wielki artyku, w ktrym domagaa
si, by rocznie 72 000 ydw emigrowao do Palestyny lub na Madagaskar. Wywieszano instrukcje
obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, ale nikt nie kopota si o maski dla ludnoci ani o piasek
do gaszenia poarw. Tonem wiarygodnym opowiadano bajdy o niemieckich czogach z tektury albo
o ich maszynach wojennych unieruchomionych z braku paliwa. Wszyscy byli dobrej, najlepszej myli,
gdy przecie z nami, z NAMI Hitler nie omieli si zacz. W ostatniej, listopadowej defiladzie alejami
przejechao tyle czogw i samochodw, e przyzwyczajonemu do piechoty i kawalerii warszawiakowi
zakrcio si w gowie - odczu dum z motoryzacji polskiej armii.
Przy okazji Gdaska kady ku swoje elazo. Pakarze krzyczeli przeciw ydom, a sanacja prbowaa
raz jeszcze szczcia z modzie. Tym razem jzykiem porozumienia mia by jzyk wojskowy. Legia
Akademicka zwoaa wielki wiec do Auditorium Maximum.
W Legii Akademickiej uczylimy si na onierzy. Wprowadzono j przed rokiem, na wzr
i podobiestwo istniejcego w wielu innych krajach wojskowego przysposobienia studentw.
Otrzymalimy szykowne mundury i raz na par tygodni odbywalimy caodzienne wiczenia w
oliborskiej cytadeli. Uczono nas musztry, obchodzenia si z broni, strzelania, co nas piekielnie
nudzio. Nikt si od tego zbyt jawnie nie uchyla, gwoli patriotyzmu, ale te i nikt si tym zbytnio nie
ekscytowa, gdy i tak niemal kadego normalna suba wojskowa albo jeszcze czekaa, albo te mia
j ju poza sob. Andrzej Nowicki podczas tych wicze czyta Platona w oryginale, my, reszta,
zabawialimy si jak Bg zdarzy. Praktycznie biorc, Legia nie miaa adnego znaczenia i byy to
pienidze wyrzucone w boto.
Teraz miaa si ona sta platform politycznej mobilizacji studentw. Komendant Legii, pk
Tomaszewski, specjalista od parad i defilad, zwoa wiec. Do Auditorium Maximum przyszo dobre
kilka tysicy, w napitej sytuacji politycznej kadego cigno na tak manifestacj. Siedzielimy
i stalimy ciasno zgnieceni. Od pierwszej chwili atmosfera bya napita, jak zawsze, gdy razem zeszo
si tylu przeciwnikw politycznych. Jeszcze nikt na serio w wojn nie wierzy, wic te rnice ideowe
znaczyy wicej ni interesy narodowe.
Rozpocz mowy pk Tomaszewski. Przed rokiem, gdy rodzia si Legia Akademicka, napisalimy w
Orce: Oby nie zmuszano nas do suchania pogadanek pastwowotwrczych. Do tej pory nie
zmuszano, ale teraz otrzymalimy ich sut porcj. Wszyscy przemawiajcy - z rnych grup
akademickich - deklarowali pene poparcie wojsku, pen wol walki o polsko Gdaska, wszyscy byli
antyhitlerowscy i antyniemieccy. Ale nikt nie omieszka raz jeszcze gosi swych wasnych hase
politycznych, wic byo coraz gorcej. Akademicy z Legionu Modziey Polskiej zaintonowali
Pierwsz Brygad, jake wte podjy j siy. Wtem buchn Hymn modych, pie pakarzy, i sala
rykna gono. Oficerowie i profesorowie zerwali si z miejsc, honorujc hymn rasistw
i antysemitw. Pierwsza Brygada zostaa zaguszona, zatamszona, grzmia tylko Hymn modych.
Przenikny mnie dreszcze. Tej wiosny bym ju nie piewa Brygady, ale bya to pie, do ktrej
czuem tyle sentymentu, ile nienawici do Hymnu. To, co si dziao na tej sali, byo symbolem
sytuacji w pastwie: pie endecka guszya Brygad przy penym uhonorowaniu tego przez
pukownikw i profesorw.

I raptem - zgodnie z logik rzeczy - Hymn przeksztaci si w burd. Wzniesiono okrzyki: - Precz z
ydokomun! - W Gdasku o tej samej porze krzyczano: - Precz z Polsk! - A gestapo aresztowao
ydw.
Wiec przemieni si w pogrom. Rozwary si wrota Auditorium i z hasem obrony Polski przed
hitlerowcami narodowcy zaczli ugania si za ydami i lewicowcami, ktrzy przyszli tu majc ze
strony dowdztwa Legii gwarantowane bezpieczestwo. Wrd drzew uniwersyteckiego dziedzica
polowano na biao-amarantowe czapki Spjni. Wycignito przeciw nam paki i kastety. A nas byo
za mao, by podj walk.
Z daleka zobaczyem profesora Mazurkiewicza, wybitnego matematyka, przyjaciela serdecznego
mego ojca4. Jako protektor uniwersytetu reprezentowa senat na wiecu Legii. Rzuciem si ku niemu,
wzgldnie bezpieczny w kapeluszu, a nie w czapce Spjni. Dopadem go, gdy razem z pk
Tomaszewskim spokojnie czeka na koniec zaj. Koneksje rodzinne i dzikie zdenerwowanie
pozbawiy mnie zimnej krwi, zaczem histerycznie krzycze i wymyla im, e nie interweniuj
w obronie bitych ludzi, e uhonorowali Hymn modych.
Prorektor milcza zaskoczony, a pukownik odpowiedzia z ironicznym umiechem:
- piewa ten, kto ma si!
- To tchrzostwo! - i natychmiast zorientowaem si, czym moe grozi obelga rzucona pukownikowi
w mundurze. Zakrciem si na picie i daem nura w tum. Za sob usyszaem nawoywania, eby
mnie apa, da mi nauczk, e obraziem wojsko.
Wbiegem do budynku seminarium, przeleciaem korytarz, wyskoczyem drugim wyjciem i kluczc
midzy gmachami, dostaem si do furtki wychodzcej na Oklnik. Jeden skok przez jezdni
i wpadem do kamienicy, gdzie miecio si nasze polonistyczne seminarium. Tu byem jako tako
bezpieczny. Po chwili ju spokojnie, jak byle ktry przechodzie, ruszyem w stron Kopernika,
Ordynackiej i Nowego wiatu. Chykiem przemykali si studenci w czapkach Spjni.

W par dni pniej wojska niemieckie wkroczyy do Pragi.


Kolej przysza na nas.

Kwiecie: Rj, narty i Sygnay


Gdy zarzuciem kristiani przed samym schroniskiem, zobaczyem dwoje starszych ju wiekiem
narciarzy, ktrzy z wahaniem, powoli obchodzili budynek, jako tak niezaradnie grzebic si na
deskach. Zwracajc si do moich dwch towarzyszek, Hali - kuzynki i Hali - Szpilki ze Zotej Strzay!

Prof. Mazurkiewicz, cho matematyk, pisywa wiersze. Razem z Mieczysawem Duninem, rwnie przyjacielem
mego ojca, wyda tomik, w ktrym znalaz si wiersz Do Filona ze Skrzynna. Wiersz ten Tuwim w swoim
Pegazie dba uzna za superarcydzieo wersyfikacji: klasyczny sonet z jednobrzmicymi rymami kocowymi,
przeplecionymi najmisterniej z wewntrznymi rymami do homorymw, przy czym homorymy obu tercyn maj
jeszcze rymy w rodku wersetw... W swoim rodzaju szedewr sztuki rymotwrczej... rwnego majstersztyku nie
posiada adna inna poezja na wiecie.
Ciekawe, e Tuwim nie wiedzia (do czego sam mi si przyzna), i autorem tak kunsztownie zbudowanego
wiersza by matematyk. Nie czy osoby poety z osob profesora.

wyraziem autorytatywn opini, e ludzie starzy powinni siedzie w domu, a nie baamuci si na
nartach.
Na hali Pysznej byo uroczo. nieg gboki, soce mocne. Nazajutrz rano ruszylimy na Przecz Siw,
chcc stamtd zjecha do Doliny Starorobociaskiej i dalej do Chochoowskiej. W kotle leaa mga
i marsz by nieco trudny. Zdumiony zobaczyem przed nami t sam par starszych narciarzy, ktrzy
ruszali si wawiej ni w przeddzie. Gdy mijalimy ich z fasonem, Hali spado wizanie. Zostaa
w tyle, po chwili dogonia nas opowiadajc dziwne rzeczy:
- Ci starzy podeszli do mnie. Zapytali, dokd idziemy! I wtedy ona poradzia mi, ebymy uwanie
trzymali si tyczek. Najpierw skrc w lewo, potem w prawo. Na przeczy nie szusowa od razu,
tylko przej ostronie w prawo kilkadziesit metrw i wtedy dopiero w d...
- Skd ona to wie?... - Znowu wyrazy mojej pogardy.
- Nie wiem. Mwia bardzo pewnie, jak by sama wtykaa te tyczki. Oni zawrcili, bo pogoda im
niedobra.
- Naturalnie... - parsknem z uczuciem wyszoci sprawnego narciarza.
Tyczki stay dokadnie tak, jak uprzedzaa starsza pani. Na przeczy rzeczywicie trzeba byo zjecha
w prawo. Zjazd Starorobociask by znakomity. W Chochoowskiej minlimy polan, z ktrej
minionej jesieni mia si odby poroniony start polskiego balonu stratosferycznego; jeszcze stay
supy majce podtrzymywa gondol. Tu za polan spotkalimy pani Nelly Strugow, wdow po
pisarzu, ktra witajc si z nami pytaa, czy idc z Pysznej nie spotkalimy pana Jzefa Oppenheima z
on.
- Nie! - byem zupenie pewny, e nie spotkaem nikogo, kto by wyglda na znakomitego taternika
i narciarza.
- Dzi mieli przyj tutaj z Pysznej. Umwilimy si - zafrasowaa si pani Strugowa.
- Nie - zaprzeczyem stanowczo.
W dwa dni potem na Krupwkach ujrzelimy pani Strugow w towarzystwie owej narciarki, ktra
Hal informowaa o tyczkach pod przecz.
- Pani Oppenheim... - przedstawia pani Strugowa.

Hala-kuzynka siedziaa w Murowacu, gdy na Kasprowym skrcia sobie stop i musiaa si


kurowa bez widokw moliwoci jazdy w tym sezonie. Szpilka miosiernie postanowia dotrzymywa
jej towarzystwa. Ja natomiast tego wieczoru miaem ju wraca do Warszawy. Hala oddaa mi swj
dziesiciokrotny bilet na kolejk, z jednym przejazdem wykorzystanym. Stefan, brat Szpilki, ktry
akurat zjawi si z Warszawy, rwnie dosta od siostry taki sam abonament. Wobec tego w cigu
szeciu godzin wjedalimy kolejk z Kunic na Kasprowy i zjedalimy Gsienicow albo
Goryczkow, a dalej nartostrad do Kunic. I znw kolejk na gr. Istny lunapark, a tchu brako.
O szstej wieczorem - przy dziewitym zjedzie - chwyciem w Murowacu plecak i zjechaem do
Zakopanego. Wypeniaa mnie rado zuchwaej zabawy. Uroczy dzie biaego wariactwa. Na
Krupwkach soce roztopio nieg. Musiaem zdj deski i wali piechot. Ledwo zdyem na
pocig.
Nigdy bym nie przypuszcza, e bdzie to moje poegnanie z nartami na kilkanacie nastpnych lat.

W Warszawie czekay rozmaite wiadomoci.


Walery Sawek popeni samobjstwo. Bogdan, roztrzsiony, informowa nas o szczegach mierci.
Sawek zastrzeli si ze swego pamitkowego pistoletu, ktrego uywa w akcjach wydziau bojowego
PPS-u. Zastrzeli si o tej samej dokadnie godzinie, o ktrej umar Pisudski. Przyjaciele Sawka Prystor i inni, a wrd nich i Roen - cigali si z policj, by ukry jego papiery, ktre nie powinny byy
wpa w rce Rydza. Na par dni przed tragicznym zamachem Sawek zgosi akces do Klubu
Demokratycznego...
Wiadomo druga bya te polityczna.
W warszawskiej chorgwi harcerzy od jesieni trwa kryzys organizacyjny. Tak si zbiego, e rozkaz
o pogotowiu harcerzy, wydany w zwizku z Zaolziem, dorczono komendantowi chorgwi hm.
Wechslerowi podczas uroczystoci rozpoczcia roku harcerskiego. Wechsler, znany z tego, e na og
lekceway sobie wadze zwizkowe, schowa jakoby rozkaz do kieszeni, na pniej odkadajc
zapoznanie si z jego treci. Chorgiew warszawska nie zostaa zmobilizowana, Wechslera zdjto
z funkcji i raptem caa historia przeinaczya si w prb si ju wyranie politycznych. Instruktorzy
o przekonaniach narodowych poparli Wechslera przeciw naczelnikowi harcerzy. W sztabie chorgwi
posypay si dymisje. KIMB skorzysta taktycznie - obj oprnione miejsce. Sprawa cigna si
akurat przez te wszystkie miesice, gdy odsunem si od organizacji, cho cigle jeszcze nie byem
z niej zwolniony. I dlatego wrciwszy z nart zastaem w domu wezwanie na odpraw instruktorw
chorgwi, na ktrej Trylski usun ze Zwizku Wechslera, a paru jego przyjaci zawiesi
w instruktorskich czynnociach za opr wobec rozkazw Gwnej Kwatery. Momentalnie wystpio z
szeregu i oddao krzye naczelnikowi trzech dalszych instruktorw - wrd nich popularny redaktor
harcerski Zdzisaw Dziekoski - instruktorw powanych, i to nawet raczej z centrum ni z prawicy
harcerskiej. Protestowali przeciw decyzji Naczelnictwa. W chorgwi rozpocz si ostry kryzys, ju nie
organizacyjny, ale instruktorski, ale polityczny.
Na t odpraw spniem si, ale nie dla niej wrciem z nart do Warszawy. Miaem dla Orki pisa
artykuy o Ksice moich rozczarowa Cata-Mackiewicza oraz o Sztafecie Melchiora Wakowicza.
Ponadto czekao na mnie par maszynopisw, ktre miaem zrecenzowa dla Roju. Od dwch
bowiem miesicy byem najmodszym recenzentem w ogromnej i ruchliwej firmie wydawniczej,
ktrej wspwacicielem by Wakowicz, i on to wanie zaproponowa mi recenzenck prac.
Co kilka dni meldowaem si na Kredytowej, gdzie w dwch starowieckich, niebotycznie wysokich
i niezgrabnych salach miecio si cae wydawnictwo. Tylko magazyny rozrzucone byy na miecie.
Rj wydawa okoo trzystu ksiek rocznie, lecz pracowao tam dosownie paru urzdnikw.
Dyrektor, Marian Kister, urzdowa w maciupekiej klitce zrobionej z dykty. Pani Pola, sekretarka
wydawnictwa, wydawaa nam maszynopisy, wycigajc je z zawsze penej szafy. Grafomani przysyali
cae sterty rkopisw. Przekonaem si wtedy, e piszcych powieci nie jest bynajmniej mniej ni
tych, ktrzy do pism przysyaj swe wiersze. Rkopisy pisarzy renomowanych od razu, bez
recenzowania odsyano do drukarni. Recenzenci byli po to, by z oceanu marnej chatury wyawia od
czasu do czasu - stosunkowo rzadko - co ciekawego. Recenzentw byo kilkunastu. Najbardziej
autorytatywnym, dowiadczonym i jako najpotniejszym by Jerzy Paski, ktry mia szczliw
rk do odkry. On to wanie wyowi Strachy Marii Ukniewskiej.
Ja byem najmodszy i dostawaem byle co. Za lektur i recenzj pacono mi po pi lub dziesi
zotych od tomu. Ani jedna z przeczytanych w cigu paru tygodni powieci nie nadawaa si do druku.
Dwa rkopisy szczeglnie utkwiy mi w pamici.

Pierwszy - to wspomnienia onierza, ktry peni sub w kompanii honorowej na warszawskim


Zamku. W rok po mierci Pisudskiego - po rocznej aobie - wydano na Zamku raut. Autor przekaza
tak oto uwag jednego ze swych kolegw, szepnit z drugiego szeregu, gdy prezentujc bro stali
w recepcyjnej sali:
- Tacy bogaci panowie, a takie deski sobie wybieraj... - ony ambasadorw byy wiotkie i paskie.
W innym miejscu autor dosadnie opisuje, jak pani prezydentowej latay piersi, gdy w towarzystwie
pa ministrowych wiczya skoki na boisku letniej, spalskiej rezydencji.
Niestety, Rj nie zdecydowa si wyda tej cennej - plotkarsko - pozycji.
Szczytem grafomastwa bya powie przysana przez pewn autork, oczywicie amatork. Kobietywarszawianki, zrzeszone w tajnej organizacji (co w rodzaju POW), w dniu 11 listopada 1938 roku
(wszystkie daty podane cile) ofiaroway marszakowi migemu balon stratosferyczny. Mia on
frun razem z ekip uczonych. Alici w noc przed odlotem przewodniczca tych kobiet - niewiasta
leciwa - porwaa swoje wnuczki, przekrada si na Pole Mokotowskie razem z dziemi, dostaa si do
balonu - i poleciaa. Zapomniaa jednak zamkn klap gondoli, dziki czemu pewien mody lotnik,
wystartowawszy samolotem na pomoc, zdoa na tysicach metrw przeskoczy z samolotu na balon
i dosta si do kuli. Dostawszy si, musia obezwadni zwariowan kobiet, co uczyni, dalej udao
mu si balon sprowadzi na ziemi i uratowa dzieci. Powie koczya si aneksj Czechosowacji, co
miao miejsce w poowie marca - w pierwszych dniach kwietnia dostaem rkopis do oceny.
Byway zreszt zadania delikatniejsze. Kiedy przyjto powie autora protegowanego przez
wybitnego pisarza, bez wejrzenia w jej tre. Tymczasem okazao si, e to grafomania czystej wody,
poczona z mao wytworn pornografi. A tu umowa podpisana, zaliczka wypacona, ksik trzeba
wyda! Wezwano mnie, bym do gruntown, lecz bezceremonialn adiustacj zdoa doprowadzi
powie do stanu uywalnoci.
Praca w Roju dostarczaa mi wiele radoci. I pozwolia zapuci niedyskretnego urawia za kulisy
kuchni wydawniczej. Nie zawsze byy one budujce.
Zadebiutowaem w powanej prasie lewicowej - w Sygnaach!

Miesic wczeniej wysaem tam artyku omawiajcy sytuacj w polskiej subie zdrowia, tak jak
rysowaa si ona poprzez dopiero co opublikowane Pamitniki lekarzy, poprzez Piaski, czyli pamitnik
lekarza spoecznego, Mieczysawa Pesty, oraz rocznik statystyczny. Sytuacja ta bya zgoa fatalna. Przy
okazji skrytykowaem stanowisko modziey prawicowej, grocej strajkiem protestacyjnym
przeciwko planom otwarcia w odzi akademii medycznej, co mogo zmniejszy niedobr lekarzy, ale
rwnie zmniejszy i konkurencj, wic mono rubowania cen za usugi. Ci sami modzi medycy
protestowali przeciw ustawie o dwuletnim obowizkowym stau modych lekarzy na wsiach, co
w maym stopniu, ale rwnie mogo wpyn na podniesienie stanu higieny wsi.
Artyku ten, zatytuowany Wrogowie i przyjaciele ludzi, bez sowa zmiany ukaza si w Sygnaach.
Podoba si on memu ojcu, najsurowszemu krytykowi. Wkrtce potem dostaem od redaktora
naczelnego, Karola Kuryluka, kartk, w ktrej prosi o dalsz wspprac z Sygnaami w zakresie
tematyki spoecznej suby zdrowia. Kartka zaczynaa si: Szanowny Panie Doktorze...

Maj: Sia
Dworzec w Stopcach by duy, wygodny, nawet elegancki; nie na miar miasteczka, ale na miar
granicy. Oficerowie miejscowego garnizonu Korpusu Ochrony Pogranicza ze mieszn dum w gosie
mwili, e s granic Europy, jej ostatnim miastem. Nie omieszkali o tym nadmieni nawet w tak
krtkiej i formalnej rozmowie, jak odbyem w dowdztwie garnizonu, z obowizku zgaszajc tam
wybr miejsca na letni obz Trzydziestej Pierwszej.
Wrciem do harcerstwa! A cilej - do 31 WDH. Stefan Kozowski nie mia ju czasu jej prowadzi
i druynie mg grozi dawny los. Nie byo mi to obojtne, tym bardziej e zaczo mnie cign
z powrotem do harcerstwa. Moe to zew zbliajcego si lata?
A moe rozczarowanie do dziaalnoci bardziej politycznej, gdy wanie Orka dobijaa swoich dni.
Coraz zapalczywiej konfiskowana, coraz mniej zasobna w biec gotwk - czytelnicy nie dostarczyli
nam podanej samowystarczalnoci - dogorywaa w niewiele tygodni po mierci Sawka.
I chyba ta mier wanie o wszystkim rozstrzygna. Roen straci opiekuna, a moe nawet co
wicej, straci najistotniejsz wi czc go z obozem pisudczykw. Znalaz si na rozstajach
ideowych i finansowych. Jeszcze prbowalimy ratowa si inwencjami w koncepcji redakcyjnej,
zmian formatu i ukadu graficznego, drosz drukarni zamienilimy na tasz, ale, jak zwykle bywa
z pismem dogorywajcym, nic to nie pomogo. Nie mielimy pienidzy nawet i na to, by numer
skonfiskowany wyda powtrnie. Historia Orki na Ugorze powtrzya histori naszych wszystkich
pism: zbyt lewicowa dla cenzorw, zbyt pisudczykowska dla lewicy, zbyt dwuznaczna, by zyska
sobie solidn baz czytelnicz. Zamknlimy tygodnik, ale pozostalimy przyjacimi. Nikt z nas nie
przypuszcza, e niebawem wypadnie nam wielki i powany egzamin polityczny.
Likwidacja Orki zadecydowaa o moim postanowieniu powrotu do druyny, zreszt wydarzenia
zachodzce w caym ZHP rwnie skaniay do tego, by wrci do organizacji. W Zwizku pogbia si
kryzys polityczny. W lad za paru instruktorami warszawskimi, ktrzy zgosili swe odejcie protestujc
przeciwko metodzie, jak naczelnik Trylski zastosowa wobec Wechslera, ponad dwustu instruktorw
wystpio ze Zwizku. Wrd nich tak wybitni, jak Stanisaw Sedlaczek, Witold Sawicki i inni. Cho
w liczbie tej znaleli si nawet i tacy, ktrych uwaano za pisudczykw, to jednak trzonem tej wielkiej
emigracji byli endecy, katolicy i oenerowcy, ci spod znaku w. Jerzego. Swj list otwarty rozesali oni
do wszystkich instruktorw Zwizku, chcc rozbi organizacj, ktra coraz mniej im politycznie
odpowiadaa. Wydarzenia warszawskie byy tylko okazj, pretekstem, ten kryzys polityczny w
Zwizku nabrzmiewa ju od dawna. Przy tym prawica harcerska posiadaa dostateczn si, by
pokusi si o sprowokowanie konfliktu, i to wanie w chwili, gdy iga rzdowego kompasu przesuna
si na prawo. Kto wie, jakim kompromisowym sukcesem prawicy harcerskiej zakoczyby si ten
konflikt, gdyby dano mu czas na rozwinicie si. Ale czasu tego tym razem zabrako...
Rezultatem tej wanie wielkiej emigracji byy dwa harcerstwa konspiracyjne w latach okupacji:
Szare Szeregi jako tajny ZHP oraz endeckie i klerykalne Harcerstwo Polskie jako organizacja
wychodcw.
Gdy zameldowaem si na Zielnej, w komendzie chorgwi, aby wycofa m prob o zwolnienie,
dowiedziaem si, e nigdy ona do wydziau kadr nie wpyna. Zawieruszya si po drodze. Tym
lepiej! Bez zwoki objem Trzydziest Pierwsz i wyjechaem do Stopc, by w nadniemeskich lasach,
sze kilometrw od miasta, nie opodal wsi zamieszkaej przez samych Mickiewiczw, znale
bajeczne miejsce na obz, a w par godzin pniej dowiedzie si od oficera KOP-u, e to jest kres
Europy.

O Europie, ktr Hitler przebudowywa, przestawia, przemeblowywa, jak chcia, o Europie, ktra nie
reagowaa ani na zabr Czech, ani na aneksj Kajpedy, ani na faszyzacj Albanii - o tej roztruchanei
Europie mylaem siedzc w wygodnym fotelu restauracji dworcowej i suchajc mowy pyncej
z gonika. Sowa spokojne, odmierzone, dumne, bardzo polskie, okrutnie polskie, bezsensownie
polskie, wymawiane gosem suchym, pozbawionym emocji. Suchalimy ich wszyscy - ilu nas tam o tej
przedwieczornej porze czekao na warszawski i paryski ekspres - w nieruchomym napiciu. One
przecie rozstrzygay o losie osobistym kadego z Polakw i wszyscy z tego zdawali sobie spraw. Ale
wtpi, czy wiele ludzi, tam w Stopcach i w caym kraju, domylao si, e sowa te wprawdzie
darowuj nam honor, ale prcz niego rwnie poniewierk. mier, poary i popioy. Czy byli tacy?
Byli. W sanacyjnym tygodniku Zaczyn, gdzie autorzy podpisywali si tylko cyferkami, ukaza si
w kilka tygodni pniej artyku, ktry w ferworze patriotycznych uniesie min bez echa. Autor
artykuu przewidzia dokadnie - do dni niemal - przebieg ataku wojsk niemieckich na Polsk. Kto pisa
ten artyku? Kim by trzycyfrowy anonim? Czy sam Filip Endelman, czowiek bardzo mdry, inspirator
Zaczynu, szara eminencja rzdw sanacyjnych, teoretyk nowoczesnego pastwa
absolutystycznego, posta skryta, ogowi nie znana? Czy moe sekretarz tej redakcji, Jzek
Mrozowicki? A moe kto jeszcze inny? Ktokolwiek pisa ten artyku, ten suchajc mowy ministra
Becka wiedzia dobrze, co za losy wyciga dla swego kraju z puszki przeznacze wysoki, smuky,
ogromnonosy polityk.
Ale czy wielu suchaczy majowej mowy Becka egnao si ze zgroz? Nie wiem. Lat miaem bez maa
dwadziecia, byem odbiciem nastrojw mojego rodowiska i sowa Becka budziy we mnie odruch
dumnej zuchwaoci, rado, e to my wanie tak hardo, tak uczciwie odpowiedzielimy Hitlerowi, e
to my jedni nie zginamy karku. Razem z caym narodem wierzyem w si naszej, a w sabo
niemieckiej armii. Czuem ulg, e nareszcie jestemy w innym obozie ni Hitler. Byem - krtko
mwic - rwnie gupi, jak wszyscy, ktrym zdawao si, e wystarczy w naszej polityce zagranicznej
zmieni jeden element, i to zmieni go w ostatniej chwili, aby wszystko byo dobrze, najlepiej. Ale ja
miaem lat dwadziecia, inni mieli lat czterdzieci, pidziesit, szedziesit i te tak myleli...
Ogwizdano pocig do Warszawy. Sowa Becka pozwalay mie nadziej - ba! - pewno, e za dwa
miesice wrc tu razem z druyn na spokojny, letni obz.
Tylko silne pastwo sta byo na danie Hitlerowi takiej odpowiedzi.

Czerwiec: Nad trumn


Patrzylimy po swoich twarzach - przenoszc wzrok z jednej na drug - i opuszczalimy oczy na
trumn, nad ktr ksidz odprawia egzekwie. Drewnowski, Herling, Strzelecki, Lipiski, Sterling,
Papier, Goliszewski - my wszyscy z Orki. Ten czas pieszy si zanadto. Kamie z rodzinnego grobu
Roenw jest ju odsunity. Grabarze podaj trumn, bogosawion imieniem Boga, w ktrego nasz
przyjaciel nie wierzy. Zastrzeli si Sawek, zlikwidowana Orka, Bogdan znalaz si na rozstajach.
Szuka sposobu, by znowu uruchomi pismo. Planowa - miao, zawsze peen animuszu.
W pocztkach miesica we troje - Krysia Broniatowska, Roen i Herling - popynli kajakami
Dunajcem. Kajak Bogdana wywrci si. Krystyna dostaa szoku nerwowego, Gustaw organizowa
ratunek. Z rzeki wyowiono martwe ciao.

Patrzylimy po sobie przeraeni, sposzeni, obolali, moe czujc, e Bogdan odszed w przeddzie
chwili, kiedy mg by najbardziej nam potrzebny. Kady z nas rozrachowywa si z nim w mylach.
Z nim - i z pismem, ktre razem robilimy. Nie wszystko byo jeszcze dla nas jasne i wyrane.
Na wojskowe Powzki przyjechaem prosto z egzaminu. Akurat rozpocza si sesja.
Na polonistyce skadalimy siedem egzaminw magisterskich, z ktrych pi mona byo zdawa
w terminach dowolnych; wikszo studentw rozkadaa je sobie na lata. Ale jeden, Mietek
Wionczek, pobi swoisty rekord: w pierwszym roku studiw, uczc si jak szaleniec, zda pi
magisterskich egzaminw. W drugim roku studiw nic ju si nie uczy. Potem wybucha wojna - i
Wionczek nigdy nie ukoczy polonistyki; wariacki zapa nie opaci si. Ale nawet nie podejrzewajc
tak okrutnej przyszoci, nie naladowalimy Wionczka, bardziej dorzecznie organizujc sobie
egzaminy. W zimie zrobiem histori u prof. Mocickiego, teraz zmordowaem grony i wiecznie dla
mnie niezrozumiay jzyk staro-cerkiewno-sowiaski. Z marnej trj czyny byem zadowolony. Za to
kolokwium z kilkudziesiciu przeczytanych ksiek polskich klasykw oraz z przebiegu pracy
proseminarium - poszo mi gadko. W ogle lubiem te wiczenia prowadzone przez Ludwika
widerskiego, tak atwe, a jednak dla wikszoci naszych pierwszorocznych polonistw zbyt trudne.
Na polonistyce zbiera si bowiem kwiat gimnazjalnych tpakw. Wystarczyo nie czu skonnoci do
adnej normalnej pracy, a raz jeden dobrze napisa wypracowanie z polskiego, by ju wierzy w sw
gwiazd literack i lecie na polonistyk, gdzie na domiar zego nie obowizyway adne wstpne
egzaminy. Wic od pierwszej chwili zarysowa si drastyczny podzia: paru studentw inteligentnych
i jako tam ciekawych, czsto ju parajcych si pirem, oraz szara masa gupawych, piknie
milczcych panieneczek. Wrd inteligentnych na moim roku by Jurek Pleniarowicz, mody poeta
lubelski, potrjny kolega: z Kuni Modych, z Grudzidza (te zwolniony na sawetnej superrewizji)
oraz z polonistyki wanie. Wrd tych inteligentnych dumnie obnosi swj uroczy profil Tadeusz
Nowakowski, syn bydgoskiego dziennikarza, sam ju zarabiajcy korespondencjami wysyanymi do
amerykaskich pism polonijnych. Dopiero co obj on naczeln redakcj naszych dawnych
Czerwonych Tarcz, scedowanych wanie przez Legion Modziey Polskiej... Gwnemu Komitetowi
Kultury Fizycznej. Jeszcze jeden, dwch, trzech - i to wszyscy, ktrzy lgnli do Koa Polonistw. Do
Koa tego naleeli najwalniejsi krytycy modej uniwersyteckiej polonistyki: Stefan kiewski,
Wadysaw Biekowski, Ludwik Fryde - niegdy, a potem Jan Kott, Ryszard Matuszewski, Seweryn
Pollak, wreszcie Antoni Andrzejewski, Stefan Lichaski, Leonard Sobierajski, Jan Aleksander Krl
i paru innych, rwnie zadziornych. Ambicj Koa byo ksztaci krytykw literackich, katedra ksztacia
przede wszystkim nauczycieli. W Kole i poprzez Koo istnia rzeczywisty kontakt modych studentw
ze wiatem literatury i krytyki. Spotykalimy si z Julianem Przybosiem, gada z nami Karol Irzykowski.
Koo byo jak gdyby przedsionkiem pism literackich.
Nic dziwnego, e chtnie przesiadywaem w malekim pokoiku, subwka i kuchnia wydzielona
z apartamentw seminarium tworzyy autonomiczne terytorium Koa. Ju nawet z jakiego tam tytuu
zaczem uczestniczy w posiedzeniach zarzdu Koa. I prawd mwic bardziej przejmowaem si
tym, co dziao si w Kole, ni na caej polonistyce.
Szczkay elaza. Trumna gubia si w grobowym lochu.
Przed bram cmentarza egnalimy si ju na cae wakacje. Poegnanie to kryo w sobie niepokj. Jak
to bdzie, gdy si znowu we wrzeniu spotkamy?

Lipiec: Pederasta

Obz spa cichy i spokojny. Niemen - tutaj wski jeszcze i niepozorny strumie - szemra agodnie. Ju
wschd soca, a ja przez noc ca nie zmruyem oka. Wstaem, ubraem si, raz jeszcze
przepowiadajc sobie rol, jak za chwil bd musia odegra. Henryk . jeszcze pi na ssiedniej
pryczy, nie przeczuwajc swego przebudzenia.
Patrz na zegarek. Obudz go za kwadrans. Wystarczy na rozmow i na to, by jeszcze przed pobudk
opuci obz. My wszyscy std przed wieczorem odjedziemy, ale on musi odjecha wczeniej,
natychmiast, by wszyscy wiedzieli, e zosta usunity. Tej caej sprawy nie wolno ju duej
przewleka, klajstrowa - i tak za dugo drya ona druyn.
Henryka . zastaem w druynie, gdy wrciem w kwietniu. Trzydziesta Pierwsza zdoaa w cigu zimy
przycign do siebie paru starszych chopcw z gimnazjum Ronthalera. Jeden wrd nich by
szczeglnie inteligentny, rzutki, energiczny. Henryk . Siedemnacie lat - doskonay wiek na
odpowiedzialn funkcj w druynie. W krtkim czasie zyska sobie moj przychylno, moe nazbyt
zaczem go wyrnia. wietnie nadawa si na obonego. Przed obozem Henryk zgosi si
z nastpujc propozycj: jeeli druyna skieruje oficjaln prob do dyrektora jego gimnazjum, to
szkoa Ronthalera wypoyczy nam na obz par akumulatorw, may motor elektryczny oraz inne
stosowne urzdzenia. Henryk pragn na obozie zaoy elektryczne wiato w namiotach. Pali si do
tego, a chopcy te interesowali si technik. Napisaem wic prob, Henryk znis do druyny ca
skrzynk elektrycznego sprztu. Na obozie zmontowa nam wiato jak si patrzy!
Obz toczy si wymienicie. By interesujcy, peen gier i harcw. Owocowao moje dowiadczenie.
Okolica naprawd bardzo pikna. Wizytator z Komendy Chorgwi wystawi nam doskona ocen.
Henryk . by mi rzetelnym pomocnikiem. Zaczem myle o nim jako o moim nastpcy.
Na par dni przed kocem obozu Zdzisiek Madej, przyboczny, bardzo do mnie przywizany,
a rwnoczenie zyty z chopcami, gdy od lat mieszkajcy na Ochocie i tkwicy w druynie, wycign
mnie do lasu na poufn rozmow. Przeraony opowiedzia, e chopcy przychodz do niego skary
si na Henryka ., ktry majc po ogoszeniu ciszy nocnej sprawdza czysto ich ng, korzysta
z okazji, atakuje ich, naturalny opr amic grobami kar, jakie moe im nazajutrz wymierzy obony
przy lada okazji.
Sygna zabrzmia gronie. Wypadki homoseksualizmu zdarzay si na naszych obozach; ich moliwo
istniaa zawsze w tego rodzaju organizacji. Wiedziaem, e za takie historie usuwano instruktorw ze
Zwizku, i to instruktorw powanych. Przez dwa dni badaem spraw, prowadzc z chopcami
dyskretne rozmowy. Pocztkowo wzdragali si, potem wyznali wszystko. Z kolei musiaem lepiej
pozna samego bohatera tej afery. Wypytywaem jego gimnazjalnych kolegw. Gdy przekonali si, e
wiem o Henryku wicej, ni sdzili, zaczli zdradza jeszcze wicej. Tak si to zawsze pruje z jednego
koca. Wyszy na jaw rzeczy przeraajce. Powiedziabym dopiero teraz przeraajce, gdy pederasta
nie jest w adnym razie czym dyskryminujcym, aczkolwiek uniemoliwia ona prac w druynie.
Okazao si, e caa nasza aparatura elektryczna zostaa przez Henryka po prostu ukradziona ze
szkolnego gabinetu fizycznego. Moja proba suy miaa tylko do uprawdopodobnienia sprawy
wobec druyny, do dyrekcji szkoy nie dotara. . mia na swoim sumieniu inne kradziee
i malwersacje; jego osobisty urok sprawia, e atwiej mu wierzono. Koledzy nie zdradzali wczeniej przez solidarno.
Ujrzaem ciemn stron ksiyca. Co miaem robi? Co powinienem by zrobi? Przypomniaem sobie
spraw Jasia Po. Druynowego Szesnastki szarpay te same wtpliwoci. Nie chciaem ama ycia
chopcu, ktry jeszcze ze wszystkiego mg si wycign. Interwencja policji moga go pogry
bardziej jeszcze. Gwatowny wstrzs - usunicie z druyny - mg podziaa dodatnio. Zreszt
w druynie, tak czy inaczej, pozostawa ju nie mg. Dla dobra caej reszty.

Zdecydowaem, e operacja odbdzie si rano, przed pobudk. Chciaem, by ju pniej nie zetkn
si z chopcami. Lkaem si jakich jego intryg skierowanych zarwno przeciwko mnie, jak
i przeciwko druynie. Lkaem si gadania i plotek.
Obudziem go. Ledwo przetar zaspane oczy, wywoaem go z namiotu w las. Wygarnem wszystko i
po prostu. Nie zaprzecza, nie prbowa si nawet tumaczy. By chyba rozbity, cho ratowa fason
ironicznym umiechem. Usysza, e jest usunity z druyny i z ZHP, e ma natychmiast opuci obz;
przyjedzie furka, ktra go zabierze prosto na stacj do Stopc. Zostawi tutaj cay sprzt
elektrotechniczny, osobicie oddam go dyrektorowi szkoy. Prbowa targowa si jeszcze o godzin
opuszczenia obozu i przekonywa mnie, e z gimnazjum sam wszystko zaatwi. Targi byy bezcelowe.
Wrcilimy do komendy. Z bluzy zdjem mu krzy, z czapki odpiem lilijk, z naramiennikw cyferki
druyny. Wszyscy jeszcze spali, gdy wartownik zameldowa zamwion furk. Pomagaem pakowa
mu plecak, byle prdzej by ju poza obozem.
Gdy furka znika za zakrtem drogi, zaczem dygota, jak w ataku febry. Trzsem si nie mogc
przyj do siebie. Opniem pobudk, cho to by dzie zwijania obozu i nie mielimy zbyt wiele
czasu.
Tak skoczy si kolejny letni obz Trzydziestej Pierwszej druyny. Trzeci przeze mnie prowadzony.
Obz, ktrego ju teraz nie mogem uzna za udany.

Henryka . nie zobaczyem wicej. Sprzt elektrotechniczny odwiozem do gimnazjum Ronthalera.


W kilka lat pniej, ju po wojnie, przeczytaem w gazecie, e jaki Henryk . - imi, nazwisko, wiek
zgadzay si dokadnie - pracujc na kierowniczym stanowisku w elektrotechnicznej centrali
przemysowej, dopuci si powanej kradziey i duych malwersacji. Wyrok zapad bardzo wysoki.

Sierpie: Jutro 1 wrzesie


Po obozie miaem na reszt wakacji jecha do Francji z wycieczk akademick. Wycieczka zostaa
odwoana. Wojna.
Z Jastrzbiej Gry uciekem do Warszawy ju po dwch tygodniach. Tym razem spokj nadmorskiego
letniska by nie do zniesienia. Gdy przejedaem pocigiem przez Gdask, we wszystkich oknach
wisiay czerwone chorgwie z czarnymi swastykami. Jechalimy jak pod ogniem artylerii. Pasaerowie
ciszali gos.
Warszawa bya miastem niepokoju. Ojciec tumaczy wszystkim dookoa, e wojny nie bdzie, gdy
Hitler przecie nie moe by takim wariatem, aby ryzykowa wojn europejsk, potem wiatow.
Szantaem wygrywa wicej.
Jurek Drewnowski zaprosi mnie na kolacj. Wrci dopiero co z Parya, gdzie komunikowa si
z modymi, antykapitalistycznie zorientowanymi ekonomistami. Peen by energii. Nie wierzy
w wojn i chcia oywi Ork. Mielimy zorganizowa spdzielni pracy, rwnoczenie drukarsk
i wydawnicz, sami drukowa wasne pismo. Mielimy wydawa Ork na nowo, tym razem ju bez
balastu pisudczyzny, jako organ modych socjalistw, niezalenych od PPS-u, ale jednak socjalistw.
Entuzjazm Jerzego by zaraliwy. Do pnej nocy ukadalimy pikne plany.
Nazajutrz rano Jerzy dosta wezwanie mobilizacyjne, by podporucznikiem rezerwy artylerii.

Ojciec zadepeszowa do matki, aby natychmiast wracaa z Zakopanego, gdzie cigle jeszcze siedziaa
z moim rodzestwem. W caym miecie rozpoczto kopanie roww przeciwbombowych. Razem
z druyn zgosilimy si do kopania.
Uciekano z letnisk. Pocigi do Warszawy przychodziy zaadowane ponad moliwo taboru. Jechano
na stopniach, buforach, dachach. Aresztowano spekulantw ywnociowych i plotkowano
o wyapywaniu niemieckich dywersantw.
Zostaem wezwany do Gwnej Kwatery Harcerzy. Naczelnik Trylski zakomunikowa mi, e 1 wrzenia
obejmuj kierownictwo referatu prasy i propagandy GKH. Chorgiew zawiadomia mnie, e
w listopadzie jad na kurs harcmistrzowski do Grek Wielkich.
Chciaem, korzystajc z wolnego letniego czasu, pisa szkic o twrczoci Ericha M. Remarquea.
Przeznaczaem go do Sygnaw. Z pisania nic nie wychodzio. Nie mogem si skupi.
Ludzie wykupywali czarny papier na zaciemnianie okien i paskami gazet zaklejali szyby na krzy, miao
to ratowa je przed wypadniciem w razie podmuchu od bomby. W wikszych mieszkaniach po
dyletancku uszczelniano jeden pokj, sdzc, e uchroni to przed gazem.
Plakaty Ligi Ochrony Powietrznej Pastwa zawiadamiay, e 1 wrzenia przeprowadzone bd
wiczenia obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej.
Zarzdzono wojenne pogotowie harcerzy. Komendantem w Warszawie zosta hm. Leszek Domaski,
jego zastpcami: Janusz Przedborski, Tadeusz Kwiek z 2 WDH (ja zostaem powoany do komendy
pogotowia). Suba trwaa ca dob. Jako zadanie pierwsze polecono uwaa, kto przez otwarte
okna nadaje - w celu dywersyjnym - komunikaty radia hitlerowskiego.
Na koniec ogoszono mobilizacj powszechn. Cae miasto mwio, e wskutek yczenia
ambasadorw Francji i Anglii odwleczono j o dwadziecia cztery godziny. Mczyni egnali si
z rodzinami.
Rano trzydziestego pierwszego sierpnia matka moja wrcia z Zakopanego - ju pustym niemal
pocigiem. Ojciec cigle jeszcze nie wierzy w wybuch wojny i ja te nie wierzyem. Jeszcze wszystko
si mogo cofn.
Wieczorem prosto ze suby w pogotowiu harcerskim poszlimy ze Szpilk do teatru. W Maym
grano francusk bulwarow komedi pt. wieo malowane z Jackiem Woszczerowiczem w roli
gwnej. Na sali byo tylko kilka osb. Aktorzy mwili do pustych krzese, mylili kwestie. Wracalimy
przez ju zaciemnione miasto. Nagle zupenie inne, nieznane, grone, a rwnoczenie jakby
przyczajone. Hala zacigna mnie na Frascati do swych krewnych na kolacj. Gdy o pnocy
wyszlimy na balkon, noc bya pikna, cicha i urocza.
Jutro pierwszy wrzenia. Rok szkolny odoono o kilka dni. Rozpoczynaj si wiczenia obrony
przeciwlotniczej. Pogotowie harcerskie bierze w nich udzia. Na jutro zwoaem zbirk mojej
druyny.

Uparcie wierzyem, e wojny nie bdzie.

Posowie
A potem?
A potem udziaem moich rwienikw - przyjaci i kolegw - stay si najtrudniejsze dowiadczenia
ludzkie i narodowe. Majc by pierwszym normalnym pokoleniem zwyczajnego pastwa, znowu
stalimy si pokoleniem bohaterw, poznalimy okrutn mier, konspiracyjn walk, kacety i lagry,
znowu z ziemi obcej nielimy bro do polskiej, znowu drelimy suchajc hymnu narodowego,
znowu musielimy za duo paka i za wiele si modli. Historia przypomniaa nam, e jestemy
Polakami, i z tego faktu musielimy wycign wszelkie, najostateczniejsze konsekwencje.
A potem udziaem mojego pokolenia staa si wielka rewolucja spoeczna. Jej najwzniolejsze i
najtrudniejsze chwile. Jej wzruszenia, jedyne i niepowtarzalne, jej zadumy, lki i niepewnoci. Jej
krew braterska. Pogmatway si linie naszych przekona. Rzeczywisto zadrwia z marze. Rewolucja
to rzecz zawsze bardzo trudna, ale stokro trudniejsza w kraju rozwalonym wojn, spopielaym od
pomieni, zoranym czogami. Niewypay wojny wygrzebuje si po latach pitnastu jeszcze nie tylko z
ziemi, ale i z serc ludzkich i ludzkich mzgw. Zawie dzieje polskiej rewolucji zweryfikoway nasze
przekonania spoeczne, prbie poddaway ich si. Przetasoway je. Pozmieniay. Jedynie bardzo
nieliczni, ogldajc si dzi za siebie, mog powiedzie z pen susznoci, e zawsze byli sobie
wierni, e zawsze byli konsekwentni, zawsze i we wszystkim.
Czy to dobrze? Czy to le?
Odpowie historia. Za wczenie na sdy o pokoleniu. Za wczenie na sdy o ludziach. Mona jedynie
podawa informacje.
Losy przyjaci i kolegw wymienionych w tej ksice byy losami naszego pokolenia: jedni polegli inni przeyli.

Jedni polegli...
Z najbliszych przyjaci, Cietrzewi, we wrzeniu polegli jak onierze Maciek Pfeffer i Jerzy
wierczewski. Zaaresztowany w Warszawie na ulicy, z broni w rku, zgin na Pawiaku Janek
Bugajski, instruktor tajnej podchorwki AK. Na Starwce poleg w Powstaniu Janek Pawowski.
Lista polegych i pomordowanych zawiszakw jest bardzo duga. W Owicimiu zostali zamordowani:
Jan Perkowski, Jan Nowicki i Roman Rycki. W akcji Kedywu poleg Andrzej Gluziski. Wodzimierz
Giycki (Dymek) zamordowany zosta podczas Powstania. Poleg na Starwce druynowy
konspiracyjnej Szesnastki - Micha Wojnicz Sianocki.
Ich wspomniaem w tej kronice.
Spord kolegw szkolnych rwnie wielu zabraa wojna. Zamordowani zostali Ryszard
Centnerszwer, Feliks Pooncz, Ludwik German i Ryszard Niedwied - jako ydzi. Pod Falaise poleg
Wojciech Racis, mj antagonista polityczny i przyjacielski kompan.
Z Orki wyrosa jedna z pierwszych warszawskich organizacji konspiracyjnych - Polska Ludowa Akcja
Niepodlegociowa (PLAN). Do niej przystpili niektrzy moi przyjaciele z KIMB-u i Zotej Strzay.
W styczniu 1940 r. PLAN zosta dosownie stratowany przez gestapo. Wprowadzio ono w nasze
szeregi prowokatora, harcerza, zodzieja grosza publicznego, ktrego rok przed wojn

wstawiennictwo Juliusza Dbrowskiego uratowao przed aresztowaniem. Juliusz Dbrowski z czci


swojej rodziny zamordowany zosta na Pawiaku, by jednym z przywdcw PLAN-u. Szefem wydziau
bojowego PLAN-u by Kazimierz Kott, ktry w styczniu 1940 roku uciek z celi gestapo na Szucha, by
zgin w zamcie wojny. Jego przyjaciel, Felicjan Lechnicki, poleg jako pilot w locie bojowym nad
Niemcami. Krystyna Wakowicz, onierz Parasola, zgina w pierwszych dniach Powstania na Woli.
Na Pawiaku w bestialski sposb zamordowano Jana Boskiego, zaaresztowanego za udzia w Szarych
Szeregach. Na Pawiaku zamordowano Kazimierza Cetnarowicza. Dwaj inni przyjaciele ze Zotej
Strzay - Marian obzowski i Jan Koucki - zginli w szeregach Armii Ludowej; jako skoczkw
przerzucono ich ze Zwizku Radzieckiego. Nina Jaboska-Kulowa umara podczas okupacji. Tak si
zoyo, e harcerze ze Zotej Strzay denuncjowani byli jako komunici w raportach tak zwanego
Antyku, agencji antykomunistycznej, na czele ktrej sta harcerz Henryk Glass.
W Owicimiu zgin mj serdeczny druh, Tadeusz Kwiatkowski. Na Pawiaku zamordowano Jzka
Mrozowickiego. Bez wieci przepad w wojennej zawierusze Witold Kosiski.
Z nauczycieli naszych umar podczas wojny Malaj - Piotrowicz, w Katyniu zosta zamordowany
Stanisaw Maciszewski.
A przecie ta lista strat nie jest pena...
Inni przeyli.
Jeli o rodowisku modziey wiadczy jaka praca ludzi dorosych, moe naley wspomnie, co robi
dzi, w dwadziecia lat potem, jak rozstawalimy si ostatniego dnia przed drug wojn wiatow.
Cietrzewie - Andrzej Zieliski i Andrzej Kontkiewicz s inynierami. Tadeusz ada jest anestezjologiem
we Francji. Nasz pierwszy zastpowy, Felicjan Loth, jest znakomitym chirurgiem polskim, nasz drugi
zastpowy, Stefan Jedliski, elektryfikuje polskie wsie. Gustaw Radwaski, starszy, wierny przyjaciel
Cietrzewi, jest psychologiem na emigracji w Londynie.
Spord zawiszakw znakomita wikszo to inynierowie lub lekarze. Stanisaw Zieliski jest
znakomitym pisarzem, Jerzy Mierzejewski - malarzem i filmowcem, Andrzej Krasicki - dyrektorem
Teatru Polskiego, Andrzej Szper-Kamiski - publicyst i historykiem, Tadeusz Lubaski - architektem.
Moi wychowankowie i przyjaciele z 31 WDH szeroko rozsypali si po Polsce. Spotykam ich czasem w rnych miastach, na rnych stanowiskach i przy rnych warsztatach pracy. Zdzisaw Madej
pracuje w transporcie samochodowym, a Stefan Kozowski jest prawnikiem.
Najbardziej konsekwentnie dochowa wiernoci swym modzieczym pasjom Andrzej Nowicki,
profesor filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i jeden z czoowych publicystw oraz teoretykw
polskiego ruchu wolnomylicieli. Kazimierz Dbnicki karier polityczn porzuci dla publicystyki
filmowej, przez kilka lat kierowa tygodnikiem Film. Jerzy Korkozowicz jest pedagogiem,
dyrektorem liceum w Bartoszycach, w owym archipelagu ludzi odzyskanych opisanym przez
Newerlego, u ktrego Korkozowicz terminowa kiedy jako publicysta. Andrzej Wyhowski jest
dziennikarzem w PAP-ie, Czesaw Kulesza wyspecjalizowa si w organizacji drukarstwa, by jednym
z dyrektorw Czytelnika, wsppracownikiem Jerzego Borejszy, wsptwrc Domu Sowa
Polskiego. Wacaw Laskowski zdradzi swe powoanie historyka; zosta dyrektorem - cenionym
i popularnym - Warszawskiej Fabryki Motocykli. Adolf Ciborowski jest drugim z kolei naczelnym
architektem Warszawy i z tego tytuu wsppracuje z naszym gimnazjalnym polonist, Zygmuntem
Dworakowskim, przewodniczcym stoecznej rady narodowej.

Inny polonista, ktry tak wielk rol odegra w ideowym ksztatowaniu si naszej klasy, Stefan
Drzewieski, wojn spdzi w Londynie, jako dziaacz PPS-u, utrzymujc kontakty z Labour Party. Po
wojnie by najpierw sekretarzem ambasady polskiej w Wielkiej Brytanii, potem jednym z dyrektorw
UNESCO. Umar w Paryu w sierpniu 1955 roku.
Profesorem anglistyki na uniwersytecie we Wrocawiu zosta nasz acinnik Juliusz Krzyanowski,
Alojzy; umar przed paru laty.
Jeden z moich szkolnych kolegw, i to z tej samej awki szkolnej, Roman Toporow, zrobi oryginaln
karier. W 1945 roku, w Rzymie, gen. Anders uywa go do specjalnych kontaktw z arystokracj
wosk. Roman by przystojny i wietnie mwi po angielsku. W tej roli poznaa go na przyjciu w
Sorrento Marlena Dietrich, ktra przybya do Woch w mundurze kapitana amerykaskiej armii.
Wielkiej artystce spodoba si mody mczyzna. Marlena zabraa Romka do Hollywood, gdzie sta si
jednym z kierownikw sieci handlowej Maxa Factora.
Losy wsppracownikw i redaktorw Kuni Modych zanotowaem pod koniec szstego rozdziau.
Czas wspomnie o przyjacioach z Czerwonych Tarcz, Parabumby i Orki.
Jerzy Drewnowski mia do trudn i rozmait karier polityczn, by nawet sekretarzem zarzdu
gwnego Stronnictwa Ludowego i ministrem rzdu polskiego, teraz jest attach militaire. Jan
Strzelecki zosta wybitnym socjologiem i publicyst. Jan Lipiski - ladami ojca - ekonomist. Julian
Rogoziski - nastpc Boya eleskiego, jako tumacz Balzaka, Stendhala, Sartrea i wielkiej literatury
francuskiej. Jan Rajchman jest profesorem orientalistyki i hungarystyki. Andrzej Miosz pracuje
w filmie. Jan Aleksander Krl porzuci krytyk literack na rzecz polityki i publicystyki. Leonard
Sobierajski i Stefan Lichaski kontynuuj krytyk literack. Tadeusz Papier powici si reportaowi.
Jerzy Pleniarowicz jest reyserem teatralnym i organizatorem ycia kulturalnego w Rzeszowie.
Paru z tej grupy pozostao za granic. Gustaw Herling-Grudziski jest krytykiem literackim, stale
mieszkajcym w Neapolu. Zbigniew Goliszewski pracuje w handlu argentyskim, na drugiej pkuli.
Jan Sterling jest architektem w USA. W USA rwnie mieszka i pracuje w pismach amerykaskich
Marta Wakowicz-Erdmanowa. Ryszard Krygier jest wydawc w Australii. Krystyna Broniatowska
wysza za m za Anglika, wysokiego oficera podczas wojny, obecnie czonka brytyjskiego
Parlamentu.
Przyjaciele ze Zotej Strzay wszyscy s w kraju; ci, ktrzy chcieli wraca, uczynili to zaraz po wojnie.
Halina Cetnarowicz, Szpilka, jest lekarzem hematologiem. Zofia Czarnocka-Kowalska - malark;
ozdabiaa Mariensztat, Starwk, Nowe Miasto, Teatr Narodowy, Hedda Semil-Bartoszek, podczas
wojny adiutant Mariana Spychalskiego, szefa sztabu AL, potem dziaaczka PPR-u, przez par lat
wiziona pod faszywymi oskareniami, dzi jest zrehabilitowana. Wiktoria Piotrowska-Dewitzowa,
Tucha, cay czas po wojnie pracowaa w kierownictwie harcerstwa. Witold Kula jest profesorem
historii i autorem gboko mdrej ksiki Rozmylania o historii. Jerzy Dargiel by twrc popularnych
piosenek akowskich, jest kierownikiem i aktorem w popularnym teatrze dla dzieci, w Baju,
instruktorem Zwizku Harcerstwa Polskiego. Rwnie w ZHP pracuje Stanisaw Dbrowski, z zawodu
architekt-urbanista, oraz Janusz Przedborski - prawnik.

Nie wiem, czy wyliczyem wszystkich. O wielu wspomnianych w tej ksice nie umiem nic powiedzie.
Straciem ich z oczu. Ale ju nawet takie tylko zestawienie pozwala na sformowanie wniosku: wielk
cz tego rodowiska wymordowano, wygubiono, nie zdoano go jednak zmarnowa. Mniej wicej

w poowie swej yciowej drogi wielu mych przyjaci ma dorobek, ktrego nie potrzebuje si
wstydzi.

KONIEC
Warszawa, 1958.

Okadk projektowaa Krystyna Dbrowska


Pastwowe Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1960 r. Nakad 5000 + 250 egz. Ark. wyd. 19,1- Ark. druk. 27,75. Pap. druk. mat. kl. V, 60 g,
82X104. z F-ki papieru w Kluczach. Oddano do skadu 20.VI.59 r. Druk ukoczono w lipcu 1960 r.
Wrocawska Drukarnia Dzieowa - Zam, 169/A.
C-78 - Cena z 20.-.

You might also like